Telefon z antypodów. Wiersze z młodości w epoce minionej (1978–1990)
Legendarne, niemal zapomniane wiersze z młodości Zbigniewa Macheja – poetycka rekonstrukcja prywatności z epoki schyłkowego PRL‑u sporządzona po przejściach dekonstrukcji. Teksty w większości wydobyte z mroków ówczesnego podziemia, przejrzane, poprawione i uzupełnione. To swoisty rewriting wczesnych utworów poety, które zachowały swą surową spontaniczność, różnorodność, emocję i ciemny blask. Istotna faza między heroicznym patosem Nowej Fali i chuligańskim szyderstwem „bruLionu”. Uwaga! Tylko na e‑booku!
I
[w tej chwili morze]
[nie wiem]
[tak więc to tu]
[popiół wysypuje się]
[ciężkie powietrze cisza]
[jesteśmy jak na obrazie]
[najprawdopodobniej Jezus]
[stara kobieta]
[jest biblijny i straszny]
[tylko jeden oddech dzieli]
[jestem gdzieś daleko]
[Gnicie]
[Żydów wieszano za nogi]
[Kamienne tablice leżą]
[Zaraza, zaraza dojrzewa]
[Wcielono mnie]
[W gorące lipcowe popołudnie]
[Nieszczęsna pszczoło, który toniesz]
[Słońce w zenicie]
[Coś wyrwało mnie]
[Jak tej jesieni strasznie śpiewa błoto]
[W grudniu nie ma miłości tylko gorzkie jarzmo]
[W podziemnym przejściu]
[Pory dnia są znowu nie do rozróżnienia]
[Gdzie znajdę pocieszenie?]
[Kiedy powstaną z prochu]
[Nieruchome, nieruchome dni]
[Podskórny, zimny osad]
[Coś, co nagle przemienia]
[Cóż pozostało z czułej miłości]
[Po gorzkich godzinach walki z bezsennością]
II
Okna
Drzwi
Kot z ulicy Gołębiej
Mój wychowawca
Rynek
Marzec 1978
Piosenka
Getto 1941
Kur
Głupi sen żony rzeźnika
Portret wdowy
Markiz de Sade, sceny z życia towarzyskiego
Kolano Marleny Dietrich
Ulica Paryska w Pradze
Céline
John Lennon
Film o samurajach
Stara śpiewka
Sto lat
Blokada
Skarga samotnego
Deszcz i ciężarówki
Może jeszcze tej nocy
Wiosenny gromie, uderz!
W tramwaju
Dmuchawce
Świt świętojański
Zmierzch świętojański
[Kiedy pajęcze sidła]
Na podwórzu
Dzień
Powitanie królowej Saby
Piosenka wołającego na pustyni
Pamięci Aleksandra Wata
Pytanie i odpowiedź
Regina Poloniae
W połowie drogi
W nowej dzielnicy miasta
W słodkim jarzmie powietrza
Zdarzenie w kinie Młoda Gwardia
Kazimierz
Po deszczu
Ulica Redemptorystów
Niedziela w listopadzie
Starszy pan o jaszczurczych oczach
Starzec rysujący mapę
Dogmaty
Wiersze sztambuchowe
Ballada o parnym dniu
Na Zachodzie bez zmian czyli fraszka o słodkim życiu
Zagadkowa choroba
Moja piosenka podróżna
III
Zgadywanie
Pod stołem
Błonia
Morderstwo
Powód do kłótni przy niedzielnym obiedzie
Okulary
Najpoważniejszy z wypadków
Kolacja
Mieszkanie
Córka hodowcy nutrii
Cud
Rozmowy polskie latem 1984 roku
Poeta
Owsianka
Uliczna scenka dziecięca
Komiwojażer
Trzemeszno Lubuskie, 1986 rok
Film produkcji francuskiej dozwolony tylko dla widzów dorosłych
Twarzą w twarz
Autobus nr 107
Telefon z antypodów
IV
Nagle styczeń
Znaczek egipski
[Wydmy, wydmy, wydmy. Grzbiet]
Pazyfae
Śpiąca muza
Dama kameliowa
Kiedy dogasał ogień
[Uśniesz, mój chłopcze, stojąc]
Muzyczny epizod manewrów „Przyjaźń”
[Znów zacierane są różnice]
[Schyłek lutego, marzec i kilka dni kwietnia]
Zapach włosów
„Body and Soul”
„Material Girl”
[Twoje zdradzieckie, bezlitosne ciało]
[Wciąż nas jeszcze przyciąga]
[Wschody słońca, zachody, ucieczki]
[Z błogosławieństwem morskiej piany]
Sady w lipcu
W miłym powietrzu
[Biodro, stalowy grzebień mostu]
Widziałem opętaną
Stara wariatka i kos
Dom święty
Prawdziwe życie
Moja gwiazda
Mógłbym
[Musisz pokochać gorycz]
[Stałem przy oknie]
V
Wiersz pożegnalny o uśmiechach
[Jaskry i polne mlecze]
[Kroplo deszczu, moja nauczycielko]
Rynny
[Oto człowiek]
Przypis do pewnej teorii widzenia
Mała, bladoróżowa
[Gdy wracałem od ciebie, piały koguty]
[Już wiemy, co dla nas znaczy]
[Miłość w chrystusowych latach]
Dziesięć słów dla Safony
Tło
[Źdźbła trawy, pochylone przez wiatr]
W lipcowy wieczór
[Bo to jest tak]
[Kwitną ziemniaki. Całe pole]
Dawna przepowiednia
Los
Dwa epitafia dla Mirosława Dzielskiego
W przedpokoju
Starzec na poczcie
[W jakimś biednym zaułku]
Piosenka adwentowa
[W dali, z rozdartej chmury ogień gwiazd wypada]
Smażalnia ryb
Trzeci brzeg
Były lata
Poemat na pożegnanie młodości
Post Scriptum. Wiersze z czarnej dziury (Zbigniew Machej)
Oryginalność Macheja polegała na połączeniu przewidywalnego etyzmu z nieprzewidywalnym estetyzmem, z zupełnie własną i kapryśną melodyczno-obrazową linią wiersza. Dzisiaj czytany młody Machej ujmuje świeżością, energią i biegłością w scaleniu zapożyczonych głosów. W scaleniu tak zupełnym, że prawie niezauważalnym. I melancholia, i postawiony na baczność zmysł etyczny, i patos gdzieś tam dźwięczący w głosowych strunach, i wisielczy humor – wszystko to dogaduje się w raz mocnym i drapieżnym, to znowu sennym i somnambulicznym rytmie.
Karol Maliszewski