Stoję pod prysznicem i puszczam gorącą wodę
Stoję pod prysznicem i puszczam gorącą wodę. Trochę się uspokajam, brzuch już mniej boli. Nie mam ochoty gadać z nową, ale nie chce się ode mnie odczepić. Jest bardzo słodka, jak trzepocze rzęsami i udaje niewiniątko, ale widziałam, jak się gapiła na chłopaków po treningu. Staję przed moją szafką, otwieram, szukam w torbie telefonu, włączam i sprawdzam wiadomości. Nic ciekawego, znów tylko napisał chłopak z C, jest od nas starszy o dwa lata, ostro na mnie leci, choć mu powiedziałam, żeby dał sobie spokój, nie ma u mnie szans, ale nie chce. Pisze dwadzieścia razy dziennie, trochę to okropne, i przysyła fotki. Ma całkiem niezłe mięśnie, mówił, że trenuje ghetto workout, ale ostatni przysłał mi fotę swojego fiuta, na szczęście matka nie zobaczyła, jak przy kolacji czytałam smsa. Ani trochę mnie to nie interesuje, zresztą foto shopem w sekundę można wszystko powiększyć, jak się chce. Zakładam nowe majtki z Batmanem, kiedy oglądam swój tyłek w lustrze, widzę, że jakieś babsko gapi się na mnie surowym wzrokiem. Nie wiem, dlaczego tak się wgapia, oglądam się w lustrze, kiedy mam ochotę, nic jej do tego. Zazdrości mi, wiem. Te staruchy zawsze zazdroszczą, jak gdyby same nigdy nie były młode i piękne. Spoglądam na nią i patrzę jej w oczy tak długo, aż się odwróci. Coś poburkuje, ale nie zwracam na nią uwagi, choć jestem kłębkiem nerwów, wreszcie zmywa się wraz ze swoim obwisłym tyłkiem i zwisającymi piersiami. Nigdy nie pozwolę, żeby tak mi opadły cycuszki, powiedzmy, że to i tak cud, że taka stara baba w ogóle ma piersi, zaoszczędzę kasę i zrobię sobie biust albo zapłaci mój facet, tak jak facet matki.
Piję w bufecie koktajl białkowy, nie smakuje mi, wyrzucam go, wychodzę do hallu, siadam w fotelu i słucham „Bitches N Marijuana” z nowego albumu Chrisa Browna. Chłopak jest słodki. Jeszcze nikomu o tym nie mówiłam, ale kiedyś chciałabym się przespać z ciemnoskórym chłopakiem. W zeszłym roku na mistrzostwach świata na Tajwanie był francuski zawodnik, bardzo fajny i w ogóle, na bankiecie trochę pogadaliśmy, ale na koniec imprezy okropnie się upił, skakał po bufecie i wrzeszczał „Gangnam style”, potem gdzieś się zmył, a my na drugi dzień polecieliśmy do domu. Wszystko jedno, może uda mi się pojechać na olimpiadę. Czekam na resztę i przeglądam Facebooka. Bianka dwadzieścia minut temu zmieniła zdjęcie profilowe, a już dostała mnóstwo lajków. Fajna dziewczyna, tak wysunęła piersi, że ledwie widać jej twarz, a przecież wiem, że wcale nie ma dużych, znaczy cycek, tylko założyła push-up. Wiem, że nie powinnam, ale nie mogę wytrzymać i sprawdzam, kto jej lajkował, i szlag mnie trafia, bo i Dani, i Gergő, a przecież wiem, że się pokłócili, jak się wydało, że Bianka poszła do lóżka z Danim, kiedy Gergő zdradził z nią Ritę. A jeszcze bardziej niehalo, że była dziewczyna Gergő, Rita też zlajkowała zdjęcie Bianki, choć okropnie jej nienawidzi, cały czas obgaduje za plecami, powiedzmy, że się nie dziwię, bo Dani opowiadał, że Bianka nie raz poszła do łóżka z Gergő, jak jeszcze chodził z Ritą. Po prostu nie rozumiem, dlaczego lajkują nowe zdjęcie Bianki, zwłaszcza, że jak wrzuciłam fotę w bikini, nikt go nie lajkował. Typowe.
Nagle od tego wszystkiego wpadam w podły nastrój i chowam telefon do torby. Nie chcę złapać deprechy. Znajduję kawałek czekolady i karteczkę, na której nauczyciel matmy zapisał swój numer, przed feriami powiedział, żebym do niego zadzwoniła, jak nie chcę oblać i potrzebuję pomocy, może mi dać korki. Facet jest obleśny, ale chyba będę musiała pójść do niego, inaczej popsuje mi średnią i nie dostanę się na esgieh. Zjadam czekoladę, choć wiem, że nie wolno. A może dlatego zdradza mnie z kim popadnie, bo mam sflaczały tyłek?
Słyszałam w szatni, że idziemy do Kacsy. Szkoła nie problem, Bója zawsze załatwi zwolnienie. Szkoda tylko, że nie uda się pozbyć Viki. Nie rozumiem, dlaczego chłopaki tak na nią lecą, wszyscy, kurde. Idziemy bulwarem, ale Kacsy nudzi się spacer i woła taksówkę. Nie mieścimy się wszyscy, ale nieważne, na pewno nie zostanę tu, jak wsiądzie z nimi Viki. Kacsa siada z przodu, a my ściskamy się na tylnym siedzeniu. Bója od razu do mnie startuje, ale mu nie pozwalam, choć udało mi się tak usiąść, żeby Kasca widział, co robię. W końcu Viki siada na kolanach swojego faceta, chłopak zaczyna ją pieścić. Taksówkarz jest ugotowany, cały czas gapi się na mnie w lusterku, przelatuje na czerwonym, nie ustępuje pierwszeństwa i prawie zderzamy się z żółtym autobusem. Bardzo bym nie chciała, żebyśmy znów mieli wypadek, jak poprzednio na objeździe, kiedy Kacsa deptał gaz jak wariat i przejechał dzika czy coś w tym rodzaju, i prawie wjechaliśmy do rowu.
Idziemy do Kacsy. Kiedy wchodzimy do salonu, oblatuje mnie strach, myślałam, że będziemy sami, ale pod żyrandolem stoi jego matka. Kacsa próbuje wcisnąć jej jakąś durną gadkę, że dziś nie ma lekcji, a powodu zawodów w weekend wcześniej robią popołudniowy trening, a ja się cykorzę, bo całkiem zapomniałam, że pod koniec tygodnia będą zawody. Na szczęście szybko jarzę, że to też ściema, nie będzie w weekend żadnych zawodów, a zresztą to kompletnie wszystko jedno, bo, jak widzę, matki Kacsy nie interesuje ani szkoła, ani pływanie. Kiedy Kacsa coś jej klaruje, ogląda nas sobie, chwiejny krokiem podchodzi do kuchennego blatu z drewna czereśniowego, który ma dokładnie taki sam kolor jak moje ulubione spodnie, opiera się, bierze szklankę i wypija łyk soku pomarańczowego. Ich głupi mops nakręca się, liże rękę swojej pani albo patrząc na nas, pokazuje zęby i powarkuje. Jak nic, nawet nie wie, jaki jest dzień. Znaczy matka Kacsy, nie mops. Wyobrażam sobie, jaką histerię urządziłaby moja matka, gdyby do domu naraz wpadło pół klasy, ale poważnie, nie mogę uwierzyć, jaka to super babka. I jakie ma piersi. Fajnie byłoby tak wyglądać w jej wieku. Kiedyś zapytam Kacsę, ile lat ma jego mama, ale czterdzieści musi mieć. A jakie ma ciuchy, niewiarygodne, z dodatkami, torebką i białym płaszczem ze skóry minimum pół miliona. Stary Kacsy zgarnia koszmarne tony kasiory.
W końcu Kacsa kuma, że całkiem niepotrzebnie zdziera sobie gardło, żegnamy się z jego mamą i idziemy na górę. Pokój Kacsy wygląda dokładnie tak samo jak wtedy, kiedy ostatni raz poszłam z nim do łóżka, tylko powiesił nowy plakat Zsuzsi. Fajna babka, ale wszystko jedno. Kilka razy razem płynęłyśmy w mistrzostwach Węgier, kiedyś w mieszanym prawie udało mi się ją pokonać, ale na sam koniec jednak dała radę. Ma bardzo dużo obserwatorów na Twitterze. Jak uda mi się odchudzić tyłek, ja też zrobię sobie stronę.
Chłopaki nabijają fajkę wodną, a Bója wybiera pornosy z kolekcji Kacsy. Mnie nie podobają się takie filmy, ale czasami Kacsa namówi mnie i coś sobie obejrzymy. Kacsa mówi, że mogłabym wiele się z nich nauczyć, ale on też miałby okazję to i owo podpatrzeć, tylko nic mu nie mówię, bo nie chcę mu robić przykrości. Jakiś dureń włącza radio na cały głos, przewracają fajkę wodną, wypalają dziurę w dywanie i zaczynają na siebie wrzeszczeć. Zawsze tak jest. Czasami mam już ich dość, męczące są te ich awantury. Lepiej pójdę do łazienki się wysikać, może się uspokoją. Oglądam się w lustrze i widzę, że mam wyprysk. Na szczęście mały i da się wycisnąć. Pochylam się bliżej i zrzucam perfumy Kacsy, te które najbardziej lubię, David Beckam Instinct, wszystko trwa jeden moment, próbuję je złapać, ale buteleczka wpada do umywalki i tłucze się z hukiem. Aż piszczę, czuję się jak ostatnia ofiara, ale nie mam czasu pozbierać szkło z umywalki, bo do łazienki wbiega Kacsa, widzi, co się stało, a ja wiem, że mnie za to ukarze.
Bardzo mnie boli, znów było poniżające, tak jak zawsze. Nie wiem, co mu jest, nie wiem, po co to robi. Ani nie rozumiem, dlaczego mu na to pozwalam. Kiedyś myślałam, że jak się z nim prześpię, kiedy ma ochotę, to nie będzie latał do innych, dziś wiem, że to była wielka głupota. Może ja też powinnam chodzić z innymi do łóżka, to wtedy bym nie była na niego taka wściekła? Ale i tak nie potrafię go rzucić, choć jest taki okropny. Próbowałam odwrócić się. Chciałam poprosić, żeby nie ciągnął mnie za włosy, ale zasłonił mi usta ręką. Miał słone dłonie. Oparłam się o zimną umywalkę, nie chciałam, żeby wsadził mi głowę do wody, ale miałam za mało siły. Woda dotknęła mojej twarzy, była zimna, ale czysta, choć myślałam, że będzie cieplejsza. Wtedy jeszcze bardziej się rozszalał, coraz bardziej mnie bolało, po jakimś czasie nie wiedziałam, w która dziurę mi wsadza, chciałam krzyczeć na całe gardło, ale woda tłumiła głos. Chwycił mnie za włosy i wcisnął mi głowę do wody. Próbowałam zrzucić jego rękę, ale nie mogłam. Już myślałam, że to koniec, ale wreszcie doszedł i mnie puścił, nic nie powiedział, tylko wyszedł. Nawet nie zamknął za sobą drzwi. Chłopak Viki siedział na kanapie, gapił się na mnie i palił fajkę. Przymknęłam drzwi nogą, żeby mnie nie widział.