wywiady / o książce

W moich piosenkach ludzie kochają się nawet w czasie bombardowania

Grzegorz Ciechowski

Wypowiedzi Grzegorza Ciechowskiego towarzyszące ukazaniu się książki Obcy astronom, w opracowaniu Rafała Skoniecznego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 2 lipca 2018 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wysia­dy­wa­nie tek­stu

Gdy mia­łem 14,15 lat sie­dzia­łem w domu, słu­cha­jąc Deep Pur­ple i Led Zep­pe­lin, i wali­łem pał­ka­mi per­ku­syj­ny­mi do ryt­mu w krze­sło i lam­pę uda­jąc per­ku­si­stę… Poezja sta­ła się moją pasją dopie­ro w cza­sach lice­al­nych. Nie podej­rze­wa­łem się jed­nak o to, że zosta­nę muzy­kiem. [1]

Wydo­by­cie dźwię­ku z fle­tu wyma­ga nauki, sło­wo jest do wzię­cia od razu, dla­te­go napi­sa­nie tek­stu wyda­je się czymś prost­szym. Warsz­tat tek­sto­wy wyma­ga takich samych ćwi­czeń, jak gra na instru­men­cie muzycz­nym. Tekst musi być czy­tel­ny na wie­lu pozio­mach, zarów­no na tym pierw­szym, kie­dy ktoś pra­wie nie słu­cha, ale czy­tel­na jest inten­cja – jak i na tym ostat­nim, gdy ktoś dokład­nie obra­ca każ­de sło­wo dooko­ła. [2]

Spra­wą naj­waż­niej­szą w tek­ście jest treść, zawar­tość prze­ka­zu. Ale nie to spra­wia­ło mi trud­ność. Cho­dzi­ło głów­nie o wypra­co­wa­nie brzmie­nia, melo­dii języ­ka, któ­re­go uży­wa­łem. W języ­ku pol­skim – jak wia­do­mo – jest to znacz­nie trud­niej­sze niż w angiel­skim. Całe gru­py wyra­zów i fraz muszą ulec wstęp­nej eli­mi­na­cji. Naj­pierw bar­dzo mi to prze­szka­dza­ło, potem zaczę­ło poma­gać. Stąd bra­ły się też zabie­gi pole­ga­ją­ce na roz­bi­ja­niu wyra­zów na cząst­ki, któ­re zaczy­na­ły w tym momen­cie funk­cjo­no­wać muzycz­nie. Wie­le podob­nych zabie­gów może­my zaob­ser­wo­wać w poezji awan­gar­do­wej, choć doko­ny­wa­no ich w innych celach. Pew­na zna­jo­ma Ame­ry­kan­ka, sie­dząc w moim miesz­ka­niu i słu­cha­jąc naszych płyt, zapy­ta­ła: „Jak to zro­bi­łeś? Ten język dobrze brzmi!”. I o to wła­śnie cho­dzi­ło. [3]

Opi­sy­wa­nie samych sta­nów wyda­je mi się takim pro­ce­de­rem, któ­ry zakła­da, że czy­tel­nik musi uwie­rzyć w nasze inten­cje. Ja wolę pisać, co dzie­je się np. w momen­cie pró­by opusz­cze­nia mnie, niż wyzna­wać, że moja miłość jest wiel­ka, nie­skoń­czo­na itp. Poprzez opi­sa­nie jakiejś kon­kret­nej sytu­acji, wyda­rze­nia, moż­na, moim zda­niem, wię­cej powie­dzieć o zako­cha­niu, niż opi­su­jąc ten stan w spo­sób abs­trak­cyj­ny. Waż­ny jest pomysł, potem wysia­du­ję tekst. To nie­ła­twe, nie tyl­ko z powo­du ogra­ni­cze­nia, jakim jest muzy­ka. [4]

Zaszy­fro­wa­ne komu­ni­ka­ty

Dla wie­lu mło­dych dziew­czyn i chło­pa­ków wła­ści­wie był to pierw­szy kon­takt z wyżej zor­ga­ni­zo­wa­nym tek­stem i mimo że ten odbiór mógł być począt­ko­wo powierz­chow­ny, opar­ty na takim hasło­wym podej­ściu do tek­stu, to na pew­no potem odbie­ra­no to wszyst­ko głę­biej.

To nor­mal­ne, że jeśli się rzu­ca pew­ną infor­ma­cję w tak maso­wym kana­le, jakim jest muzy­ka roc­ko­wa, to infor­ma­cja ta spa­da w tłum. Jed­nak znaj­du­je się w nim kil­ka osób, któ­re odbie­ra­ją to tak, jak ja sobie wyobra­żam. Zakła­da­jąc zespół, myśla­łem, że będzie on funk­cjo­no­wał tyl­ko w sie­ci klu­bo­wej. Sta­ło się ina­czej, z cze­go oczy­wi­ście jestem zado­wo­lo­ny, tym bar­dziej że swo­ich komu­ni­ka­tów nie dosto­so­wy­wa­łem do tych, któ­rzy ich nie rozu­mie­li.

Wszyst­ko, co robię, musi być jakąś kre­acją. Nigdy nie byłem ani ofi­ce­rem śled­czym, ani egze­ku­to­rem fra­ze­olo­gii sta­li­now­skiej. Są to zaszy­fro­wa­ne komu­ni­ka­ty, z któ­rych każ­dy może wybie­rać te zna­cze­nia, któ­re chce. [5]

Zamie­sza­nie wewnętrz­ne

Każ­de­go dnia poświę­ca­łem wie­le godzin na kom­po­no­wa­nie. Tyl­ko z tego mogą się rodzić pomy­sły. Trze­ba zebrać ich garść i powo­li wycio­sy­wać kolej­ne utwo­ry. Nie wie­rzę w natchnie­nie. Ono cza­sem mnie odwie­dza, ale po tygo­dniach pra­cy. Zawsze naj­pierw rezer­wu­ję ter­mi­ny i stu­dia, potem zaczy­nam grać. To samo jest z tek­sta­mi. Zda­rza się, że piszę je dosłow­nie na dzień przed nagra­niem. „Śmierć w Biki­ni” napi­sa­łem na dwie godzi­ny przed wej­ściem do stu­dia. Podob­nie „Sam na Linie”. [6]

Zazwy­czaj pra­cu­ję pod pre­sją i od pew­ne­go momen­tu sta­le. Sie­dzę i w goto­wo­ści roz­glą­dam się, co się dzie­je wokół mnie, prze­glą­dam gaze­tę i szu­kam jakiejś fra­zy, choć­by dwusłownej…To strasz­ny okres dla mojej rodzi­ny. Sta­ję się wte­dy mało dostęp­ny i ner­wo­wy. Jak urzęd­nik sie­dzę w słu­chaw­kach lub bez, łażę po poko­ju, się­gam po słow­ni­ki syno­ni­mów. Pętla ter­mi­nów coraz bar­dziej się zaci­ska. Następ­ne­go dnia idę do stu­dia i mam tyl­ko popo­łu­dnie, żeby napi­sać tekst. Napi­sa­łem już pięć wer­sji i wszyst­kie są do dupy. A ten, nad któ­rym pra­co­wa­łem przez ostat­nie pięć dni jest jesz­cze gor­szy, niż sobie to wyobra­ża­łem. [7]

[…] kie­dyś dużo czę­ściej inspi­ro­wa­ła mnie lite­ra­tu­ra. Ostat­nio łatwiej uda­je się to krót­kim arty­ku­łom, not­kom w gaze­tach. Tyl­ko to, co dzie­je się wokół mnie lub dzi­siaj na świe­cie, jest w sta­nie wywo­łać we mnie zamie­sza­nie wewnętrz­ne, któ­re cza­sem owo­cu­je tek­stem. Kil­ka lat temu istot­nie czer­pa­łem pomy­sły z lite­ra­tu­ry pięk­nej. Ale bez pla­gia­tów. Cho­ciaż, jak twier­dzi Joy­ce: w XX wie­ku nie ma pisa­rzy ory­gi­nal­nych. Są tyl­ko, jeśli piszą dobrze, genial­ni pla­gia­to­rzy. Sam się do nich zali­czał. [8]

[…] jeże­li cho­dzi o warsz­ta­to­wą stro­nę tego wszyst­kie­go co robię, to myślę że tek­sty od począt­ku jakoś tam były dopro­wa­dzo­ne do pozio­mu, któ­re­go nie muszę się dzi­siaj wsty­dzić. Mógł­bym coś popra­wić gdy­bym chciał, a jed­nak nie robię tego. One wła­ści­wie prze­sta­ły być moją wła­sno­ścią kie­dy je gdzieś tam wyda­łem na pły­cie i kie­dy utrwa­li­ły się we wspo­mnie­niach tych wszyst­kich, któ­rzy je wte­dy. [9]

Nie ma zna­cze­nia, czy poezja jest mówio­na czy śpie­wa­na

Usta­lam naj­pierw ogól­ną struk­tu­rę utwo­ru. Myśląc o tek­ście wiem, mniej wię­cej, w jakim musi być cha­rak­te­rze, jakie napię­cie emo­cjo­nal­ne jest mi w nim potrzeb­ne. Nie wiem jed­nak dokład­nie, o czym ma być. Zwy­kle dopro­wa­dzam utwór do skoń­czo­nej dro­bia­zgo­wej aran­ża­cji. Wte­dy dużo łatwiej połą­czyć muzy­kę i sło­wo. Nigdy nie nagi­nam tek­stu do muzy­ki. On sam musi się do niej dopa­so­wać. Tak było w „Nie Pytaj Mnie O Pol­skę”. Wie­dzia­łem, że w refre­nie ma brzmieć: „Nie pytaj mnie”, ale nie wie­dzia­łem kto, o co i dla­cze­go wła­ści­wie ma mnie nie pytać”. [10]

Dla mnie nie ma zupeł­ne­go zna­cze­nia, czy poezja jest mówio­na czy śpie­wa­na. Pisa­nie pio­se­nek narzu­ci­ło mi pewien rygor, tech­ni­kę, któ­rą muszę opa­no­wać i nie może ono świad­czyć o komer­cyj­no­ści. Jeże­li chce się upra­wiać poezję, to już w tym momen­cie poję­cie „komer­cyj­na” sta­je się jakąś para­no­ją. Moż­na mówić, że komer­cyj­ni są pew­ni poeci ame­ry­kań­scy, dla­te­go, że są bar­dzo komu­ni­ka­tyw­ni. Jeże­li wiersz-komu­ni­kat jest zro­zu­mia­ły, to czy moż­na sądzić, że oni nada­ją go po to, by go sprze­dać jak naj­więk­szej licz­bie ludzi? U nas pada­ją takie pyta­nia, gdy mówi się o tek­stach pio­se­nek. Ale nikt tych pytań nie zadał­by Oku­dża­wie czy Brel­lo­wi, któ­rzy napi­sa­li wie­le rze­czy z myślą, że je zaśpie­wa­ją. [11]

W miło­ści szu­ka­my potwier­dze­nia dla swe­go życia

Miłość ma peł­ną gamę barw – jeśli prze­ło­ży­my ją na język poetyc­ki, to nie może­my ogra­ni­czać ani fra­ze­olo­gii, ani pew­nych rze­czy, któ­re meta­fo­ry­zu­ją tę sytu­ację. Pio­se­nek o ste­reo­ty­po­wo uję­tej miło­ści słu­cha­li­śmy w Sopo­cie… [12]

Spo­so­bem na te wszyst­kie ogra­ni­cze­nia jest miłość. W moich pio­sen­kach ludzie kocha­ją się nawet w cza­sie bom­bar­do­wa­nia. Wyra­ża­ją tęsk­no­tę za miło­ścią, jako czymś oczysz­cza­ją­cym. Miłość jest jedy­ną war­to­ścią, któ­rą war­to w sobie zacho­wać. W miło­ści szu­ka­my potwier­dze­nia dla swe­go życia. Miłość jest świę­ta i per­wer­syj­na zara­zem. [13]

W pew­nym sen­sie wszyst­kie te rela­cje mię­dzy kobie­tą i męż­czy­zną są dla mnie praw­dzi­we. Cechu­je nas chęć ubez­wła­sno­wol­nie­nia part­ne­ra, z dru­giej stro­ny chęć bycia ubez­wła­sno­wol­nio­nym. Każ­dy zapew­ne chciał­by mieć abso­lut­ne pano­wa­nie nad oso­bą, któ­rą kocha, bez wzglę­du na kon­se­kwen­cje tego pano­wa­nia. Życie każe nam zdo­by­wać kocha­ne oso­by i nie każe nam się wahać. [14]

Jak sły­szy­cie – wolę mówić o for­mie niż o tre­ści moich tek­stów. Treść zosta­wiam odbior­com. [15]

Opra­co­wa­ła Alek­san­dra Grzem­ska
Przy­pi­sy:
[1] Nowe sytu­acje, Wywiad Wie­sła­wa Kró­li­kow­skie­go i Jerze­go Rze­wu­skie­go z Grze­go­rzem Cie­chow­skim, „Jazz” 1986, nr 6, http://ciechowski.art.pl/wywiad_mm86.html.
[2] Mię­dzy Don Gio­van­nim a mora­li­stą, Ewa Pia­sec­ka roz­ma­wia z Grze­go­rzem Cie­chow­skim, „Pani”,  http://ciechowski.art.pl/wywiad_pani.html.
[3] Nowe sytu­acje, op. cit.
[4] Mię­dzy Don Gio­van­nim a mora­li­stą, op. cit.
[5] Oby­wa­tel Repu­bli­ki, Nie mam i nie uzna­ję kap­ci jako takich, Jan Ska­ra­dziń­ski roz­ma­wia z Grze­go­rzem Cie­chow­skim, http://ciechowski.art.pl/wywiad_skaradzinski.html.
[6] Nie pytaj mnie…, Mar­cin Kydryń­ski roz­ma­wia z Grze­go­rzem Cie­chow­skim, „Sce­na”, http://ciechowski.art.pl/wywiad_kydrynski.html.
[7] Hubert Musiał i Piotr Walic­ki roz­ma­wia­ją z Grze­go­rzem Cie­chow­skim, „Maga­zyn XL”, http://ciechowski.art.pl/wywiad_xl.html.
[8] Nie pytaj mnie…, op. cit.
[9] Rafał Sła­woń i Kali­na Bia­łek roz­ma­wia­ją z Grze­go­rzem Cie­chow­skim,  http://ciechowski.art.pl/wywiad_weekendzet.html.
[10] Nie pytaj mnie…, op. cit., http://ciechowski.art.pl/wywiad_kydrynski.html.
[11] Moja taj­na broń, Mariusz Szczy­gieł roz­ma­wia z Grze­go­rzem Cie­chow­skim, „Na Prze­łaj”, 7.06.1987, http://ciechowski.art.pl/wywiad_szczygiel.html.
[12] Oby­wa­tel Repu­bli­ki…, op. cit.
[13] Moja taj­na broń…, op. cit.
[15] Nowe sytu­acje, op. cit.

O autorze

Grzegorz Ciechowski

Ur. w 1957 r., muzyk, poeta, kompozytor, multiinstrumentalista, producent. Wokalista legendarnej Republiki, a także solista występujący jako Obywatel G.C. Na przestrzeni przeszło dwudziestu lat swojej aktywności twórczej napisał kilkaset utworów, z których wiele – ze względu na oryginalną formę i nietuzinkową treść – natychmiast weszło do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Uznawany za jednego z najwybitniejszych autorów piosenek i najważniejszego poetę polskiego rocka. Zmarł w 2001 roku.

Powiązania

Obcy astronom (2)

utwory / zapowiedzi książek Grzegorz Ciechowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej

Obcy astronom (1)

utwory / zapowiedzi książek Grzegorz Ciechowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej

Obcy astronom

nagrania / stacja Literatura Anna Skrobiszewska Filip Łobodziński Rafał Skonieczny

Spo­tka­nie wokół książ­ki Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go z udzia­łem Anny Skro­bi­szew­skiej, Rafa­ła Sko­niecz­ne­go i Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Ciechowszczyzna

recenzje / ESEJE Łukasz Mańczyk

Recen­zja Łuka­sza Mań­czy­ka książ­ki Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej

Obcy astronom (2)

utwory / zapowiedzi książek Grzegorz Ciechowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej

Obcy astronom (1)

utwory / zapowiedzi książek Grzegorz Ciechowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej

Obcy astronom

nagrania / stacja Literatura Anna Skrobiszewska Filip Łobodziński Rafał Skonieczny

Spo­tka­nie wokół książ­ki Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go z udzia­łem Anny Skro­bi­szew­skiej, Rafa­ła Sko­niecz­ne­go i Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Ciechowszczyzna

recenzje / ESEJE Łukasz Mańczyk

Recen­zja Łuka­sza Mań­czy­ka książ­ki Obcy astro­nom Grze­go­rza Cie­chow­skie­go, w opra­co­wa­niu Rafa­ła Sko­niecz­ne­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 lip­ca 2018 roku.

Więcej