recytatyw tasiemca wczepionego w jelito Marii Callas
dla O.F.
słyszę jej śpiew
oto jest ciało moje
które kocham nie kocham kocham nie kocham nie-
nawidzę
wchłaniam gorzką nocną mantrę
tnące taflę lustra ostre greckie zgłoski
rosnę
kiedy stoisz na scenie
to nie ciebie oklaskują
Violetto Tosko Normo Aido
tylko wstążkę w twoich trzewiach
ściskającą ci talię od wewnątrz
uczyniłem cię smukłym owocem
z drzewa poznania bel canto i brutta vita
strzeż się
moje dzieci już kwitną w twoim mięsie
skraje
kiedy Anna Netrebko wchodzi w Tatianę
wschód Ukrainy wchodzi w czysty ogień
kiedy Tatiana kreśli list miłosny
wybuchają arie w Doniecku i Ługańsku
kiedy Tatiana tańczy poloneza
separatyści szepczą recytatyw
kiedy Tatiana odrzuca Oniegina
granaty spadają jak miękkie ansamble
kiedy Ukraińcy proszą o odcięcie
Anna kupuje mieszkanie na kredyt
kiedy Noworosja rozwija flagę
Anna bandażuje nietknięty teatr
układy. kręgosłup
dla A.O.
uwielbiam twoje plecy, wyrasta z nich skrzydło
uplecione z żeber, złożone z łopatki. jego rączy trzepot
budzi mnie w nocy niczym łopot serca.
twoje plecy moim bogiem, kręgosłup jest wężem
wplecionym między żebra jak między kamienie,
ułożonym w biorącą ostry zakręt rzekę,
wężem do głaskania w oczekiwaniu na atak.
a oni, uparci, chcą cię wyprostować, usztywnić prętami
jak Europę wijącą się w płytkiej kałuży, łykającą własne
wody płodowe, zwichrowaną w tylu punktach wspólnych
z ciałem
układy. kościec
w okupowanym przez nas mieście wszystkie muzea
są zamknięte, wszystkie galerie sztuki wymarłe
– pozostało mi zwiedzanie aryjskiego ciała
więc krążę z palcami pod otoczką mięśni
i rozczula mnie każdy szew, każda chropowatość,
każdy zrost po złamaniu. oczyma wyobraźni
widzę te kości wybielone i umyte, poskładane starannie
od ud przez żebra aż po kosteczki słuchowe
pozbawione błony bębenkowej nie mogą zadrżeć
od piosnek propagandy, ponieść ich w głąb
Europy wibrującej pierwszorzędnym kamertonem,
łykającej wszystkie kostki aż do zadławienia
surowiec
ocalić cię w wierszu, żółwiu
łykający plastikowy worek zamiast meduzy,
ułożyć w tych koleinach jak w kołysce, trumnie,
tylko tyle mogę zrobić, wybacz, nie przywiodę
ci ławicy chełbi trzepoczących jak serca,
nie nauczę odróżniać polimeru od mezoglei,
nie zrezygnuję z jednorazowego sprzętu medycznego,
nie rozłożę Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmierci,
nie zaoram ludzkości na wszystkich kontynentach,
bo kto wtedy ocaliłby cię w wierszu, żółwiu, bracie
hologram
ewolucja szybka precyzyjna nie na oślep
ewolucja rozumny byt z podskórnym zmiłujsię
– srebrne ruchliwe strzałki chrzęszczą w zębach –
focze łapy na które pasuje kastet
palce miękko wślizgują się w pierścienie
– foka złapana w sieci nie ujdzie żywa –
kastety rosnące przy dnie jak koralowce
kastety wyrzucane z falą przypływu
– piasek mokry i śliski od czerwieni –
maszyna prosta: odwrócony bieg wydarzeń
wybrzeże Bałtyku nosi stygmaty na żuchwach