wywiady / o książce

O szkole, flamastrach, snach i strupiącej czaszce

Daniel de Latour

Małgorzata Kolankowska

Rozmowa Małgorzaty Kolankowskiej z autorem ilustracji Danielem de Latourem do książki Przedszkolny sen Marianki Jacka Podsiadły, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 20 kwietnia 2015 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Mał­go­rza­ta Kolan­kow­ska: Kim dla Pana jest Marian­ka? Czy „zaprzy­jaź­nia się” Pan z boha­te­ra­mi? Ist­nie­je jakaś szcze­gól­na więź mię­dzy ilu­stra­to­rem i tek­stem?

Daniel de Lato­ur: Zaprzy­jaź­niam się. Raczej patrzę, co oni tam wyczy­nia­ją, niż do cze­goś zmu­szam. Z każ­dym boha­te­rem zaprzy­jaź­niam się tro­chę ina­czej, bo to są w koń­cu zupeł­nie róż­ne oso­by, nawet jeże­li cza­sem wyglą­da­ją podob­nie…

Marian­ka poja­wi­ła się w moim życiu aku­rat w momen­cie, kie­dy mój naj­młod­szy syn sta­nął jed­ną nogą na pro­gu szko­ły i wycią­gnę­ła małą rącz­ką wszyst­kie stra­chy wyni­ka­ją­ce z tego ponu­re­go fak­tu. Nauka w szko­le publicz­nej w Pol­sce to wciąż nic spe­cjal­nie zabaw­ne­go, a szko­da.

Dla kogo prze­zna­czo­ny jest Przed­szkol­ny sen Marian­ki?

Dla wszyst­kich. Co praw­da to z zało­że­nia książ­ka dla dzie­ci, ale w każ­dym dziec­ku sie­dzi prze­cież coś z tego doro­słe­go, któ­ry jest jego tatą lub mamą i odwrot­nie, wszy­scy, mimo że niby doro­śli­śmy, jeste­śmy tro­chę dzieć­mi. Cza­sem dużo bar­dziej niż tro­chę. Do tego humor tej aku­rat książ­ki jest z tych wywro­to­wych, i jestem pewien, że wie­lu dużym przy­pad­nie do gustu.

Kie­dy tłu­macz przy­go­to­wu­je prze­kład, musi poznać cały tekst, musi go prze­żyć na swój spo­sób, zoba­czyć miej­sca, posta­cie. Czy u Pana jest podob­nie? Tutaj jest chy­ba tro­chę tak, że pod­po­wia­da Pan, jak nale­ży patrzeć na tekst A może się mylę?…

No pew­nie. Ilu­stro­wa­nie książ­ki to zawsze jest opo­wia­da­nie jakiejś histo­rii i jak to bywa z opo­wia­da­niem, zwy­kle doda­je się z roz­pę­du coś od sie­bie. Czy pod­po­wia­dam? Chy­ba nie. Sta­ram się nato­miast nie prze­szka­dzać…

Jak było z Marian­ką? Roz­ma­wiał Pan z auto­rem? Zna­cie się Pano­wie?

Jest to, póki co, dość sta­ro­mod­na zna­jo­mość kore­spon­den­cyj­na. Siłą rze­czy na razie lepiej znam Marian­kę (lite­rac­ką oczy­wi­ście, bo jak wia­do­mo, ist­nie­je też Marian­ka-cał­kiem-praw­dzi­wa) niż jej Auto­ra, obo­je jed­nak z całą pew­no­ścią są nie­zwy­kle inte­re­su­ją­cy­mi oso­ba­mi.

Marian­ka śni o szko­le. Czy to dobry sen?

Nie powiem.

Baj­ka Jac­ka Pod­sia­dły to w pew­nym sen­sie opo­wieść o nauczy­cie­lach. Czy two­rząc ilu­stra­cje, wspo­mi­nał Pan swo­je cza­sy szkol­ne?

Nie, to tak nie dzia­ła. Wąt­pię rów­nież, żeby Autor pisząc Sen Marian­ki wspo­mi­nał swo­je szkol­ne cza­sy, ale pro­szę spy­tać… Za to przy­po­mnia­ła mi Pani teraz Wspo­mnie­nia nie­bie­skie­go mun­dur­ka.

Czy pamię­ta Pan swój pierw­szy dzień w szko­le? Czy nie mógł się Pan go docze­kać tak jak mała boha­ter­ka?

A nie, nie. Mia­łem inne, cie­kaw­sze zaję­cia… Uda­ło mi się zboj­ko­to­wać i omi­nąć przed­szko­le, ze szko­łą już się pogo­dzi­łem i posze­dłem, ale chy­ba bar­dziej zaj­mu­ją­ce było jed­nak życie pozasz­kol­ne.

Pań­skie ilu­stra­cje są zabaw­ne, pogod­ne, ale poja­wia­ją się też ele­men­ty  nie­mal hor­ro­ru, bo jest szkie­let i odcię­ta gło­wa. Skąd pomysł na takie roz­wią­za­nie?

Przede wszyst­kim z tek­stu. Ani szkie­let, ani odcię­ta gło­wą nie są też ele­men­ta­mi hor­ro­ru. „Hor­ror” to jest doro­sły ter­min, wprost z ety­kiet­ki recen­zenc­kiej szu­flad­ki.  Dzie­ci bio­rą rze­czy takie jaki­mi są i dzie­cię­ce stra­chy też są prze­cież inne­go niż doro­słe rodza­ju. Nasze stra­chy wyni­ka­ją czę­sto wprost z same­go fak­tu ist­nie­nia tych szu­fla­dek i mrocz­nych zna­czeń nada­nych skry­wa­nym w nich przed­mio­tom. Dzie­ci raczej nie szu­flad­ku­ją, w dzie­cię­cym świe­cie zawar­tość róż­nych szu­fla­dek (przy­szłych szu­fla­dek, bo mebe­lek na nie dopie­ro się zbi­ja) pły­wa sobie swo­bod­nie we wspól­nej prze­strze­ni bez świa­do­mo­ści popeł­nia­nych meza­lian­sów i faux pas. Tru­pia czasz­ka, czy, jak mówił mój syn, „czasz­ka stru­pią­ca” jest tym czym jest, tru­pią czasz­ką. I tyle. Odcię­ta gło­wa? Cóż, sko­ro już ją odcię­to…

Ksią­żecz­ka, o któ­rej roz­ma­wia­my, jest bar­dzo kolo­ro­wa, domi­nu­ją czer­wo­ny i żół­ty – czy wie­rzy Pan w magię kolo­rów? Czy two­rząc dla dzie­ci dobie­ra Pan bar­wy w szcze­gól­ny spo­sób?

Bar­dzo lubię czar­ny kolor… Z całą pew­no­ścią moż­na cza­ro­wać kolo­ra­mi, ale myślę, że tego jesz­cze nie potra­fię. Mam nadzie­ję popeł­nić kie­dyś do jakiejś książ­ki malar­skie ilu­stra­cje, ale  spo­ro przede mną zanim ten miły moment nastą­pi. Marian­kę chcia­łem w pierw­szej chwi­li w ogó­le zilu­stro­wać tyl­ko czar­ną kre­ską, potem zamie­rza­łem uży­wać kolo­rów oszczęd­nie, a potem wyszło jak wyszło… W każ­dym razie, czar­ny kolor to też kolor i z całą pew­no­ścią moż­na z nim zdzia­łać cuda, napraw­dę bar­dzo lubię książ­ki ilu­stro­wa­ne tyl­ko czer­nią – kre­ską i pla­mą w jed­nym, osta­tecz­nym kolo­rze. Mam w domu książ­kę z gra­fi­ka­mi impre­sjo­ni­stów, koja­rzo­nych prze­cież z kolo­rem i świa­tłem. To jest abso­lut­nie fan­ta­stycz­ny album, pełen świa­tła, cho­ciaż barw w nim – poza czar­ną – ani w ząb. Oczy­wi­ście, moż­na cza­ro­wać kolo­ra­mi. Ale – rów­nież czar­nym.

Jak zaczę­ła się Pań­ska przy­go­da z ryso­wa­niem?

Nie pamię­tam dokład­nie. To było strasz­nie daw­no temu… Ryso­wa­łem od zawsze, na ogół jakieś roz­bu­do­wa­ne fabu­lar­ne epo­pe­je, któ­re z tru­dem mie­ści­ły się na jed­nej kart­ce. Woj­ny, bitwy, pocią­gi, musz­kie­te­rów, ryce­rzy, smo­ki, bom­bow­ce, myśliw­ce i skom­pli­ko­wa­ne rela­cje mię­dzy nimi. Boha­te­rom ksią­żek dory­so­wy­wa­łem mie­cze, dzi­dy i kara­bi­ny, o któ­rych zapo­mniał naj­wy­raź­niej autor ilu­stra­cji, cho­ciaż prze­cież wszy­scy wie­dzą, że boha­ter z dzi­dą i mie­czem pora­dzi sobie lepiej niż bez dzi­dy i mie­cza.

Wujek z cio­cią prze­my­ca­li zza żela­znej kur­ty­ny kolo­ro­we fla­ma­stry, co potem, już w szko­le, dawa­ło mi prze­wa­gę nad użyt­kow­ni­ka­mi kre­dek z Prusz­ko­wa i kra­jo­wych ołów­ków ostrych jak gro­ty indiań­skich strzał. Wspól­nie z przy­ja­cie­lem z ław­ki, Miko­ła­jem Kam­le­rem, ryso­wa­li­śmy wte­dy w świe­tli­cy (na ogół zosta­wa­li­śmy w niej obaj do ostat­nie­go klien­ta) komik­sy o przy­go­dach zębów i inne, o przy­go­dach żół­tych serów. Nie­ste­ty, o ile wiem, te dzie­ła nie zacho­wa­ły się do dziś. Za to obaj do dziś rysu­je­my.

Ryso­wa­nie dla dzie­ci to trud­ne zada­nie. Jak zna­leźć klucz? Jak tra­fić do mło­de­go odbior­cy, żeby od razu nie rzu­cił książ­ką w kąt?

Szcze­rze mówiąc, nie szu­ka­łem takie­go klu­cza. Sta­ram się ryso­wać tak, żeby mnie to ryso­wa­nie spra­wia­ło fraj­dę, samo ryso­wa­nie i efekt koń­co­wy. Ta fraj­da w ryso­wa­niu powin­na się potem odbić i na czy­tel­ni­ku… I myślę sobie, że tak napraw­dę meto­da pra­cy nie zmie­ni­ła mi się spe­cjal­nie od cza­sów szkol­nej świe­tli­cy. Rysu­ję róż­ne indy­wi­dua  i przy­glą­dam się z cie­ka­wo­ścią, co też one tam będą robić na tych kart­kach.

Czy ma Pan małych recen­zen­tów, któ­rzy dora­dza­ją, cze­go nie robić?

Tak, cho­ciaż korzy­stam z ich pomo­cy ina­czej niż kie­dyś. Pierw­sze poko­le­nie domo­wej mło­dzie­ży wkro­czy­ło w wiek nasto­let­ni i raczej się teraz wymą­drza niż poma­ga – kie­dy byli mali, czę­sto testo­wa­łem na nich róż­ne pomy­sły. Spraw­dza­łem, czy ilu­stra­cje są dla nich czy­tel­ne i zro­zu­mia­łe, czy osią­ga­ją zamie­rzo­ny efekt.  Cza­sem bez­czel­nie ścią­ga­łem od nich róż­ne paten­ty na przed­sta­wie­nie tego czy owe­go. Wyro­śli i zdzi­cze­li. Na szczę­ście jest jesz­cze mały Pio­truś, wciąż jesz­cze w wie­ku, w któ­rym słu­żyć może za wdzięcz­ny pro­bierz jako­ści pra­cy. Jeże­li Pio­truś wyka­zu­je zain­te­re­so­wa­nie, a lepiej jesz­cze – radość, to zna­czy, że jest dobrze. Cza­sem mnie zaska­ku­je, wska­zu­jąc rze­czy, któ­rych wca­le nie nary­so­wa­łem…

Czy rysu­jąc, korzy­sta Pan z jakichś inspi­ra­cji? Ma Pan swo­je­go mistrza?

Na ogół rysu­jąc prze­glą­dam ster­ty obraz­ków i ksią­żek. Lubię to robić, to dzia­ła tro­chę jak łado­wa­nie bate­ry­jek.

Moi mistrzo­wie to oczy­wi­ście w więk­szo­ści auto­rzy ilu­stra­cji ulu­bio­nych ksią­żek dzie­ciń­stwa. Przede wszyst­kim Szan­cer, o któ­re­go rysun­ki kie­dyś mały czło­wiek poty­kał się na każ­dym kro­ku (i bar­dzo dobrze, bo to waż­ne, o co się czło­wiek poty­ka). Dowie­dzia­łem się nie­daw­no ze zdzi­wie­niem gra­ni­czą­cym z prze­ra­że­niem, że poło­wa kla­sy gim­na­zjal­nej mojej cór­ki nie wie, kto to taki ten Szan­cer. Praw­da, że wyda­je się nie­moż­li­we? A jed­nak.
Uwiel­biam ilu­stra­cje Anto­nie­go Bora­tyń­skie­go (genial­ny Kra­wiec i jego kot), Cze­sła­wa Wiel­hor­skie­go ( rzecz O mysz­ce Kle­men­tyn­ce, pają­ku Bazy­lim i Ziem­niacz­ko­wych Bra­ciach towa­rzy­szy nie­zmien­nie kolej­nym poko­le­niom de Lato­urów), Józe­fa Wil­ko­nia za kapi­ta­na Łuka­sza i Ostat­ni rejs Gru­be­go Jana, na któ­rym uczy­łem się czy­tać – czy­tać nama­lo­wa­ne tam przez Wil­ko­nia (a może przez lwa, mysz­kę i noso­roż­ca?) lite­ry. Byłem już duży, kie­dy zako­cha­łem się w The­mer­so­nach, ale im jestem star­szy, tym ta miłość więk­sza. Rodzi­ce Ste­fa­na miesz­ka­li pięć minut od mojej bab­ci w Płoc­ku, co pew­nie obiek­tyw­nie rzecz bio­rąc nie ma żad­ne­go zna­cze­nia, ale kto by się tam przej­mo­wał obiek­tyw­ny­mi zna­cze­nia­mi. Poza tym na pew­no się zna­li, bo kie­dyś świat był mniej­szy i wygod­niej uszy­ko­wa­ny.

Mógł­bym tak wymie­niać i wymie­niać,  raczej pew­nie naj­pierw tytu­ły, a potem twór­ców ilu­stra­cji, bo to na ogół zachwyt przed­sta­wio­ną histo­rią i oczy­wi­ście spo­so­bem jej przed­sta­wie­nia, potem dopie­ro doko­na­nia­mi posta­ci, któ­ra stoi za ilu­stra­cją.

Bar­dziej współ­cze­śni mistrzo­wie to Ela Wasiu­czyń­ska i Paweł Paw­lak, któ­rych książ­ki to małe dzie­ła sztu­ki. Dla nas, sta­rusz­ków, oczy­wi­ście małe, dla dzie­ci nato­miast w sam raz.

Zda­rza się, że wyko­nu­je Pan ilu­stra­cje do cze­goś, co zupeł­nie się Panu nie podo­ba? Czy to moż­li­we?

No tak… Kie­dyś mi się zda­rza­ło. Zda­rza­ło mi się z gło­du ryso­wać strasz­ne rze­czy. Teraz sta­ram się uni­kać takich nie­szczęść, raczej z dobrym skut­kiem. Ale ponie­waż wiem już, że to moż­li­we, więc odpo­wia­dam z bólem – moż­li­we… Na szczę­ście od daw­na dosta­ję głów­nie tek­sty faj­ne, bar­dzo faj­ne i naj­faj­niej­sze. To doty­czy rów­nież Marian­ki. W książ­ce dzie­je się tyle, że chwi­la­mi nawet nie pró­bo­wa­łem nadą­żyć za tek­stem.

Ale Marian­ka sta­ła się Panu bli­ska… Kto powi­nien prze­czy­tać tę książ­kę?

Wszy­scy! Na pew­no niko­mu nie zaszko­dzi a nie­któ­rym nawet może pomóc.

O autorach i autorkach

Daniel de Latour

Małgorzata Kolankowska

Hispanistka, medioznawca, tłumacz przysięgły. Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego.

Powiązania

Smak opuncji w Katalonii

wywiady / o książce Małgorzata Kolankowska Najat El Hachmi

Roz­mo­wa Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej z Najat El Hach­mi, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Ostat­ni patriar­cha Najat El Hach­mi w tłu­ma­cze­niu Anny Sawic­kiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 27 czerw­ca 2022 roku.

Więcej

Byłbym pisarzem, nawet gdybym niczego nie napisał

wywiady / o pisaniu Bruno Vieira Amaral Małgorzata Kolankowska

Roz­mo­wa Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej z Bru­no Vie­irą Ama­ra­lem. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Metafora Portugalii

recenzje / NOTKI I OPINIE Małgorzata Kolankowska

Gło­sy o twór­czo­ści Bru­no Vie­iry Ama­ra­la, wybra­ne przez Mał­go­rza­tę Kolan­kow­ską. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Zabawa w kotka i myszkę

wywiady / o pisaniu Albert Forns Małgorzata Kolankowska

Roz­mo­wa Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej z Alber­tem Forn­sem. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Narracyjny patchwork

recenzje / NOTKI I OPINIE Małgorzata Kolankowska

Gło­sy o twór­czo­ści Alber­ta Forn­sa, wybra­ne przez Mał­go­rza­tę Kolan­kow­ską. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Śnienie

recenzje / IMPRESJE Małgorzata Kolankowska

Esej Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki dla dzie­ci Spo­so­by na zaśnię­cie, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 13 lip­ca 2015 roku.

Więcej

Majorka, część 1 (impresje z podróży)

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Małgorzata Kolankowska

13 odci­nek cyklu „Ogród kobie­ty” autor­stwa Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej.

Więcej

Esther Tusquets

recenzje / IMPRESJE Małgorzata Kolankowska

Szkic Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej o Esther Tusqu­ets zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Por­tret kobie­ty w opo­wia­da­niach dzie­się­ciu hisz­pań­skich auto­rek.

Więcej

Almudena Grandes

recenzje / IMPRESJE Małgorzata Kolankowska

Szkic Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej o Almu­de­nie Gran­des zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Por­tret kobie­ty w opo­wia­da­niach dzie­się­ciu hisz­pań­skich auto­rek.

Więcej

Przedszkolny sen Marianki Jacka Podsiadły

recenzje / ESEJE Agnieszka Grabowska

Recen­zja Agniesz­ki Gra­bow­skiej z książ­ki Przed­szkol­ny sen Marian­ki.

Więcej

Szkoła cała w rymach

recenzje / ESEJE Sylwia Sekret

Recen­zja Syl­wii Sekret z książ­ki Jac­ka Pod­sia­dły Przed­szkol­ny sen Marian­ki.

Więcej

Anarchistyczna szczepionka Podsiadły – testowana na dzieciach

recenzje / ESEJE Joanna Mueller

Szkic Joan­ny Muel­ler towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Przed­szkol­ny sen Marian­ki Jac­ka Pod­sia­dły, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 20 kwiet­nia 2015 roku.

Więcej

Prawo do różnorodności

recenzje / ESEJE Monika Tomassi

Recen­zja Moni­ki Tomas­si z anto­lo­gii Por­tret kobie­ty w opo­wia­da­niach dzie­się­ciu hisz­pań­skich auto­rek w wybo­rze i prze­kła­dzie Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej.

Więcej

Być kobietą, być kobietą…

recenzje / ESEJE Magdalena Boczkowska

Recen­zja Mag­da­le­ny Bocz­kow­skiej z książ­ki Por­tret kobie­ty. W opo­wia­da­niach dzie­się­ciu hisz­pań­skich auto­rek w wybo­rze i prze­kła­dzie Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej.

Więcej

(Nie)przeźroczyste ciała

recenzje / ESEJE Anka Czytankowa

Recen­zja z książ­ki Por­tret kobie­ty w opo­wia­da­niach dzie­się­ciu hisz­pań­skich auto­rek w wybo­rze i prze­kła­dzie Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej.

Więcej

Portret kobiety

recenzje / ESEJE Adam Kraszewski

Recen­zja Ada­ma Kra­szew­skie­go z książ­ki Por­tret kobie­ty w opo­wia­da­niach dzie­się­ciu hisz­pań­skich auto­rek w wybo­rze i prze­kła­dzie Mał­go­rza­ty Kolan­kow­skiej.

Więcej