recenzje / ESEJE

Po lekturze Karl-Heinza M. Grzegorza Kwiatkowskiego słów kilka

Recenzja Marii Jolanty Olszewskiej poświęcona książce Karl-Heinz M. Grzegorza Kwiatkowskiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jestem po lek­tu­rze tomu wier­szy Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go; lek­tu­rze wstrzą­sa­ją­cej i wymu­sza­ją­cej głęb­szą reflek­sję, wykra­cza­ją­cej poza zwy­kły odbiór tek­stu. To czy­ta­nie wier­szy Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go wykra­cza poza akt recep­cji. Jest wstrzą­sem. To doświad­cze­nie czy­tel­ni­cze jest dla mnie waż­ne, ponie­waż od wie­lu lat zaj­mu­ję się lite­ra­tu­rą lat I woj­ny świa­to­wej. Ostat­nio swą uwa­gę  jako histo­ryk lite­ra­tu­ry sku­pi­łam na lite­ra­tu­rze woj­ny pol­sko-bol­sze­wic­kiej. A zatem zagad­nie­nie to jest dla mnie waż­ne i sta­no­wi nie­usta­ją­ce wyzwa­nie badaw­cze i inter­pre­ta­cyj­ne, któ­re trak­tu­ję na zasa­dzie „nie­koń­czą­ce­go się zada­nia”, o czym pisał Hans- Georg Gada­mer. Temat „woj­ny” jest waż­ny, ponie­waż obec­ność Wiel­kiej Woj­ny jako dzie­jo­we­go kata­kli­zmu, a nie tyl­ko trak­to­wa­ne­go jako cza­su hero­icz­ne­go odzy­ski­wa­nia przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści, wpły­nę­ła na arty­stów zma­ga­ją­cych się z tema­tem woj­ny kolej­nej, ludo­bój­stwa i total­ne­go znisz­cze­nia. W tym kon­tek­ście chcia­ła­bym zacząć swe reflek­sje po lek­tu­rze tomu wier­szy Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go pt. Karl-Heinz M.. Lek­tu­ra tych nie­ła­twych, a może pozor­nie łatwych w odbio­rze wier­szy wyko­rzy­stu­ją­cych w cie­ka­wy spo­sób doku­ment daje bowiem do myśle­nia, jest wstrzą­sem emo­cjo­nal­nym, budzi wąt­pli­wo­ści, nie­zgo­dę, a może wręcz prze­ciw­nie rodzi potrze­bę zro­zu­mie­nia, otwie­ra dro­gę ku praw­dzie o Holo­cau­ście, wciąż mało wygod­nej w kon­for­mi­stycz­nym spo­łe­czeń­stwie, wsty­dli­wie spy­cha­nej w głąb pod­świa­do­mo­ści i budzą­cej znie­cier­pli­wie­nie. Przede wszyst­kim chcę zacząć od tego i poka­zać, że tom wier­szy Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go dosko­na­le wpi­su­je się w pewien nurt lite­ra­tu­ry wojen­nej (w tym tak­że insu­rek­cyj­nej).

Woj­na total­na, a taką była I woj­na świa­to­wa, nazwa­na prze­kor­nie, a może iro­nicz­nie wiel­ką Woj­ną Bia­łych Ludzi, tra­cąc swą tra­dy­cyj­ną ideę, szyb­ko oka­za­ła się mało prze­wi­dy­wal­na i nie­wy­ra­żal­na w swej isto­cie za pomo­cą dotąd uży­wa­ne­go języ­ka. Sło­wa, któ­ry­mi opi­sy­wa­no woj­nę tra­dy­cyj­ną, utra­ci­ły przy­pi­sy­wa­ne im zna­cze­nie. To roz­chwia­nie seman­tycz­ne wpły­nę­ło na języ­ko­wy obraz świa­ta woj­ny i wpły­nę­ły na jej obraz utrwa­la­ny w prze­ka­zach lite­rac­kich[1]. Gdy jej „zewnętrz­ność” prze­sta­ła ist­nieć, ta woj­na powo­li, ale sku­tecz­nie zamie­nia­ła się w abs­trak­cję. Doświad­cze­nie wojen­ne z jed­nej stro­ny nobi­li­to­wa­ło naro­dy, masy i armie, z dru­giej dopro­wa­dzi­ło do alie­na­cji i indy­wi­du­ali­za­cji doświad­czeń a wte­dy doszło do ponow­ne­go przy­wró­ce­nia zna­cze­nia doświad­cze­niu jed­nost­ko­we­mu. Czło­wiek w Wiel­kiej Woj­nie „był podróż­ni­kiem, któ­ry, na roz­kaz, prze­kro­czył gra­ni­ce egzy­sten­cji i tam na pery­fe­riach «żył» w wyjąt­ko­wy spo­sób, na kra­wę­dzi zie­mi niczy­jej, na mar­gi­ne­sie nor­mal­nych pojęć. […] Żoł­nierz był zda­ny na kar­mie­nie się wła­sną wyobraź­nią”[2]. A „sko­ro woj­na jako całość nie mia­ła obiek­tyw­ne­go sen­su, to cała histo­ria ludz­ko­ści zosta­ła wtło­czo­na w doświad­cze­nie indy­wi­du­al­ne­go czło­wie­ka: każ­dy był sumą histo­rii. Zamiast być doświad­cze­niem spo­łecz­nym, przed­mio­tem dają­cej się udo­ku­men­to­wać rze­czy­wi­sto­ści, histo­ria sta­ła się indy­wi­du­al­nym kosz­ma­rem, albo nawet, jak twier­dzi­li dada­iści, obłę­dem. […] Nie ma rze­czy­wi­sto­ści zbio­ro­wej, ist­nie­je tyl­ko reak­cja indy­wi­du­al­na, tyl­ko sny i mity, któ­re stra­ci­ły zwią­zek z kon­wen­cją spo­łecz­ną”[3]. Woj­na tym samym sta­wa­ła się w wytwo­rem świa­do­mo­ści indy­wi­du­al­nej i mogła być świa­dec­twem praw­dy każ­de­go z jej uczest­ni­ków, indy­wi­du­al­ną kon­struk­cją este­tycz­ną, któ­ra zosta­ła pod­da­na ostrej kon­fron­ta­cji z obo­wią­zu­ją­cy­mi nor­ma­mi spo­łecz­ny­mi, z odgór­nie narzu­co­nej, budo­wa­nej przez pro­pa­gan­dę pań­stwo­wą nar­ra­cji. To, że każ­dy z uczest­ni­ków miał spo­sob­ność opo­wie­dze­nia wła­snej, pry­wat­nej „histo­rii woj­ny”, kon­ku­ren­cyj­nej wobec wer­sji innych, rów­nie szyb­ko oka­zy­wa­ła się pozor­na. Więk­szość osób sta­wa­ła się więź­niem oso­bi­stych trau­ma­tycz­nych doświad­czeń wojen­nych i nie potra­fi­ła zna­leźć wła­ści­we­go języ­ka do ich wer­ba­li­za­cji, z dru­giej stro­ny swo­bo­dę wypo­wie­dzi ogra­ni­cza­ła cen­zu­ra pań­stwo­wa.

Pozo­sta­ła jed­nak świa­do­mość, że woj­na total­na pod­wa­ży­ła wszel­kie obo­wią­zu­ją­ce do tej pory regu­ły, dla­te­go praw­dy o niej nie daje się już wnio­sko­wać, tak jak dotych­czas, w spo­sób bez­po­śred­ni z pre­zen­to­wa­nych obra­zów, ukła­da­ją­cych się w tele­olo­gicz­ną, przy­czy­no­wo-skut­ko­wą całość, potwier­dza­ją­cą moc uży­tych racjo­nal­nych prze­sła­nek do jej opi­su. Mię­dzy poję­ciem woj­ny total­nej a jej rze­czy­wi­sto­ścią, mię­dzy pró­bą uchwy­ce­nia jej sen­su a real­nym jej doświad­cza­niem, któ­re pobu­dza sfe­rę afek­tyw­na i poprze­dza wszel­ką pró­bę jej racjo­na­li­za­cji i wer­ba­li­za­cji musia­ło dojść do coraz bar­dziej pogłę­bia­ją­cej się prze­pa­ści i roz­dź­wię­ku. Z tego powo­du przy­ję­ta per­spek­ty­wa pod­mio­to­wa w dys­kur­sie woj­ny total­nej jest nie­zwy­kle waż­na, gdyż zbu­do­wa­na przez czło­wie­ka wojen­na opo­wieść zawsze kie­ru­je się w stro­nę struk­tur świa­do­mo­ści, któ­re są instru­men­tem porząd­ku­ją­cym dane zdo­by­te przez doświad­cze­nie w roz­pa­da­ją­cym się, cha­otycz­nym, nace­cho­wa­nym trau­mą świe­cie i pozwa­la­ją­cym na prze­kształ­ca­nie tego, co nie­zna­ne, inne, obce w zna­ne, roz­po­zna­wal­ne i przy­dat­ne ludz­kie­mu doświad­cze­niu. Każ­da pró­ba „oswo­je­nia” woj­ny jest ska­za­na na poraż­kę, ponie­waż osła­bia czy zabi­ja praw­dę o isto­cie tego zja­wi­ska, nie­ludz­kie­go i jed­no­cze­śnie tak bar­dzo ludz­kie­go w swej isto­cie. Na tym pole­ga para­doks woj­ny, jej apo­ria. Woj­na pro­wa­dzo­na pod brze­mie­niem fatal­nej koniecz­no­ści, bez żad­nych per­spek­tyw i wyczer­pa­nia sił ludz­kich, ujaw­ni­ła swe okrut­ne obli­cze: cier­pie­nia i śmier­ci, skrzęt­nie do tej pory „zasła­nia­nych” przez kul­tu­rę. Zamęt życia umy­sło­we­go, gro­za, depre­sja, mil­cze­nie wymu­si­ły na twór­cach posta­wie­nie pod­sta­wo­we­go pyta­nia: „jak mówić o woj­nie” i „czy o woj­nie moż­na pisać praw­dę?”[4].

Woj­na sta­je się zatem pre­zen­ta­cją róż­nych, alter­na­tyw­nych, kon­ku­ru­ją­cych ze sobą dys­kur­sów, pisa­nych w róż­nym celu i skie­ro­wa­nych do róż­nych krę­gów odbior­czych. Pro­pa­gan­dzie opar­tej na instru­men­tal­nym, per­swa­zyj­nym podej­ściu do odbior­ców nale­ży więc prze­ciw­sta­wić zna­cze­nie tych wojen­nych nar­ra­cji, w któ­rych szcze­gól­ne­go zna­cze­nia nabie­ra­ło dąże­nie do empi­ry­za­cji gło­su autor­skie­go. Nie mamy bowiem, powtórz­my to raz jesz­cze, do czy­nie­nia z obra­zem woj­ny w ogó­le, tyl­ko jej wyobra­że­niem według dane­go twór­cy. Jest to „woj­na” (odno­szę się tu do I woj­ny świa­to­wej) według Barbusse’a, Rol­lan­da, Rotha, Hemingway’a, Zwe­iga czy Haška, a w pol­skiej lite­ra­tu­rze Wit­tli­na, Bro­niew­skie­go, Cze­cho­wi­cza, a potem Miło­sza, Her­ber­ta czy Kuśnie­wi­cza. Sta­je się ona oso­bi­stą, bole­sną spra­wą każ­de­go z tych twór­ców, któ­rzy podej­mu­ją się zda­nia jej ducho­we­go i este­tycz­ne­go prze­pra­co­wa­nia np. w Na zacho­dzie bez zmian nie ma obiek­tyw­nej praw­dy o I woj­nie świa­to­wej, jest tyl­ko głos z głę­bi „woj­ny”, czy­li z jego pod­świa­do­mo­ści, tak więc praw­da o samym Remarque’u. Choć pisał o woj­nie, to nie budo­wał jed­nak rela­cji o niej, nie rekon­stru­ował jej wyda­rzeń, tyl­ko two­rzył opo­wieść o sobie samym, o wła­snych prze­ży­ciach obco­ści, absur­du i klę­ski. Isto­tę takiej sytu­acji traf­nie ujął Gustaw Her­ling-Gru­dziń­ski stwier­dza­jąc: „Ja piszę o tym, co jest moim oso­bi­stym pro­ble­mem. I z tym zwią­za­na jest for­ma opo­wia­da­nia na «ja»”[5]. Podob­nie wypo­wia­da­ła się Zofia Nał­kow­ska. „Utrwa­lam sie­bie” – stwier­dzi­ła w swych wojen­nych Dzien­ni­kach[6]. Bo, jak pisa­ła w innym miej­scu: „Gdy – opi­su­jąc rze­czy­wi­stość wedle naszej wie­dzy – defor­mu­je­my ją jed­nak naszą rela­cją, nie odcho­dzi­my od niej tak dale­ko. Defor­mu­je­my ją bowiem nie tak zupeł­nie wła­snym kosz­tem, ale czer­piąc z zaso­bów, przez nią samą w nas zde­po­no­wa­nych”[7]. Dla­te­go przy inter­pre­to­wa­niu wojen­nych dys­kur­sów tak waż­ne oka­zu­je się to, że ten, kto je budu­je, pozo­sta­je nie „na zewnątrz”, a „wewnątrz” tego, co kon­stru­uje. Oso­ba kreu­ją­ca swą wizję „nie daje się oddzie­lić ani od swo­ich doświad­czeń, ani od snu­cia opo­wia­da­nia”[8]. „Woj­na” sta­je się w ten spo­sób for­mą zapi­su wła­sne­go doświad­cze­nia w for­mie wybra­nej przez sie­bie nar­ra­cji. Czym wte­dy jest tekst – szcze­gól­nym doku­men­tem świa­do­mo­ści. Akt mówie­nia jest wtór­ny wobec wszel­kich doznań, emo­cji, fobii, lęków, kosz­ma­rów, trau­my.

Jed­nak spra­wa nie jest pro­sta. Poja­wia się pyta­nie, kto ma pra­wo do „mówie­nia” o „woj­nie”. Pró­bo­wa­li je zastrzec sobie tyl­ko ci, któ­rzy bra­li w niej bez­po­śred­nio udział i two­rzy­li jej „nową este­ty­kę” na polach wal­ki. Żoł­nie­rze, pogar­dza­jąc tym wszyst­kim, co „cywil­ne”, tyl­ko sie­bie samych uwa­ża­li za wta­jem­ni­czo­nych w „woj­nę”. Poczu­cie spo­łecz­ne­go odizo­lo­wa­nia i nie­zro­zu­mie­nia spra­wia­ło, że odczu­wa­li oni więk­szą odra­zę do cywi­lów niż do wro­ga. Dla­te­go coraz bar­dziej czy­tel­ny sta­wał się dyle­mat: „kto ma pra­wo o niej mówić” i „czy w ogó­le moż­li­we jest upo­rząd­ko­wa­nie doświad­czeń oraz ich wia­ry­god­na wer­ba­li­za­cja?”. Nie­moż­li­wy do reali­za­cji oka­zał się bowiem glo­bal­ny prze­kaz o „woj­nie” wpi­sa­ny w tra­dy­cyj­ny sche­mat „wiel­kiej nar­ra­cji”. W dodat­ku, o czym już była mowa, ale powtórz­my to raz jesz­cze, zakres lite­ra­tu­ry wojen­nej weszły utwo­ry lite­rac­kie repre­zen­tu­ją­ce róż­ne typy pisar­stwa – lite­ra­tu­rę fik­cjo­nal­ną i nie­fik­cjo­nal­ną. W dodat­ku wszel­kie histo­rie „woj­ny”, czy­li przed­sta­wie­nie wyda­rzeń bez inter­wen­cji mówią­ce­go, szyb­ko oka­zy­wa­ły się nie­peł­ne, sła­bo prze­ła­mu­ją­ce „nie­wy­ra­żal­ność woj­ny”. Tego świa­do­mość mie­li sami twór­cy, któ­rzy tak jak Ste­fan Żerom­ski, Zofia Nał­kow­ska, Zdzi­sław Dębic­ki, Karol Irzy­kow­ski czy Bole­sław Leśmian, mówi­li o tym wprost i odważ­nie. Potwier­dze­niem spe­try­fi­ko­wa­nia „woj­ny” jest np. pol­ska lite­ra­tu­ra legio­no­wa, poezja wojen­na i opo­wia­da­nia legio­no­we (Pił­sud­czy­cy) Juliu­sza Kade­na-Ban­drow­skie­go, gdzie mit zajął miej­sce obiek­tyw­nie rozu­mia­nej histo­rii, a woj­na prze­kształ­ci­ła się w kon­wen­cjo­nal­ną „histo­rię, jaką wszy­scy już zna­ją”, czy­li taką, któ­ra „sta­je się narzę­dziem teraź­niej­szo­ści”[9]. Pro­wa­dzi­ło to wprost ku misty­fi­ka­cji woj­ny, któ­ra była prze­cież okrut­na, wyczer­pu­ją­ca i trau­ma­tycz­na. Idea nie­pod­le­gło­ścio­wa ste­ru­je w tym wypad­ku poczy­na­nia­mi boha­te­rów, wpi­su­ją­cych swe wyobra­że­nie o „woj­nie” w lite­rac­kie sche­ma­ty. W uję­ciu „przy­go­do­wym”, pokrew­nym sche­ma­tom pate­tycz­no-hero­icz­nym, woj­na odczy­ty­wa­na jest jako atrak­cja wpi­sa­na w prze­strzeń „męskiej” kul­tu­ry śmier­ci. Lite­ra­tu­ra z tego krę­gu stwo­rzy­ła wyra­zi­ste syl­wet­ki boha­te­rów (kapral Szcza­pa lub ułan Wie­nia­wa), wta­pia­jąc je w barw­ne, wojen­ne tło (mar­sze, bitwy, potycz­ki, biwa­ki). Humor, fan­ta­zja, bra­wu­ra, ale i boha­ter­stwo, czę­sto atrak­cyj­ny wątek miło­sny czy­nią tę lek­tu­rę inte­re­su­ją­cą. Tu rów­nież, choć rza­dziej, poja­wia­ją się „suro­we”, doku­men­tar­ne zapi­sy obra­zu woj­ny, jej okru­cień­stwo „prze­świe­ca” przez fasa­do­wy obraz wykre­owa­nych wyda­rzeń np. w Odzna­ce za wier­ną służ­bę Andrze­ja Stru­ga. Mic­kie­wi­czow­ska „pol­ska” woj­na za Ojczy­znę sta­ła się w lite­ra­tu­rze wiel­kim, wido­wi­sko­wym teatrem patrio­tycz­nym. Wybie­ra­jąc wzor­ce tra­dy­cyj­ne, a więc przede wszyst­kim Sien­kie­wi­czow­skie i Kos­sa­kow­skie, twór­cy poło­ży­li nacisk na sam moment wybo­ru i wykre­owa­nie syl­we­tek wodza i innych dowód­ców, dzię­ki cze­mu woj­na zamie­ni­ła się w „męską przy­go­dę”, „zaba­wę w śmierć” i pro­mo­wa­nie wyra­ża­ją­ce­go tęsk­no­tę za figu­rą moc­ne­go ojca kul­tu wodza, naj­czę­ściej wpi­sa­ne w sche­ma­ty melo­dra­ma­tycz­ne, a wyda­rze­nia wojen­ne peł­ni­ły w tych tek­stach rolę pre­tek­sto­wą, naj­czę­ściej tła dla miło­snych przy­gód boha­te­rów (np. Tętent Gusta­wa Dani­łow­skie­go czy In memo­riam The­re­si­ty). Z tego powo­du może­my z całą odpo­wie­dzial­no­ścią mówić o pol­skiej neu­tra­li­za­cji total­nej trau­my Wiel­kiej Woj­ny usy­tu­owa­nej w pej­za­żu sen­ty­men­tal­nym ( moty­wy swoj­skich mogi­łek żoł­nier­skich, sosen, brzóz), któ­re skon­tra­sto­wa­ne z eks­pre­sjo­ni­stycz­ną iko­no­gra­fią nie­miec­ką, fran­cu­ską czy nawet angiel­ską, zako­rze­nio­nym w iko­no­gra­fii roman­tycz­nej czę­sto spro­wa­dzo­nej do dwor­ko­wo-zie­miań­skiej este­ty­ki epo­ki Powsta­nia Stycz­nio­we­go, któ­ra pro­pa­gan­do­wo spraw­dzi­ła się w epo­ce czy­nu legio­no­we­go, a potem pro­mo­wa­na była sku­tecz­nie przez śro­do­wi­ska nie­pod­le­gło­ścio­we II Rze­czy­po­spo­li­tej, ale oka­za­ła się bez­u­ży­tecz­na dla opi­su krwa­wych pól bitew­nych Ver­dun i Som­my, a na zie­miach pol­skich Gor­lic i Prze­my­śla.

Woj­na, zmie­nia­jąc spo­sób ist­nie­nia w świe­cie, ludz­ką wraż­li­wość i świa­do­mość[10], doma­ga­ła się pod­ję­cia dzia­łań inno­wa­cyj­nych. Na tej fali zmian este­tycz­nych wyra­ża­ją­cych potrze­bę odhe­ro­izo­wa­nia zja­wi­ska woj­ny i zna­le­zie­nia nowe­go, wia­ry­god­ne­go języ­ka jej opi­su wzro­sło zna­cze­nie lite­ra­tu­ry fak­tu – róż­nych, dyna­micz­nie roz­wi­ja­ją­cych się odmian repor­ta­ży i kro­nik oraz doku­men­tu oso­bi­ste­go (dzien­ni­ki, notat­ki, wspo­mnie­nia, auto­bio­gra­fie, listy, pamięt­ni­ki, rap­tu­la­rze, dia­riu­sze). „Woj­na” wpi­su­je się dobrze w poję­cie Współ­cze­sno­ści jako „w i e k u d o k u m e n t u”[11], a cechą wyróż­nia­ją­cą wojen­ne tek­sty lite­rac­kie jest wza­jem­na rela­cja lite­ra­tu­ry fik­cjo­nal­nej do sze­ro­ko rozu­mia­nej lite­ra­tu­ry nie­fik­cjo­nal­nej. Deter­mi­nu­ją­cy wpływ na kształt ide­owy i este­tycz­ny dys­kur­su wojen­ne­go mia­ły teraz tech­ni­ki pra­so­we: gaze­ty, foto­gra­fie, pocz­tów­ki, „żywe obra­zy” w foto­pla­sty­ko­nie oraz tech­ni­ki fil­mo­we – „wido­wi­ska kine­ma­to­gra­ficz­ne”. Woj­na przy­po­mi­na­ła prze­cież zapis na taśmie fil­mo­wej. Tek­sty wojen­ne cha­rak­te­ry­zu­je d ą ż e n i e d o a u t e n t y k u w róż­nych płasz­czy­znach doku­men­tal­ne­go zapi­su, jak rów­nież w płasz­czyź­nie oso­bi­stej, egzy­sten­cjal­nej oraz onto­lo­gicz­nej i epi­ste­mo­lo­gicz­nej. Zamie­rzo­ny subiek­ty­wizm pozwa­lał pisa­rzom na wyra­że­nie sprze­ci­wu wobec jed­no­stron­no­ści, a przez to uprasz­cza­niu uję­cia tema­tu wojen­ne­go, are­flek­syj­no­ści, aeste­tycz­no­ści roz­wa­żań i nadać mu wła­sny cha­rak­ter w duchu indy­wi­du­al­nej filo­zo­fii pisar­skiej. Utwo­ry te sta­ją się przede wszystkim„dokumentami świa­do­mo­ści” czy „duszy”, stąd nale­ża­ło­by mówić o wpi­sa­nych w nie­wo­jen­nych auto­por­tre­tach poszcze­gól­nych twór­ców i wykre­owa­nych w ich świa­do­mo­ści róż­nych obra­zach woj­ny. Wojen­ne utwo­ry naj­czę­ściej wyka­zu­ją skłon­ność do wza­jem­ne­go mie­sza­nia się rodza­jów i gatun­ków lite­rac­kich. Ma to wpływ na kształt arty­stycz­ny utwo­rów, a zwłasz­cza na pogłę­bie­nie pojem­no­ści nar­ra­cyj­nej, w tym per­so­nal­nej, prze­kształ­ce­nie kon­struk­cji boha­te­rów, osła­bie­nie zna­cze­nia aneg­do­ty fabu­lar­nej, a przede wszyst­kim wybór języ­ka i sty­lu. Nale­ży zatem zwró­cić uwa­gę, że pomi­mo domi­na­cji dzia­łań pro­pa­gan­do­wych i sku­tecz­no­ści cen­zu­ry, któ­re pozwa­la­ły wypro­mo­wać lite­ra­tu­rę wojen­ną w jej tra­dy­cyj­nej, skon­wen­cjo­na­li­zo­wa­nej for­mie, poja­wi­ły się dzie­ła lite­rac­kie uka­zu­ją­ce „wsty­dli­we” obli­cze „woj­ny”, pró­bu­ją­ce wyra­zić jej „nie­wy­ra­żal­ność” , czy­li jej trud­ną do zwer­ba­li­zo­wa­nia praw­dę. Demi­sty­fi­ka­cja kon­cep­cji woj­ny „malow­ni­czej”, trak­to­wa­nej w kate­go­riach „męskiej” przy­go­dy, będą­cej demon­stra­cją siły i bra­wu­ry, dzię­ki pod­da­nym uni­wer­sa­li­za­cji oso­bi­stym doświad­cze­niom twór­ców pozwo­li­ła wydo­być jej ukry­ty sens, wska­zać miej­sca „tabu” i ogra­ni­czyć jej „nie­wy­ra­żal­ność”. Szcze­gól­nie cen­ne są te utwo­ry, w któ­rych przed­mio­tem lite­rac­kie­go obra­zu woj­ny sta­ło się życie – świat egzy­sten­cjal­ne­go doświad­cze­nia. Per­spek­ty­wa antro­po­lo­gicz­na przy­ję­ta w inter­pre­ta­cji lite­rac­kich reali­za­cji „woj­ny” pozwa­la odczy­ty­wać je jako szcze­gól­ny zapis ludz­kiej przy­god­no­ści. O „woj­nie” mówi się tu z per­spek­ty­wy bez­bron­nych ludzi, przy­pad­ko­wo wcią­gnię­tych w krwa­wy wir woj­ny total­nej i doświad­cza­ją­cych jej nie­zwy­kłe­go okru­cień­stwa, czy to na fron­cie, w oko­pach, na polu wal­ki, czy też na tyłach, w bom­bar­do­wa­nych, oku­po­wa­nych mia­stach, palo­nych wsiach. Trau­ma wojen­na jest udzia­łem wszyst­kich bez wyjąt­ku, wszy­scy wobec niej są rów­nia, ale ich reak­cja jest odmien­na. Nic dziw­ne­go, że poja­wia się sil­na poku­sa zafał­szo­wa­nia doznań, aby unik­nąć odpo­wie­dzial­no­ści za udział w nie­ludz­kim wyda­rze­niu, unik­nąć prze­pra­co­wa­nia wojen­ne­go tema­tu i uciec w świat ułu­dy utrwa­lo­nej przez wojen­ny kicz, któ­ry tak bru­tal­nie zde­fi­nio­wał Milan Kun­de­ra. W arty­ku­le w „Mor­ning Post” postu­lo­wa­no: „wiel­ka powieść o Wiel­kiej Woj­nie, któ­ra uka­że wszyst­kie spra­wy w praw­dzi­wej per­spek­ty­wie, musi być dopie­ro napi­sa­na”[12]. Nie powstał do dziś. Czy mil­cze­nie jest bar­dziej wia­ry­god­ne niż mowa? „Woj­ny nie da się wyra­zić, bo […] nie da się jej pomy­śleć”[13]. Pozo­sta­je albo ska­za­nie na fałsz, albo mil­cze­nie.

Ludzie w „woj­nie”, choć są uwi­kła­ni w czas teraź­niej­szy, to ich gehen­na nabie­ra jed­nak głęb­sze­go, uni­wer­sal­ne­go sen­su i osta­tecz­nie sta­je się figu­rą ludz­kie­go losu w ogó­le. Potwier­dza to doro­bek awan­gar­dy zro­dzo­nej wła­śnie z kata­stro­fy I woj­ny. Po latach powsta­nie Wie­lo­po­le Tade­usza Kan­to­ra będą­ce sum­mą róż­nych spo­so­bów myśle­nia i poszu­ki­wań arty­stycz­nych epo­ki.

Po tych uwa­gach powróć­my teraz do tomu wier­szy Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go. Wyda­je mi się, ze nie ma potrze­by uza­sad­nia­nia jego pra­wa do pisa­nia o Holo­kau­ście i spo­so­bu szu­ka­nia języ­ka, jak mówić o „nie­wy­ra­żal­no­ści” tego doświad­cze­nia, kie­dy „bied­ny chrze­ści­ja­nin” patrzy na pło­ną­ce get­to czy na dru­ty obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych, komi­ny kre­ma­to­riów, pocią­gi odjeż­dża­ją­ce do Tre­blin­ki, Bełż­ca, Aust­chwitz.… W tym momen­cie każ­dy czu­ją­cy i wraż­li­wy czło­wiek, czło­wiek sumie­nia, sta­je się jed­nym z tych ska­za­nych, pozba­wio­nych pra­wa wol­no­ści wybo­ru. I nie cho­dzi tu o tanie współ­czu­cie, czy nawet empa­tię. Tak jestem teraz nie­odwo­łal­nie Kar­lem-Hein­zem M. Bez­wa­run­ko­wo i osta­tecz­nie. Nie ma innej dro­gi. Moja opo­wieść, opo­wieść Kar­la-Heint­za M., nie będzie dla was wszyst­kich miła i łatwa. Tak odczy­tu­ję wier­sze Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go. Jest to lek­tu­ra opar­ta na para­dok­sie wczu­cia i dystan­su, ja-obcy­/in­ny. Ja pamię­ta­ją­cy, ja dają­cy świa­dec­two praw­dzie. Ale jak je wyra­zić, kie­dy sło­wa poetyc­kie są kłam­stwem. poetyc­kie wyobra­że­nie woj­ny wpi­su­je się w nie­do­koń­czo­ny pro­jekt moder­ni­stycz­ny[14].Poezja Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go jest poszu­ki­wa­niem języ­ka, w któ­rym moż­na było­by wyra­zić „to co nie­wy­ra­żal­ne”, czy­li trau­mę Holo­cau­stu. Poeta wyda­je się w ten spo­sób pytać o to samo, o co pyta­li się już jego poprzed­ni­cy: „Jak mówić o TYM, kie­dy zban­kru­to­wał świat uzna­nych war­to­ści, kie­dy nie­moż­li­wym wyda­je się zna­le­zie­nia punk­tu opar­cia dla ich rekon­struk­cji ani w sobie, ani w ota­cza­ją­cym świe­cie”. „Jak wyra­zić escha­to­lo­gię tego zja­wi­ska, nie­da­ją­cą się niczym wypo­wie­dzieć trau­mę, kie­dy język po raz kolej­ny w ludz­kiej histo­rii oka­zał się wię­cej niż bez­sil­ny”. To już nie jest wyczer­pa­nie, tyl­ko impo­ten­cja, a może już śmierć języ­ka. Nie ma tu miej­sca na sar­kazm, iro­nię, gro­te­skę. Myśl Hum­bold­ta, Her­de­ra, Kan­ta, Wit­t­gen­ste­ina w obli­czu tego, co się sta­ło doszczęt­nie zban­kru­to­wa­ła. A ci, co prze­ży­li lub uro­dzi­li się po Zagła­dzie, jak mają żyć z tym spad­kiem, pamię­cią i post­pa­mię­cią. Uży­te zaim­ki nabie­ra­ją szcze­gól­nej wagi „Kto?”, „kie­dy”, „jak?”, ale tak­że „po co?” i „dla „kogo?. Czy utrwa­la­nie pamię­ci w for­mie prze­ka­zu tek­sto­we­go czy­ni nas wol­ny­mi „od” czy wol­ny­mi „do?”. Znów poja­wia się pyta­nie „kto?” ma pra­wo do mówie­nia o doświad­cze­niu Zagła­dy, jak o nim mówić, jak wyra­zić praw­dę. Kie­dy mamy do czy­nie­nia z czymś wię­cej niż kata­stro­fa, z czymś wię­cej niż „śmierć Boga”. Grze­gorz Kwiat­kow­ski swy­mi wier­sza­mi daje pro­po­zy­cję. Odważ­ną, kon­tro­wer­syj­ną, kon­te­stu­ją­cą. Mówić o tym za pomo­cą suro­we­go doku­men­tu. Nie języ­kiem doku­men­tu, tyl­ko samym doku­men­tem. Ja Karl wam o tym mówię, wprost, bez upięk­szeń, żąda­nia krzty­ny współ­czu­cia, obdzie­ram was nie tyl­ko z przy­zwy­cza­jeń, nie tyl­ko burzę waszą swoj­ską egzy­sten­cję, ale obdzie­ram was ze skó­ry, podob­nie czy­niąc z waszą świa­do­mo­ścią. I nie pozo­sta­wiam wam nic, poza nie­mym krzy­kiem, a resz­tą, a może wszyst­ko jest mil­cze­niem, sprze­ci­wem wobec KŁAMSTWA.

Karl-Heinz M., w tym tomie każ­dy wiersz to doku­ment, pora­ża­ją­cy nas odbior­ców swą nagą praw­dą. Tyl­ko tyle, moż­na by się zapy­tać. Aż tyle, taka jest moja odpo­wiedź po lek­tu­rze wier­szy Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go.

 

 

[1] M. Lalak, Jak opi­sać woj­nę?, „Zeszy­ty Nauko­we Uni­wer­sy­te­tu Szcze­ciń­skie­go. Szcze­ciń­skie Pra­ce Polo­ni­stycz­ne” nr 76, Szcze­cin 1991; ten­że, Pro­za lat 1914–1939 wobec woj­ny i spo­so­bów jej wyra­ża­nia, [w:] Lite­ra­tu­ra wobec nie­wy­ra­żal­ne­go. Z dzie­jów form arty­stycz­nych w lite­ra­tu­rze pol­skiej, tom LXXIX, pra­ca zbior. pod red. W. Bolec­kie­go i E. Kuź­my, wyd. IBL PAN, War­sza­wa 1998, s. 187–199.

[2] M. Eks­te­ins, Świę­to wio­sny. Wiel­ka woj­na i naro­dzi­ny nowe­go wie­ku, przeł. K. Rabiń­ska, War­sza­wa 1996, s. 327, 328.

[3] Ibi­dem, s. 239.

[4] Z. Nał­kow­ska, Dzien­ni­ki, t. III. 1909–1917, War­sza­wa 1980, s. 350.

[5] G. Her­ling-Gru­dziń­ski, W. Bolec­ki, Roz­mo­wy w Dra­go­nei, roz­mo­wy prze­pro­wa­dził, oprac. i przy­go­to­wał do dru­ku W. Bolec­ki, War­sza­wa 1997, s. 26.

[6] Z. Nał­kow­ska, Dzien­ni­ki, t. V. 1939–1944, oprac., wstęp i kom. H. Kirch­ner, War­sza­wa 1996, s. 423.

[7] Eadem, Widze­nie bli­skie i dale­kie, War­sza­wa 1957, s. 63.

[8] R. Nycz, Oso­ba nowo­cze­snej lite­ra­tu­rze: śla­dy obec­no­ści, [w:] idem, Lite­ra­tu­ra jako trop rze­czy­wi­sto­ści. Poety­ka epi­fa­nii w nowo­cze­snej lite­ra­tu­rze pol­skiej, Kra­ków 2001, s. 68–69.

[9] M. Eks­te­ins, op. cit., s. 348

[10] J. Kle­iner, Pod wra­że­niem woj­ny i „Księ­gi ubo­gich”, [w:] idem, W krę­gu histo­rii i teo­rii lite­ra­tu­ry, wybór i oprac. A. Hut­ni­kie­wicz, s. 450.

[11] Z. Zią­tek, Wiek doku­men­tu. Inspi­ra­cje doku­men­tar­ne w pol­skiej pro­zie współ­cze­snej, War­sza­wa 1999.

[12] M. Eks­te­ins, op. cit., s. 326.

[13] J. Święch, Woj­ny a „pro­jekt nowo­cze­sno­ści”, [w:] Moder­ni­stycz­ne źró­dła Dwu­dzie­sto­wiecz­ności, pod red. M. Dąbrow­skie­go i A. Z. Mako­wiec­kie­go, War­sza­wa 2003, s. 18.

[14] J. Święch, op. cit.

Powiązania

Karl-Heinz M.

nagrania / stacja Literatura Grzegorz Kwiatkowski

Czy­ta­nie z książ­ki Karl-Heinz M. z udzia­łem Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

„Oko dostrzegające grozę świata” versus „oko zimnej ciekawości” – o wierszach Grzegorza Kwiatkowskiego i jednym artykule na ich temat

recenzje / ESEJE Józef Olejniczak

Wypo­wiedź Józe­fa Olej­ni­cza­ka poświę­co­na książ­ce Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go.

Więcej

O doświadczeniu czytelniczym. Karl-Heinz M. Grzegorza Kwiatkowskiego

recenzje / ESEJE Jarosław Hetman

Wypo­wiedź Jaro­sła­wa Het­ma­na poświę­co­na książ­ce Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go.

Więcej

Karl-Heinz M. Grzegorza Kwiatkowskiego

recenzje / ESEJE Magdalena Lubelska-Renouf

Wypo­wiedź Mag­da­le­ny Lubel­skiej-Reno­uf poświę­co­na książ­ce Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go.

Więcej

Kilka słów po lekturze tekstów Marty Tomczok i Anny Kałuży o poezji Grzegorza Kwiatkowskiego

recenzje / ESEJE Andrzej Fabianowski

Wypo­wiedź Andrze­ja Fabia­now­skie­go poświę­co­na książ­ce Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go.

Więcej

Podważać samego siebie

wywiady / o książce Filip Łobodziński Grzegorz Kwiatkowski

Roz­mo­wa Fili­pa Łobo­dziń­skie­go z Grze­go­rzem Kwiat­kow­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 listo­pa­da 2019 roku.

Więcej

Karl-Heinz M. i inni

recenzje / ESEJE Wojciech Wilczyk

Recen­zja Woj­cie­cha Wil­czy­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 listo­pa­da 2019 roku.

Więcej

zrobi

recenzje / KOMENTARZE Grzegorz Kwiatkowski

Autor­ski komen­tarz Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Karl-Heinz M., któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 listo­pa­da 2019 roku.

Więcej

Karl-Heinz M.

utwory / zapowiedzi książek Grzegorz Kwiatkowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 listo­pa­da 2019 roku.

Więcej