utwory / premiery w sieci

Trifolium

Anna Rosłoniec

Premierowy zestaw wierszy Anny Rosłoniec Trifolium. Wyróżnienie w ramach projektu „Pracownie otwarte wierszem 2023”.

Trifolium pratense L.

Pra­ten­se czy­li łąko­wa. L. od Karo­la Lin­ne­usza, któ­ry nie miał
złu­dzeń. Trzy liście i tyle, tri­fo­lium. Czte­ro­list­nych
w zasa­dzie nie ma, jed­na na pięć tysię­cy, według bada­nia
koni­czyn (2017). W nazwie nie ma nic o kwia­tach.
Ma kwia­ty. Leczy cho­ro­by skó­ry, wysyp­ki, bóle
reu­ma­tycz­ne, zapa­le­nia pęche­rza, świet­na na
kaszel, tra­wie­nie, ugry­zie­nia owa­dów, ma w sobie fla­wo-
noidy, barw­ni­ki anto­cy­ja­no­we, feno­lo­kwa­sy, związ­ki
kuma­ry­no­we, wita­mi­ny, sole mine­ral­ne. Tri­fo­lium
pra­ten­se L. stoi w wazo­nie na sto­le. Jest deko­ra­cją.


Wrony i mewy

Dziś na pla­ży pod­glą­da­łam wro­ny.
Wyja­da­ły palusz­ki z pla­sti­ko­wych tore­bek.

Mewy obser­wo­wa­ły je z wody.

Moje mewy –
odkąd prze­czy­ta­łam, że głod­ne
zaczy­na­ją zja­dać wła­sne
pisklę­ta, codzien­nie rano zno­szę im
ziar­na, pest­ki, suszo­ne jago­dy.

Co inne­go mia­ła­bym robić?


Nie daje mi to spokoju

Kie­dy ją pozna­łam, była eme­ry­to­wa­ną lekar­ką, broń Boże, nie idź na medy­cy­nę. Bała się wszyst­kie­go, a naj­bar­dziej jak jeź­dzi­łam na rowe­rze. Nie lubi­łam jej. Była jedy­ną bab­cią, któ­ra nie goto­wa­ła. To dzia­dek co nie­dzie­la piekł schab, robił zupę z mro­żo­nek. Zdra­dza­ła go mar­chew­ka. Kocha­ła modę na suk­ces, kata­log bon prix, na pal­cu nosi­ła napar­stek, bez prze­rwy prze­ra­bia­ła szwy w ubra­niach, cią­gle z nich wyra­sta­ła, jak dziec­ko. Kil­ka zim z rzę­du pró­bo­wa­ła dać mi w pre­zen­cie swo­je futro. W koń­cu zre­zy­gno­wa­ła. W piw­ni­cy wisia­ły jej obra­zy. Kwia­ty, mówi­li­śmy o nich z prze­ką­sem.

Zanim ją pozna­łam, podob­no, dużo się śmia­ła.


Czy ona ze mną zerwała?

[wycię­te z gaze­ty zdję­cie kobie­ty wcho­dzą­cej po scho­dach, kobie­ta jest tyłem, widać jej gołe ple­cy, ma na sobie różo­wą sukien­kę]

Pozo­sta­łe dołą­czo­ne wycin­ki:
„Przy tabli­cy na rau­szu”

„Wil­czy ape­tyt”

„Jestem słoń­cem”

„Poże­ram”

„!!!”

„Tak lubię czuć w ciem­no­ści tam­tą obec­ność” (dopi­sa­ne ołów­kiem: „A. Kowal­ska”)

„…”

„Moja Wiel­ka Grec­ka Uciecz­ka”


Siew warzyw z Bogiem Obfitości

Powie­dzia­łam mu, że są brzyd­kie, a on na to że
nie­praw­da, więc zasa­dzi­li­śmy te jego aksa­mit­ki,
mar­chew, dwa rodza­je sała­ty, wyzna­czy­łam
rzę­dy, odle­gło­ści, zmie­rzy­łam głę­bo­kość
sie­wu, a on sypał gar­ścia­mi, co tam moje
pomia­ry, kre­ski zbęd­ne, chcia­łam
pro­te­sto­wać

ale nasio­na wsią­kły już w zie­mię.
Bóg Obfi­to­ści pro­mie­niał,
Bóstwo Nad­uro­dza­ju tań­czy­ło.

O autorze

Anna Rosłoniec

Pisze wiersze i prozę. W 2020 ukazała się jej pierwsza powieść pt. Zorza (Wyd. MG). Laureatka Konkursu Poetyckiego im. Z. Krukowskiego (2022). Jej wiersze były publikowane we „Frazie” i w „Pocztówkach Literackich” w „Odrze”. Jej opowiadania można przeczytać w „Helikopterze”. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Wiersze o splątaniach

recenzje / ESEJE Jakub Pszoniak

Impre­sja Jaku­ba Pszo­nia­ka na temat poezji Anny Rosło­niec, wyróż­nio­nej w ramach pro­jek­tu „Pra­cow­nie otwar­te wier­szem 2023”.

Więcej