recenzje / ESEJE

Zmienne kadry

Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Jerzego Jarniewicza Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną, która ukazała się na stronie marcinorlinski.pl.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Mogło­by się zda­wać, że nowa książ­ka poetyc­ka Jerze­go Jar­nie­wi­cza Na dzień dzi­siej­szy i chwi­lę obec­ną to lirycz­ny trak­tat na temat chwi­li teraź­niej­szej. Czy­tel­nik pozna­je bowiem histo­rię dwoj­ga kochan­ków, któ­rzy spo­ty­ka­ją się w kolej­nych hote­lach. Ich miłość speł­nia się przy akom­pa­nia­men­cie skrzy­pią­cych wind. Mury budyn­ków za oknem stra­szą wiel­ki­mi, paskud­ny­mi rekla­ma­mi, a radio poda­je wia­do­mość o śmier­ci zna­ne­go poli­ty­ka. Wszyst­ko jest tu przy­pad­ko­we i momen­tal­ne. Pro­blem jed­nak w tym, że za każ­dym razem, gdy pod­miot lirycz­ny zanu­rza się w chwi­lę teraź­niej­szą, ta natych­miast zni­ka, odsła­nia­jąc bliż­szą lub dal­szą prze­szłość.

Isto­tę tego para­dok­su, choć w zupeł­nie innym kon­tek­ście, traf­nie ujął nie­gdyś Jacqu­es Der­ri­da: „mgnie­nie oka ma pew­ne trwa­nie i trwa­nie to zamy­ka oko”. U Jar­nie­wi­cza jest podob­nie. Teraź­niej­szość wymy­ka się obser­wa­to­ro­wi, odda­jąc pole języ­ko­wym kli­szom, sys­te­mom przed­sta­wia­nia, a tak­że indy­wi­du­al­nej i zbio­ro­wej pamię­ci. Nar­ra­cja (wie­rzę, że moż­na uży­wać tego poję­cia w odnie­sie­niu do poezji) jest więc w tych wier­szach z koniecz­no­ści podwój­na. Nie cho­dzi jed­nak tyl­ko o sąsia­du­ją­ce ze sobą cza­sy gra­ma­tycz­ne. Raczej o linie napięć, któ­re prze­bie­ga­ją w poprzek języ­ka na bar­dzo róż­nych pozio­mach. Z jed­nej stro­ny poja­wia­ją się na przy­kład zupeł­nie popraw­ne opi­sy kon­kret­nych sytu­acji, z dru­giej zaś – języ­ko­we eks­pe­ry­men­ty. W wier­szu „Noce były bia­łe, ale tyl­ko z nazwy” czy­ta­my: „Buty są do sie­bie takie niepodobne./ Łok­cie, powie­ki, paznok­cie inne niż/ łok­cie, powie­ki, paznok­cie i to,/ co się o nich mówi”. W tej banal­nej na pozór kon­struk­cji, któ­ra ufun­do­wa­na jest prze­cież na logicz­nej sprzecz­no­ści, rodzi się róż­ni­ca, rozu­mia­na choć­by w tym sen­sie, jaki sło­wu temu nada­li post­struk­tu­ra­li­ści. Mam wra­że­nie, że poecie cho­dzi o wytrą­ce­nie czy­tel­ni­ka z przy­zwy­cza­jeń lek­tu­ro­wych i zwró­ce­nie uwa­gi na nie­ade­kwat­ność języ­ko­wych instru­men­tów.

Nie­ba­nal­ny wyda­je się też spo­sób, w jaki Jar­nie­wicz budu­je swo­je ero­ty­ki. Miłość zosta­je odar­ta z pato­su i roman­tycz­ne­go entourage’u. Mimo to poecie uda­je się pod­jąć sub­tel­ny dia­log z tra­dy­cją. Z pozo­ru nie­istot­ne infor­ma­cje, na przy­kład wia­do­mość o samo­bój­stwie Andrze­ja Lep­pe­ra czy zabój­stwie Muam­ma­ra al-Kad­da­fie­go, oka­zu­ją się waż­nym kon­tek­stem dla sytu­acji ero­tycz­nej. Miłość i śmierć to prze­cież jeden z naj­star­szych tan­de­mów topicz­nych w lite­ra­tu­rze. U Jar­nie­wi­cza świat powsta­je w prze­strze­ni mię­dzy tymi dwo­ma bie­gu­na­mi. Zna­czą­cy pod tym wzglę­dem wyda­je się wiersz „Nike w kawał­kach”. Jak się dowia­du­je­my z noty umiesz­czo­nej na koń­cu książ­ki, utwór oraz komik­so­wa gra­fi­ka autor­stwa Paw­ła Min­dle­ra, nawią­zu­ją do foto­gra­fii Alek­san­dra Jało­siń­skie­go „Trans­port pomni­ka Nike” z 1964 roku. Zdję­cie przed­sta­wia pojazd i kil­ku męż­czyzn, któ­rzy prze­wo­żą frag­men­ty pomni­ka. W tle widać Pałac Kul­tu­ry. Jak pisze poeta, „To miasto/ jest pusty­nią, a Nike jest mar­twa”. War­to pod­kre­ślić, że poka­wał­ko­wa­na bogi­ni zwy­cię­stwa to w tym wypad­ku rodzaj palimp­se­stu, któ­ry odsy­ła jed­no­cze­śnie do prze­szło­ści i teraź­niej­szo­ści.

Jed­nym z naj­cie­kaw­szych, jak mi się wyda­je, ero­ty­ków w książ­ce jest „Wiersz loto­so­wy”, któ­ry przy­ta­czam w cało­ści:

Dziś chcia­ła się kochać
po ciem­ku, gdy
dziel­ni­ca pół­noc­na pogrą­ży­ła się w mro­ku,
od Pla­cu Dnia po Plac Nocy. Czło­wiek,
któ­re­go zatłu­kli, nazy­wał się
Kad­da­fi. W nocy
wszyst­kie cia­ła są czar­ne,
nad­ra­bia wte­dy zmysł krwi, a lud świę­tu­je.

Popro­wa­dzi­ła mu rękę z przy­zwo­le­niem ręki
do miej­sca, gdzie rodzą się imio­na,
gdy brzuch
obsu­wa się ku doło­wi, a skur­cze wra­ca­ją
jak noc, cyklicz­nie. To tutaj.
Stąd się weź­miesz.
Dopa­dli go pod Syr­tą, prze­strze­li­li nogi.
Kie­dy się już speł­ni­my, powiesz,
jak się nazy­wam, prze­tniesz sznur,
pod­wią­żesz,
dasz lub­czyk na dro­gę.

I zro­bi się jasno pomię­dzy pla­ca­mi.

Siła tego tek­stu pole­ga, w moim odczu­ciu, na pew­nym sub­tel­nym zamy­śle, któ­ry łączy (zno­wu!) dwa aspek­ty rze­czy­wi­sto­ści: twór­czy i destruk­cyj­ny. Dzień spo­ty­ka się tutaj z nocą. To, co pry­wat­ne, zosta­je zde­rzo­ne z tym, co publicz­ne. Postać kochan­ki sąsia­du­je z posta­cią dyk­ta­to­ra, a czu­ły dotyk zosta­je zde­rzo­ny z bru­tal­nym „prze­strze­le­niem nóg”. W zakoń­cze­niu wier­sza doko­nu­je się połą­cze­nie dwóch porząd­ków. Jak odczy­ty­wać jed­nak ową jasność „pomię­dzy pla­ca­mi” (wciąż się mylę i czy­tam: „pomię­dzy pal­ca­mi”)? Jako dopeł­nie­nie pro­ce­su nazy­wa­nia świa­ta? Nagłe zwy­cię­stwo nad języ­kiem? Być może. Ale moż­li­we też, że jedy­nie jako zwień­cze­nie miło­sne­go aktu.

Śmierć peł­ni tu więc funk­cję sym­bo­licz­ną, ale jed­no­cze­śnie od począt­ku do koń­ca pozo­sta­je kon­kret­nym i nama­cal­nym tłem miło­snych unie­sień. Już mot­to tomu, jakim jest frag­ment wia­do­mo­ści elek­tro­nicz­nej, zda­je się zapo­wia­dać tra­gicz­ne wyda­rze­nia, któ­re skrzęt­nie będzie reje­stro­wał pod­miot lirycz­ny: „Panie Jur­ku, oglą­da pan tsu­na­mi?”. W wier­szu „Bat­man rzu­ca kością” opi­sa­na jest śmierć nie­zna­nych ludzi. Jak zauwa­ża boha­ter, „Ale gdy­by nie w Denver,/ a na Bału­tach (…)/ Gdy­by nie strzał,/ a ude­rze­nie na pasach”. W innym utwo­rze do intym­ne­go spo­tka­nia docho­dzi w rocz­ni­cę zama­chu ter­ro­ry­stycz­ne­go na World Tra­de Cen­ter: „W ten czas wrze­śnio­wych koincydencji/ obie­ca­li­śmy sobie, że nie będzie­my oglądać/ foto­gra­fii. Ani z żad­nej fotografii/ nie zro­bi­my wiersza.// Dość, że ona, ta miłość, była cał­kiem bez wsty­du, bez­wstyd­ne świę­to krwi, potu, nasie­nia” („Zmien­ne kadry”).

To jed­nak nie wszyst­ko. W tomie Na dzień dzi­siej­szy i chwi­lę obec­ną umie­ra­ją tak­że złu­dze­nia. Dzie­ciń­stwo nie jawi się tu jako mitycz­na kra­ina spo­ko­ju i nie­win­no­ści. „Na to czar­ne okno popatrz okiem dziec­ka. Moż­na tak/ patrzeć, bo się było dziec­kiem. Było się kotem,/ kucy­kiem, pilo­tem. I chmu­rą się było,/ kie­dy się było dziec­kiem.” („Trzy­dzie­ści sie­dem i trzy”). Z kolei w utwo­rze „Świerszcz za komi­nem” boha­ter wspo­mi­na, jak na prze­rwie w szkol­nej ubi­ka­cji oglą­dał szwedz­ką por­no­gra­fię, a w szcze­gól­no­ści zdję­cia, na któ­rych „kobie­ta parzy­ła się z psem”. Kon­klu­du­je: „Co niewyobrażalne/ było do oglą­da­nia i zabra­ło mi sen”.

Roz­pad doko­nu­je się wresz­cie na grun­cie same­go języ­ka. Dia­lek­tycz­ny ruch miło­ści i śmier­ci wyra­ża się bowiem tak­że w para­dok­sal­no­ści aktu pozna­nia. W utwo­rze „Tran­zyt Wenus w Zawier­ciu” Jar­nie­wicz opi­su­je zja­wi­sko astro­no­micz­ne, któ­re zwią­za­ne jest z przej­ściem pla­ne­ty Wenus na tle tar­czy Słoń­ca: „Nie zoba­czy­my tranzytu,/ jeśli nie pój­dzie­my popa­trzeć, jeśli/ pój­dzie­my popa­trzeć, może­my go nie zobaczyć,/ bo utra­ci­my wzrok”. I za chwi­lę doda­je: „jeśli mnie kochasz, musi­my się zobaczyć./ I z tego same­go powo­du nie zoba­czy­my się”. Z kolei w innym wier­szu zauwa­ża: „Przy­je­cha­łaś tu,/ żeby wyje­chać” („Powrót drach­my”). Pisać – zna­czy więc poru­szać się mię­dzy nie­ustan­nym „tak” i „nie”, mię­dzy koniecz­no­ścią nazwa­nia i nie­moż­li­wo­ścią wypo­wie­dze­nia. Być może wła­śnie dla­te­go poeta nie­ustan­nie pró­bu­je się wdzie­rać mię­dzy sło­wa. Pozwa­la języ­ko­wi cią­gnąć się za język, two­rzy zawi­łe kon­struk­cje sty­li­stycz­nie, bawi się kul­tu­ro­wy­mi rekwi­zy­ta­mi. Czy eks­pe­ry­ment sta­no­wi jed­nak uni­wer­sal­ne reme­dium na bolącz­ki ułom­ne­go poznaw­czo pod­mio­tu? Nie zawsze. Obok tek­stów zna­ko­mi­tych, któ­re czy­ta się jed­nym tchem, poja­wia­ją się bowiem frag­men­ty pisa­ne jak­by na siłę. Język zosta­je w nich nie­na­tu­ral­nie znie­kształ­co­ny, a w miej­sce inte­re­su­ją­cych lirycz­nie zesta­wień wkra­da się zwy­kły seman­tycz­ny nad­miar.

Nazy­wa­nie rze­czy­wi­sto­ści nigdy się więc nie koń­czy. Sło­wa wywo­łu­ją lawi­nę kolej­nych słów, a pod­miot lirycz­ny gubi się w nie­skoń­czo­nym cią­gu powtó­rzeń. W wier­szu „Powiedz mi, z kim się kochasz, a powiem ci, kim jesteś”, czy­ta­my: „Twój naj­star­szy syn nosi moje imię. Nie,/ rzecz wyglą­da ina­czej: to ja noszę imię/ two­je­go naj­star­sze­go syna. Dra­snę­łaś mnie/ takim macie­rzyń­stwem, chronologię/ posta­wi­łaś na gło­wie, a ja gra­jąc rolę/ kochanka/ przy tobie, mojej kochance,/ spu­ści­łem zasłony/ w przygotowaniu/ nie­le­gal­ne­go podwo­je­nia”. Pozo­sta­je więc gra z czy­tel­ni­kiem, bo prze­cież, jak powie Jerzy Jar­nie­wicz za Pio­trem Śli­wiń­skim w ostat­nim wier­szu, „o prze­mia­nach praw­dzi­wych nie wie­my nic”.


Recen­zja uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl. Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Marcin Orliński

Urodzony w 1980 roku. Poeta, krytyk literacki, publicysta. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim i studiów doktoranckich w Instytucie Badań Literackich PAN. Redagował rubrykę „Wiersz Przekroju” w tygodniku „Przekrój” i serię wydawniczą „Biblioteka Debiutów” przy „Zeszytach Poetyckich”. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Malowane nie działa

wywiady / o książce Marcin Orliński Szymon Słomczyński

Roz­mo­wa Mar­ci­na Orliń­skie­go z Szy­mo­nem Słom­czyń­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Lata­kia, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2016 roku.

Więcej

Świat w kawałkach

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go, towa­rzy­szą­ce pre­mie­rze książ­ki Naraz Julii Szy­cho­wiak, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Marcin Orliński: Jednak modernizm

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Zawsze Mar­ty Pod­gór­nik.

Więcej

Cena cukru, jesionka i kot

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Dariu­sza Sośnic­kie­go Pań­stwo P., któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorliński.pl

Więcej

Zagrywka wobec cierpienia

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Krzysz­to­fa Jawor­skie­go Do szpi­ku kości, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Kamień schron

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z ksią­żek Zima w małym mie­ście na gra­ni­cy i Przy­go­dy przy­ro­dy, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Z czego wyrosłem

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Wszyst­ko Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Miasto, którego nie ma

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki moja Roma­na Hone­ta, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Mikser Podgórnik

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Rezy­den­cja sury­ka­tek Mar­ty Pod­gór­nik, któ­ra uka­za­ła na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Przełamywanie samotności

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Esej Mar­ci­na Orliń­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Gdy­bym wie­dział. Roz­mo­wy z Ryszar­dem Kry­nic­kim Ryszar­da Kry­nic­kie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Czas w probówkach

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Pre­pa­ra­ty Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go.

Więcej

Pomyśleć nic

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki zbie­ra­ne Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Puste łóżko

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Po sobie Julii Szy­cho­wiak, któ­ra uka­za­ła się w „Tygo­dni­ku Powszech­nym”.

Więcej

Sto tysięcy uderzeń. O debiucie poetyckim Łukasza Jarosza

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Soma Łuka­sza Jaro­sza.

Więcej

Pomiędzy kamienicą i światem zewnętrznym

recenzje / ESEJE Marcin Orliński Tomasz Pułka

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Poeci na nowy wiek

Więcej

Świat zrobił się za mały

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go towa­rzy­szą­ce pre­mie­rze książ­ki Jac­ka Deh­ne­la Ekran kon­tro­l­ny, wyda­je w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2009 roku.

Więcej

Cierpliwy tropiciel

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Wie­ża myśli­wych Mariu­sza Par­ty­ki.

Więcej

Miłość i żądanie śmierci

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Tomasz Mrocz­ny. Sza­leń­stwo dnia Mau­ri­ce­’a Blan­cho­ta.

Więcej

In progress

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Kup kota w wor­ku Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Konkretna nadrealina

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Po tęczy Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

O Somie

recenzje / Różni autorzy

Komen­ta­rze Boh­da­na Zadu­ry, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Ingi Iwa­siów, Paw­ła Lek­szyc­kie­go, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Macie­ja Rober­ta, Mar­ci­na Orliń­skie­go, Artu­ra Nowa­czew­skie­go, Grze­go­rza Tomic­kie­go, Pio­tra Kępiń­skie­go.

Więcej

„Szturm na Pałac Zimowy”

recenzje / ESEJE Anna Kałuża

Recen­zja Anny Kału­ży z książ­ki Na dzień dzi­siej­szy i chwi­lę obec­ną Jerze­go Jar­nie­wi­cza.

Więcej

Nike w kawałkach

recenzje / KOMENTARZE Jerzy Jarniewicz

Autor­ski komen­tarz Jerze­go Jar­nie­wi­cza do wier­sza „Nike w kawał­kach” z książ­ki Na dzień dzi­siej­szy i chwi­lę obec­ną.

Więcej