Spalanie

22/07/2015 liryka

Spalanie to druga część tryptyku, zapoczątkowanego w 2013 roku tomem Radości. Grzegorz Kwiatkowski niezwykle sugestywnie, a zarazem oszczędnie, snuje 22 opowieści, których bohaterami są zazwyczaj myśliwi albo ich ofiary. Pod sielską powierzchnią świata znajdują się nieodłączne zło i śmierć. Autora interesuje mariaż etyki, estetyki i pamięci oraz polifonia muzyki towarzyszącej polowaniom. Tryptyk utrzymany jest w duchu Umarłych ze Spoon River Edgara Lee Mastersa.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2015-08-10
Gatunek
Liryka
Seria
Poezje
Ilość stron
36
Format
162 x 215 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 1,5 90
Projekt okładki
Tomasz Pawluczuk
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-65125-05-7
spis treści

spalanie

dawno temu

urodzić IV

 

Soły

plony

leśnik Danz

świat

świń

dać

zrobić

zapomniał

bydlęciem

Victor Oswin Puttrich, ur. 1866 zm. 1876

ust

lekcja estetyki III

lekcja estetyki w masowym grobie

lekcja estetyki IV

również

zresztą

obok

koniec

Bruno Schleinstein, ur. 1932 zm. 2010

 

opinie o książce

Jeśli zgodnie z zamiarem autora Spalanie jest częścią większej, trylogicznej całości, to musimy najnowszy tom potraktować jako rozwinięcie opowieści. Istotnie tak jest. Wprowadzony został nowy pogląd na rzeczywistość w postaci cieszących się przywilejami esesmanów; odnajdujemy przedwojenne i powojenne przebłyski, które są ściśle powiązane z interesującą nas historią; coraz bardziej poznajemy Innego. […] Wiersze Kwiatkowskiego nie pozostawiają we mnie wątpliwości, że zmarli wciąż żyją, nawet jeśli tylko w czyjejś pamięci, i że domagają się sprawiedliwości – usłyszenia oraz zrozumienia ich historii.  

Marcin Sierszyński

Poeta raczy nas fatalistycznymi i wyjaskrawionymi wizjami, które są jak mina podłożona pod system wartości, jakim zwykliśmy się kierować. Poeta nie pyta więc skąd zło, lecz stwierdza jego fundamentalność i prowokuje do dyskusji. Jego utwory można czytać jako projekt nowej etyki, która nie wspiera się na binarnych opozycjach dobro – zło, przypisujących temu pierwszemu wyższość nad drugim. Choć autor przywraca wagę złu, nie oznacza to, że je afirmuje. W tym, co marginalizowane szuka po prostu siły napędowej swojej twórczości i siły do rewizji wyobrażeń narosłych wokół humanistycznej wizji „ja”.

Łukasz Wróblewski

Kiedy czyta się kolejne tomiki Kwiatkowskiego, uderza ich precyzyjna, zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach kompozycja. Jest w tych wierszach siła – przyciągają jakimś niezwykłym uporządkowaniem, precyzją myśli, surowością obrazu. Komponują się wokół tematów, wydawać by się mogło, wykluczających, muzyki, śmierci, etyki. Kwiatkowski wyłuskuje historie z pozoru tylko banalne, które nieustannie powracają w kolejnych portretach ludzi, z pozoru nic nieznaczących zdarzeniach.

Alicja Jakubowska-Ożóg

Kwiatkowski zachęca swoich czytelników do zmierzenia się z trudnymi tematami, przemyśleniami, zachęca do refleksji. Poeta nie udaje, że życie jest cudowne. Próbuje uświadomić, że bycie człowiekiem wiąże się z doświadczaniem różnych cierpień. Nie należy jednak ich rozpamiętywać. Można wraz z poetą poddać je spaleniu.

Dominik Borowski

[…] w Spalaniu, […], poeta angażuje ironię, posługuje się aforystyczną frazą i w przekonujący sposób wykorzystuje swoją doskonale ukształtowaną umiejętność zderzania ze sobą wyobrażonego momentu z historiami rzeczywiście mającymi niegdyś miejsce. I w ten sposób przenikają się tutaj i krzyżują ze sobą różne wcielenia, różne rejestry, różne wrażliwości i różne odmiany ascetyzmu. A wszystko po to, aby nieznanemu „Innemu”, wielkiemu inscenizatorowi tragedii, w której wszyscy gramy główne role, zdjąć z twarzy maskę i udowodnić mu, że nie miał racji i każdy, kiedy tylko zechce, może „wykonać pożegnalny gest” i na zawsze odejść w stronę nicości.

Przemysław Koniuszy

Książka pełna ludzi przypadkowych, rachitycznych kalek, analfabetów wmieszanych w tłum bawarskich dzieci oraz łez. Tu już nie ma tyle krwi, co w poprzedniej książce. Tu są łzy i pustka. Samotność. Ciężka i pozbawiona złudzeń. Gdzieś słychać oddech człowieka. Nie wiadomo tylko czy to oddech kolejnej ofiary czy kata. W Spalaniu na jedno wychodzi.

Marcin Włodarski

Spalanie Grzegorza Kwiatkowskiego to kolejna udana pozycja w jego dorobku. Widać w niej wykształcony już styl, nienaganny warsztat literacki oraz zamysł do wykreowania swojej osobnej przestrzeni poetyckiej. Dla osób które już wcześniej pozytywnie oceniały twórczość autora Przeprawy jest to pozycja obowiązkowa, ale też myślę, że jest to książka dla tych, którzy dopiero mają zamiar zapoznać się z twórczością omawianego autora.

Rafał Derda

Cechy schopenhauerowskiego pesymizmu, które odnaleźć można właściwie na każdej z kart Spalania, w połączeniu z jeszcze bardziej wycyzelowanymi miniaturami (choć oba zabiegi znane są czytelnikom z poprzednich tomów), wciąż nie tracą mocy, oferując lekturę jeszcze dotkliwszą i boleśniejszą.

Oliwia Betcher

Fundamentalne przeświadczenie o chytrej wszechobecności zła wydaje się tym, co spina wiersze zawarte w tomie Spalanie Grzegorza Kwiatkowskiego. Tak w każdym razie staram się rozwikłać problem pozornej niekoherencji, wobec którego autor stawia swoich czytelników, między innymi ukrywając własne imię i nazwisko (brak go na okładce) i w każdym utworze oddając głos innej postaci, oglądającej świat z innej perspektywy.

Malwina Mus

Kwiatkowski w najnowszym tomiku potwierdza swój znakomity warsztat poetycki. Oszczędność formy w połączeniu z problematyką, którą konsekwentnie podejmuje, daje znakomity efekt. Po przeczytaniu Spalania miałem wrażenie, że nie da się w inny sposób opowiedzieć tej historii. Kwiatkowski opanował język, który sprawia, że obcowanie z jego tekstami nie pozostawia człowieka obojętnym, daje mu wręcz po twarzy. Solidnie. Nic dziwnego, skoro świat Spalania należy do istnień słabych, wątłych, żyjących w poczuciu zbliżającej się okrutnej śmierci. Jest to świat nie ludzi, ale świń, bydląt i wirusów. Filtr zbrodni nazistowskich pozwala Kwiatkowskiemu dotknąć istoty cierpienia. Nie jest to jednak jedyny sposób, by czytać ten tomik. Wiersze odkrywają dużo większy dramat, niemal dramat istnienia.

Jakub Pyda

Kwiatkowski dokonuje wiwisekcji. Na ekranie wyobraźni przewijają się kolejne, nieco już wyblakłe i momentami zatarte przeźrocza z pamięci zbiorowej, bo a nuż to w nich należy szukać klucza do opanowania języka – języka, którym mówi się o historii, tworzy się jej narrację, uczy opowiadać o bolesnych doświadczeniach. Kwiatkowski pisze, że zło istnieje niezależnie od szerokości geograficznej, od rasy, koloru skóry i zawodu. Może się zakotwiczyć w każdym, zakamuflować się i demolować człowieka […]. W poezji autora Spalania podmiot jest bierny, nie podejmuje czynnej walki z zafałszowaną pamięcią. Nie mierzy się z nią. Ale, co ważne, poprzez język zwraca uwagę, patrzy w inny sposób – bardziej uważny i intensywny niż ten, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Mateusz Dworek

Spalanie najlepiej czytać w całości, wtedy robi największe wrażenie. A jeszcze większe wywiera, gdy połączy się tę lekturę z Radościami, poprzednim tomem Grzegorza Kwiatkowskiego, razem ze Spalaniem wchodzącym w skład trylogii, której zakończenie nie jest jeszcze znane. Oba tomy zawierają po dwadzieścia dwa wiersze, dwadzieścia dwa obrazy, z których każdy ma twarz i głos. I każdy dotyczy śmierci.

Karina Stempel

Spalanie jest przykładem takiej poezji, o której nie trzeba pisać wiele, bo to tak, jakby chciało się rozpływać nad pięknem, mistyfikować sens tych wierszy. Podczas gdy wartość estetyki jest w nich w sposób sugestywny etycznie kwestionowana, bo nie przystaje do nagiego, okrutnego życia, o którym nie pozwala nam zapomnieć Kwiatkowski.

Tymoteusz Milas

Kwiatkowski w drugim tomie zapowiadanej trylogii również podejmuje próbę przepracowania problemów II Wojny Światowej. I jest to znakomity sposób – jeden z wielu, w jaki można podjąć głos w dyskusji; przypomnieć tym, którzy usiłują zapomnieć, którzy nie są zainteresowani tym tematem, ale przede wszystkim oddać głos tym, którzy milczeli: ofiarom, katom. Komu jeszcze?

Sabina Lewicka

[…] u Grzegorza Kwiatkowskiego obrana stylistyka na pewno nie jest po wielokroć powtarzanym sprawdzonym raz pomysłem, ale pewną dyscypliną języka i świadomie wybranym środkiem komunikacji z odbiorcą, a zarazem – i przede wszystkim – świadomym wyborem artystycznym. Forma, którą stosuje, w tym tomie najintensywniej do mnie przemawia, śmiem twierdzić, że dojrzewa, doskonali się.

Marek Rozpłoch

Spalanie to czarna baśń o lesie, w którym przestajemy być ludźmi, a stajemy się gajowym z fuzją albo jego zwierzyną; wesołym ptasznikiem ukręcającym głowy ptaszkom złapanym w sidła albo tymi ptaszkami; Heideggerowskim drwalem z siekierą albo zrąbanym przezeń drzewem; albo wszystkimi tymi figurami jednocześnie. 

Bartosz Działoszyński

inne książki autora

teksty i materiały o książce w bibliotece