Połów 2016: Bartek ZDUNEK
Ujawniamy nazwisko kolejnego finalisty Połowu, a więc prezentacji laureatów 11. edycji projektu ciąg dalszy. W biBLiotece pojawiły się już kolejne materiały zapowiadające planowany do wydania jeszcze w tym roku almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016. Tym razem czas na zestaw jednego z poetów, którego do finałowej dziewiątki wybrał Kacper Bartczak, czyli Bartka Zdunka.
Autor urodził się w 1982 roku w Nowej Rudzie, ukończył studia filozoficzne na Uniwersytecie Wrocławskim. Publikowane na łamach biBLioteki wiersze to jego poetycki debiut, chociaż krótkie prozy i recenzje drukował m.in. w „Chimerze” czy „Opowiadaniu”. O sobie samym nie mówi wiele, może oprócz tego, że „bardzo lubi techno”, „gra na perkusji” i „mieszka w Warszawie”.
W komentarzu do wierszy wyłowionego poety Bartczak pisał, że „Zdunek to neofita ostrożny i wyważony. Jego wejście w pole działania poetyckiego ustala własną higienę, własne parametry. Jego wiersze to często miarowe, samozwrotne, przyglądające się sobie, logicznie skonstruowane próbniki. Jak każde kawałki językowe zasługujące na miano wiersza, łączą one grę wyobraźni, języka i bodźców pochodzących z przestrzeni zewnętrznej, fizycznej”.
Teksty z zestawu „Sól z ziemi”, zawieszając swoją referencjalność, stają się samowystarczalne i jako opowiadane historie, i jako przykłady języka (wiersza) skupionego na samym sobie, świadomego – jak pisał Bartczak – „własnej sztuczności i przygodności swoich umiejscowień”. Podobną rzecz ma chyba na myśli Zdunek, mówiąc, że „wiersz jest takim trochę udawaniem, że nie ma filozofii, nie ma teorii, nie ma zasad, nie ma wytartych ścieżek (…) wiersz jest zamykaniem oczu”.
W rozmowie z Krzysztofem Sztafą natomiast stwierdzał: „Poza wierszem jest życie, ale jakie to życie? Żartuję. To chyba Houellebecq powiedział gdzieś, czy napisał, już nie pamiętam, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce, ale kończy po czterdziestce. Podobnie można powiedzieć o literaturze. Prawdziwe życie zaczyna się (jest?) poza literaturą, ale kończy się w literaturze. I trochę tak to wygląda ― w książkach, jeśli dobrze popatrzeć, już jest wszystko. Reszta to zawracanie głowy plus tona ironii”.