utwory / premiery w sieci

Spłonka

Maciej Filipek

Premierowy zestaw wierszy Macieja Filipka Spłonka. Prezentacja w ramach wyróżnienia w projekcie „Drugi i kolejny tom poetycki 2018”.

Armia

To figu­ry zgod­ne ze sztu­ką orgia­mi.
(wodzi wska­zu­ją­cym pal­cem).

Tam nakry­cia gło­wy poskła­da­ne z gazet.
A tutaj mamy papie­ro­wą łód­kę.
Na dno ją pocią­gnie byle kamień.

Jeśli wierz­ba będzie świad­kiem,
schy­li się, zapła­cze.

I na pew­no jęt­ka pękła­by ze śmie­chu,
gdy­by ją włą­czy­li do eska­dry samo­lo­tów z kar­tek.

Ja, żoł­nierz Woj­ska Pol­skie­go,
przy­się­gam: zawsze trzy­mać pion.

Kie­dy mnie zabrak­nie, wyobraź sobie jakąś
ze mnie kość. Wyrzu­casz na stół i wypa­da woj­na.

W moim cie­le są jesz­cze splot sło­necz­ny
i myśl, że będzie nam kie­dyś razem Pol­sko raź­niej.


Drzewa sandałowe

Musia­łem się obna­żyć przed komi­sją lekar­ską.
Kaza­no mi zaka­słać. Powie­dzie­li zdol­ny
do obro­ny w cza­sie woj­ny i poko­ju.

W ksią­żecz­ce woj­sko­wej posta­wi­li pie­częć z kate­go­rią
A. Przed kosza­row­cem liście na drze­wach uda­wa­ły tramp­ki,
któ­re sza­now­ni rezer­wi­ści wyrzu­ca­li przez okna.

Jed­ni do cywi­la.
Dru­dzy do przy­się­gi.

Był jakiś porzą­dek.
Nie tak jak teraz.

Rachi­tycz­ne syl­wet­ki
chłop­ców w spodniach rur­kach.


Kałasznikow

Gdy­by woda powie­dzia­ła, to co mówi do jętek,
musz­ka niby jęt­ka rwa­ła­by się w pal­cach.

Do mnie mówił owad,
nie roz­mow­na woda.

Gdzieś tam idzie woj­na.

A szczer­bin­ka muśnię­ta świe­tli­kiem do spła­wi­ka,
by źre­ni­com dać szan­sę w ciem­no­ściach Rem­ber­to­wa*.

*Strzel­ni­ca woj­sko­wa w pod­war­szaw­skim Rem­ber­to­wie.

O autorze

Maciej Filipek

ur. 1982 r., poeta. Autor debiutanckiej książki Rezystory (2015). Podoficer zawodowy w 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie, tam też mieszka.

Powiązania