Sypialnia Pynchona
Tadeusz Pióro
Strona cyklu
Osobista historia językaTadeusz Pióro
Urodzony 15 marca 1960 roku w Warszawie. Poeta, tłumacz, felietonista. W roku 1993 obronił doktorat na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley (o twórczości Jamesa Joyce'a i Ezry Pounda). Do roku 1997 wykładał na Southern Methodist University w Dallas, obecnie adiunkt anglistyki w Instytucie Anglistyki. W latach 2000-2005 felietonista kulinarny „Przekroju”, oraz miesięcznika „Pani” (w latach 2005-2013). Redaktor naczelny „Dwukropka” (2002-2003). Mieszka w Warszawie.
Sypialnię pisarza z lat 1967–72, kiedy pracował nad Tęczą grawitacji, można dziś zwiedzić w olbrzymim gmachu w centrum Chicago. Została tam przeniesiona „żywcem”, nie zrekonstruowana, zapewnia karłowaty przewodnik, rzadki okaz lemura skrzyżowanego z gadatliwym morfinistą. Budynek o kształcie czworoboku pełni funkcje muzeum, banku, przechowalni bagażu oraz więzienia do celów specjalnych. Sypialnia jest w czerwieni, tu i ówdzie złamanej żółcią. Czerwona kapa ze sztruksu pokrywa wąski materac, wzdłuż którego biegnie rynienka niewiadomego przeznaczenia. Na lewo od niej stoją figury szachowe, wyłącznie żółte, wyrobione z ziarna sklejonego syropem kukurydzianym. Dalej sosnowy kredensik z przeszkloną górną półką, na niej pół- i ćwierć-pełne karafki, każda z etykietą, w sumie ponad tuzin. Pigwa, morela, gruszka, inne nazwy są ludowe lub regionalne, choć wszystkie w języku hiszpańskim.
Pod ścianą przeciwległą do materaca półka pomalowana na czerwono, na niej gliniane świnki z Meksyku i żółte tykwy ozdobne, czerwone radio tranzystorowe wielkości spodeczka z serwisu do kawy oraz komplet singli zespołu Boogaloo Assassins. W pokoju nie ma krzeseł ani biurka z maszyną do pisania, ponieważ był on sypialnią, a nie pracownią Pynchona, wyjaśnia kędzierzawa blondynka, znacznie wyższa od przewodnika, który odnalazł się na jej ramieniu i zdjął kapelusz.
Na lewo od półki, pośrodku gołej ściany, wisi rozległy i płaski ekran telewizyjny. Protestuję, w latach 1967–72 takich nie było, więc czemu wisi w sypialni pisarza, lecz szatniarka żąda opłaty za zgubiony numerek, a ja mam wszystko na sobie.