Iwona BASSA: Głodni
Głodni już w księgarniach. Prozatorski debiut Iwony Bassy wydany przez kołobrzeskie Biuro Literackie to wyczulona na detal, wielowątkowa opowieść, która daje głos słabszym i pomijanym, wywija niejednoznacznością i wciąga czytelników w nieoczekiwane pułapki narracji.
Głodni już w księgarniach. Prozatorski debiut Iwony Bassy to wyczulona na detal, wielowątkowa opowieść, która daje głos słabszym i pomijanym, wywija niejednoznacznością i wciąga czytelników w nieoczekiwane pułapki narracji. Obserwujemy zmagania kobiety, która w trakcie rozprawy alimentacyjnej szuka pomocy żywnościowej i napotyka iście kafkowskie biurokratyczne przeszkody. Akcja rozgrywa się w placówkach opieki społecznej, szpitalach, jadłodajniach dla ubogich i innych ponurych miejscach.
Bohaterka postrzega rzeczywistość przez pryzmat głodu, kreśląc krzywy, chwilami surrealistyczny obraz. Wędruje po mieście – Krakowie nieturystycznym, Krakowie wykluczonych – i zagarnia do swojej opowieści wiele głodnych istnień, nie tylko ludzkich. Jednak do opisu ludzi, którzy wypadli poza bezpieczną fasadę rzeczywistości, Iwona Bassa nie używa tonu martyrologicznego czy publicystycznego – wybiera drogę absurdu, czarnego humoru, słownego animuszu i poetyzacji języka.
„Bassa to torpeda. Ale nie taka, co pruje, nie zważając na nic dookoła, tylko meandrująca tu i tam” –rekomenduje autorkę Jakub Kornhauser i zauważa, że ta pokazuje „Kraków drugiej jakości, który udaje stołeczne królewskie centrum wszechświata, by ściągnąć tułaczy niczym ćmy, a potem zamyka ich w ciemnych piwnicach z wodą, bez chleba”. Dodaje też, że Bassa „potrafi wygrać literackie smaki. Proponuje drobne epizody z życia tych, którzy nie mają korzeni i którzy wiecznie pozostają w drodze”.
„Niewątpliwie język jest moim żywiołem i lubię się w nim pławić, czuję wielką swobodę w tej materii, moc kreacji” – mówi autorka w rozmowie w biBLiotece. „Wydanie książki pozwala mi ujawnić pisarską tożsamość, którą skrzętnie skrywałam przed światem, otaczałam grubą skorupą. I chociaż wejście w interakcję z czytelnikiem pozostaje dla mnie wydarzeniem trudnym i ryzykownym, to niesie też rodzaj ulgi, uczucie, że jakiś trybik wskoczył na właściwe miejsce”.