recenzje / IMPRESJE

O śmierci raz jeszcze

Mikołaj Borkowski

Recenzja Mikołaja Borkowskiego towarzysząca premierze e-booka Powinni się nie urodzić revisited – Urodzić, wydanego w Biurze Literackim 1 lutego 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kon­se­kwen­cja Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go w tema­ty­ce jest impo­nu­ją­ca: roz­po­czę­ta Prze­pra­wą reflek­sja nad feno­me­nem śmier­ci trwa­ła przez Eine Kle­ine Tode­smu­sik, Osła­bić, Rado­ści i zeszło­rocz­ne Spa­la­nie. Wzna­wia­na kom­pi­la­cja wier­szy z trzech pierw­szych ksią­żek Kwiat­kow­skie­go zaty­tu­ło­wa­na Powin­ni się nie uro­dzić revi­si­ted – Uro­dzić jest więc nowym kola­żem mini­ma­li­stycz­nych etiud, w któ­rych nie są koniecz­ne spek­ta­ku­lar­ne meta­fo­ry i języ­ko­we sztucz­ki. Przy­po­mi­na się wręcz róże­wi­czow­ski spo­sób opo­wia­da­nia o świe­cie – choć świat Kwiat­kow­skie­go jest inny; bli­żej mu zapew­ne do Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, gdy się­ga do kra­in leżą­cych na obrze­żu, histo­rii zamia­ta­nych pod dywan i doj­mu­ją­cych obraz­ków z życia ludzi cho­rych psy­chicz­nie, nie­mo­ral­nych, cier­pią­cych. Kwiat­kow­ski nie towa­rzy­szy im w cier­pie­niu – pod­mio­tem jego wier­szy jest nie­mal neu­tral­ny nar­ra­tor, któ­ry od cza­su do cza­su zada­je pro­ste pyta­nie, cza­sem odda­je głos boha­te­rom – jak w wier­szu Nie­wy­ba­czal­ne z książ­ki Osła­bić.

Nie­przy­pad­ko­we wyda­je się takie podzie­le­nie dotych­cza­so­we­go dorob­ku poetyc­kie­go Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go. Pierw­sze trzy książ­ki jego autor­stwa fak­tycz­nie łączy pewien rodzaj upior­nej figu­ra­tyw­no­ści: poja­wia­ją się już cha­rak­te­ry­stycz­ne dla Rado­ści i Spa­la­nia cof­nię­cia w cza­sie, szcze­gól­nie do okre­su II woj­ny, nie­mniej to, co wybrzmie­wa szcze­gól­nie z Powin­ni się nie uro­dzić revi­si­ted – Uro­dzić, to dekla­ro­wa­na już w tytu­le pre­zen­ta­cja pew­ne­go gene­tycz­ne­go upo­śle­dze­nia, życia ska­żo­ne­go śmier­cią, rze­czy­wi­sto­ści, w któ­rej nie ma miej­sca na moment rado­ści (tego, jak iro­nicz­nie to sło­wo funk­cjo­nu­je u Kwiat­kow­skie­go, nie trze­ba chy­ba wyja­śniać).

War­to zasta­no­wić się, co nowe­go wypły­wa ze skró­ce­nia tej poetyc­kiej try­lo­gii do kil­ku zale­d­wie wier­szy z każ­de­go tomu. To, co cha­rak­te­ry­zu­je poezję Kwiat­kow­skie­go, to mię­dzy inny­mi upior­ny spo­kój: jego wier­sze to czę­sto zale­d­wie parę słów, kil­ka zdań i nie­licz­ne nie­do­po­wie­dze­nia. Sam, co przy­zna­ję, nie mógł­bym czy­tać tych wier­szy dłu­żej; każ­do­ra­zo­wa lek­tu­ra zbio­ru tek­stów poety z Gdań­ska to doświad­cze­nie bólu, utra­ty, żalu – wybrzmie­wa to szcze­gól­nie sil­nie w spa­ra­fra­zo­wa­nym w tytu­le frag­men­cie wier­sza uro­dzi­ły zawar­te­go w Osła­bić: „lepiej było­by dla nas/ gdy­by­śmy się nie uro­dzi­ły”. Tur­pi­stycz­ny cha­rak­ter tej poezji, w któ­rej wyga­sze­niu ule­ga­ją war­to­ści etycz­ne i este­tycz­ne, a zastę­pu­je je zde­ter­mi­no­wa­na od momen­tu naro­dze­nia śmier­tel­ność. Szcze­gól­ne są obra­zy rodzi­ny, w któ­rej nie ma już potocz­nie rozu­mia­nych cie­pła i miło­ści, jak w wier­szu osła­bić:

świe­że buł­ki wkła­da­li­śmy do zamra­żar­ki
a potem do pie­kar­ni­ka
tak że zno­wu były świe­że

tak bar­dzo chciał­bym ci je mamu­siu dać
ale miesz­ka w tobie rak

i to mogło­by go umoc­nić
i to mogło­by mnie osła­bić

Tych akcen­tów jest nie­co mniej w Prze­pra­wie, choć skró­co­na w Powin­ni się nie uro­dzić revi­si­ted – Uro­dzić wer­sja roz­po­czy­na od moc­ne­go wier­sza sygnał: odej­ście dzie­ci, spa­le­nie histo­rii, samo­wy­ga­sze­nie i ocze­ki­wa­nie to ele­men­ty, któ­re dosko­na­le cha­rak­te­ry­zu­ją fascy­na­cję Kwiat­kow­skie­go śmier­cią. Podob­nie w wier­szu dom: ponow­nie dana jest pew­na histo­ria, któ­ra powin­na być prze­mil­cza­na lub przy­naj­mniej opo­wie­dzia­na ina­czej. Nie da się jed­nak uciec od praw­dy, mówi nam Kwiat­kow­ski; będzie ona powra­cać nawet po śmier­ci, cze­mu daje wyraz w wier­szu loża: „czy nawet zie­mia nie zatka­ła two­ich ust pro­fe­so­rze?” Skró­ce­nie Prze­pra­wy czy­ni z niej w grun­cie rze­czy nowy cykl, zorien­to­wa­ny odmien­nie niż pierw­sze wyda­nie z 2008 roku; nie jest już eks­po­no­wa­na wie­lość świa­tów i języ­ków, a raczej pro­sto­ta, któ­rą nale­ży opo­wia­dać o rze­czach naj­istot­niej­szych.

Na sam koniec pozo­sta­wi­łem Eine Kle­ine Tode­mu­sik jako zbiór dla mnie naj­trud­niej­szy i szer­szy zna­cze­nio­wo. Wier­sze zawar­te w Powin­ni się nie uro­dzić revi­si­ted – Uro­dzić to zale­d­wie sześć utwo­rów, w tym trzy zorien­to­wa­ne szcze­gól­nie spo­łecz­nie: mini­ma­li­stycz­ny syn cesa­rza na uchodź­stwie i jak wyobra­ża sobie spo­łe­czeń­stwo oraz trud­ny w odbio­rze i wyraź­nie odmien­ny od innych wier­szy Lui. Te tek­sty roz­sa­dza­ją nie­ja­ko cały cykl. Być może ich boha­te­ro­wie rów­nież „nie powin­ni się uro­dzić”; szcze­gól­na jest w tym zbio­rze tra­we­sta­cja pana Cogi­to, w wier­szu pan Cogi­to i lite­ra Pisma, w któ­rej glo­ry­fi­ko­wa­na w zbio­rze praw­da sta­je się przy­czyn­kiem do wyda­nia Niem­com ukry­wa­ją­cych się w piw­ni­cy pięt­na­stu Żydów. Do praw­dy odno­si się też, choć zupeł­nie od innej stro­ny, wiersz na wzgó­rzu II. Reflek­sja Kwiat­kow­skie­go nad praw­dą nie przy­no­si jasnej odpo­wie­dzi.

Całość Powin­ni się nie uro­dzić revi­si­ted – Uro­dzić zwień­cza nastę­pu­ją­cy frag­ment z wier­sza Panie:

powie­dzia­łeś nam Panie
że karzesz nas pra­cą
lecz lilia i ptak leśny
nie są cią­gle zatro­ska­ne
i nie prze­mę­cza­ją się
i nie doty­ka ich twój gniew

Zbiór ten jest zatem kolej­nym powro­tem Kwiat­kow­skie­go do poszu­ki­wa­nia praw­dy; niczym klą­twa powra­ca kwe­stia śmier­ci oglą­da­nej róż­ny­mi ocza­mi, ale wciąż tej samej – nie­zro­zu­mia­łej, nie­spra­wie­dli­wej, zapo­mi­na­nej, kłam­li­wie przed­sta­wio­nej. Poezja ta nie jest łatwa, momen­ta­mi nie­przy­jem­na, tur­pi­stycz­nie obrzy­dli­wa – jest to jed­nak jej wiel­ką siłą. Moż­na się spo­dzie­wać podob­ne­go zwień­cze­nia w następ­nej trzy­czę­ścio­wej kom­po­zy­cji zło­żo­nej ze Spa­la­nia, Rado­ści i nad­cho­dzą­cej trze­ciej czę­ści, choć trud­no stwier­dzić, czy przy­bli­ży to czy­tel­ni­ka i poetę do poszu­ki­wa­nych odpo­wie­dzi.

O autorze

Mikołaj Borkowski

Urodzony w 1994 roku. Studiuje filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współautor bloga www.o-poezji.pl. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

Filtry i flirty

recenzje / ESEJE Mikołaj Borkowski

Recen­zja Miko­ła­ja Bor­kow­skie­go towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Justy­ny Bar­giel­skiej Sel­fie na tle rze­pa­ku, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 27 czerw­ca 2016 roku.

Więcej

Własne słowa, cudze języki

recenzje / IMPRESJE Mikołaj Borkowski

Esej Miko­ła­ja Bor­kow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze alma­na­chu Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2014–2015, któ­ry uka­zał się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 listo­pa­da 2015 roku.

Więcej

Między Kongo a Błoniami. Lirycznie o nieliryczności

recenzje / IMPRESJE Mikołaj Borkowski

Esej Miko­ła­ja Bor­kow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dwu­płat Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, któ­ra uka­za­ła się 1 czerw­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

robotnik sezonowy

recenzje / KOMENTARZE Grzegorz Kwiatkowski

Autor­ski komen­tarz Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze e‑booka Powin­ni się nie uro­dzić revi­si­ted – Uro­dzić, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 1 lute­go 2016 roku.

Więcej

Głosy żywych ludzi

wywiady / o książce Eliza Kącka Grzegorz Kwiatkowski

Roz­mo­wa Eli­zy Kąc­kiej z Grze­go­rzem Kwiat­kow­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze e‑booka Powin­ni się nie uro­dzić revi­si­ted – Uro­dzić, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 1 lute­go 2016 roku.

Więcej