11/01/21

Adam Asnyk, Między nami nic nie było

Tadeusz Dąbrowski

Strona cyklu

W metaforze
Tadeusz Dąbrowski

Urodzony w 1979 roku,  poeta, eseista, redaktor dwumiesięcznika literackiego „TOPOS”. Publikuje m.in. w „The New Yorker”, „Paris Review”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ogłosił siedem tomów wierszy, ostatnio Środek wyrazu (a5, 2016), oraz powieść Bezbronna kreska (Biuro Literackie, 2016). Laureat m.in. Nagrody Fundacji Kościelskich (2009) oraz Nagrody Fundacji Kultury Polskiej, którą otrzymał od Tadeusza Różewicza. Tłumaczony na ponad dwadzieścia języków. Mieszka w Gdańsku.

Adam Asnyk

Mię­dzy nami nic nie było

Mię­dzy nami nic nie było!
Żad­nych zwie­rzeń, wyznań żad­nych!
Nic nas z sobą nie łączy­ło –
Prócz wio­sen­nych marzeń zdrad­nych;

Prócz tych woni, barw i bla­sków,
Uno­szą­cych się w prze­strze­ni;
Prócz szu­mią­cych śpie­wem lasków
I tej świe­żej łąk zie­le­ni;

Prócz tych kaskad i poto­ków,
Zra­sza­ją­cych każ­dy parów,
Prócz gir­lan­dy tęcz, obło­ków,
Prócz natu­ry słod­kich cza­rów;

Prócz tych wspól­nych, jasnych zdro­jów,
Z któ­rych ser­ce zachwyt piło;
Prócz pier­wiosn­ków i powo­jów, –
Mię­dzy nami nic nie było!

Naj­bar­dziej lubię te wier­sze Ada­ma Asny­ka, w któ­rych poeta nie sta­ra się filo­zo­fo­wać.

Czu­łość nie była naj­bar­dziej cenio­nym towa­rem na lite­rac­kim ryn­ku epo­ki, liry­ka nie była w pozy­ty­wi­zmie arty­ku­łem pierw­szej potrze­by, a jed­nak Adam Asnyk brzmi naj­szcze­rzej, gdy pisze bar­dziej z ser­ca niż z gło­wy. Naj­wy­raź­niej był z natu­ry roman­ty­kiem i miał pecha, że uro­dził się pół wie­ku za póź­no. Pecha, a może szczę­ście, ponie­waż na tle wiel­kiej powie­ści reali­stycz­nej i zaan­ga­żo­wa­nej spo­łecz­nie nowe­li­sty­ki jego liryzm i czu­łość były widocz­ne jak jaskry na zie­lo­nej łące albo raczej: jak zimo­ro­dek na ścia­nie kamie­nio­ło­mu.

Jed­nym z naj­bar­dziej lirycz­nych wier­szy Asny­ka jest „Mię­dzy nami nic nie było”, praw­dzi­wy hit kon­kur­sów recy­ta­tor­skich, boha­ter pamięt­ni­ków i listów miło­snych w erze przed­in­ter­ne­to­wej. Skąd taka jego popu­lar­ność, a nawet uży­tecz­ność w komu­ni­ka­cji mię­dzy kochan­ka­mi? Ano stąd, że tekst ten opie­ra się na dość pro­stej zasa­dzie każ­dej ero­tycz­nej gry, naj­istot­niej­szej cesze uwo­dze­nia, jaką jest zwięk­sza­nie i zmniej­sza­nie dystan­su, naprze­mien­ne odsła­nia­nie i zasła­nia­nie. Stry­wia­li­zo­wa­ną for­mą tej gry jest strip­tiz, w któ­rym cho­dzi prze­cież o to, by poka­zać jak naj­wię­cej, odsła­nia­jąc jak naj­mniej. Rów­nież utwór Asny­ka odsła­nia głę­bo­kie uczu­cia boha­te­ra, a zara­zem prze­sła­nia je iro­nią, baga­te­li­zu­je sta­now­czym refre­nicz­nym „Mię­dzy nami nic nie było”, w dodat­ku spy­cha­jąc to „coś”, cze­go rze­ko­mo nie było, do prze­szło­ści.

Jed­nak nie do koń­ca sło­wom kochan­ka wie­rzy­my, a nawet wie­rzy­my mu tym mniej, im czę­ściej się zarze­ka, że „mię­dzy nami nic nie było”. Dzie­je się tak dla­te­go, że po tym zaprze­cze­niu, któ­re jest zasło­nię­ciem, natych­miast nastę­pu­je odsło­nię­cie, otwar­cie. Bo po tym „prócz” uka­zu­je nam się nagie uczu­cie. „[M]arzenia zdrad­ne, wonie, bar­wy, bla­ski, uno­szą­ce się w prze­strze­ni, szu­mią­ce śpie­wem laski, świe­ża zie­leń łąk, kaska­dy i poto­ki, zra­sza­ją­ce każ­dy parów, gir­lan­dy tęcz, obło­ków, słod­kie cza­ry, wspól­ne, jasne zdro­je, z któ­rych ser­ce zachwyt piło” – czyż to mało? Za mało, by mówić o miło­ści? Prze­ciw­nie, to wszyst­ko jest kwin­te­sen­cją roman­tycz­ne­go związ­ku, o któ­rym każ­dy – przy­naj­mniej na pew­nym eta­pie życia – marzy.

Wiersz Ada­ma Asny­ka „Mię­dzy nami nic nie było” nale­ży zatem czy­tać à rebo­urs, jako lirycz­ną wer­sję miło­sne­go rytu­ału odsła­nia­nia – zasła­nia­nia, któ­ry w świe­cie natu­ry nosi nazwę godów, w kul­tu­rze zaś – uwo­dze­nia, flir­tu, zauro­cze­nia czy zako­cha­nia.

Wciąż mi jed­nak nie daje spo­ko­ju fra­za: „Mię­dzy nami nic nie było”. Sta­ram się czy­tać ją dosłow­nie, naiw­nie, z pomi­nię­ciem jej, utrwa­lo­nej w powszech­nej świa­do­mo­ści, pejo­ra­tyw­nej wykład­ni. Oka­zu­je się wów­czas, że „mię­dzy nami nic nie było” ozna­cza: nie było mię­dzy nami żad­nych barier, nie było mię­dzy nami kłam­stwa, nie było mię­dzy nami zbęd­nych słów, nie było mię­dzy nami tajem­nic, nie było mię­dzy nami wsty­du. A jedy­nym, co nas chro­ni­ło przed cał­ko­wi­tym zatra­ce­niem się w sobie, były gir­lan­dy tęcz i obło­ków, wspól­ne jasne zdro­je, świe­ża zie­leń łąk, pier­wiosn­ki i powo­je.

Tekst wej­dzie do tomu szki­ców Tade­usza Dąbrow­skie­go pt. W meta­fo­rze, któ­ry uka­że się wio­sną 2021 r. nakła­dem wydaw­nic­twa „sło­wo / obraz tery­to­ria”.