recenzje / ESEJE

Wiersze z duchowym przesłaniem

Adriana Szymańska

Recenzja Adriany Szymańskiej towarzysząca premierze książki Bojownicy bez broni Mortena Nielsena (w przekładzie Bogusławy Sochańskiej), wydanej w Biurze Literackim 20 września 2021 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Duń­ski poeta Mor­ten Nie­lsen uro­dził się w roku 1922, był więc, jak zauwa­ża tłu­macz­ka w posło­wiu do jego zbio­ru wier­szy Bojow­ni­cy bez bro­ni, rówie­śni­kiem pol­skich poetów – Krzysz­to­fa Kami­la Baczyń­skie­go i Tade­usza Gaj­ce­go – któ­rzy osią­gnę­li doj­rza­łość pod­czas woj­ny. Podob­nie jak oni uczest­ni­czył tak­że w anty­na­zi­stow­skim ruchu opo­ru. Przy­gnę­bie­nie spo­wo­do­wa­ne sytu­acją naro­du pod­da­ne­go hitle­row­skiej oku­pa­cji, nie­go­dze­nie się z zasta­ną rze­czy­wi­sto­ścią i lęk przed repre­sja­mi oku­pan­ta współ­ist­nie­ją w tej poezji z głę­bo­kim pra­gnie­niem szczę­ścia, rado­ści ze zwy­kłych doświad­czeń codzien­no­ści oraz miło­snych speł­nień, co sta­no­wi prze­cież pod­sta­wę myślo­wą i uczu­cio­wą wszyst­kich twór­ców bory­ka­ją­cych się z podob­ny­mi zagro­że­nia­mi.

Podob­nie jak dwaj pol­scy poeci Nie­lsen stu­dio­wał lite­ra­tu­rę, brał udział w aktu­al­nym życiu arty­stycz­nym i pisał wier­sze poświę­co­ne wal­ce o wol­ność, a zachwyt nad świa­tem i przy­ro­dą oraz uczu­cia do bli­skich osób prze­ciw­sta­wia­ne nie­po­ko­jom spo­wo­do­wa­nym kosz­ma­rem wyda­rzeń wojen­nych – są w jego poezji tak suge­styw­ne, że wywo­łu­ją rów­nież u czy­tel­ni­ka poczu­cie egzy­sten­cjal­nej udrę­ki i emo­cjo­nal­ne­go roz­dar­cia. Poeta duń­ski w taki spo­sób dozu­je w wier­szach wła­sne prze­ży­cia, że otrzy­mu­je­my nie tyl­ko świa­dec­two dzie­ją­ce­go zła, ale też dokład­ny obraz świa­do­mo­ści, reflek­sji i prze­czuć poety wplą­ta­nych w desta­bi­li­zu­ją­ce nor­mal­ność wojen­ne realia dnia codzien­ne­go. Jest wśród utwo­rów Nie­lse­na wzru­sza­ją­cy wiersz o zwy­kłej pro­stej czyn­no­ści cze­sa­nia wło­sów:

Cze­szesz wło­sy

Cze­szesz wło­sy po wal­ce. Jesien­ne desz­czo­we nie­bo
za wal­czą­cy­mi drze­wa­mi cięż­kie od ciem­no­ści
– tło jak z Rem­brand­ta i obce świa­tło w two­jej twa­rzy,
nie­spo­koj­ne, z łuną palą­cej samot­no­ści.

Ręka trzy­ma­ją­ca grze­bień – taka samot­na na tle mro­ku,
głę­bi, dali – jak­by przy mojej pier­si szu­ka­ła schro­nie­nia.
A w two­im zamknię­tym ser­cu budzi się marze­nie
i wycho­dzi naprze­ciw pustej prze­strze­ni.

Teraz sią­pi deszcz. I zno­wu jest z tobą samot­ność.
Two­ja dro­ga to szu­ka­nie, jak moja. A tak­że uciecz­ka
w górę do puste­go, szu­mią­ce­go nie­ba i w głąb duszy
– do cze­goś nie­omyl­nie sil­ne­go i pięk­ne­go.

Dla tłu­macz­ki nie było to zada­nie łatwe: upo­rać się nie tyl­ko z dra­ma­tycz­ną tre­ścią tej poezji, ale też z jej zło­żo­ną ryt­mi­ką, wyra­zi­stą melo­dyj­no­ścią, nie­re­gu­lar­nym rymo­wa­niem i tą szcze­gól­ną aurą opty­mi­zmu, któ­ra prze­bi­ja przez naj­bar­dziej nawet gorz­kie zapi­sy roz­gry­wa­ją­cych się wokół nie­szczęść. Uwa­żam, że Bogu­sła­wa Sochań­ska świet­nie sobie z tym wszyst­kim pora­dzi­ła – odda­ła w pol­skim prze­kła­dzie wszyst­kie nastro­je kształ­tu­ją­ce sens i kli­mat tej poezji w takim wymia­rze, że odna­la­złam w wier­szach Nie­lse­na tak­że echo wyznań ze strof rówie­śnych mu pol­skich poetów, bory­ka­ją­cych się z tymi samy­mi oko­licz­no­ścia­mi dzie­jo­wy­mi. I Baczyń­ski, i Gaj­cy prze­sy­ła­li wśród naj­bo­le­śniej­szych nawet prze­my­śleń i wzru­szeń wła­sne poczu­cie pięk­na świa­ta, patrio­tycz­ne unie­sie­nia i żar miło­snych emo­cji, nie­da­ją­cych się poko­nać przez nisz­czą­ce dzie­jo­we burze.

Poczu­cie zagro­że­nia oraz świa­do­mość koń­czą­ce­go się przed­wcze­śnie życia wyra­ża­ne są w podob­ny spo­sób u porów­ny­wa­nych tutaj twór­ców. Baczyń­ski pisał w poema­cie „Mazow­sze”: „Mazow­sze. Pia­sek, Wisła i las./ Mazow­sze moje. Pła­sko, dale­ko –/pod poto­ka­mi szu­mią­cych gwiazd,/ pod sosen rzeką.// Jesz­cze tu wczo­raj sły­sza­łem trzask:/ sal­wa jak poklask wiel­kiej dłoni./ Był las. Pochło­nął zno­wu las/ kaski wyso­kie, kości i konie. […] Zno­wu ode­tchniesz, grzy­wo zieleni,/ pia­sek prze­sy­pie się w misach pól/ i usta zno­wu przy­lgną do ziemi,/ będą cało­wać dłu­gi świst kul”. Z kolei Tade­usz Gaj­cy na począt­ku poema­tu „Wid­ma” w taki spo­sób zapi­sał swo­je patrio­tycz­ne roz­po­zna­nia: „Czy znasz ten kraj pod sopla­mi sczer­nia­łych gorą­cych gromnic/ skrzy­pią­cy daw­niej żywi­cą – dzi­siaj bło­na­mi skrzydeł/ nie­to­pe­rzy ogromnych./ Czy znasz ten kraj,/ gdzie ścież­ka­mi westchnień/ pły­ną nieżywe/ kwia­ty zwę­glo­ne i kości zwie­rząt łąko­wych i leśnych.// Gdzie pła­ski wypa­sał krajobraz/ stu­lo­ne uśmie­chy wiosek/ i kwi­tły dłu­go przy ustach łąki łagod­ne jak fle­ty –/ scho­dzą do jezior z siarki/ i węgla lasy brzozowe./ Sta­nę­ły w mar­twym powie­trzu gło­sy psal­mi­stów letnich,/ kie­dy czer­wo­ny tuli­pan ze strze­chy wyrósł drzemiącej/ i ronił płat­ki gorą­ce”.

Podo­bień­stwa odczuć zwią­za­nych z okru­cień­stwem woj­ny narzu­ca­ją się tutaj nie­wąt­pli­wie, cho­ciaż bio­gra­fie wspo­mi­na­nych poetów są jed­nak odmien­ne. Baczyń­ski i Gaj­cy zgi­nę­li z rąk oku­pan­ta, Nie­lsen przy­łą­czył się aktyw­nie do ruchu opo­ru w roku 1942, kie­dy akcje prze­śla­dow­cze oku­pan­ta się nasi­li­ły. Zgi­nął w wypad­ku, pod­czas prób z bro­nią. Tłu­macz­ka przed­sta­wia szcze­gó­ło­wo losy poety, porów­nu­jąc je z bio­gra­fią twór­czą oby­dwu pol­skich poetów wojen­nych. Mimo tra­gi­zmu sytu­acji Baczyń­ski i Gaj­cy speł­ni­li się jako poeci, wyda­li bowiem za życia wię­cej niż jeden zbiór wier­szy (Gaj­cy dwa, Baczyń­ski czte­ry). Jedy­ny tomik Mor­te­na Nie­lse­na uka­zał się (pod tytu­łem powtó­rzo­nym w pol­skim wyda­niu) krót­ko przed śmier­cią poety, w roku 1943. Star­szy kole­ga Nie­lse­na Paul la Cour przy­go­to­wał po woj­nie do dru­ku nie­pu­bli­ko­wa­ne wier­sze poety i dodał do nich wstęp, któ­ry Nie­lsen wyco­fał ze swo­jej pierw­szej książ­ki. Oto dwa ostat­nie aka­pi­ty prze­tłu­ma­czo­ne przez Bogu­sła­wę Sochań­ską:

Obec­nie więk­szo­ści ludzi trud­no jest żyć, ale myślę, że naj­trud­niej tym, któ­rzy z racji tego, że są mło­dzi, nicze­go jesz­cze nie dopro­wa­dzi­li do koń­ca. I któ­rzy się boją, że nie uda im się dopro­wa­dzić do koń­ca cze­go­kol­wiek. Ten lęk zna­ją wszy­scy, któ­rzy zetknę­li się z mło­dy­mi męż­czy­zna­mi […] zaan­ga­żo­wa­ny­mi w wal­kę.

Książ­ka uka­zu­je się teraz, ponie­waż odczu­wam wewnętrz­ną koniecz­ność dopro­wa­dze­nia cze­goś do koń­ca, cze­goś, co jest moje i za co pono­szę odpo­wie­dzial­ność.

To samo wyzna­nie wypo­wie­dzia­ne w zakoń­cze­niu wier­sza „Widzę dziś w nocy –” brzmi tak:

Zawo­dzisz nad mia­rę,
za mało mi dałeś.
I dalej lękli­wie: Jeże­li odej­dziesz w tę noc,
zosta­wisz swój los
porzu­co­ny, nie­speł­nio­ny.

Ty musisz rosnąć, roz­kwi­tać i zasiać nasio­na.
Za mało jesz­cze zna­czysz, żeby sko­nać.

Zapa­mię­taj­my jesz­cze jed­no prze­sła­nie mło­de­go poety z inne­go wier­sza: „Nigdy cał­kiem nie umie­ra ten, kto wal­czy”. Idea wal­ki doty­czy tu kon­kret­nej, dra­ma­tycz­nej sce­ne­rii wojen­nej, ale prze­ko­na­nie o pośmiert­nym ist­nie­niu w pozo­sta­wio­nym przez sie­bie dzie­le sta­no­wi prze­cież nie­pod­wa­żal­ny argu­ment wobec wszel­kich war­to­ści prze­ka­zy­wa­nych potom­nym w aktach czyn­ne­go, w tym tak­że prze­peł­nio­ne­go twór­czym wysił­kiem, życia.

 

Publi­ka­cja powsta­ła dzię­ki wspar­ciu Duń­skiej Fun­da­cji Sztu­ki

belka_2

O autorze

Adriana Szymańska

poetka, eseistka, krytyczka literacka, autorka kilkunastu zbiorów wierszy, dwóch powieści autobiograficznych, dwóch książek dla dzieci i zbiorów esejów. Ukończyła polonistykę na UMK w Toruniu, od roku 1970 mieszkała w Warszawie, gdzie pracowała jako redaktorka w SW Czytelnik oraz pisała recenzje i szkice do pism literackich (do dziś współpracuje z „Nowymi Książkami” i „Toposem”). Od roku 2002 mieszka w Pułtusku. Należy do SPP, PEN Clubu i ZAiKS-u. Debiutowała w roku 1968 zbiorem wierszy Nieba codzienności. Ostatnio wydała tomy: Nieprzerwany dialog. Wiersze z lat 1998–2019 (2019) i Zielone rolety (2021). W roku 2018 otrzymała Medal Księdza Jana Twardowskiego za całokształt dokonań twórczych.

Powiązania