Czytając Tytusa Żalgirdasa
Michał Domagalski
Strona cyklu
Re:cyklizacjeMichał Domagalski
Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota w latach 2015-2016. Debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015, w 2018 roku ukazała się jego pierwsza książka poetycka - Poza sezonem. Mieszka w Poznaniu.
7.
Można czasami jeszcze napisać o bogu. Na przykład: Że go nie ma. Że jest towarem deficytowym („nie dowieźli/ zabrakło na składzie/ proszę pytać w przyszłym tygodniu” [1]). I że nigdy nie był – paradoksalnie – potrzebny. Wystarczała sama „wiara, która zresztą znakomicie/ daje sobie radę/ bez boga”.
Kiedy się rozejrzeć…
8.
…trudno się nie zgodzić.
Można oczywiście trochę uściślić. Niektórym nawet nie jest potrzebna wiara. W zupełności wystarczy religia. Cała ta obrzędowość – weselna, pogrzebowa, komunijna… Dobrze jest ładnie wyglądać. Wygodnie tkwić w znanych schematach. Bezpiecznie wiedzieć co, gdzie i w jakiej kolejności…
9.
Boga nie potrzebujemy. Bo i do czego?
„nie zrobi za nas dziecka/ nie otworzy nam piwa/ nie posmaruje kromki masłem/ nie opróżni kosza/ ani nie zbilansuje życia”
10.
Przydaje się oczywiście słowo bóg. Wpisuje się je tu lub ówdzie jako hasło. Albo część hasła.
Kiedy piszę to zdanie, w sieci trwa wymiana poglądów (pozostawmy ten eufemizm) na temat trzech słów umieszczonych na paszportach – bóg honor ojczyzna. W tej kolejności. Oczywiście głównie wokół pierwszego wymienionego trwa dyskusja – wokół boga.
Nie boga jako desygnatu. Wtedy moglibyśmy liczyć na to, że wypowie się sam w sobie jeden wszech wielki cud. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie jest zainteresowany (gdyby okazało się inaczej, czekam na polemikę). Nie zagada w tej sprawie gorejący krzak, nie przemówi oko („czemu to właśnie oko?/ czemu nie noga zamiast oka?/ i czemu dookoła oka ten trik z trójkąta?” [2]).
Ponieważ…
11.
…to tylko słowo. Może szerzej: pojęcie.
Pojęcie, które się przydaje.
Można do niego się odwoływać w wielu sytuacjach. Chwilach wesela i w chwilach smutku. Podczas ślubów (tudzież ślubowań) lub namaszczenia chorych.
Od dłuższego czasu pojęcie bóg stało się mało precyzyjne (ona ona ono oni one). Można pod nie podstawić, co się (za)chce. Z dowolnych religii, z dowolnych ksiąg – może to być wersja ze Starego albo Nowego (chociaż już przecież starego) Testamentu, ale może też być to dowolna inna. Kto czytałby te wszystkie książki pochodzące z czasów, gdy nie było Google?
Poza tym, mogłoby się okazać, że wersja książkowa nie odpowiada naszym wyobrażeniom. Najlepiej niespisanym. Takie są o wiele bardziej elastyczne. Ponoć dobrze być elastycznym – jak czas pracy. Niespisanego można się wyprzeć. Niespisane łatwiej zapomnieć. Niespisanemu można nadać nowych cech.
Trzeba mieć boga na miarę czasów.
12.
Do czego służyć może takie pojęcie? Bo walki politycznej? Do szantażu? Do pozbycia się odpowiedzialności? Bo…
…jeżeli nie ma boga, to my jesteśmy wszystkiemu winni?
13.
niech to szlag
Przypisy:
[1] Cytaty, jeśli nie wskazano inaczej, za: Tytus Żalgirdas, Okazja czyni boga, Łódź 2018.
[2] Fragment piosenki Siedmiu nie zawsze wspaniałych Lao Che z płyty Gospel.