recenzje / ESEJE

Odnaleźć głos

Patti Smith

Szkic Patti Smith towarzyszący wydaniu książki Nie gódź się, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukazała się w Biurze Literackim 18 lutego 2019 roku.

Biuro Literackie

Wszy­scy mamy jakąś pio­sen­kę.

Pio­sen­ka przy­cho­dzi spon­ta­nicz­nie, by wyra­zić radość lub samot­ność, prze­gnać strach albo zaświad­czyć o drob­nym zwy­cię­stwie. Sami nie zauwa­ża­my, gdy nada­je­my jej kształt, śpie­wa­jąc ją nie­rzad­ko na poły w duchu, sam na sam ze sobą.

Śpiew poja­wia się, gdy znaj­dzie­my sło­wa. Niech to będzie hymn, odprysk bun­tu albo mło­dzień­cza modli­twa. Cokol­wiek może posłu­żyć nam jako natchnie­nie. Sta­ra gita­ra sto­ją­ca w kącie gara­żu, leżą­ca pod łóż­kiem, wiszą­ca na wysta­wie w lom­bar­dzie. Jakieś zda­nie przy­wia­ne przez towa­rzy­szą­cy nam wiatr. Wła­sne odbi­cie w lustrze. Nie­kie­dy roz­po­zna­je­my naszą pio­sen­kę w pio­sen­ce kogoś inne­go. Ten cud jest wła­ści­wo­ścią pio­se­nek ludo­wych, uko­cha­nych przez wszyst­kich, czę­sto jak­że pro­stych.

Z takich wła­śnie pio­se­nek wyewo­lu­owa­ły wier­sze, impro­wi­za­cje i współ­kom­po­zy­cje, a z nich wyro­sły sło­wa w tej książ­ce. Pisa­łam je w wiel­kiej nadziei, że zdo­łam potrą­cić jakąś stru­nę, któ­ra zabrzmi w uszach słu­cha­cza, a ten odnaj­dzie w nich swój sens i zaśpie­wa do wtó­ru.

O ile pamię­tam, pierw­szą śpie­wa­ną prze­ze mnie pio­sen­ką było „Jesus Loves Me”. Wciąż mam przed sobą obraz sie­bie, jak sie­dzę na gan­ku w Chi­ca­go, śpie­wam ją i cze­kam, aż uli­cą nadej­dzie kata­ry­niarz ze swo­ją małp­ką. Wciąż sły­szę pio­sen­ki, któ­ry­mi rezo­no­wa­ło powie­trze. „Day‑O”, „Shrimp Boats” i „Heart of My Heart”. Sły­szę, jak mój ojciec pogwiz­du­je Deep Pur­ple i jak mama śpie­wa nam koły­san­kę.

Pamię­tam swój pierw­szy gra­mo­fon, nie­wie­le więk­szy od śnia­da­niów­ki, i moje dwie pły­ty, jed­ną czer­wo­ną i jed­ną żół­tą – Tub­by the Tuba i Big Rock Can­dy Moun­ta­in. Uwiel­bia­łam patrzeć, jak wiru­ją, i podzi­wiać kre­owa­ne przez nie świa­ty. Ale pierw­szą auten­tycz­ną reak­cję w trze­wiach wywo­ła­ła we mnie pio­sen­ka Lit­tle Richar­da.

Była nie­dzie­la. Mama i ja trzy­ma­ły­śmy się za ręce. Pro­wa­dzi­ła mnie do szkół­ki nie­dziel­nej. Mia­ła na sobie bia­łe ręka­wicz­ki jak Kró­lik z Ali­cji w Kra­inie Cza­rów. Pięk­nie w nich wyglą­da­ła, strasz­nie je lubi­łam. Minę­ły­śmy klub dla chłop­ców – dwie duże prze­cię­te i połą­czo­ne ze sobą chłod­nie. Rit­chie Glas­gow pusz­czał pły­ty – i to, co dobie­ga­ło z wycię­te­go ręcz­nie okien­ka (bar­dziej wen­ty­la­cyj­ne­go niż wido­ko­we­go), dosłow­nie mnie zamu­ro­wa­ło. Puści­łam szyb­ko dłoń mojej mat­ki, aż jej spa­dła ręka­wicz­ka.

Nie wie­dzia­łam, co sły­szę, ani dla­cze­go zare­ago­wa­łam tak rap­tow­nie. To nie było „Shrimp Boats” ani „Day‑O”. To było coś nowe­go i cho­ciaż nie rozu­mia­łam, co mnie wcią­gnę­ło, to jed­nak zosta­łam wcią­gnię­ta. Wcią­gnię­ta w eks­ta­tycz­ny, dzie­cię­cy taniec. To było „Tut­ti Frut­ti” – coś tak nie­zna­ne­go, a jak­że bli­skie­go. To był Lit­tle Richard. Tak naro­dził się we mnie rock’n’roll.

Przez pewien czas miesz­ka­li­śmy w Fila­del­fii. Ludzie uwiel­bia­li tam śpie­wać i tań­czyć. My z sio­strą tań­czy­ły­śmy jit­ter­bu­ga. Na rogach ulic śpie­wa­no a cap­pel­la. Kie­dy mia­łam dzie­więć lat, prze­pro­wa­dzi­li­śmy się do połu­dnio­we­go New Jer­sey. Mój pan od muzy­ki kochał ope­rę. Przy­no­sił do kla­sy pły­ty i pusz­czał nam frag­men­ty Ver­die­go i Puc­ci­nie­go. Obez­wład­nia­ła mnie ta muzy­ka, a szcze­gól­nie poru­szy­ła mnie Maria Cal­las. Jej eks­pre­sja emo­cjo­nal­na. To, jak z każ­dej cząst­ki cia­ła bra­ła ener­gię, by wydać z sie­bie szept. Jej arie dosłow­nie wzbi­ja­ły się z tale­rza gra­mo­fo­nu – szcze­gól­nie moja ulu­bio­na „Un bel di”. Przez jakiś czas marzy­łam, że zosta­nę śpie­wacz­ką ope­ro­wą, ale bra­ko­wa­ło mi albo powo­ła­nia, albo dys­cy­pli­ny, albo warun­ków fizycz­nych. Wyczu­wa­jąc moje pra­gnie­nia, pan od muzy­ki dał mi nie­zwy­kłe zada­nie. Zaśpie­wa­łam jako Man­ri­co koły­san­kę z Tru­ba­du­ra Ver­die­go. I przez chwi­lę czu­łam tę prze­past­ną miłość tru­ba­du­ra do jego dom­ku w górach.

Marzy­łam też, że będę śpie­wać jazz, jak June Chri­sty i Chris Con­nor. Że spo­wi­ję pio­sen­kę letar­gicz­ną nutą jak Bil­lie Holi­day. Że odnaj­dę się wśród ucie­mię­żo­nych jak Lot­te Lenya w „Pira­te Jen­ny”. Jed­nak prze­nig­dy nie marzy­łam o śpie­wa­niu w zespo­le rock’n’rollowym. Takie zespo­ły jesz­cze nie zaist­nia­ły w moim świe­cie. Ale mój świat zmie­niał się szyb­ko.

Mia­łam przy­wi­lej dora­stać we wspa­nia­łym cza­sie rewo­lu­cji ducho­wej i kul­tu­ral­nej. Muzy­ka zaś była tą rewo­lu­cją, w któ­rej wszy­scy mie­li swój głos, i ten głos nas zjed­no­czył. Nasze bitwy toczy­li­śmy w Ohio, w Chi­ca­go, w Fil­l­mo­re. Nada­li­śmy nowe zna­cze­nie sło­wu „żoł­nierz”. Pusz­cza­li­śmy sal­wy nie z kara­bi­nu maszy­no­we­go, a z gita­ry elek­trycz­nej.

Wyrwa­łam się z opłot­ków siel­skie­go byto­wa­nia. Żegnaj fabry­ko, żegnaj tanc­bu­do, żegnaj­cie więd­ną­ce sady. Ruszy­łam do Nowe­go Jor­ku. Wbi­łam sobie do gło­wy, że będę malar­ką, a dzię­ki temu pra­gnie­niu odna­la­złam wła­sny rytm i korze­nie mego gło­su. Sta­łam przed przy­bi­ty­mi do ścia­ny płach­ta­mi papie­ru i, darem­nie szu­ka­jąc obra­zów, ryso­wa­łam zamiast nich sło­wa – ryt­my, któ­re z papie­ru spły­wa­ły na tynk. Pisa­nie tek­stów wzię­ło się z fizycz­ne­go aktu ryso­wa­nia słów. Dal­sze dosko­na­le­nie tego pro­ce­su dopro­wa­dzi­ło mnie do wystę­pów.

W 1969 roku zamiesz­ka­łam z Rober­tem Mapplethorpe’em w hote­lu Chel­sea. Porzu­ci­łam już wte­dy nadzie­ję, że zosta­nę malar­ką. Zapro­po­no­wa­no mi pra­cę w teatrze under­gro­un­do­wym. Ale czu­łam się tam zbyt skrę­po­wa­na. Pra­gnę­łam zmie­rzyć się z ludź­mi, wejść w bli­ski kon­takt. Robert namó­wił mnie, żebym zaczę­ła czy­tać publicz­nie swo­je wier­sze. Cho­dzi­łam na takie czy­ta­nia, ale czy­ta­ją­cy według mnie byli na sce­nie jesz­cze bar­dziej skrę­po­wa­ni niż w teatrze. Bob Neu­wirth zapro­po­no­wał, żebym swo­ją poezję pisa­ła do muzy­ki, a Sam She­pard wyko­rzy­stał dwa moje utwo­ry w sztu­ce Mad Dog Blu­es.

10 lute­go 1971 roku mia­łam swo­je pierw­sze czy­ta­nie – wystę­po­wa­łam przed Gerar­dem Malan­gą w koście­le św. Mar­ka na Bowe­ry. Chcąc wyzwo­lić dzi­ką ener­gię, zaan­ga­żo­wa­łam Lenny’ego Kaye’a. Szczy­to­wym momen­tem nasze­go wystę­pu było jego solo gita­ro­we naśla­du­ją­ce wyści­gi tere­no­we sta­rych samo­cho­dów, na tle któ­re­go ja czy­ta­łam wiersz „Bal­lad of a Bad Boy”. Chy­ba wywar­li­śmy nega­tyw­ne wra­że­nie, co uzna­łam za cał­kiem pozy­tyw­ny znak.

W kolej­nych latach zgłę­bia­łam twór­czość Han­ka Wil­liam­sa, naby­łam książ­kę z tek­sta­mi Boba Dyla­na i brzdą­ka­łam zacie­kle na Gib­so­nie z lat trzy­dzie­stych. Pra­co­wa­łam w księ­gar­ni. Ryso­wa­łam. Pozo­wa­łam Rober­to­wi. Zapeł­nia­łam notes. Wędro­wa­łam przez zglisz­cza lat sześć­dzie­sią­tych. Ileż tam rado­ści, a jed­nak na koń­cu smu­tek. Ileż gło­sów się pod­nio­sło, a jed­nak zosta­ły zgłu­szo­ne. Dzie­dzic­two moje­go poko­le­nia było zagro­żo­ne.

To wła­śnie zaprzą­ta­ło mi gło­wę: dro­ga arty­sty, dro­ga nowe­go kształ­tu wol­no­ści, odtwo­rze­nie prze­strze­ni, naro­dzi­ny nowych gło­sów.

I temu wła­śnie pra­gnę­łam dać wyraz – choć może w nie­ty­po­wy spo­sób – poprzez rock’n’roll. Może i byłam led­wie buń­czucz­nym pion­kiem, ale mimo to jestem wdzięcz­na za ruchy, któ­re dane mi było zro­bić.

Kła­niam się wszyst­kim, któ­rzy mi w tym pomo­gli.

O autorze

Patti Smith

Urodzona w 1946 roku. Amerykańska wokalistka, autorka piosenek, poetka, feministka. Jedna z najważniejszych kobiet w historii rocka. W 2005 roku została odznaczona Orderem Sztuki i Literatury przez francuskiego ministra kultury. Napisała kilkanaście książek prozatorskich i poetyckich, m.in. Poniedziałkowe dzieci, Pociąg linii M, Obłokobujanie. Jej wiersze przetłumaczono na kilkadziesiąt języków.

Powiązania

Tańczę boso (2)

utwory / zapowiedzi książek Patti Smith

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Tań­czę boso Pat­ti Smith w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 sierp­nia 2017 roku.

Więcej

Santarém, Samotność przestrzeni oraz Nie gódź się

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek San­ta­rém Eli­za­beth Bishop, Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son i Nie gódź się Pat­ti Smith z udzia­łem Tade­usza Sław­ka, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Joan­ny Muel­ler oraz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Sen Konstantyna

recenzje / KOMENTARZE Patti Smith

Autor­ski komen­tarz Pat­ti Smith do książ­ki Nie gódź się, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 lute­go 2019 roku.

Więcej

Nie gódź się (2)

utwory / zapowiedzi książek Filip Łobodziński Patti Smith

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Nie gódź się Pat­ti Smith, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 28 lute­go 2019 roku.

Więcej

Nie gódź się (1)

utwory / zapowiedzi książek Filip Łobodziński Patti Smith

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Nie gódź się Pat­ti Smith, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 28 lute­go 2019 roku.

Więcej

Muzyka z poezją

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie „Muzy­ka z poezją” wokół ksią­żek Dusz­ny kraj Boba Dyla­na i Tań­czę boso Pat­ti Smith z udzia­łem tłu­ma­cza Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22. Pro­wa­dze­nie Kamil Sipo­wicz.

Więcej

Przyszłość

wywiady / o książce Anna Gacek Patti Smith

Roz­mo­wa Anny Gacek z Pat­ti Smith, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Tań­czę boso, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 sierp­nia 2017.

Więcej

Gloria

recenzje / KOMENTARZE Patti Smith

Autor­ski komen­tarz Pat­ti Smith w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go tek­stu”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Tań­czę boso, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 7 sierp­nia 2017.

Więcej

Tańczę boso (2)

utwory / zapowiedzi książek Filip Łobodziński Patti Smith

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Tań­czę boso Pat­ti Smith w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 sierp­nia 2017 roku.

Więcej

Tańczę boso (1)

utwory / zapowiedzi książek Patti Smith

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Tań­czę boso Pat­ti Smith w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 sierp­nia 2017 roku.

Więcej

Poza czasem, poza stylem

wywiady / o książce Aleksandra Olszewska Artur Burszta Filip Łobodziński

Roz­mo­wa Artu­ra Bursz­ty i Oli Olszew­skiej z Fili­pem Łobo­dziń­skim, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Pat­ti Smith Nie gódź się, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 lute­go 2019 roku.

Więcej

Sen Konstantyna

recenzje / KOMENTARZE Patti Smith

Autor­ski komen­tarz Pat­ti Smith do książ­ki Nie gódź się, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 lute­go 2019 roku.

Więcej

Nie gódź się (2)

utwory / zapowiedzi książek Filip Łobodziński Patti Smith

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Nie gódź się Pat­ti Smith, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 28 lute­go 2019 roku.

Więcej

Nie gódź się (1)

utwory / zapowiedzi książek Filip Łobodziński Patti Smith

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Nie gódź się Pat­ti Smith, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 28 lute­go 2019 roku.

Więcej