recenzje / ESEJE

Bohdan Zadura Kropka nad i

Przemysław Koniuszy

Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Kropka nad i Bohdana Zadury, która ukazała się 13 grudnia 2014 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

„wyda­wa­ło mi się / że komuś z zawa­łem / przy­da­ła­by się cisza / a tu wie­zio­no mnie / z raba­nem / jak pie­nią­dze / z ban­ku do ban­ku / tyle że bez eskor­ty / poli­cji // na szpi­tal­nej ram­pie / cze­kał orszak / powi­tal­ny / w zie­lo­nych? kitlach / kory­tarz / i mar­mu­ro­wa win­da / i kory­tarz”, czy­li „jeśli wszy­scy się mylą / błąd może tkwić w zało­że­niu”, bo iro­nią losu i izo­mor­fi­zmem języ­ka zaj­mu­ją się tyl­ko nie­po­trzeb­ni poeci w świe­cie, w któ­rym „okrop­ni” i „źli ludzie” chcą im pomóc.

Krop­ka nad i to nowy tomik jed­ne­go z naj­wy­bit­niej­szych i naj­bar­dziej zasłu­żo­nych pol­skich poetów, redak­to­ra naczel­ne­go legen­dar­nej „Twór­czo­ści” – Boh­da­na Zadu­ry (rocz­nik 1945). Po wyda­nym dwa lata temu „Zmar­twych­wsta­niu ptasz­ka” bar­dzo wie­le się w tej poezji dzia­ło. Wyostrzył się auto­bio­gra­fizm, logi­ka rozu­mo­wa­nia wysu­bli­mo­wa­ła się, a poszcze­gól­ne wier­sze jesz­cze bar­dziej sta­ły się zależ­ne od przy­pad­ko­wo zasły­sza­nych słów, zabaw­nych aneg­dot i zda­rzeń, któ­rych celem nie jest zachwy­cać, lecz pobu­dzać do myśle­nia o miej­scu czło­wie­ka w świe­cie peł­nym prze­kła­mań.

Niniej­szy tom, sta­no­wią­cy w zamie­rze­niu poety zna­czą­ce dopeł­nie­nie dotych­cza­so­we­go wie­lo­płasz­czy­zno­we­go dorob­ku, pre­zen­tu­je Boh­da­na Zadu­rę jako arty­stę-cha­rak­te­ry­za­to­ra ota­cza­ją­cej go prze­strze­ni, co prze­ja­wia się m.in. tym, że nie tra­ci on cza­su na pole­mi­zo­wa­nie z kon­te­sta­to­ra­mi, ludź­mi kon­cen­tru­ją­cy­mi swe per­cy­po­wa­nie na tym, co wska­zu­ją im sze­ro­ko rozu­mia­ne „papier­ki lak­mu­so­we” zmy­słów. Nie rzecz jed­nak w tym, iż jego per­spek­ty­wa jest zde­cy­do­wa­nie szer­sza i pojem­niej­sza, gdyż nie o ilość podej­mo­wa­nych tema­tów tutaj cho­dzi, a o sto­su­nek do same­go sie­bie, jako kogoś doświad­czo­ne­go w okre­ślo­nej mate­rii, lecz wciąż świa­do­me­go swo­jej nie­przy­sta­wal­no­ści do wzor­ców narzu­ca­nych przez poszcze­gól­ne eta­py życia i roz­wój cywi­li­za­cyj­ny. Już wizu­al­ne zetknię­cie z tą nową odsło­ną poety­ki Boh­da­na Zadu­ry wska­zu­je, że wciąż pozo­sta­je on wier­ny swo­jej kon­cep­cji poszu­ki­wa­nia toż­sa­mo­ści za pomo­cą eks­po­zy­cji sło­wa, rozu­mia­ne­go tutaj jako nośnik tre­ści rudy­men­tar­nych i z tego wzglę­du wpły­wa­ją­cy na jakość pozo­sta­wa­nia pomię­dzy ema­na­cją i ilu­mi­na­cją, skła­da­ją­cych się na codzien­ne doświad­cze­nie każ­de­go inte­lek­tu­ali­sty. W jego warsz­ta­cie nawet naj­mniej­sza cząst­ka ma wpływ na domi­nu­ją­ce tutaj wra­że­nie kon­tek­stu­al­no­ści, któ­re nie odno­si się do jakie­goś kon­kret­ne­go pro­ble­mu, bądź desy­gna­tu, ponie­waż obcu­jąc z tą poezją docie­ra­my do abs­trak­tu, budo­wa­ne­go co praw­da na fun­da­men­cie czyn­ni­ków rze­czy­wi­stych, lecz w isto­cie uni­ka­ją­cych urze­czy­wist­nie­nia, gdy docho­dzi do ich połą­cze­nia. W rze­czy­wi­sto­ści obja­wia się to mówie­niem o kwe­stiach zna­nych każ­de­mu z czy­tel­ni­ków Zadu­ry, jak sur­re­ali­stycz­ny postu­lat zatrzy­ma­nia cza­su lub nie­moż­li­wość bez­po­śred­nie­go prze­isto­cze­nia pamię­ci krót­ko­trwa­łej w jej poręcz­niej­szy odpo­wied­nik. Dopie­ro obra­na per­spek­ty­wa czło­wie­ka cenią­ce­go nade wszyst­ko alu­zyj­ność i prze­no­sze­nie jed­nost­ko­wych ujęć w wymiar meta­fi­zycz­ny spra­wia, że o czym­kol­wiek byśmy w Krop­ce nad i nie prze­czy­ta­li i tak odnie­sie­my to do swo­ich prze­żyć, w szcze­gól­no­ści tych pozo­sta­ją­cych w bli­skiej kore­la­cji z doświad­cze­nia­mi arty­stycz­ny­mi.

Wyda­wa­ło­by się, że jest to poezja spo­koj­na, wypra­co­wu­ją­ca pew­ne kon­cep­ty, któ­re następ­nie są w mało­in­wa­zyj­ny spo­sób wpro­wa­dza­ne w tkan­kę wier­sza. Jed­nak, jak to prze­czy­ta­my w jed­nym z utwo­rów:

i jesz­cze tyl­ko umrze Hen­ryk
i go pocho­wa­my
i jeśli nic nie­ocze­ki­wa­ne­go się nie wyda­rzy
zno­wu będzie parę tygo­dni
albo mie­się­cy
spo­ko­ju1,

zawsze takie­mu nie­od­par­te­mu i pozba­wio­ne­mu racjo­nal­no­ści wra­że­niu towa­rzy­szy wstrząs, gdyż Boh­dan Zadu­ra dobrze wie jak w umy­śle czy­tel­ni­ka wie­le może zdzia­łać nie­pew­no­ścią i „nie­do­strze­gal­ną” dosad­no­ścią, któ­ry po lek­tu­rze tego typu fraz nie ma żad­nej pew­no­ści czy powi­nien zaufać arty­ście i podzie­lić jego prze­ko­na­nia, czy może jego prze­zna­cze­niem jest popad­nię­cie wprost w odmę­ty wła­snych absur­dal­nych wyobra­żeń. Kla­sycz­ne podej­ście do duali­stycz­ne­go porząd­ko­wa­nia świa­ta skut­ku­je w tym tomie iro­nicz­nym sto­sun­kiem do pro­ble­mu prze­strze­ni, któ­ra sama w sobie wyda­je się być har­mo­nij­nym two­rem, lecz pod okiem poety prze­mie­nia się w orga­nizm rzą­dzo­ny przez język, wciąż wyty­ka­ją­cy świa­tu, że tak wie­le zale­ży w nim od przy­pad­ko­wo­ści komu­ni­ka­tów, jak to ma miej­sce w utwo­rze „Repre­zen­ta­tyw­ność latem”: „nasi para­olim­pij­czy­cy / zdo­by­wa­ją trzy razy wię­cej meda­li / niż nasi olim­pij­czy­cy”2. Tym samym naj­bar­dziej zasta­na­wia­ją­ce jest miej­sce uczuć w kre­owa­nym tutaj uni­wer­sum, gdyż bez­po­śred­niość prze­ka­zu Boh­da­na Zadu­ry siłą rze­czy wymu­sza oso­bi­ste odnie­sie­nie do tych obra­zów, w któ­rych domi­nu­je strach przed koniecz­no­ścią pod­su­mo­wa­nia tego, co prze­mi­nę­ło i nie­ste­ty wciąż pozo­sta­je w obrę­bie świa­do­mo­ści. Nie­ob­ce jest mu prze­ko­na­nie, że jakie­kol­wiek pró­by odnie­sie­nia się do zaprze­szło­ści były­by zde­ter­mi­no­wa­ne przez deka­denc­ką kon­klu­zję „już jest po wszyst­kim”3. Jed­nak w Krop­ce nad i wszyst­ko to pozo­sta­je na pery­fe­riach – obcu­je­my tutaj bowiem z poetą, któ­ry wciąż na pra­wach bez­za­ło­że­nio­we­go wnio­sko­wa­nia wkra­cza w nowe prze­strze­nie poezji, nie­do­stęp­ne nawet tym mło­dym i gniew­nym, któ­rych z nie­słab­ną­cą inten­syw­no­ścią wciąż urze­ka abs­trak­cja i posta­wan­gar­do­wość.

Nie jest to oczy­wi­ście tom, któ­re­go celem jest przej­rze­nie idei zawar­tych w poprzed­nich tomach Boh­da­na Zadu­ry i wypeł­nie­nie miejsc nie­do­okre­ślo­nych, gdyż jest tutaj bar­dzo wie­le nowe­go. Jesz­cze bar­dziej zaawan­so­wa­ne sta­ło się wra­że­nie cza­so­wo­ści i dla­te­go poeta zasta­na­wia się w Krop­ce nad i, czy w świe­cie będą­cym naszym udzia­łem napraw­dę ma zna­cze­nie to w jakim kon­kret­nie miej­scu i cza­sie prze­by­wa­my, czy może liczą się tyl­ko te chwi­le zaopa­trzo­ne w moż­li­wość zako­rze­nie­nia i swo­bod­ne­go powra­ca­nia w naj­wy­god­niej­sze dla nas sta­ny emo­cjo­nal­ne. Bo cóż mia­ło­by zna­czyć to, że coś się już wyda­rzy­ło i nie moż­na do tego wró­cić, jak prze­cież – pomi­mo powszech­nej degra­da­cji i upad­ku – nic nie stoi na prze­szko­dzie powta­rzal­no­ści i zaist­nie­niu w świe­cie real­nym „osta­tecz­no­ści meta­fo­ry / na ludz­ką mia­rę”4, oprócz zmie­nia­ją­cych się jak w kalej­do­sko­pie ludzi, na doda­tek nie róż­nią­cych się zna­czą­co pomię­dzy sobą. Nie pozo­sta­je to wyłącz­nie w sfe­rze wydu­ma­nych, filo­zo­ficz­nych roz­wa­żań, gdyż oczy­wi­ście Boh­dan Zadu­ra wie­le ma wspól­ne­go z kon­kre­ty­zmem i dla­te­go swo­bod­nie ope­ru­je prze­róż­ny­mi przy­kła­da­mi, jak ludz­kie prze­ko­na­nie o praw­dzi­wo­ści okre­ślo­ne­go cią­gu liczb tyl­ko w danym cza­sie, np. w ramach popu­lar­nych lote­rii i prze­są­dów, czy wir­tu­ozer­skie przej­ście od takich kwe­stii jak kre­acjo­nizm i ewo­lu­cjo­nizm do koniecz­no­ści usu­wa­nia wło­sów z cia­ła. Dla­te­go klu­czo­wym z zapre­zen­to­wa­nych tutaj kon­cep­tów, praw­do­po­dob­nie na trwa­le włą­czo­nym w mistrzow­ski mani­fest całe­go dorob­ku poetyc­kie­go Boh­da­na Zadu­ry, jest opór wobec tych, któ­rzy wbrew wszyst­kie­mu poszu­ku­ją potwier­dze­nia dla oczy­wi­sto­ści, ludzi nie mogą­cych uznać ich praw­dzi­wo­ści wyłącz­nie dzię­ki intu­icji, co poezja z powo­dze­niem prak­ty­ku­je od swych począt­ków. I w tym dopa­tru­je się tak­że iro­nicz­nie „nie­przy­dat­no­ści” poezji we współ­cze­snym świe­cie.

Do śmiesz­no­ści gene­ro­wa­nej przez język Boh­dan Zadu­ra pod­cho­dzi z cier­pli­wo­ścią god­ną naukow­ca, któ­ry odno­to­wu­je deter­mi­nan­ty, szu­ka róż­nic, a swe opi­nie wyra­ża – tutaj dosłow­nie – mię­dzy wier­sza­mi. Mecha­ni­zmy komu­ni­ko­wa­nia się są dla nie­go sur­re­ali­stycz­ne, bo prze­cież stwo­rzo­ne przez czło­wie­ka, któ­ry nazy­wa i arty­ku­łu­je nie­uchwyt­ne idee, lecz w isto­cie nie jest w sta­nie wykro­czyć poza ramy swo­je­go poj­mo­wa­nia, jak czy­ta­my: „w natu­rze czło­wie­ka leży / że trud­no mu zli­czyć do stu / a co dopie­ro do stu kil­ku­dzie­się­ciu tysię­cy”5. Owa kary­ka­tu­ral­ność tkwi wła­śnie w tym, iż sztu­ka słów i for­mu­ło­wa­nia myśli zawsze będzie musia­ła ocie­rać się o nie­okre­ślo­ność i dopó­ki tego nie zro­zu­mie­my – jak wyda­je się mówić Boh­dan Zadu­ra – będzie­my pozo­sta­wać w wykre­owa­nym na wła­sny uży­tek świe­cie tyl­ko nam dostęp­nych nie­na­wi­ści, eska­la­cji zła i déjà vu, dla­te­go pięk­no tej poezji tkwi wła­śnie w takich fra­zach: „Gdy­by moje / szes­na­sto­let­nie dziec­ko / powie­si­ło się / w Wigi­lię / (nie zro­bi tego / ma już pod czter­dziest­kę)”6, któ­re akcen­tu­ją powszech­ne dzi­siaj podej­ście do pro­ble­mu zda­rze­nia, tj. nie cho­dzi o to czy coś się wyda­rzy lub kie­dy się to sta­nie, lecz jakie to będzie mia­ło zna­cze­nie w szer­szej, ponadin­dy­wi­du­al­nej per­spek­ty­wie. W takim podej­ściu do przed­mio­tu poetyc­kiej reflek­sji nawet kon­tekst nie jest na tyle domi­nu­ją­cy, aby na jego pod­sta­wie wyja­śnić wszyst­ko to, co drę­czy wraż­li­wą duszę. Z tych wzglę­dów nie szu­ka się tutaj przy­czyn, lecz sygna­li­zu­je moż­li­we kon­fi­gu­ra­cje, jak to się dzie­je w naj­bar­dziej symp­to­ma­tycz­nym w tej mate­rii utwo­rze „Moje osiem­nast­ki”, doszu­ku­ją­cym się paran­te­li w czymś, cze­mu nikt napraw­dę nie przy­pi­su­je więk­sze­go zna­cze­nia, a co z nie­zro­zu­mia­łych wzglę­dów orga­ni­zu­je nasze życie.

Dogłęb­na fizycz­ność i intym­ność tych wier­szy znaj­du­je kul­mi­na­cję w utwo­rach doty­czą­cych zawa­łu poety, któ­ry mówiąc o kwe­stiach osta­tecz­nych rzecz jasna nie odrzu­ca tech­nik wyko­rzy­sty­wa­nych w innych (bar­dziej „fry­wol­nych”) utwo­rach, dla­te­go z wła­ści­wą sobie iro­nicz­no­ścią, dystan­sem, upo­rem i szcze­gó­ło­wo­ścią mania­ka rela­cjo­nu­je sam moment upad­ku z krze­sła jak i pro­ces rato­wa­nia życia w szpi­ta­lu. Tak jak w całej Krop­ce nad i i tutaj do wyda­rzeń, w któ­rych do uczest­nic­twa zmu­sił go los, pod­cho­dzi zupeł­nie ina­czej, niż wyda­wa­ło­by się to natu­ral­ne, lecz prze­cież nie cho­dzi tutaj o pod­trzy­my­wa­nie kon­wen­cjo­nal­no­ści, a odczy­ty­wa­nie z fan­ta­zma­tów nowych wska­zó­wek na przy­szłość i sta­wa­nie się jesz­cze bar­dziej kre­atyw­nym. Dla­te­go zamiast ubo­le­wać jak wie­le mógł­by jesz­cze w lite­ra­tu­rze osią­gnąć, cie­szy się, że zamie­sza­nie zwią­za­ne z jego hipo­te­tycz­nym odej­ściem pomo­gło­by pew­ne­mu ukra­iń­skie­mu pisa­rzo­wi zaist­nieć w Pol­sce za spra­wą jego prze­kła­du:

uda­rem­ni­li tę szan­sę
odej­ścia w pra­cy
co zawsze jest bar­dziej chwa­leb­ne
a mniej krę­pu­ją­ce
niż śmierć w jakimś łóż­ku

odej­ścia
przy otwar­tym oknie
za któ­rym śpie­wa­ły
pta­ki
nad kla­wia­tu­rą kom­pu­te­ra
w pół zda­nia na temat
książ­ki ukra­iń­skie­go pisa­rza7.

To zdu­mie­wa­ją­ce jak wiel­ki dystans do świa­ta trze­ba mieć i na trwa­le być zro­śnię­tym z lite­ra­tu­rą, żeby w tak przej­mu­ją­cy i emfa­tycz­ny spo­sób oddać „kwa­dra­tu­rę non­sen­su” swo­jej dzia­łal­no­ści, któ­ra wypły­wa wprost z indy­wi­du­ali­zmu i w jakiś nie­okre­ślo­ny spo­sób, aby w peł­ni zaist­nieć, musi zostać skie­ro­wa­na do więk­sze­go gro­na odbior­ców. Nie zna­czy to oczy­wi­ście, że Boh­dan Zadu­ra jest współ­cze­snym odpo­wied­ni­kiem Stań­czy­ka, bo daw­no już porzu­cił tak wiel­bio­ną przez wie­lu „powa­gę” poezji, gdyż w rze­czy­wi­sto­ści zbyt dużo wra­żeń nasy­ca jego tyl­ko na pozór asce­tycz­ne wier­sze, aby wciąż z takim samym zapa­łem miał on ule­gać wizyj­no­ści i wra­że­niom potę­gu­ją­cym alu­zyj­ność:

słu­cha­jąc
wła­sne­go ser­ca
czu­ję się
jak­bym oglą­dał Ody­se­ję Stan­leya Kubric­ka
jak­bym słu­chał
oce­anu8.

Choć jest to poezja, któ­rą obec­nie uwa­ża się za naj­bar­dziej skie­ro­wa­ną do współ­cze­sne­go czy­tel­ni­ka, to jed­nak trze­ba przy­znać, że obec­na tutaj cią­głość per­spek­ty­wy, melan­cho­lij­ne dobie­ra­nie ade­kwat­nych słów i uwiel­bie­nie prze­rzut­ni nie są jed­ny­mi z wie­lu ele­men­tów figu­ra­tyw­no­ści, czy­li nie funk­cjo­nu­ją tu po to, aby przy­po­do­bać się komuś, kto wier­sze na sta­łe sytu­uje poza wachla­rzem swo­ich inspi­ra­cji. To, z czym tutaj obcu­je­my, nie jest wyni­kiem dzi­siej­sze­go zwę­ża­nia zna­czeń, ani sce­do­wa­nia ich na bli­żej nie­okre­ślo­ne isto­ty mają­ce prze­ka­zy­wać innym tyl­ko ich minia­tu­ro­we odpo­wied­ni­ki, gdyż Boh­dan Zadu­ra akcen­tu­je powta­rzal­ność, pro­sto­tę i mini­ma­lizm chcąc stwo­rzyć wła­sny makro­świat, rzą­dzą­cy się swo­imi pra­wa­mi, nie chcąc tym samym powie­lać tego, co nas ota­cza, tj. two­rzyć lite­rac­kie­go odpo­wied­ni­ka rze­czy­wi­sto­ści, któ­ry i tak nigdy nie sta­nie się tak pogma­twa­ny jak ory­gi­nał. Zapra­sza­jąc czy­tel­ni­ka do „sie­bie” nie przy­go­to­wu­je go na zasko­cze­nie, strach i nie­pew­ność co do tego, co może wynik­nąć z tej wizy­ty, w któ­rej hipo­te­tycz­nie pro­ste roz­wią­za­nia i kon­cep­ty prze­ista­cza­ją się w mro­żą­ce krew w żyłach kon­klu­zje, pobu­dza­ją­ce nie tyle do myśle­nia, co do zasta­no­wie­nia w jakich rela­cjach my (jako odbior­cy i uczest­ni­cy) pozo­sta­je­my wobec czar­ne­go humo­ru orga­ni­zu­ją­ce­go w Krop­ce nad i wszyst­ko, począw­szy od miej­sca kon­kret­ne­go sło­wa w utwo­rze, aż po pej­zaż, w jaki ukła­da­ją się nasze wra­że­nia pod­czas lek­tu­ry, dla­te­go takie obra­zy:

(po paru mie­sią­cach
lecąc do Buda­pesz­tu
będę szu­kał w dole
szpi­ta­la
myśląc logicz­nie
że sko­ro ze szpi­ta­la
widać samo­lot
z samo­lo­tu
powin­no być widać
szpi­tal)9

w każ­dej chwi­li mogą przy­po­mnieć nam o wiel­kiej stra­cie:

od 26 czerw­ca 2012 dok­tor Bere­za
codzien­nie
nie wyłą­cza­jąc świąt i nie­dziel
cało­do­bo­wo
przyj­mu­je na Powąz­kach10.

Takie fra­zy sąsia­du­ją tutaj z peł­nym współ­czu­cia mówie­niem o tok­sycz­nych prze­mia­nach jakie wokół nas zacho­dzą, co w ostat­nich, naj­bar­dziej aktu­al­nych utwo­rach („Hotel Ukra­ina” i „Dla­cze­go kła­mią”), prze­ja­wia się akcen­to­wa­niem prze­wa­gi rze­czo­wo­ści nad zmy­sło­wo­ścią, któ­rą Boh­dan Zadu­ra poj­mu­je jako ilu­zję, cią­głe wtła­cza­nie spo­łe­czeń­stwu utar­tych wzor­ców, na doda­tek z nie­wia­do­mych wzglę­dów wciąż powie­la­nych i powszech­nie akcep­to­wa­nych. Poszcze­gól­ne eks­po­zy­cje praw­dy, pozby­cie się fasa­do­wo­ści i wzma­ga­ją­ca się komicz­ność sta­no­wią tutaj wspa­nia­ły kon­tra­punkt dla poprzed­nich wzru­sza­ją­cych obra­zów, uka­zu­ją­cych się w peł­nej kra­sie tyl­ko naj­wraż­liw­szym, co udo­wad­nia, że autor Krop­ki nad i jest mistrzem w stop­nio­wa­niu napię­cia poetyc­kie­go, któ­re­go celem nie jest szo­ko­wa­nie, lecz posze­rze­nie hory­zon­tów i pobu­dze­nie do per­cy­po­wa­nia w jesz­cze bar­dziej kon­tek­stu­al­ny spo­sób.

Krop­ka nad i uwy­dat­nia wie­le smut­nych prawd, z któ­rych naj­waż­niej­sze jest stwier­dze­nie, że dziś poezja niko­mu już nie jest potrzeb­na, pozo­sta­je gdzieś poza i jak się wie­lu nie­słusz­nie wyda­je, wciąż ostrze­ga przed nigdy nie­nad­cho­dzą­cym złem. Do pew­ne­go stop­nia jest to oczy­wi­ście drwi­na poety z ludzi kon­cen­tru­ją­cych swą egzy­sten­cję na fero­wa­nie arbi­tral­nych wyro­ków, będą­cych, w prze­ci­wień­stwie do poezji, czymś rze­czy­wi­ście bez­war­to­ścio­wym. Nikt tak jak Boh­dan Zadu­ra nie jest w sta­nie uwy­dat­niać para­dok­sów, zarzu­cać rze­czy­wi­sto­ści, że nie jest taka, jaka być powin­na, czym wciąż daje do zro­zu­mie­nia, że on – jako poeta – wciąż czu­wa na stra­ży daw­nych poetyc­kich ide­ałów współ­two­rząc mię­dzy­na­ro­do­wą wspól­no­tę. Nie jest arty­stą okre­ślo­ne­go nur­tu, dzię­ki cze­mu zysku­je tak cen­ne obec­nie nie­za­leż­ność i auten­tyzm, pozwa­la­ją­ce mu mówić o spra­wach naj­bar­dziej aktu­al­nych, cze­go ide­al­nym przy­kła­dem jest śmierć, dziś zupeł­nie pozba­wio­na jakiej­kol­wiek nad­bu­do­wy, w jego świe­cie sta­je się małą, pry­wat­ną apo­ka­lip­są, z któ­rej tak­że moż­na w „magicz­ny” spo­sób wydo­być tak pozba­wia­ją­cy złu­dzeń komizm.


Przy­pi­sy:
[1] s. 11
[2] s. 15
[3] s. 18
[4] s. 21
[5] s. 33
[6] s. 34
[7] s. 42
[8] s. 55
[9] s. 63–64
[10] s. 64–65

Cyta­ty wyko­rzy­sta­ne w pierw­szym aka­pi­cie tego tek­stu pocho­dzą ze stron 45 i 33.


Recen­zja uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka. Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Przemysław Koniuszy

Krytyk literacki. Publikuje w czasopismach i na stronie szelestkartek.pl.

Powiązania

Później, lecz nie mniej zjawiskowo

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pęd pogo­ni, pęd uciecz­ki Ryszar­da Kry­nic­kie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 paź­dzier­ni­ka 2016 roku.

Więcej

Czy żyjemy na Korei?

wywiady / o książce Różni autorzy

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Roj­ka z Anną Mar­chew­ką, Prze­my­sła­wem Koniu­szym, Dawi­dem Buj­no i Grze­go­rzem Jędr­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze e‑booka Życie na Korei Andrze­ja Sosnow­skie­go, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Przemysław Koniuszy: Nudelman Justyny Bargielskiej

recenzje / IMPRESJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Justy­ny Bar­giel­skiej Nudel­man.

Więcej

Szyby są cienkie

recenzje / IMPRESJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z anto­lo­gii Szy­by są cien­kie.

Więcej

Zawsze Marty Podgórnik

recenzje / IMPRESJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Zawsze Mar­ty Pod­gór­nik.

Więcej

Dwupłat Szymona Słomczyńskiego

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Dwu­płat Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go.

Więcej

Kardonia i Faber Łukasza Jarosza

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Kar­do­nia i Faber Łuka­sza Jaro­sza, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Kosmonauci Grzegorza Wróblewskiego

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Grze­go­rza Wró­blew­skie­go Kosmo­nau­ci, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Intro Julii Szychowiak

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Intro Julii Szy­cho­wiak, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„ciężko jest wracać…”

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Ostat­nia wol­ność Tade­usza Róże­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Gdybym wiedział Ryszarda Krynickiego

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go ze zbio­ru roz­mów z Ryszar­dem Kry­nic­kim Gdy­bym wie­dział, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

100 wierszy polskich stosownej długości

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z anto­lo­gii 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści, któ­ra uka­za­ła się 5 czerw­ca 2015 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Jacek Łukasiewicz Rytmy jesienne

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Ryt­my jesien­ne Euge­niu­sza Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się 25 grud­nia 2014 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Kuszące węże zła bez owoców „drzewa wiadomości”, czyli kulturalne szaleństwo.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Sza­le­niec z Pla­cu Wol­no­ści Hasa­na Bla­si­ma, któ­ra uka­za­ła się 28 maja 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„Wiersz – Rzecz nie do wiary: / ale każdy dobry / sprawia, że chcemy wiedzieć”, czyli zmysł codzienności w cyklu

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki W podzię­ko­wa­niu za sie­dli­sko W. H. Aude­na w prze­kła­dzie Dariu­sza Sośnic­kie­go, któ­ra uka­za­ła się 17 grud­nia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Poeta – „topielec” obarczony „tajemną wiedzą kwiatów”

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Z tam­tej stro­ny ciszy Bole­sła­wa Lesmia­na w wybo­rze Jac­ka Guto­ro­wa, któ­ra uka­za­ła się 12 grud­nia 2012 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„Pół świata nas / nienawidzi. / Drugie pół to my”, czyli esencja i ekstaza w ogrodzie detali

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Echa Woj­cie­cha Bono­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się 20 grud­nia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Skromny poeta w małym kraju wielkich ambicji

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Kochan­ka Nor­wi­da Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, któ­ra uka­za­ła się 18 kwiet­nia 2014 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Ból nie jest eksperymentem, czyli awangardowa gra w przypadkowe skojarzenia.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Kola­że Her­ty Mül­ler, któ­ra uka­za­ła się 12 czerw­ca 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Rytm, rym, kobieta jako „ja”, czyli piętnowanie patologii i magia

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Nad­jeż­dża Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, któ­ra uka­za­ła się 8 grud­nia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„Ja nie wiem nic i muszę czekać, aż będę mógł się dowiedzieć”, czyli amnezja i anamneza na poetyckiej wyspie.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Zapo­mi­na­nie Ele­ny Edmun­da Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się 8 wrze­śnia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„Był dzień do opisania i nie było pointy”, czyli poeta zrozumiały w świecie tonów dekadenckich.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Języ­ki obce Jac­ka Deh­ne­la.

Więcej

Kogucia mantra, świetna migawka i niesprawiedliwość

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Świet­ne sowy Fili­pa Zawa­dy, któ­ra uka­za­ła się 29 kwiet­nia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Wesoły pielgrzym, czyli jak walczyć ze współczesną idyllą

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Wysze­dłem szu­kać Leopol­da Staf­fa w wybo­rze Justy­ny Bar­giel­skiej.

Więcej

Każde zwierzę chce mieć swój pomnik

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Wiel­kie, pobru­dzo­ne, zachwy­co­ne zwie­rzę Jaro­sła­wa Iwasz­kie­wi­cza w wybo­rze Jac­ka Deh­ne­la.

Więcej

Australian Open

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wier­sze z gazet” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2015.

Więcej

Poeci: Bohdan Zadura

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura

Pią­ty odci­nek pro­gra­mu lite­rac­kie­go „Poeci”, w któ­rym Woj­ciech Bono­wicz roz­ma­wia z Boh­da­nem Zadu­rą.

Więcej

Komentarz do wiersza „Hotel Ukraina”

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Krop­ka nad i, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 22 wrze­śnia 2015 roku.

Więcej

Przecinek nad i

recenzje / IMPRESJE Andrij Lubka

Recen­zja Andri­ja Lub­ki towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze tomu Krop­ka nad i Boh­da­na Zadu­ry, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 22 wrze­śnia 2015 roku.

Więcej

-P

recenzje / IMPRESJE Kamil Sipowicz

Esej Kami­la Sipo­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Krop­ka nad i Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 22 paź­dzier­ni­ka 2014 roku.

Więcej