recenzje / ESEJE

„Parada przed lustrem”

Sabina Misiarz-Filipek

Recenzja Sabiny Misiarz-Filipek z książki Zapominanie Eleny Edmunda White'a, która ukazała w 15 czerwca 2013 roku się w portalu Popmoderna.pl.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Gdy­by głów­ny boha­ter obu­dził się o poran­ku jako robak, jego zada­nie było­by łatwiej­sze. Wnio­sku­jąc po swo­jej nowej postu­rze i nie­ty­po­wym wyglą­dzie, mógł­by wpeł­znąć pod zie­mię i wię­cej już nie wypeł­zać. Nie­ste­ty – budzi się jako mło­dy męż­czy­zna, któ­ry nie wie, kim jest. Nie popa­da jed­nak w obłęd, a jego nie­po­kój jest raczej umiar­ko­wa­ny. Po pro­stu – nie chce niko­go ura­zić. Jego dyle­mat, jak naj­dal­szy od roz­te­rek egzy­sten­cjal­nych, to: pójść do toa­le­ty czy pocze­kać, aż wszy­scy się obu­dzą?

Jeden z ese­jów Edmun­da Whi­te­’a nosi tytuł: Oso­bi­ste jest poli­tycz­ne. Już w debiu­tanc­kiej powie­ści pisarz udo­wad­nia posta­wio­ną w nim tezę aż nad­to dobit­nie. Cia­ło, nagie albo w slip­kach, w Zapo­mi­na­niu Ele­ny jest ele­men­tem poli­tycz­ne­go spek­ta­klu. Nawet jeże­li boha­ter po pro­stu prze­cha­dza się po pla­ży w towa­rzy­stwie pięk­nej kobie­ty, zdra­dza prze­cież bar­dzo wie­le.

Nasz spo­koj­ny pochód wzdłuż grzy­wia­stych fal jest teraz jedy­nym god­nym uwa­gi zja­wi­skiem na całej pla­ży, toteż wszy­scy nie­szczę­śni­cy, któ­rzy nie mają dość werwy lub zna­cze­nia, by się przy­łą­czyć, obser­wu­ją nas badaw­czo, jak­by­śmy sta­no­wi­li jakąś nową, szcze­gól­nie intry­gu­ją­cą i nie­bez­piecz­ną siłę, z któ­rą nale­ży się liczyć – i kto wie, czy tak nie jest napraw­dę.

Co to za pla­ża, nie wia­do­mo. Kim są ci, któ­rzy idą, nie pró­buj­cie nawet zga­dy­wać, bo opo­wia­da Wam o nich ktoś, kto sam nie wie, kim jest. Kie­dy boha­ter „ubie­ra się oczy­wi­ście na bia­ło”, wybra­ny przez nie­go kolor jest nie­przy­pad­ko­wy, a owo „oczy­wi­ście” to prze­ci­wień­stwo wszel­kiej oczy­wi­sto­ści. Posta­cie w powie­ści Whi­te­’a ubie­ra­ją się na bia­ło, gdy idą na pogrzeb, bo naj­wyż­szą for­mą kon­we­nan­su jest kon­wen­cjo­nal­ny bunt.

Nasz pozba­wio­ny toż­sa­mo­ści mło­dzie­niec bywa nagi, ale wte­dy też nie jest wca­le natu­ral­ny, bo jego nagość jest tak samo zna­czą­ca, jak nagość w baśni: Nowe sza­ty cesa­rza. Cia­ło sta­no­wi tutaj mate­rię do opra­co­wa­nia. Trze­ba nie tyl­ko nadać mu jakiś rys cha­rak­te­ry­stycz­ny, ale przede wszyst­kim odkryć, jakie­go rysu spo­dzie­wa­ją się po nim inni. Jedy­nie ich reak­cje i opi­nie pozwa­la­ją na zbu­do­wa­nie wyobra­że­nia o sobie. Dopó­ki nie unio­są brwi – nic nie jest pew­ne. Ale – czy to już jest prze­strzeń poli­ty­ki? Kie­dy spa­cer po pla­ży prze­sta­je być spa­ce­rem, a sta­je się mani­fe­sta­cją wła­dzy?

Gdy­by­śmy – kobie­ta, Bil­ly i ja – nade­szli pla­żą we tro­je, Her­bert mógł­by zary­zy­ko­wać pró­bę sił, mógł­by Billy’emu naka­zać powrót do domu, a mnie – na mój samot­ny pagó­rek.

Dla głów­ne­go boha­te­ra życie jest cią­głą „para­dą przed lustrem”, grą wyobra­żeń i spoj­rzeń. Jako czło­wiek pozba­wio­ny toż­sa­mo­ści ska­za­ny jest na funk­cjo­no­wa­nie w rze­czy­wi­sto­ści pro­wi­zo­rycz­nej, uło­żo­nej ze świe­żo roze­gra­nych kart:

Oto mały, uśmiech­nię­ty, oliw­ko­wo skó­ry kibic – zabaw­na małp­ka, prze­wra­ca­ją­ca oczy­ma – dmu­cha w żół­ty pla­sti­ko­wy gwiz­dek, któ­ry zwi­sa z jego szyi na sznur­ku. Zatrzy­mu­je­my się, gdyż czło­wiek pada na kola­na. Będzie robił zdję­cie. I Her­bert robi się foto­ge­nicz­ny.

To opo­wieść o czło­wie­ku, któ­ry żyje w „wiecz­nym teraz”. Jest peł­nym moż­li­wo­ści, fascy­nu­ją­cym Doria­nem Gray­em, któ­re­go rysy zale­żą od pędz­la arty­sty. Jest on tak­że kimś poza dobrem i złem, nowo­rod­kiem z pustą pamię­cią. Więk­szość jego ener­gii pochła­nia iden­ty­fi­ko­wa­nie i odczy­ty­wa­nie zna­ków rze­czy­wi­sto­ści. Czło­wiek ten nie zna swo­je­go imie­nia, ale i to nie daje mu poczu­cia zupeł­nej wol­no­ści. Wie, że miej­sce, z któ­re­go imię zosta­nie mu nada­ne, jest miej­scem prze­zna­czo­nym dla Inne­go.

Jed­nym z naj­cie­kaw­szych momen­tów w powie­ści jest sce­na gra­bie­nia liści. Gra­bić liście, zapo­mi­na­jąc o tym, że się gra­bi – to się boha­te­ro­wi Whi­te­’a nie zda­rza:

Wyso­ko prze­chy­lam tacz­kę na kole i przy­glą­dam się, jak jej zawar­tość przez chwi­lę upar­cie tkwi w miej­scu, aby wresz­cie ześli­zgnąć się w jed­nym zbi­tym kłę­bie na kupę, któ­rą wska­zał Her­bert, kie­dy mi dawał instruk­cje. Tyl­ko czy to były na pew­no instruk­cje? […] A cza­sa­mi pozwa­lam sobie na takie wyczy­ny, jak to pro­wa­dze­nie jed­ną ręką, akt mini­mal­ne­go sabo­ta­żu.

Bo sko­ro się gra­bi, to zna­czy, że jest się prze­zna­czo­nym do gra­bie­nia. Sama ta pod­le­głość, nawet w obli­czu fizycz­nej nie­obec­no­ści jakie­go­kol­wiek pana, wzy­wa do bun­tu. Z dru­giej stro­ny – nie każ­dy, kto gra­bi, jest słu­gą. Moż­na prze­cież gra­bić dla wła­sne­go kapry­su, z powo­du per­wer­syj­nej ocho­ty albo wyra­cho­wa­ne­go pra­gnie­nia wywo­ła­nia skan­da­lu. Czy jed­nak ist­nie­je takie gra­bie­nie, któ­re gra­bią­ce­mu pozwo­li­ło­by się wyzwo­lić spod wzro­ku Inne­go, któ­ry zle­cił zada­nie i teraz spo­glą­da z pagór­ka?

U Whi­te­’a isto­tą rze­czy­wi­sto­ści jest jej wewnętrz­na pust­ka. Czas boha­te­rów wypeł­nia­ją rytu­al­ne zacho­wa­nia, prze­sy­co­ne iro­nią i peł­ne dystan­su roz­mo­wy bez tre­ści, nie­koń­czą­ce się para­dy i gry towa­rzy­skie. Miej­sce ety­ki zaj­mu­je este­ty­ka, a gdzieś w tle zabi­ja się mło­da kobie­ta i wszy­scy wycho­dzą na śro­dek w bia­łych ubra­niach.

Trud­no powie­dzieć, czy Whi­te, ów sty­li­sta, este­ta i sen­su­ali­sta, zano­si nad pust­ką skar­gę, czy też zado­wa­la się jej „foto­ge­nicz­no­ścią”. Autor Zapo­mi­na­nia Ele­ny jest wni­kli­wym obser­wa­to­rem, nie­mal pedan­tycz­nym w swo­ich opi­sach. Od cza­su do cza­su uda­je mu się jed­nak uchwy­cić jakiś cen­ny moment, któ­re­go nigdy wcze­śniej nie było w lite­ra­tu­rze. Moż­na się spie­rać o pewien nad­miar sty­li­stycz­ny czy kon­cep­tu­al­ny tej powie­ści, trze­ba jed­nak przy­znać, że pozo­sta­je ona pro­po­zy­cją nie­po­ko­ją­co nie­jed­no­znacz­ną. Opo­wie­ścią o tym, że do osią­gnię­cia umiar­ko­wa­nej satys­fak­cji nie potrze­ba wie­le – nie trze­ba wie­dzieć, kim się jest, wystar­czy wie­dzieć, jak się zacho­wać.


Recen­zja zosta­ła opu­bli­ko­wa­na w por­ta­lu Popmoderna.pl. Dzię­ku­je­my autor­ce za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Sabina Misiarz-Filipek

Urodzona w 1988 roku. Krytyczka literacka. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

„Wiersze typu jaram się, że mnie wcale nie ma”

recenzje / ESEJE Sabina Misiarz-Filipek

Recen­zja Sabi­ny Misiarz-Fili­pek towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Nudel­man Justy­ny Bar­giel­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 7 lip­ca 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 11 grud­nia 2017 roku.

Więcej

Wszystko i tylko (Szybko przez wszystko Justyny Bargielskiej)

recenzje / ESEJE Sabina Misiarz-Filipek

Frag­ment recen­zji Sabi­ny Misiarz-Fili­pek z książ­kiSzyb­ko przez wszyst­ko Justy­ny Bar­giel­skiej.

Więcej

„Ja nie wiem nic i muszę czekać, aż będę mógł się dowiedzieć”, czyli amnezja i anamneza na poetyckiej wyspie.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Zapo­mi­na­nie Ele­ny Edmun­da Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się 8 wrze­śnia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Laboratorium White’a

recenzje / ESEJE Łukasz Łachecki

Recen­zja Łuka­sza Łachec­kie­go z książ­ki Zapo­mi­na­nie Ele­ny Edmund Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się 22 paź­dzier­ni­ka 2013 roku w por­ta­lu Xiegarnia.pl.

Więcej

Wymazywanie

recenzje / ESEJE Marek Paryż

Recen­zja Mar­ka Pary­ża z książ­ki Zapo­mi­na­nie Ele­ny Edmun­da Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się we wrze­śniu 2013 roku w mie­sięcz­ni­ku „Nowe Książ­ki”.

Więcej

Edmund White o Zapominaniu Eleny

recenzje / KOMENTARZE Edmund White

Komen­tarz Edmun­da Whi­te­’a o książ­ce Zapo­mi­na­nie Ele­ny.

Więcej

Modalność wyspy

recenzje / ESEJE Łukasz Najder

Recen­zja Łuka­sza Naj­de­ra z książ­ki Zapo­mi­na­nie Ele­ny Edmun­da Whi­te­’a.

Więcej

Osobiste jest polityczne (gejowska proza i krytyka)

recenzje / IMPRESJE Edmund White

Prze­mó­wie­nie wygło­szo­ne przez Edmun­da Whi­te­’a w Ośrod­ku Stu­diów Les­bij­skich i Gejow­skich na Uni­wer­sy­te­cie Miej­skim w Nowym Jor­ku 12 listo­pa­da 1993.

Więcej