Sestyna II
allegro doppio wróćmy do początku
do matki edmunda zastygłej w czasie
w drzwiach ganku dziś wpięła sobie
czerwone kwiaty we włosy te rzeczy
niepojęte i nieprzyzwoite i boże teraz
tak strasznie mi się podoba przy pracy
wtedy łamano żółtą śmierdzącą tabakę tyle pracy
wyrosło w tych polach zazdrościłam z początku
koleżankom że latem pracowały stać je było teraz
na avon hm i smsy rzecz jasna rozumiem po czasie
że chodziło o różnicę klasową nie tylko o rzeczy
które mogły sobie kupić one same musiały sobie
sprawić podręczniki na wrzesień ja niczego sobie
nie mogłam sprawić czułam się głupio bez pracy
ale w pracy czułam się również głupio w gruncie rzeczy
najgorzej miały te ze wsi bo z matkami od początku
mówiły wyłącznie o podziale pracy w czasie
i niewiele więcej choć może są i inne matki teraz
jedna otwiera mi drzwi i wiem już co to jest armenia teraz
nie wiem jeszcze co to jest właściwie polska myślę sobie
jakieś totalne pierdoły o unii europejskiej w swoim czasie
dowiem się jeszcze raz o armenii i o różnicy i o spędzaniu pracy
na życiu i że to wszystko plus miłość jest niemal w początku
niemal każdej gotowej do bycia nazwaną rzeczy
weźmy oddech są to wręcz metafizyczne rzeczy
choć przypomniało mi się teraz
co powiedziała mi o nich zachwycona z początku
edmundem matka – „byliście chyba pisani sobie,
tyle że ojca edmunda aresztowali z proszkami” takiej pracy
nie brakowało ani na wsi ani w mieście w żadnym czasie
nie ma miejsca na błędy w czasie
nie ma nawet miejsca na rzeczy
ponieważ czas jest abstrakcyjną miarą pracy
a nie np. schowkiem. Jak mam pisząc to teraz
romantyzować fakt że ich deportowano jakoś sobie
radzą wiem to z fb ale nie wiedziałam na początku
i jak ona stoję teraz na początku
sama sobie w czasie
pracy rzeczy
różne rodzaje skrótów; ruchomy bohater; skrzące się, białe kości niewiedzy; wewnętrzne rozwiązanie
sarna wie, co to życie, ale nie ja,
tratwa wie, co to życie, ale nie ja,
choć słowa są słabe, biją na oślep
i ten tekst żyje sam (że byłem
zbyt łatwopalny,
za mało wierny,
po prostu skończony),
GPS wie, co to życie, ale nie ja,
pęknięcia, wgniecenia, bąbelki wody,
święto wychodzenia w dzień
i święto wychodzenia w nocy,
przez co IUD wie, co to życie, ale nie ja,
maj wie, co to życie, ale nie ja,
w ogrodzeniu widzianym w dzień
i w ogrodzeniu widzianym w nocy,
ZOO wie, co to życie, ale nie ja,
cios wie, co to życie, ale nie ja,
zrobiłam błędy na swojej klawiaturze,
teraz to poprawiam (bo byłam
zbyt łatwopalna,
za mało wierna,
po prostu skończona),
znalazłam się w praniu suszonym na słońcu,
dzień oddał mi się we znaki, zupełnie,
córka nosi nazwisko i dostawia blask!
teraz ja będę królem,
drugą stroną wyjścia:
to czarna ciecz, gar ziemi.
To nowe, gorsze drożdże.