Dojrzeć międzygatunkowy transfer
recenzje / ESEJE Aleksandra GrzemskaImpresja Aleksandry Grzemskiej na temat prozy Agaty Dyczko, laureatki projektu „Połów. Prozatorskie debiuty 2022”.
WięcejRozmowa Aleksandry Grzemskiej z Elżbietą Łapczyńską, towarzysząca wydaniu książki Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukazała się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.
Aleksandra Grzemska: Zajmuję dzisiaj podwójnie uprzywilejowaną pozycję: po pierwsze – mogę przeprowadzić z Tobą rozmowę i zadać Ci kilka pytań, a po drugie – jestem po dwukrotnej lekturze Bestiariusza nowohuckiego i znam jego każdy element niemal na wyrywki. Dla mnie ta uprzywilejowana pozycja jest jednocześnie zobowiązaniem. Powinnam poprowadzić tę rozmowę tak, żeby o Bestiariuszu… ‒ a konkretnie o jego autorce i jego bohaterach ‒ czytelnicy mogli dowiedzieć się jak najwięcej i jednocześnie nie dowiedzieli się za dużo. Bo Ty wiesz o nim/nich wszystko, ja wiem to, co wyczytałam i co sama mi powiedziałaś, a czytelnicy nie wiedzą jeszcze nic. Chcesz zacząć od którejś konkretnej historii?
Elżbieta Łapczyńska: Może zacznę od tego, że podczas redakcji dużo rozmawiałyśmy właśnie o tym: co chcę ujawnić, a co zostawiam do wyczytania.
Racja. Twoja powieść przypomina labirynt: wpuszczasz do niego czytelników, którzy poznają jego zakątki i mieszkańców, odkrywają pozostawione gdzieniegdzie przez autorkę wskazówki, ale sami muszą się w nim odnaleźć, połączyć i zinterpretować wątki, wyczuć atmosferę, zrozumieć relacje. Narracyjny labirynt to odwzorowanie Nowej Huty lat 50.? Osiedli, kombinatu, przestrzeni między ludźmi i w nich samych?
Tak, to bardzo trafne. Nowa Huta przez pierwszych parę lat była jednym wielkim wykopem z siecią drewnianych kładek i szkieletów bloków. Gdy zaczynały powstawać osiedla o panoptycznych formach i zagadkowych nazwach typu A‑1, C‑2 itp., miasto tym bardziej musiało przypominać labirynt. Do tego jeszcze kombinat: wiesz, że jego projekt nosił kryptonim Gigant? I jego powierzchnia była dwa razy większa od samego miasta? A moimi bohaterami są ci, którzy znaleźli się w samym środku tej monumentalnej struktury. I rzeczywiście relacje między nimi mają taki labiryntowy sznyt. Ich historie odnoszą do siebie nawzajem, prowadzą w to samo miejsce albo gubią trop.
Nazwę Gigant nosiła też pierwsza nowohucka restauracja, tak wielka, że mieściła aż 600 osób. Do hali produkcyjnych w Gigancie-kombinacie ludzie trafiali z musu, a do sal Giganta-restauracji i na plac pocztowy przychodzili po zabawę. Te miejsca odgrywają ważną rolę w jednym z rozdziałów powieści ‒ tam właśnie ludzie tworzą plotki, rozbudzają w sobie nawzajem utajone namiętności, dają upust własnym i grupowym emocjom. Interesują mnie bardzo te intensywne afekty pojawiające się w bohaterach i między nimi. Postaci w Bestiariuszu… charakteryzuje pewnego rodzaju freudowska Niesamowitość, ich losy bywają bizarne, a osobowość wyróżnia defektywność. Jak ten katalog stworzonych przez Ciebie bohaterów i ich historii łączy się z wyjątkowością i dziwacznością życia w dopiero powstającej Nowej Hucie? Czy w tych niekiedy surrealnych obrazach jest więcej realności i ludzkiego doświadczenia, niż może się wydawać?
To pytanie o coś bardzo pierwotnego w moim doświadczeniu Huty. Ona mi się po prostu nie mogła pomieścić w głowie. Była splotem wszelkich dziwności: megabudowa, która się nie kończyła. Błoto pod nogami, pył w powietrzu, dym nad głowami. Hutnicza mitologia, która, tak się składa, na tych terenach sięgała średniowiecza. Do tego prehistoryczne grobowce pod fundamentami, cmentarz między blokami… No właśnie, chyba ziemia jest dla mnie źródłem dziwności. Ale najważniejsze pytanie, fundamentalne od początku pisania książki, dotyczyło mieszkańców: kto do tego niemożliwego miejsca przyjechał. Oczywiste było dla mnie, że musieli to być straceńcy. Ludzie, którzy nie mieli nic, niczego im nie żal. Okaleczeni wojną albo prywatnymi sprawami. Szczególnie fascynowały mnie kobiety i ich bagaże. Wiem, że moje wyobrażenie nie pokrywa się z historią, bo do takich pionierskich przedsięwzięć werbowano raczej dziarską, chętną młodzież. Ale właśnie moi wyobrażeni tragiczni przybysze, pełni defektów, cielesnych niezwykłości, zagubienia, noszą w sobie tę samą niesamowitość, co moja wyobrażona Huta. Długo szukałam odpowiedniej ontologii dla powieści. Uznałam, że surrealność na granicy tego, co możliwe i niemożliwe, budzi więcej pytań, bardziej niepokoi. Nie chodzi tylko o wymyślanie odjechanych bohaterów, a o oddanie ludzkiego doświadczenia, kondycji odrzutków, ludzi nieważnych ‒ do takich postaci po prostu mi najbliżej i chyba ich oczami patrzę na świat.
Właśnie ‒ dajesz im głos, opowiadasz historię tych z marginesu, tych z piętnem dziwności. O pewnej bohaterce piszesz, że jest wielkim trzęsieniem, myśli galopem, wrzeszczy całym chudym ciałem. Jeden z bohaterów zaś ma zdolność wyczytywania treści z wielkopiecowych oparów, inny posiada ponadludzką siłę fizyczną w znoszeniu eksperymentów na ciele. Kobieta – sobowtórka – myśli, widzi i opisuje świat za pomocą kolorów, a jeszcze innej wydaje się, że może ingerować w świat, używając siły woli. I są też moje ulubione arszeniczki! Każda z postaci nosi w sobie prywatną tajemnicę, która ujawnia się w zachowaniu i fizjonomii. Czytelnik stoi przed zadaniem zdiagnozowania tych symptomów, odkrycia ich źródeł, połączenia objawów z indywidualną historią. Trochę jak doktor. No właśnie – jest też doktor Szpigiel! To jedna z sugestywniejszych i niepokojących postaci w powieści. On sam też skrywa sekret. Czy ci – jak ich nazywasz – straceńcy, którzy trafili do Nowej Huty w powojniu, są w stanie uporać się z demonami przeszłości, defektami psychiki i fizjologii w nowym miejscu, czy wręcz odwrotnie – ich problemy się pogłębiają? Czy w nowym miejscu rzeczywiście każdy mógł wymyślić się na nowo, być kimś innym, zacząć od początku? Nowy początek to pułapka? Czy bohaterowie Bestariusza… ‒ zwłaszcza kobiety ‒ są jednak przykładem pozornej emancypacji, fikcji równouprawnienia, przemocy propagandy, systemu i skonstruowanej sztucznie społeczności?
Bardzo fajnie to ujęłaś ‒ czytelnik jak doktor. I chyba takie czytanie z symptomów jest moim wymarzonym czytaniem, być może po to wyciągnęłam cielesność na pierwszy plan. Chociaż jakoś czuję fałsz, gdy myślę o “cielesności” jak o czymś, co trzeba nazywać i wydobywać na jakiekolwiek plany. Ciało to ciało, głośno się dopomina o uwagę, nie da się o nim nie pisać. Szczególnie, że o kobiecym ciele milczano zbyt długo. Czy w Hucie było inaczej? Rzeczywiście, jeśli chodzi o źródła (ale i legendy), to mówi się o tym, że Huta była miejscem emancypacji przez pracę, seks, posiadanie pieniędzy, edukację, uwolnienie się od rodziny. Ale podejście mężczyzn do kobiet zapewne nie było inne niż to starszego pokolenia. W jednym z rozdziałów stworzyłam bohaterkom eksperymentalną przestrzeń wolności, jakiej kobiety pewnie nie miały. Tyle że był to bastion, musiały walczyć o uznanie. I to chyba jedyna moja fantazja o tym, że przyjezdnym udało się stworzyć siebie na nowo, mieć lepszy los.
À propos cielesności. Flannery O’Connor napisała, że: „Początkiem ludzkiej wiedzy są zmysły, a prozaik zaczyna się tam, gdzie ludzkie postrzeganie”. Postrzegasz i piszesz zmysłami. Twoi bohaterowie są zmysłami owładnięci. W powieści padają też bardzo mocne zdania, nad którymi dużo myślałam: „Ciekawe, ile można odjąć z człowieka, zanim przestanie być sobą”. I drugi, dłuższy fragment: „[…] ciało od środka jest czarne, jelito, serce, śledziona, bez różnicy, wszystko ciemne. Nie ma światła, są tylko stłoczone, wilgotne flaki. Nie wciśniesz nawet wiązki. I krew jest czarna”. Te fragmenty wykraczają poza kwestie somatyczne i dotykają pytań o wymiar egzystencji człowieka, odnoszą się do faktury i treści istnienia.
Ciekawe, że przywołałaś te dwa fragmenty, akurat te tematy też mnie zawsze bardzo nurtowały, chociaż to dwa różne spojrzenia na ciało. Pierwsze zdanie mówi o tym, jak bardzo ciało to ja, moja tożsamość. Mogę obciąć sobie włosy albo rękę ‒ czy nadal jestem sobą? Zniknięcie których części organizmu sprawi, że przestanę się czuć Elą? Twarzy? Może oczu? Mikroskopijnego fragmentu mózgu, który odpowiada np. za moje zdolności muzyczne? A może wystarczy zmienić imię. Drugi fragment w tym kontekście jest przewrotny, bo jest pytaniem o to, czy przypadkiem ciało tej całej świadomości i tożsamości wcale nie potrzebuje. Może żyć całkowicie osobno, bez obserwatora, który wpuściłby do środka światło. Zdaję sobie sprawę z grubych krech, jakich tu używam do zarysowania tych problemów, ale wyostrzam je podobnie jak w książce.
Oprócz ciała bardzo ważna w powieści jest mowa. To kluczowy składnik tożsamości bohaterów, ale także samej Huty. Pan E. i Pani I. porozumiewają się za pomocą papierków. Marianna oświadcza: „Mówię upartym głosem oporu”. Jeden z bohaterów wyznaje: „Bez mówienia jestem mniej”. Inna postać wyjaśnia, że Huta wzywa do pracy, upomina się o ludzi. Huta mówi też poprzez odgłosy, huk, opary, kurz. Ale poza tą słyszalną, istotna jest niewerbalna mowa bohaterów, którzy wyrażają coś gestami, mimiką, sylwetką, i ‒ co najważniejsze ‒ cały czas prowadzą wewnętrzne monologi, od których aż bolą ich myśli. Jedna z arszeniczek mówi, że w jej głowie: „każde słowo było jak szpilka albo kamyk w bucie”. Jak bardzo mowa bohaterów odzwierciedla i determinuje ich osobowość oraz wpływa na powieściowe perypetie? No i jak ważny jest to aspekt dla Ciebie jako pisarki?
Dopiero po napisaniu połowy książki zdałam sobie sprawę z tego, że bohaterowie mają problem z mową, i dopiero wtedy odkryłam, że to mój temat, mała obsesja. Mowa bywa przemocą nie tylko w znaczeniu hejtu, ale raczej w postawieniu drugiej osoby w sytuacji: nie możesz mówić, teraz mówię ja. I w tym znaczeniu niemówienie jest po prostu objawem bycia mniejszym, mniej ważnym, albo wyborem, że zamykam się na innych. To oczywiście wpływa na losy bohaterów: jedni przełamują tę wsobność, zabierają głos, inni dokonują gestów. W każdym razie mówią „do wewnątrz” gęsto, jakby podwójnie. I to jest materiał, w jakim lubię dłubać. Nie jestem autorką, która jedzie z flow, tylko cyzeluję.
To bardzo ważny i świetnie skonceptualizowany temat tej powieści, a jednocześnie widzę to jako znaczący element Twojej praktyki pisarskiej. Pisanie prozy wymaga selekcji pomysłów, materiału i pracy ze szczegółami, które oprócz warstwy dosłownej mają też głębsze znaczenie. Przenikanie przez te wszystkie warstwy narracji wprawia ją w ruch. Oprócz cyzelowania detali pracujesz też intensywnie nad dramaturgią tekstu. W Bestiariuszu… jest wiele zaskakujących zwrotów akcji i pomysłów formalnych, posługujesz się niebanalnym, rozbudowanym słownikiem, a wiele scen jest tak dopracowanych i wysmakowanych estetycznie, że wyobrażałam je sobie już jako zekranizowane. Zdradź, proszę, coś więcej o swojej praktyce pisarskiej. Czy to, że jesteś filozofką i copywriterką miało/ma jakiekolwiek znaczenie dla tworzonej przez Ciebie literatury?
Mówisz o cyzelowaniu jako praktyce? Praktyka pisarska kojarzy mi się z kawką i laptopem na pięknym biurku, sposobem na efektywne pisanie, a cyzelowanie jest udręką. Lubię to, ale to udręka. I te wszystkie rzeczy, które wymieniłaś (nie wiem, czy nie z przesadą), też były najczęściej jednym wielkim bólem głowy. Może tylko słownik mam, jaki mam, bez przesadnego dbania o jego zakres, ale też nie oceniałabym go jako szczególnie rozbudowanego. Filozofia raczej na niego nie wpłynęła, choć rozwinęła mnie językowo w innym znaczeniu: dbania o logikę, wynikanie. Po filozofii zostało mi poważne traktowanie słów, upojęciowienie ich (jak na przykład mowy, o której wspominałyśmy). A co do pracy zawodowej, niestety, nie pomaga w żadnym wymiarze. 🙂 Ale mówię tak z przekory. Tak naprawdę, wymyślając przez lata mikrofabuły reklamowe, pewnie nauczyłam się czegoś o opowiadaniu historii.
Czyli bliżej Ci do pisarki udręczonej pisaniem, trawionej przez ból głowy od nadmiaru myśli i cyzelowania materiału, piszącej po kątach, na kolanie, niż do wyobrażenia o pracy we własnym pokoju, gabinecie pisarskim, z biurkiem i ścianą książek za plecami? 😉
Niestety tak, choć to bardzo egzaltowany obraz. Trudno, ale taka prawda.
Pisałaś Bestiariusz nowohucki w knajpach Nowej Huty i podczas spacerów po niej? Zagłębiałaś się w czeluści internetu, w którym nowohuckie freaki wrzucają archiwalne zdjęcia i najbardziej szczegółowe historie związane z tym miastem? Wiem, że robiłaś intensywny research w bibliotekach i rozmawiałaś o życiu/pracy w Nowej Hucie z jej pionierami. Co ciekawego wyłowiłaś z tych poszukiwań?
To jest bajeczna praca, uwielbiam to. Jestem nowohuckim freakiem, ale chłodna reakcja znajomych na moje odkrycia [pozdrawiam cię, Marta ;)] dała mi bardzo ważną wskazówkę, aby nie przeładować książki hutniczymi szczegółami. Zresztą researchu nie robiłam w takim celu, muszę uprzedzić, że to nie jest książka historyczna, a fakty traktuję jak trampolinę do fabularnych fikołków. Niemniej do tego musiałam mieć i tak porządną bazę. Sporo pisałam w bibliotece z racji dostępu do źródeł, ale nie tylko nowohuckich. Czytałam o truciznach, chorobach genetycznych, o mózgu, ludowości, czarownicach, poezję na rozruszanie głowy. Konsultowałam się też ze specjalistami, ale i włóczyłam się między blokami. Ciekawostek wyłowiłam mnóstwo.
Masz jakąś ulubioną, zaskakującą, przerażającą, fascynującą ciekawostkę?
Tak, chyba jest nią bractwo. I to jest też niezły przykład na to, jak sobie takie ciekawostki obrabiam w książce ‒ wyostrzam je, wyjaskrawiam. Zainspirowało mnie też pewne sąsiedzkie zdarzenie opisane w pracy socjologicznej o Nowej Hucie z lat 60. A Tobie chyba podobały się hutnicze drewniaki, prawda?
Tak, chochla, drewniaki i kapelutek! 😉 Byłam przekonana, że to fikcja Twojego autorstwa, dopóki nie pokazałaś mi archiwalnych fotografii.
Chciałam Cię jeszcze pociągnąć za język na temat Twojej twórczości literackiej poza Bestiariuszem nowohuckim. Jesteś autorką scenariusza do komiksu zatytułowanego Nielęk (który zilustrował Wojtek „Wu” Zieliński), wydanego w antologii Kto szepcze w ciemności. Napisałaś również dramat zatytułowany The Rose West Band, który został nominowany do Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej 2020 i znalazł się w antologii Nasz głos (red. D. Będkowska, A. Dąbek), wydanej przez Stary Teatr w Krakowie. Wiem też, że fascynujesz się tworzeniem kolaży analogowych i masz ich trochę na swoim koncie. Co jeszcze kryje Twoja twórcza „szuflada”?
Właśnie nadchodzi czas na robienie kolaży, wszystko odkładałam na „po książce”. Podobnie z muzą ‒ na niczym nie umiem grać dobrze, ale chciałabym sobie poeksperymentować z Akai albo z basem. Tak o, dla przyjemności. Razem z Asią Tracz zrobiłyśmy teledysk do utworu Basi Wrońskiej w ramach konkursu Papaya Young Directors. Filmowe tematy na razie zostawiam otwarte, jak nadarzy się okazja, to fajnie, jak nie, to też przeżyję. Z kolei do pomysłu i ilustracji Agnieszki Donhefner napisałam tekst dla małych czytelników Jamniczek groźny od urodzenia. Razem z siostrzenicą zrobiłyśmy też słownik jej wymyślonego języka, piękna rzecz.
Właśnie ‒ muzyka! O muzyczności Bestiariusza nowohuckiego też można byłoby mówić sporo. Zarówno o melodii języka, jak i nastroju powieści, bo atmosfera niektórych rozdziałów nieraz kojarzyła mi się z klimatem muzycznym charakterystycznych wykonawców. No i racja ‒ film! Teledysk jest świetny, gratulacje! Czasem chciałabym zobaczyć ‒ jak przystało na tradycję tworzenia bestiariuszy ‒ zobrazowanych (np. w Twoich kolażach) bohaterów albo zekranizowane/zanimowane przez Ciebie sceny z powieści. Planujesz w jakiś sposób „zabrać” bohaterów Bestiariusza… w plener Nowej Huty? Ożywić, uplastycznić ich sylwetki i losy w realu?
Sama nie mam odwagi tego robić, chyba wolę, żeby zostali mi w głowie tacy, jacy są. Jeśli czeka ich jakakolwiek obróbka plastyczna, to mam nadzieję, że bardzo daleka od realizmu. A co do muzyki ‒ sama dobrze wyczułaś soundtrack do tego tekstu. Pamiętasz historię z Chelsea Wolfe? Napisałaś mi, że puściłaś ją sobie do pracy przy redakcji. A klimat jej muzyki chyba przeniknął do DNA Bestiariusza…, tak często jej słuchałam podczas pisania. Do tego King Dude, Lingua Ignota i inne mroczne historie. Chociaż siedzę raczej w HC punku, to do pisania się dla mnie nie nadaje.
Tak, okazało się, że lubimy ten sam rodzaj muzyki i nawet te same wokalistki. Rzadko słucham muzyki, gdy redaguję, bo to dwa różne rejestry, które uruchamiane jednocześnie, są dla mnie zbyt intensywne. Ale w przypadku Bestiariusza…drugą redakcję robiłam już z muzyką w tle – jak się okazało tą samą, której Ty słuchałaś podczas pisania! To tylko potwierdza, że mroczna atmosfera w książce oddziałuje na czytelnika podobnie jak na Ciebie. A hardcore punk, który też rozbrzmiewa cały czas w moim i Twoim domu, rzeczywiście jest do tego nieodpowiedni. 😉 Co do uplastycznienia postaci z powieści, to też wolałabym zostawić ich obraz w swojej wyobraźni, choć intuicja podpowiada mi, że są idealnym materiałem dla wszelkich artystów wizualnych, filmowców, twórców gier czy komiksów. Jestem ciekawa więc ich życia pozaksiążkowego!
No to droga wolna, proszę sobie czerpać z książki do woli. 🙂
I to zaproszenie do czytania oraz inspirowania się bestiariuszowymi bohaterami i ich losami jest chyba doskonałym podsumowaniem naszej rozmowy.
Dzięki, Olu!
Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa, krytyczka literacka, redaktorka i edytorka. Adiunkt w Instytucie Literatury i Nowych Mediów Uniwersytetu Szczecińskiego; absolwentka edytorstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autorka monografii Matki i córki. Relacje rodzinne i artystyczne w autobiografiach kobiet po 1989 roku (Toruń 2020), wydanej w serii Monografie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Współredaktorka monografii Polityki relacji w literaturze kobiet po 1945 roku (Szczecin 2017) i Po Czarnobylu: miejsce katastrofy w dyskursie współczesnej humanistyki (Kraków 2017). Sekretarz czasopisma naukowego „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media”. W 2024 roku w wydawnictwie Routledge ukaże się jej monografia Family and Artistic Relations in Polish Women’s Autobiographical Literature w serii: Routledge Auto/Biography Studies. Oprócz pracy naukowej prowadzi zajęcia i warsztaty redakcyjne na Studiach Pisarskich Uniwersytetu Szczecińskiego oraz redaguje prozę.
ur. w 1987 r. Z wykształcenia filozofka, z zawodu copywriterka. Bestiariusz nowohucki, czyli surrealistyczna powieść o Nowej Hucie lat 50., jest jej debiutem książkowym. Autorka miała przygodę z dramatem, reżyserią, literaturą dziecięcą i komiksem. Jest laureatką Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO oraz dwóch programów wspierania debiutantów i debiutantek („Debiuty prozą” w ramach Stacji Literatura, Kurs kreatywnego pisania KLMU), półfinalistką Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej oraz finalistką konkursu dla młodych reżyserów i reżyserek Papaya Young Directors. Urodziła się i mieszka w Krakowie.
Impresja Aleksandry Grzemskiej na temat prozy Agaty Dyczko, laureatki projektu „Połów. Prozatorskie debiuty 2022”.
WięcejImpresja Aleksandry Grzemskiej na temat prozy Łukasza Wojtyski, laureata projektu „Połów. Prozatorskie debiuty 2022”.
WięcejImpresja Aleksandry Grzemskiej na temat prozy Ewy Tondys-Kohmann, laureatki projektu „Połów. Prozatorskie debiuty 2022”.
WięcejOdpowiedzi Elżbiety Łapczyńskiej na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejCzytanie z książki „Bestiariusz nowohucki” z udziałem Elżbiety Łapczyńskiej w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejCzternasty odcinek z cyklu „Rozmowy na torach” w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejRecenzja Aleksandry Grzemskiej, towarzysząca premierze książki Obce stany Katarzyny Jakubiak, wydanej w Biurze Literackim 13 czerwca 2022 roku.
WięcejAutorski komentarz Elżbiety Łapczyńskiej, towarzyszący wydaniu książki Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukazała się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.
WięcejCzwarty odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
WięcejFragment zapowiadający książkę Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukaże się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukaże się w Biurze Literackim 31 grudnia 2020 roku.
WięcejPodsumowanie debaty „Biurowe książki 2019 roku”.
WięcejPodsumowanie debaty „O poetyckich książkach trzydziestolecia”.
WięcejSpotkanie z organizatorami festiwalu Stacja Literatura 23, w którym udział wzięli Damian Banasz, Artur Burszta, Mateusz Grzegorzewski, Aleksandra Grzemska, Polina Justowa, Dawid Mateusz, Mina, Joanna Mueller, Aleksandra Olszewska, Tomasz Piechnik, Juliusz Pielichowski, Magdalena Rigamonti i Maksymilian Rigamonti.
WięcejDyskusja redakcji Biura Literackiego z udziałem: Aleksandry Grzemskiej, Dawida Mateusza, Joanny Mueller, Aleksandry Olszewskiej, Juliusza Pielichowskiego i Artura Burszty na temat festiwalu Stacja Literatura 23.
WięcejPodsumowanie debaty „Zmiana warty”.
WięcejTomasz Pułka odpowiada na pytania Aleksandry Grzemskiej.
WięcejRecenzja Aleksandry Grzemskiej towarzysząca premierze Książki o Unie Faruka Šehicia, wydanej w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 21 marca 2016 roku.
WięcejRecenzja Aleksandry Grzemskiej towarzysząca premierze e‑booka Katarzyny Jakubiak Nieostre widzenia, wydanego w Biurze Literackim 23 lutego 2016 roku.
WięcejCzytanie z książki „Bestiariusz nowohucki” z udziałem Elżbiety Łapczyńskiej w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejCzternasty odcinek z cyklu „Rozmowy na torach” w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
Więcej57. odcinek cyklu „Strona A, strona B” autorstwa Artura Burszty.
WięcejAutorski komentarz Elżbiety Łapczyńskiej, towarzyszący wydaniu książki Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukazała się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.
WięcejRecenzja Ingi Iwasiów, towarzysząca wydaniu książki Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukazała się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.
WięcejCzwarty odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
WięcejFragment zapowiadający książkę Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukaże się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukaże się w Biurze Literackim 31 grudnia 2020 roku.
WięcejRecenzja Ingi Iwasiów, towarzysząca wydaniu książki Elżbiety Łapczyńskiej Bestiariusz nowohucki, która ukazała się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.
Więcej