„Dwie” Legnice (Pamiętam/Nie pamiętam)
Adam Zdrodowski
Głos Adama Zdrodowskiego w debacie "Opowieści Portowe: Legnica".
strona debaty
Opowieści Portowe: LegnicaW poniższych notatkach stosuję (jednak dość swobodnie potraktowaną) procedurę wynalezioną przez Joego Brainarda, a z powodzeniem wykorzystaną później przez Georgesa Pereca w Pamiętam że i przez Harry’ego Mathewsa w Sadzie. Powodzenie przedsięwzięcia nie ma nic wspólnego z ujawnieniem prawdy, czy też „prawdy”. Nie sprawdzam faktów, interesuje mnie, jak sprawa jawi mi się dziś, a nie jak rzeczy miały się w istocie.
Pamiętam, że zamierzałem po raz pierwszy pojechać do Legnicy we wrześniu 2001, ale dostałem pierwsze artykuły do tłumaczenia dla magazynu „Newsweek” i musiałem odwołać wyjazd, choć miałem już nawet bilety na pociąg.
Pamiętam, że przez dziesięć kolejnych lat tłumaczyłem teksty przede wszystkim na temat zamachów z 11 września, Afganistanu, Iraku, a od czasu do czasu – coś o rapujących muzułmanach. I choć nie ma to nic wspólnego z festiwalem sądzę, że to ciekawe, w jaki sposób trzy różne wątki – moje całkiem prywatne odkrycie poezji współczesnej, Festiwal Port Legnica 2001, na którym prawie byłem oraz światowy terroryzm – nakładają się na siebie i splatają w jedno.
Pamiętam, że kiedy w końcu dotarłem do Legnicy (wrzesień 2002), wylądowałem w jakichś podejrzanych prywatnych kwaterach.
Pamiętam, że mieliśmy kłopot z lokalsami, którym szczególnie spodobała się jedna z naszych koleżanek.
Pamiętam, że wylądowaliśmy w kawiarni (Maska), a może na jakimś biurowym bankiecie.
Pamiętam, że głównym powodem, dla którego zjawiłem się na festiwalu, była chęć spotkania się z Markiem Fordem, o którym właśnie pisałem pracę magisterską.
Pamiętam, że miałem ze sobą numer „Przekroju”, gdzie ukazał się mój pierwszy przekład Mark Forda – wiersz „Jack Rabbit”. Przygoda z przekładaniem tego autora trwa do dziś.
Pamiętam, że bardzo denerwowałem się przed spotkaniem z Markiem, a rozmowa, która się wtedy odbyła, nigdy nie ujrzała (i nie ujrzy) światła dziennego (a jej początek i tak nie nagrał się na dyktafon). Rozmowy, które odbyły się dwanaście lat później, nie były już tak stresujące.
Pamiętam, że na spotkaniu autorskim przekłady Forda – pod nieobecność tłumacza, Piotra Sommera – czytał Andrzej Sosnowski, a Mark wchodził na scenę przy akompaniamencie „All Along the Watchtower” Boba Dylana.
Nie pamiętam, kto jeszcze czytał w Legnicy w 2002, a kto w innych latach (łatwo to sprawdzić).
Nie pamiętam, jakie frazy, intonacje i rytmy przywiozłem z tamtego festiwalu, ale myślę, że jeszcze nie raz w snach George Herbert pomyli mi się – jak to powiedział Mark, ujmująco zniekszktałcając imię poety – ze Żbigniewem (Sic!) Herbertem.
O AUTORZE
Adam Zdrodowski
Urodzony w 1979 roku. Poeta, tłumacz, krytyk literacki, pracownik Wydziału Grafiki warszawskiej ASP. Opublikował m.in. tom 49 lotów balonem (2013) oraz przekłady m.in. Gertrudy Stein, Henry’ego Greena i Williama S. Burroughsa. Publikował m.in. w „Literaturze na Świecie”, „Przekroju” i „Opcjach”. Mieszka w Warszawie.