Rozmowy na koniec: odcinek 36 Grzegorz Wróblewski
nagrania / transPort Literacki Antonina Tosiek Grzegorz Wróblewski Jakub PszoniakTrzydziesty szósty odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 29.
WięcejRozmowa Jakuba Pszoniaka z Aleksandrem Trojanowskim, towarzysząca premierze książki Która godzina, gówniarzu? Juliana Tuwima i Aleksandra Trojanowskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 4 września 2023 roku.
Jakub Pszoniak: Nagrywamy naszą rozmowę w nietypowym miejscu – na dworcu w powiecie mordobijskim. Ktoś sprzedaje stare płyty z kolędami dodawane w zeszłym roku do „Muchy”, ktoś gra na klarnecie, choć zupełnie nie potrafi. Nie ma kapelusza, więc chyba nawet nie zbiera pieniędzy. O, poszedł. A widziałeś tamten lokal? Golarnia – zupełnie pusta. A ceny konkurencyjne – Golenie 20 gr., Strzyżenie 40 gr., Manikir 60 gr. Snują się spóźnione pociągi, przyjeżdżają odjeżdżają. A ten, który właśnie przejechał bez zatrzymywania się, podobno ma być na dworcu w Warszawie przywitany przez ministrów!
Aleksander Trojanowski: Tak, tylko że to jedzie narodowy poemat i jego rzeczywiście będą witać ministrowie. A spójrz cóż to jest za dramat – ktoś nie umie grać na klarnecie. Cóż to w ogóle za wspaniały punkt wyjścia – telegrafista z Chandry Unyńskiej nie umiał grać na klarnecie. Gdyby coś się chociaż wydarzyło, ale nie… w powiatach mordobijskich nic nie może się naprawdę zacząć.
Tak, wspaniały! Jeden z moich ulubionych. Jak mu było?
Płaksin!
Tak, Piotr. Ciekawe, czym zasłużył sobie na to nazwisko jego pradziad. Niewykluczone, że klarnetów wówczas nie było, więc pewnie też nie umiał grać. Brak klarnetu jest pomocny w nieumiejętności grania… Jest w tej niemożności jakieś melancholijne pogodzenie. Jakaś nieuchronność. W Bytomiu była kwiaciarnia Kwiaty Polskie, usadowiona w murze aresztu śledczego. Ten przypadkowy kadr dobrze obrazuje rozpięcie twórczości Tuwima między witalnością i gniewem, żartem i rozpaczą. Sprzeczne uczucia splata właśnie melancholia – oś fraz, a czasem i całych wierszy. Z jednej strony, na przekór wszystkiemu, Tuwim to poeta życia, radości, wiary w przyszłość. Z drugiej to autor „Nędzy” i „Pieśń o biciu”. Jest Tuwim cielesny i metafizyczny, jest Tuwim Żyd i Tuwim Polak, Tuwim chrześcijanin i Tuwim komunista. I każdy z nich jest jednym. Udało Ci się swoim wyborem te napięcia znakomicie pokazać. Masz swojego ulubionego Tuwima? A może widzisz jeszcze innych Tuwimów?
To bardzo miłe, co mówisz o książce, choć jest to przecież nieprawda. Ja przynajmniej pisałem o totalności z pewnego rodzaju rezygnacją, choć nie wiem, czy jest to dobre słowo. Tuwim jest po prostu zbyt mocnym zawodnikiem, żeby przyszpilić go w kilku miejscach i załatwić czterdziestoma czterema wierszami. Mówię zawodnik, a powinienem powiedzieć przecież – „Apokalipsowy zwierz”, prawda?
Owszem!
Więc w pewnym momencie zorientowałem się, że ten wybór jest pewną historią na temat Tuwima, którą sobie trochę samowolnie wykroiłem. Żeby ją wykroić i domknąć, musiałem zrezygnować z przynajmniej kilku innych ciekawych historii – zauważ, że nie ma nic z „Kwiatów polskich”, a z nimi całego, olbrzymiego tematu wojennej katastrofy.
Ale pytałeś o Tuwimów ulubionych. Bardzo lubię tego Tuwima, do którego piłeś w pierwszym pytaniu – poety manikirów, plakatów, miejscowych idiotek, tutejszych kretynów. Jedną z rzeczy, która mnie uderzyła w tych wierszach jest właśnie ta postać melancholii, która wyraża się w czułym umiłowaniu kiczu. Dziś pewnie nazwalibyśmy to „kampem”, ale faktem jest, że Tuwim potrafił grać w sentymentalizm jak niewielu potrafi – dokładnie tak, żeby nie przesadzić. Pomagało mu w tym zapewne wyborne poczucie humoru – to kolejny Tuwim z moich ulubionych, ten w oparach absurdu, autor pierwszego na świecie alfabetycznego spisu liczebników. Lubię Tuwima zanurzonego w aktualności, we wszystkich tych smaczkach, które trzeba by wyjaśnić, gdybyśmy robili wybór do Biblioteki Narodowej. A tak – są sobie i można nie dociekać i w spokoju się nimi cieszyć. Jest Tuwim lekkości – ten od erotyków i ballad, ale jest też Tuwim rozpaczy, który bije w świat groteską i szyderą. Jest też oczywiście Tuwim, którego unikam, ale też, niestety, Tuwim, który mnie ciekawi, choć nie udało mi się go zmieścić w wyborze.
Kim są są ci dwaj ostatni?
Tuwim, Żyd polski, jak sam o sobie napisał, który odkrywa na nowo swoją żydowskość w cieniu Zagłady. Tuwim i wojna, która jest nie tylko wojną, ale totalną katastrofą, co oni wszyscy – Tuwim, ale również Słonimski, Wat i inni – jakoś przeczuwali. Najkrócej mówiąc, są to lata realnej konfrontacji z historią, czy może nawet z Historią. Wiele trudnych decyzji, które ktoś może oceniać różnie – różnie oceniali je już wtedy przyjaciele Tuwima, ale co do jednego mam pewność – że Tuwimowi nie można w każdej z tych sytuacji odmówić odwagi. Ciekawych wątków jest więc naprawdę dużo.
Co do drugiej części twojego pytania – sporo u Tuwima złotych przebojów i złotych myśli. To naturalne, biorąc pod uwagę jego talent, sprawność formalną, oczytanie i tak dalej. Można to lubić, nie przeczę, ale ja unikam tych najbardziej przebojowych kawałków Tuwima.
Myślę, że to zaleta książki, choć z absolutnym brakiem znanych i cytowanych do dziś wierszy bym nie przesadzał – po kilka szlagierów jednak sięgnąłeś. Jest za to w książce, choć nie wprost, Tuwim – autor alfabetycznego spisu liczebników!
Nasz bohater to taki poeta, który kiedy pisał niewiersze, to i tak wiersze pisał. Zdecydowałeś się włączyć fragment wiersza – niewiersza „Legenda Aurea”. W szkicu o Tuwimie podkreślasz rolę jego jako tłumacza. Moim zdaniem, rozszerzenie opowieści o twórczości o działalność translatorską to świetny, choć sprzeczny z przywiązaniem do węższej definicji twórczości poetyckiej, pomysł. U Tuwima można ją jeszcze bardziej rozszerzać. Było coś, co wyszło spod ręki Tuwima i nie było poezją?
Wąska definicja poezji… Pisząc pierwszą wersję posłowia, złapałem się na tym, że myślę o rozgraniczeniu Tuwimowej poezji dla dzieci i… no właśnie, poezji dla dorosłych? Jest coś takiego? Poezji 18+? Poezji, przepraszam za wyrażenie, poważnej? To bardzo ciekawa granica u Tuwima. Zdarzają się, owszem, poeci, którzy od święta machną książkę dla dzieci, która w zamyśle nie ma nic wspólnego z tym, co piszą czy robią na co dzień. Natomiast u Tuwima ma się wrażenie, że to w gruncie rzeczy różne wymiary tego samego języka. Zresztą, jeśli dobrze poszukasz, znajdziesz na stronach „z wierszykami dla dzieci” teksty takie jak „Dwa wiatry” czy „Trawa”, które ukazały się w zupełnie dorosłych tomach wierszy. Nie upieram się zwykle w zacieraniu granic na siłę i dla sportu, ale wydaje mi się, że jest coś takiego specyficznego dla Tuwima, coś specyficznego w jego pisaniu, stosunku do języka, co powtarza się w jego tekstach satyrycznych, artykułach, notatkach, wypisach…
Wiersz jest poważny, wiersz jest niepoważny… Rozmawiałem z zeszłym tygodniu z Marianną Kijanowską –ukraińską poetką, która przekładała wiersze Tuwima dla dzieci. W szóstym wagonie lokomotywy, która przejeżdżała przez pokoje polskich dzieci stała armata – o! jaka wielka! W szóstym wagonie ukraińskiej lokomotywy armata nie stoi – została zastąpiona czymś zupełnie innym, nieniosącym śmierci. Tłumaczka nie chciała, żeby armaty, które ukraińskie dzieci słyszą dziś zanadto, wdzierały się również do świata bajek. Przygotowując wybór, mierzyłeś się w wierszach Tuwima z jakimiś armatami? Czymś, co w wierszach pisanych w innych zupełnie czasach i kontekście dziś jakoś szczególnie może uwierać czytelnika?
Jedyną taką kwestią, na którą trafiłem, były pewne antysemickie żarciki, ale antysemityzm to niepoważny, małego kalibru, przynajmniej dla każdego czytelnika, który potrafi właściwie używać w swoich lekturach kontekstu. Uwierać więc chyba to nie powinno, acz przedwojenny autor to jedno, a dzisiejszy redaktor drugie i głupotą byłoby takie treści powtarzać, przywoływać.
Nie chcę zagłębiać się w wątek armat i Ukrainy, bo nie wiedziałbym, co mam o tym powiedzieć. Natomiast odchodząc może od tego kontekstu, powiem ci, że cenię u Tuwima to, że zbytnio się nie przejmował i nie uważał na słowa, niezależnie od tego, do kogo mówił. Jako entuzjaście „Wiadomości Literackich” brakuje mi często tamtej złośliwości, inteligencji, dezynwoltury i sarkazmu we współczesnym życiu literackim. Więc jeśli Tuwim kogoś dziś jakoś uwiera, to niekoniecznie dlatego, że „zmieniły się czasy”, „zdezaktualizował się” i tak dalej. Przeciwnie – jeśli uwiera, to dlatego, że my – przeciętnie, ogólnie, staliśmy się, być może, przesadnie spięci.
O tak, zdecydowanie! Choć dezynwoltura, o której mówisz, to cechą osobnicza, a nie rzecz wynikająca z czasów. „Bal w Operze” był uznany za dzieło pornograficzne! Włączyłeś jego obszerne fragmenty w zbiór. W tym arcydzielnym tekście Miłosz widział apokaliptyczny apokryf. „„Bal w Operze” jest gwałtowną satyrą polityczną napisaną przez człowieka zrozpaczonego. Ale też czymś więcej. Bo odraza autora zwraca się nie tylko do danego ustroju, lecz do społeczeństwa ludzkiego w ogóle”. Bal w o‑pe-pe-erze – jak podobno miał mawiać Borejsza – osadzony przecież niby bardzo w nieczytelnych kontekstach i świecie, którego nie ma – nie stracił nic ze swej aktualności. Przerażające, prawda?
Przerażające, ale przecież to jedyne, co mamy – i dobrze, że mamy aż tyle. Świat Achikratora, w którym na tajniaka tajniak mruga, dostajemy i tak. Możemy mierzyć się z nim z „Balem…” lub bez „Balu…”, a myślę, że zarówno sam tekst, jak i historia człowieka, który go napisał, mogą nam być bardzo pomocne w myśleniu o tym, jaka jest rzeczywistość tu i teraz.
Skoro natomiast przywołujesz w tym kontekście Miłosza, to trochę odwróciłbym twoją diagnozę o aktualności „Balu”. Ten utwór jest aktualny nie pomimo tego, że w całkowicie nieskrępowany sposób zanurza się w swojej aktualności, ale właśnie dzięki temu. Pe-pe-ery się oczywiście zmieniają, ale ludzie, jak widać, nie. Dla mnie osobiście tego rodzaju uniwersalizująca lektura, która mówi o „społeczeństwie ludzkim w ogóle” jest tu zbyt prosta. Bo przecież ten tekst gra z jednej strony konkretem – buickami, royce’ami, tajniakami i tak dalej, z drugiej natomiast nieokreślonością. Same litery IDEOLO, które pojawiają się na murach, w prasie… Jakie to jest źródłowo produktywne w swojej nieokreśloności, prawda? I, dzięki temu, aktualne, przekładalne na tu i teraz, ale czy „zawsze i wszędzie”? To różnica. Bo przecież nieokreśloność nie znaczy, że IDEOLO pozbawione jest konkretnego punktu odniesienia. Ale to, że taki punkt istnieje nie oznacza od razu, by trzeba było wskazać, kto Alfa, a kto Beta. Tym bardziej, że Alfa i Beta to dla nas pieśń przeszłości, lecz zarówno moralistów, jak i nieszczęśliwych kochanków nam przecież nie brakuje. Więc nawet jeśli pewne konteksty są dziś czytelne tylko dla historyków, nie przeszkadza to temu, by tekst działał, by każdy go sobie aktualizował po swojemu. Myślę, że właśnie fragmentaryczny i niedomknięty charakter poetyki Tuwima odpowiada za tę żywotność i chroni „Bal…” przed zgubnym statusem zabytku literackiego. O wiele lepiej niż, niech mi Miłosz wybaczy, koncept powieści z kluczem o uniwersalnym przesłaniu.
Chyba nie jestem najlepszym polemistą w tej kwestii, bo bardzo chętnie nurkuję w przebrzmiałej bieżączce – starej felietonistyce, wywiadach – rzekach sprzed dekad, w których najważniejsze rozmówcom wydaje się to, co z perspektywy czasu staje się marginalne. Jest w tym coś perwersyjnie mediumicznego – wiesz, co przyniesie historia, która dla autorów jest przyszłością, wielką niewiadomą. Głębiej się przez to patrzy na ludzkie motywacje. Ale masz rację – na tle nawet wybitnej, doraźnej literatury „Bal…” błyszczy! Choć dla mnie równie ważny jest na przykład „Pogrzeb prezydenta Narutowicza”, który również włączyłeś do zbioru. Dzień, który był nagle znów jest – to potrafi tylko wielka literatura!
Pełna zgoda. Ricardo Piglia, argentyński pisarz, napisał coś podobnego o Kafce. Ujął to może w nieco zbyt podniosły dla mnie sposób, bo napisał, że Kafka umiał słuchać perwersyjnego szeptu historii, ale dodał do tego ciekawy kawałek fikcji. Otóż w jego paradokumentalnej powieści Kafka miał poznać w Pradze młodego Adolfa Hitlera. To, nawiasem mówiąc, możliwe, bo nie wiadomo dokładnie, co Hitler w tych latach robił i gdzie mieszkał. Więc Kafka miał w tej historii jako jedyny poważnie potraktować człowieka, którego inni brali wtedy za wariata. Umiał zobaczyć, dokąd te idee prowadzą.
Oczywiście nie każdy ma takie zdolności, prawie nikt, to, jak mówisz, właściwość wielkiej literatury. I myślę – tu się chyba zgadzamy, że Tuwim miał tę umiejętność. Oczywiście nie mógł wiedzieć, co się wydarzy, ale czuł, dokąd prowadzą wizje „endeckich pismaków”. To również odpowiada za siłę „Balu w Operze”.
Fragmenty „Balu…” w książce splatasz z innymi utworami tak, że zaczynają stanowić nową całość.
Kiedy Michał Głowiński przygotowywał wybór wierszy do Biblioteki Narodowej, zdecydował się na przedruk całości – i to jest właściwa decyzja. Tego rodzaju utwory czyta się w całości, wszelkie próby wskazania „najlepszych” czy „najbardziej reprezentatywnych” momentów są, moim zdaniem, skazane na porażkę.
Z drugiej strony, zamykanie książki w książce wydawało mi się bez sensu, zwłaszcza, że to raczej mała książka, czy mała próbka, biorąc pod uwagę rozległość dorobku Tuwima. Pomysł, by przeplatać fragmenty „Balu…” z wcześniejszymi wierszami jest propozycją odwrócenia kierunku czytania. Gdy Tuwim zaczyna, radykalna poetyka „Balu…” jest tylko jednym z możliwych kierunków ewolucji jego dzieła. A jednak jej okruchy są zawarte w wierszach Tuwima od samego początku. Takie spojrzenie wydobywa, przynajmniej mam nadzieję, że tak jest, ten szczególny charakter „Balu w Operze”, który nazwano, jak powiedziałeś, apokryfem właśnie „apokaliptycznym”.
Kiedy przygotowywałem wybór Białoszewskiego, zastanawiałem się, czy nie ma w tym czegoś niestosownego. Trudno o coś równie niezgodnego z duchem awangardy niż celebracja setnych urodzin. Kiedy wracam do „Błagania”, łapie mnie ten sam lęk. Nie bałeś się, czytając ten wiersz, że na końcu padnie „od wyborów na stulecie urodzin”?
W swoich poglądach na ten temat jestem konsekwentny. Uważam, że wybór jest zawsze lepszy niż brak wyboru.
Oczywiście. Miałem na myśli to, że Tuwim, jak mi się zdaje, bał się upomnikowienia, a tworzenie wyborów może nieść pokusę pisania ich w nazbyt namaszczony sposób. Miał agorafobię – pewnie wsadzenie na cokół mogło pogłębiać tę przypadłość. Na szczęście Która godzina, gówniarzu? unika tej pułapki.
Zgadzam się z tobą w zupełności i oczywiście takie wątpliwości też mi towarzyszyły. Kiedy zaczynałem pracę, pomyślałem, że zamiast sięgać do współczesnych wydań, wolę poczytać Tuwima w wydaniach przedwojennych z ich, inną jednak, ortografią i interpunkcją. Poszedłem do czytelni Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, bo tak stare książki udostępniają tylko na miejscu, i zacząłem czytać, bez nastawienia, by szukać jakiegoś klucza czy konceptu. Pierwszym, co mnie uderzyło, było to, jak współczesny jest język tej poezji. Bardzo szybko nabrałem pewności, że nie będzie to okolicznościowa laurka, ale całkiem współczesna książka. A jak było z tobą i Białoszewskim?
Również myślałem o tym, że organizowanie benefisu z wielkim, złotym fotelem i konfetti dla czcigodnego solenizanta byłoby paradoksalnym brakiem szacunku. Putrament by pewnie sobie o czymś takim marzył. Ale Białoszewski? Tuwim? On pewnie by powiedział: „Pocałujcie wy mnie wszyscy w dupę”. Właśnie dlatego twój zbiór – od tytułu, przez układ i wybór – tak mi się podoba!
Dziękuję, to bardzo miłe, bo to jest dokładnie ta intuicja, której trzymałem się od początku, pracując nad tym wyborem.
Słyszałem legendy o wrocławskich tramwajach. Jeździsz czasem na ich przednich platformach?
O, nie. Występuję jako autor wyboru i posłowia, jeżdżę w drugim wagonie, wygodnie rozparty na szafce znajdującej się przy tylnej szybie. Niemniej, wrocławskim tramwajom inni zapewnili miejsce w polskiej poezji współczesnej. Widzisz tu, jako czytelnik, jakieś punkty styczne?
Słyszałem, że u was każdy czymś sobie dojedzie na koniec Grabiszyńskiej. Ale w każdym mieście mamy ten sam tramwaj, który pewnego dnia znajdziesz na załączonym obrazku. To co – wskakujemy i jedziemy godzinkę pokomunizować i poprzeglądać broszurki pornograficzne
Chodź pobluźnić – dziś święto.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.
ur. w 1990 r. we Wrocławiu. Publikował m.in. w „Odrze” i „2miesięczniku”. Laureat „Połowu” oraz projektu „Pierwsza książka” w ramach festiwalu Stacja Literatura.
Urodzony w 1983 r. w Bytomiu. Poeta i grafik, autor książek poetyckich Chyba na pewno (Biuro Literackie 2019), za którą otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius, Lorem ipsum (Biuro Literackie 2022) oraz Karnister (Biuro Literackie 2024). Tłumacz tomów Głosy Kateriny Michalicyny (Pogranicze 2022), Oddychaj Oleny Stepanenko (Pogranicze 2023) oraz Tryb Switłany Powalajewej (Pogranicze 2024), autor wyboru wierszy Mirona Białoszewskiego Z dnia robię noc (Biuro Literackie 2022).
Trzydziesty szósty odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 29.
WięcejTrzydziesty piąty odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 29.
WięcejGłos Jakuba Pszoniaka w debacie „Kroniki osobiste”.
WięcejRozmowa Jakuba Skurtysa z Jakubem Pszoniakiem, towarzysząca premierze książki Karnister Jakuba Pszoniaka, wydanej w Biurze Literackim wydanej w Biurze Literackim 28 października 2024 roku.
WięcejTrzydziesty trzeci odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 29.
WięcejTrzydziesty trzeci odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 29.
WięcejImpresja Aleksandra Trojanowskiego na temat poezji Moniki Bistuły, wyróżnionej w ramach projektu „Pracownie otwarte wierszem 2023”.
WięcejDwudziesty ósmy odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejCzytanie z książki lorem ipsum z udziałem Jakuba Pszoniaka ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejImpresja Jakuba Pszoniaka na temat poezji Michała Dziedzica, wyróżnionego w ramach projektu „Pracownie otwarte wierszem 2023”.
WięcejCzytanie z książki Która godzina, gówniarzu? Juliana Tuwima z udziałem Aleksandra Trojanowskiego w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejDwudziesty odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejImpresja Jakuba Pszoniaka na temat poezji Anny Rosłoniec, wyróżnionej w ramach projektu „Pracownie otwarte wierszem 2023”.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Która godzina, gówniarzu Juliana Tuwima i Aleksandra Trojanowskiego, wydanej w Biurze Literackim 4 września 2023 roku.
WięcejCzytanie z książki Romantyczność. Współczesne ballady i romanse inspirowane twórczością Adama Mickiewicza w ramach festiwalu TransPort Literacki 27.
WięcejCzytanie z książki Z dnia robię noc Mirona Białoszewskiego z udziałem Jakuba Pszoniaka w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zemler.
WięcejÓsmy odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 27.
WięcejAutorski komentarz Jakuba Pszoniaka, towarzyszący premierze książki lorem ipsum, która ukaże się w Biurze Literackim 24 października 2022 roku.
WięcejRozmowa Jakuba Sęczyka z Jakubem Pszoniakiem, towarzysząca premierze książki lorem ipsum Jakuba Pszoniaka, wydanej w Biurze Literackim 31 października 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę lorem ipsum Jakuba Pszoniaka, która ukaże się w Biurze Literackim 24 października 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę lorem ipsum Jakuba Pszoniaka, która ukaże się w Biurze Literackim 24 października 2022 roku.
WięcejAutorski komentarz Jakuba Pszoniaka, towarzyszący premierze książki Z dnia robię noc Mirona Białoszewskiego, wydanej w Biurze Literackim 4 kwietnia 2022.
WięcejRozmowa Przemysława Suchaneckiego z Kubą Pszoniakiem, towarzysząca premierze książki Mirona Białoszewskiego Z dnia robię noc, wydanej w Biurze Literackim 4 kwietnia 2022.
WięcejOdpowiedzi Jakuba Pszoniaka na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejCzytanie z książki Parkingi podziemne jako miasta spotkań z udziałem Aleksandra Trojanowskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.
WięcejGłos Aleksandra Trojanowskiego w debacie „Nowe języki poezji”.
WięcejRozmowa Aleksandra Trojanowskiego i Jakuba Sęczyka z Konradem Górą, towarzysząca wydaniu książki Konrada Góry Wojna (pieśni lisów), która ukazała się w Biurze Literackim 29 października 2020 roku.
WięcejCzytanie z książki Chyba na pewno z udziałem Jakuba Pszoniaka w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.
WięcejCzytanie z książki Połów. Poetyckie debiuty 2018 z udziałem Marii Halber, Marcina Pierzchlińskiego, Marcina Podlaskiego, Katarzyny Szaulińskiej, Aleksandra Trojanowskiego i Antoniny Małgorzaty Tosiek w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.
WięcejRozmowa Konrada Góry z Aleksandrem Trojanowskim, towarzysząca premierze książki Parkingi podziemne jako miasta spotkań, która ukazała się w Biurze Literackim 10 lutego 2020 roku.
WięcejAutorski komentarz Aleksandra Trojanowskiego, towarzyszący premierze książki Parkingi podziemne jako miasta spotkań, która ukazała się w Biurze Literackim 10 lutego 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Aleksandra Trojanowskiego Parkingi podziemne jako miasta spotkań, która ukaże się w Biurze Literackim 10 lutego 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Aleksandra Trojanowskiego Parkingi podziemne jako miasta spotkań, która ukaże się w Biurze Literackim 10 lutego 2020 roku.
WięcejKatarzyna Szaulińska rozmawia z Aleksandrem Trojanowskim, laureatem 13. edycji „Połowu”.
WięcejAutorski komentarza Aleksandra Trojanowskiego, laureata 13. edycji „Połowu”.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Aleksandra Trojanowskiego Parkingi podziemne jako miasta spotkań. Prezentacja laureata projektu „Poetyckie debiuty 2018”.
WięcejRozmowa Tomasza Bąka z Jakubem Pszoniakiem, towarzysząca wydaniu książki Chyba na pewno, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 1 kwietnia 2019 roku.
WięcejAutorski komentarz Jakuba Pszoniaka do książki Chyba na pewno, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 1 kwietnia 2019 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Chyba na pewno Jakuba Pszoniaka, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 1 kwietnia 2019 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Chyba na pewno Jakuba Pszoniaka, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 1 kwietnia 2019 roku.
WięcejAleksander Trojanowski rozmawia z Marią Halber, laureatką 13. edycji „Połowu”.
WięcejFinałowy zestaw „Wierszy doraźnych 2018” autorstwa Jakuba Głuszaka, Pawła Harlendera, Aglai Janczak, Antoniny Małgorzaty Tosiek, Aleksandra Trojanowskiego, Jakuba Pszoniaka.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Jakuba Pszoniaka. Prezentacja w ramach projektu „Pierwsza książka”.
WięcejGłos Jakuba Pszoniaka w debacie „Biurowe książki roku 2017”.
WięcejGłos Jakuba Pszoniaka w debacie „Zmiana warty”.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Jakubem Pszoniakiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Jakuba Pszoniaka w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejGłos Jakuba Pszoniaka w debacie „Czytam naturalnie”.
WięcejCzytanie z książki Która godzina, gówniarzu? Juliana Tuwima z udziałem Aleksandra Trojanowskiego w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejDwudziesty odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejRecenzja Aleksandra Nawareckiego, towarzysząca premierze książki Która godzina, gówniarzu? Juliana Tuwima i Aleksandra Trojanowskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 4 września 2023 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Która godzina, gówniarzu Juliana Tuwima i Aleksandra Trojanowskiego, wydanej w Biurze Literackim 4 września 2023 roku.
WięcejRecenzja Karola Maliszewskiego, towarzysząca premierze książki lorem ipsum Jakuba Pszoniaka, wydanej w Biurze Literackim 24 października 2022 roku.
WięcejRecenzja Anny Marchewski, towrzysząca premierze książki Aleksandra Trojanowskiego Parkingi podziemne jako miasta spotkań, która ukazała się w Biurze Literackim 10 lutego 2020 roku.
WięcejImpresja Dawida Mateusza na temat zestawu wierszy Parkingi podziemne jako miasta spotkań Aleksandra Trojanowskiego, laureata 13. edycji „Połowu”.
WięcejKomentarz Kacpra Bartczaka do zestawu wierszy Kuby Pszoniaka „Chyba na pewno”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
Więcej