debaty / ankiety i podsumowania

Kres poszukiwania

Ilona Chylińska

Głos Ilony Chylińskiej w debacie „O poetyckich książkach trzydziestolecia”.

strona debaty

O poetyckich książkach trzydziestolecia

Nie ule­ga żad­nej wąt­pli­wo­ści, że Dzi­kie Dzie­cito uda­ny debiut Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, cze­go dowo­dzi­ła już nie­jed­no­krot­nie kry­ty­ka na prze­strze­ni ostat­nie­go dwu­dzie­sto­le­cia. Słusz­nie doce­nia­no mło­de­go wów­czas poetę za deta­licz­ność opi­su, suge­styw­ność, a tak­że ‒ jak pod­kre­śla­ła Joan­na Orska – dopra­co­wa­nie wła­sne­go, roz­po­zna­wal­ne­go języ­ka [1]. Jeśli dziś nale­ża­ło­by powtó­rzyć raz jesz­cze któ­ryś z ówcze­snych sądów, to bez wąt­pie­nia ten wska­zu­ją­cy na chęć: „[…] by powie­dzieć coś, co było­by auten­tycz­nie wła­sne. Ten upór w prze­dzie­ra­niu się do sie­bie, połą­czo­ny z nara­sta­ją­cą w następ­nych latach świa­do­mo­ścią tego, jak trud­ne jest to zada­nie” [2].

Siw­czyk za pomo­cą swo­ich wier­szy-obra­zów wpro­wa­dza nas w świat mię­dzy: „blo­ki wie­żo­wiec / blo­ki wie­żo­wiec prze­rwa blo­ki i znak dro­go­wy” („Wszyst­ko dobrze”) [3], pośród któ­rych boha­ter pozo­sta­je, jak zauwa­ża Jan Sza­ket: „[…] w sytu­acji per­ma­nent­ne­go przej­ścia; przede wszyst­kim mię­dzy byciem i nie­by­ciem doro­słym […] oraz byciem i nie­by­ciem kocha­nym […], ale też mię­dzy uzna­niem się za boże­go syna – wybrań­ca Boga – i pogo­dze­nia się ze swo­ją zwy­czaj­no­ścią […]” [4]. To swo­iste zakli­no­wa­nie widocz­ne jest na każ­dym kro­ku, choć sama gra­ni­ca nie zosta­je wyraź­nie zary­so­wa­na. Jed­nak obra­zy czy też sytu­acje zasta­ne po obu jej stro­nach są dia­me­tral­nie róż­ne. To w koń­cu zde­rze­nie „duże­go sta­re­go chłop­ca”, któ­ry „objął wid­mo Cza­su”, z byciem „pier­do­łą”, któ­ra „zaj­mu­je się sta­rym próch­nem” („Mój mło­dzień­czy nar­cyzm”) – jak zda­ją się postrze­gać tę samą sytu­ację jego rówie­śni­cy, sytu­ują­cy się jesz­cze dość wyraź­nie po stro­nie dzie­cię­cej naiw­no­ści. Podob­nych kon­tra­stów w tej poezji oczy­wi­ście jest wię­cej, a naj­le­piej egzem­pli­fi­ku­je to Rysu­nek pal­cem z dru­giej czę­ści tomu („wio­sna – waga­ry”):

Na sto­le mię­dzy klu­czem a kost­ką magi
nama­lo­wa­ła cukrem – pudrem
Boga tyl­ko dla sie­bie
Wsze­dłem do kuch­ni Ona cicho
zdmuch­nę­ła Boga ze sto­łu
na wypa­sto­wa­ne lino­leum
a pal­ce dała mi do obli­za­nia
Moje oczy zamknę­ły się natych­miast
jak cen­tral­ny zamek i w ustach poczu­łem
Jego cia­ło i smak

Pyta­nie o Boga sta­no­wi waż­ną część Dzi­kich Dzie­ci, jest intry­gu­ją­ce rów­nież dla­te­go, że ujaw­nia się dopie­ro w dru­giej i trze­ciej czę­ści („przej­ście – od – do”), czy­li tam, gdzie domi­nu­je nar­ra­cja w cza­sie teraź­niej­szym. Prze­szłość, wspo­mnie­nie, nie­mal­że pod­pis klisz z dzie­ciń­stwa (by przy­po­mnieć nie­któ­re tytu­ły wier­szy: „Popo­łu­dnie – mam 9 lat”, „Mama na bal­ko­nie – mam 10 lat” itd.) to czas, w któ­rym „mat­ka na siłę pró­bo­wa­ła pod­trzy­my­wać życie” w nie­sprzy­ja­ją­cej rze­czy­wi­sto­ści brud­nych blo­ków, a „lek­kie nade­rwa­nie cze­goś tam” nie było w sta­nie zakłó­cić porząd­ku świa­ta, gdzie: „Ojciec tape­to­wał Mat­ka sadzi­ła brat­ki Bzy­czał auto­mat / Bez­piecz­nie” („Lek­kie nade­rwa­nie”). Wszyst­ko odby­wa­ło się w daw­no usta­lo­nym porząd­ku bez miej­sca na bożą inge­ren­cję. Wspo­mnie­nie Boga zosta­nie przy­wo­ła­ne dużo póź­niej, gdy poeta będzie chciał:  „wyskro­bać z zie­mi tro­chę tam­te­go Boga” („Zacie­ra­nie śla­dów”), co Karol Mali­szew­ski uzna za: „nie­moż­ność dotar­cia do głę­bi wspo­mi­na­ne­go cza­su, do cią­gle ukry­tych mecha­ni­zmów” [5].

To zresz­tą nie jedy­na pró­ba powro­tu do tego „jak było”, któ­ra koń­czy się osta­tecz­nie fia­skiem. Każ­da chęć odna­le­zie­nia frag­men­tu prze­szło­ści, cząst­ki sta­re­go porząd­ku w nowej teraź­niej­szo­ści, opo­wia­da­ją­ca już o innym poło­że­niu poety wobec świa­ta, ska­za­na jest z góry na nie­po­wo­dze­nie. W koń­cu wymy­ka­ją­cy się impuls cia­ła mat­ki „z zamknię­tej pusz­ki blo­ku” („Mama na bal­ko­nie – mam 10 lat”), widzia­ny ocza­mi dzie­się­cio­lat­ka leżą­ce­go w tra­wie, z cza­sem zmie­ni się w obraz: „[…] Mar­twej mimi­ki, w któ­rej szu­kam gestu / zro­zu­mie­nia dla cichej decy­zji opusz­cze­nia tych miejsc / Ten ktoś rzu­ca we mnie petem i zabie­ra podusz­kę” („Zacie­ra­nie śla­dów”). Miej­sce mat­ki zosta­je wypeł­nio­ne kimś innym, nowym, obcym, któ­re­go obec­ność nie ma nic wspól­ne­go, z krót­kim impul­sem szczę­ścia doświad­cza­nym przed­tem.

Wie­lu komen­ta­to­rów poezji Siw­czy­ka zwra­ca­ło uwa­gę na to, że jest to poezja tkwią­ca w sta­nie „ocze­ki­wa­nia”, co zresz­tą zosta­je zawar­te w koń­co­wej par­tii tytu­ło­we­go utwo­ru:

[………………………………]
Cze­ka­my nie mówiąc do sie­bie
Nasłu­chu­je­my

Cze­kam
Nasłu­chu­ję

Ten stan „ocze­ki­wa­nia” zda­je się jed­nak osta­tecz­nie nie rzu­to­wać na cało­kształt sytu­acji litycz­nej, w któ­rą został wpi­sa­ny boha­ter. To kolej­ny z obraz­ków „pomię­dzy”, w któ­rym nastę­pu­je chwi­lo­we nicze­go nie­zmie­nia­ją­ce zachwia­nie, bo osta­tecz­nie mamy do czy­nie­nia z for­mą zasty­głą. W uję­ciu cało­ścio­wym nie są to nar­ra­cje z miejsc, w któ­rych „coś jesz­cze się wyda­rza”, lecz raczej z miej­sca, w któ­rym doko­nu­je się segre­ga­cji tego, co już się wyda­rzy­ło, co było ele­men­tem kształ­tu­ją­cym oso­bo­wość. I wła­śnie w takim sen­sie boha­ter Siw­czy­ka tkwi „pomię­dzy”, ponie­waż już nie doświad­cza, lecz posia­da wciąż świe­żą pamięć doświad­cze­nia, porząd­ku­je dozna­nia: „To już nawet nie są prze­bły­ski To już nie / jest wyraź­ne Pamięć sty­gnie” („Roz­grzew­ka – sty­gnię­cie”). Ponad­to zaj­mu­je się, jak gło­si jeden z tytu­łów wier­szy – Zacie­ra­niem śla­dów. Pro­wa­dzi to w koń­cu do reflek­sji o tym, jak zauwa­ża Marian Kisiel, że: „żyje się w miej­scu, w któ­rym się uro­dzi­ło; po cóż szu­kać wyima­gi­no­wa­nej Arka­dii?” [6].

To wstę­po­wa­nie w doro­słość jawi się jako pro­ces ogra­ni­cza­nia. Boha­ter nie odkry­wa już nowych rze­czy, ale ukła­da, sta­ran­nie selek­cjo­nu­je te wcze­śniej pozna­ne, odkry­te praw­dy. W tej per­spek­ty­wie sytu­acja „obję­cia wid­ma Cza­su” uka­zu­je się jako kres poszu­ki­wa­nia, bo oto nie ma innej praw­dy poza tą o prze­mi­ja­niu. Przy­po­mi­na o tym Siw­czyk, gdy jego boha­ter, co rusz szu­ka cie­pła dło­ni, nie­moż­li­we­go do zacho­wa­nia śla­du daw­nej obec­no­ści, dla­te­go też osta­tecz­nie napo­ty­ka: „Pod dłoń­mi zim­ny skaj” („Nadzie­ja – bez zasko­czeń”). Podob­nie dzie­je się, gdy mówi o pustych miej­scach, swo­istej pamiąt­ce po – dosłow­nie – daw­nym cie­le [7] („Huba – Kaszak”), czy też, gdy mat­ka tra­ci wzrok, a on sam „[…] widok / nasze­go daw­ne­go świa­ta” („Mama na bal­ko­nie – mam 10 lat”).

Dzi­kie Dzie­ci to nakre­ślo­ne pre­cy­zyj­nie obra­zy zasta­ne­go świa­ta, któ­re nie pod­le­ga­ją nega­cji, lecz stop­nio­we­mu oswo­je­niu prze­strze­ni. Nie prze­ma­wia tu chęć wyrwa­nia się spo­mię­dzy blo­ków, a raczej odna­le­zie­nia się i zro­zu­mie­nia wła­sne­go doświad­cze­nia. A gdy to już nastą­pi, pozo­sta­nie jedy­nie: „dono­sić ten lęk i wiersz jak płód któ­ry tak trud­no / uwol­nić a tym bar­dziej usu­nąć” („Wszyst­ko dobrze”).


Przy­pi­sy:

[1] J. Orska, Dla­cze­go raczej to niż tam­to, „Nowe Książ­ki” 1999, nr 8.
[2] P. Śli­wiń­ski, Różyc­ki i inni. Na chwi­lę razem, w: tegoż, Świat na brud­no. Szki­ce o poezji i kry­ty­ce, Poznań 2007, s. 292.
[3] Trze­ba jed­nak pamię­tać, że w grun­cie rze­czy, jak dowo­dzi Anna Kału­ża: „Tek­sty Siw­czy­ka cechu­je więc zain­te­re­so­wa­nie nie tyle przed­sta­wie­niem, odwzo­ro­wa­niem, odda­niem »kształ­tu« ludz­kiej prze­strze­ni, two­rze­niem archi­tek­to­nicz­nych form, ile kre­acyj­nym, trans­for­ma­cyj­nym i antro­po­lo­gicz­nym zna­cze­niem pra­cy poety”. Zob. A. Kału­ża, Holo: archi­tek­tu­ra, kre­acja i mity. Poeta jako archi­tekt (Krzysz­tof Siw­czyk), w: tej­że, Pod grą. Jak dziś zna­czą wier­sze, poet­ki i poeci, Kra­ków 2015, s. 114.
[4] J. Sza­ket, Hurr­ra­aa! Jestem poetą!, „FA-art” 1995, nr 4, s. 63.
[5] K. Mali­szew­ski, Mam osiem­na­ście lat – wyda­ję książ­kę, w: tegoż,Zwie­rzę na J. Szki­ce o wier­szach i ludziach, Wro­cław 2001, s. 219.
[6] M. Kisiel, Kamien­ny świat, w: tegoż, Świa­dec­twa, zna­ki. Glo­sy o poezji naj­now­szej, Kato­wi­ce 1998, s. 203.
[7] Doro­ta Wal­czak-Dela­no­is zwra­ca uwa­gę na to, że w poezji Krzysz­to­fa Siw­czy­ka cia­ło, któ­re sta­no­wi waż­ny ele­ment, nigdy nie jest kom­plet­ne, a jedy­nie w krót­kich momen­tach dopełniane/uzupełniane przez inne cia­ło. A tak­że sta­no­wi: „[…] jedy­nie moż­li­wie praw­dzi­we narzę­dzie dotar­cia do sie­bie same­go, umoż­li­wia tak­że kon­takt z prze­szło­ścią […]. Cia­ło jest papier­kiem lak­mu­so­wym ducho­wo­ści, bada­niem zmian histo­rycz­nych, spo­so­bem radze­nia sobie z trwa­niem i ocze­ki­wa­niem. Jest gwa­ran­tem ist­nie­nia podró­ży […]”. Por. D. Wal­czak-Dela­no­si, Kalej­do­skop: Poezja Krzysz­to­fa Siw­czy­ka jako przy­kład ewo­lu­cji zmia­ny poetyc­kiej na prze­ło­mie XX i XXI wie­ku, „Tema­ty i Kon­tek­sty” 2018, nr 8, s. 111.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Naro­do­we­go Cen­trum Kul­tu­ry w ramach Pro­gra­mu Ojczy­sty – dodaj do ulu­bio­nych 2019.

z nck

 

O AUTORZE

Ilona Chylińska

ur. 28.08.1993 r. w Mysłowicach. Studiowała na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach (filologia polska oraz sztuka pisania), obecnie doktorantka literaturoznawstwa UŚ. W 2016 r. wyróżniona przez JM Rektora Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach za osiągnięcia w działalności kulturalnej. W 2014 r. finalistka ogólnopolskiego konkursu „eBuka” na najlepszego bloga poświęconego literaturze oraz kulturze czytelniczej. Prowadzi spotkania autorskie (m.in. projekt „Autorzy w Ustępie”) oraz jest członkinią Stowarzyszenia Śląskich Blogerów Książkowych. Publikowała m.in. na łamach czasopism: „Outro”, „Opcje”, „FA-art”, „Śląskie Studia Polonistyczne”, „Projektor”, „Platz”. Obecnie związana z redakcją „Fabrica Litterarum Polono-Italica”. Prowadzi blog o nazwie Ostatni Czytelnik. Mieszka na Śląsku.