Petra Gropp: Po Pańskich wielkich powieściach zatytułowanych Ostatni świat, Morbus Kitahara i Latająca góra, ukazuje się teraz Atlas lękliwego mężczyzny. Książka ta nie jest powieścią, ale szczególnym gatunkiem – „atlasem” – opowiedzianym atlasem świata. Jak trafił Pan na tę formę?
Christoph Ransmayr: To opowiadanie podzielone na siedemdziesiąt epizodów ma najprostszy pierwowzór: postawę człowieka, który wspomina – zdarzenia, postaci oraz miejsca swojego życia i opowiada o nich w zamkniętych, niezależnych od siebie historiach, połączonych tylko poprzez „ja” narratora. Czytelnik może otworzyć Atlas lękliwego mężczyzny jak atlas kartograficzny, gdzie tylko zechce, może zacząć od ostatnich stron albo od początku – i tak będzie zawsze w środku świata. Na końcu każdego epizodu narrator bierze oddech i po krótkiej lub dłuższej przerwie znów zaczyna słowami: „Widziałem…”, przenosząc siebie i czytelnika zgodnie z zasadą wolnych skojarzeń w inne, oddalone lub pobliskie miejsce. W końcu w naszej pamięci walący się pomost nad jeziorem gdzieś w Brandenburgii może spokojnie wznosić się nad wodą obok domu na palach w górnym biegu rzeki Jangcy.
Atlas… kartografuje głębokim, narracyjnym tchem bliskie i dalekie miejsca na ziemi. Wiele Pan podróżował w swoim życiu, wiele zobaczył i usłyszał, zbierał opowieści, mity i legendy. Czy mógłby Pan opisać, jak te wspomnienia i poszukiwania, elementy realne, może też fikcyjne, przekształcają się poprzez narrację w obrazy, sceny i zdania?
Historie nie wydarzają się, historie zostają opowiedziane. Zdarzenie tylko zapisane, udokumentowane, nie jest niczym więcej niż chaotycznym zbiorem faktów, surowcem, któremu narrator nadaje głos. Przy tym czasami dopiero w trakcie historii zaczyna zdawać sobie sprawę ze złożonych powiązań, które sprawią, że zbiór materiałów stanie się dramatem, groteską czy tragedią.
Czy jest epizod, który określiłby Pan jako ulubiony, najżywszy, ten, który najsilniej utkwił w pamięci, który był najbliższy a może najtrudniejszy?
W procesie pisania w pewnym momencie każda pojedyncza historia czy epizod wydawał mi się i nadal wydaje ulubionym, najżywszym, najtrwalej wyrytym w pamięci, najbliższym albo tym, którego nigdy nie uda się opowiedzieć.
Czy jest takie miejsce, dokąd chciałby Pan jeszcze pojechać, którego Pan jeszcze nie widział, a które z jakiejś przyczyny nadal fascynuje?
Po pierwsze nie ma takiego miejsca, które kiedyś odwiedziłem i do którego nie chciałbym już pojechać. W końcu sprawdza się to nie tylko w powiedzeniu, że nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, ale również, że nie da się tak naprawdę wrócić do miejsca z własnej historii, nawet do opuszczonego mieszkania. Jako że i tak istnieją miejsca tylko mniej lub bardziej nieznane, które rozpościerają się przed nami, pozostawiam przypadkowi decyzję co do następnego celu.
W Atlasie… chodzi nie tylko o realne podróże, ale również mistyczne eskapady, zdarzenia egzystencjalne, spojrzenie zostaje skierowane na nieskończoność wszechświata i na granice ziemskiego życia. Zawsze chodzi przecież o umieranie i przegrywanie, tęsknotę i podnoszenie się. Czy Atlas… jest dla Pana taką księgą życia?
Prawdopodobnie nie ma takiego opowiadania, zasługującego przynajmniej na to miano, w którym nie chodziłoby w pewnym momencie o życie i śmierć. Nawet najkrótsze formy narracyjne, takie jak anegdota, żart, aforyzm czy trzy linijki na widokówce, grają z życiem i śmiercią.
Przez Atlas… prowadzi jeden głęboki oddech narracyjny. Głos wznosi się wciąż od nowa: „Widziałem…”. Dlaczego właśnie ten motyw widzenia łączy wszystkie epizody?
Widzenie jest nie tylko optycznym doświadczeniem. Kto chce poznać świat, zwraca swój wzrok równocześnie w głąb siebie i odnajduje to, co odbija się w jego siatkówce, przemienione albo przynajmniej odzwierciedlone, zniekształcone lub upiększone, może nawet wyraźniej niż gdziekolwiek indziej. Przy tym narrator ma do czynienia nie tylko z przyszłością, jak wieszcz czy profeta, ale z wszystkimi wymiarami czasu. W jego historii rzeczy są co prawda osadzone w momencie, jednak w pewnych okolicznościach kierują nasz wzrok poza wszystkie strony świata i czasu.
Narrator właściwie nie ujawnia się, jest obserwatorem i słuchaczem. Dlaczego zostaje w tytule nazwany „lękliwym mężczyzną”?
Lękliwość jako odmiana przezorności może w najlepszym razie wzbogacić obraz świata, jeśli jest świadoma nie tylko tego, co jest, ale również tego, co mogłoby być lub zdarzyć się. Nasze życie jest względnie teraźniejsze tylko w swoich ulotnych, krótkotrwałych momentach, ale składa się przede wszystkim z tego, co było i co mogłoby być. Lękliwy człowiek liczy się z tym wszystkim, strach go jednak nie paraliżuje, nie pozostaje w miejscu lub znika w kryjówce, tylko podąża swoją drogą, nawet jeśli czasami niepewnie i z powątpiewaniem.
Jeden epizod opowiada o tym, jak narrator ucieka do jaskini, przyłącza się tam do śpiewu mnichów i w końcu zapada w sen. Śpiew, opowiadanie, mowa są czymś o wiele bardziej znaczącym niż relacjonowanie czy wymiana informacji. Czy stanowią w Pańskich oczach istotę człowieczeństwa?
Jakkolwiek definiuje się człowieczeństwo – w naszej historii nie ma większego wynalazku niż przykładowo przemienienie w słowo oceanu i jego pozornej nieskończoności, sztormów, wybrzeży, rozszalałych kipieli czy nadanie nazwy szczęściu i smutkowi człowieka, najwyższym górom, a nawet bogom. Dopiero poprzez język staliśmy się tym, kim jesteśmy, nawet gdy różnica między rzeczywistością i jej słownym odzwierciedleniem nie mogła być większa – ostatecznie w słowie „ocean” nie zatonął jeszcze żaden statek i nikt nie spadł w przepaść ze słów „ściana lodu”. Magia przemiany czegoś w język sprawia, że powstają w nas obrazy, poprzez które wkraczamy w świat innego albo opowiadając przenosimy go w naszą rzeczywistość. W ten sposób pokonana zostaje nie tylko nieświadomość i milczenie, ale również samotność i opuszczenie jednostki. A wszystkim, czego potrzebujemy do dokonania tego cudu, jest głos i ucho.
(przełożyła Anna Herzog)
Tekst ukazał się pierwotnie na stronie http://www.fischerverlage.de/interview/gespraech_mit_christoph_ransmayr_zu_seinem_atlas_eines_aengstlichen_mannes/1504214, jego przekład – na stronie http://aniakaminska.com/rozmowa-z-christophem-ransmayrem-o-jego-najnowszej-powiesci-atlas-bojazliwego-czlowieka-przeprowadzona-przez-petre-gropp-wyd-ficherverlag/. Dziękujemy Autorom, Wydawnictwu i Tłumaczce za wyrażenie zgody na ponowną publikację.