teksty / Esej

O Na przecięciu arterii Krzysztofa Siwczyka

Józef Olejniczak

Recenzja Józefa Olejniczaka, towarzysząca premierze książki Krzysztofa Siwczyka Na przecięciu arterii, wydanej w Biurze Literackim 23 września 2024 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

1.

Krzysz­tof Siw­czyk przy­słał mi swo­ją nową książ­kę Na prze­cię­ciu arte­rii, napi­sał w odręcz­nej dedy­ka­cji, że „ta pro­za zosta­ła napi­sa­na, żeby bola­ło”. Krzy­siu – boli. To, według dekla­ra­cji Poety, jego pierw­sza pro­za­tor­ska książ­ka. Czy na pew­no te krót­kie frag­men­ty, egzy­sten­cjal­ne strzę­py, nie są poezją? Moim zda­niem są. „Wszyst­ko jest poezja” – ogło­sił Edward Sta­chu­ra, wie­le lat temu. Chy­ba się mylił, zapła­cił zresz­tą za to życiem. Bycie w wyobraź­ni ‒ co jest prze­cież isto­tą poezji ‒ tam, gdzie racjo­nal­ność nie się­ga, wysta­wia bru­tal­ne rachun­ki.

2.

Nie ma w tej książ­ce nie­po­trzeb­nych słów, wszyst­kie waż­ne, żad­ne­go nie wol­no pomi­nąć. Czy nie jest to cecha poetyc­kiej mia­ry słów? Prze­ce­niam? No to prze­czy­taj­cie, nie tyl­ko po to, żeby ten sąd spraw­dzić.

3.

Dora­sta­nie i doj­rze­wa­nie w PRL, mito­lo­gi­zo­wa­ne, ide­ali­zo­wa­ne, „bo tam nasza mło­dość”… Wypie­ra­my paskudz­twa, któ­re jedli­śmy, okro­pień­stwa nisz­czo­nej prze­strze­ni, archi­tek­to­nicz­ną i budow­la­ną fuszer­kę, byle­ja­kość codzien­no­ści, byle­ja­kość wszyst­kie­go wła­ści­wie, bie­dę po pro­stu… Siw­czyk, jego nar­ra­tor, cho­ciaż lepiej chy­ba pisać po pro­stu Siw­czyk, bo Na prze­cię­ciu arte­rii to książ­ka bole­śnie auto­bio­gra­ficz­na, oca­la pamięć miejsc, zapa­chów, sma­ku. Oca­la brzy­do­tę i byle­ja­kość jako doświad­cze­nie egzy­sten­cjal­ne poko­leń uro­dzo­nych i doj­rze­wa­ją­cych w PRL. To taki świat bez nadziei, ale i prze­trwa­nia. Tyl­ko czy prze­trwa­nie może być sen­sem egzy­sten­cji, czy powin­no nim być?… Może, taką mam nadzie­ję, młod­si czy­tel­ni­cy tej książ­ki, co naj­wy­żej pamię­ta­ją­cy PRL z wcze­sne­go dzie­ciń­stwa, wię­cej zro­zu­mie­ją nas – dzia­der­sów?

4.

Cud ojco­stwa. Prze­ży­wa­nie ojco­stwa. Odpo­wie­dzial­ność ojco­stwa. „Tak, spro­wa­dzi­łeś na jało­wą zie­mię czło­wie­ka, któ­ry nie jest nicze­mu winien.” [s. 32] Coś (w życiu i języ­ku) trze­ba zmie­nić… To „tyl­ko” lite­ra­tu­ra, „pisz mnie wyraź­niej” [s. 38], „Ty” boha­te­ra prze­ista­cza się w „Ja”.

5.

Trud ojco­stwa. Te wszyst­kie uten­sy­lia, coraz ich wię­cej!… I nie­po­rad­ność. I strach, że „coś” źle się zro­bi. „Ja” sta­je się mniej wyra­zi­ste niż poprzed­nio „Ty”, do któ­re­go się zwra­ca­łeś. Nie ma już zewnętrz­no­ści (PRL!), sta­je się nie­waż­na?… Trze­ba „facho­wo” zmie­nić pie­lu­chę, odcią­gnąć wydzie­li­nę z noska (któ­re narzę­dzie do tego słu­ży?) Gdzie „Ja” jest(em)? Gdzie „Ty” jest(eś)? Prze­cież prze­pi­sa­łem się z „Ty” na „Ja”, piszę Sie­bie wyraź­niej?

6.

Trud, ale i wypie­ra­nie ojco­stwa… Cór­ka ginie w napi­sa­nym „Ja”, powró­ci, ale to pod koniec książ­ki. „Ja” samo-się-pisze w coraz bar­dziej intym­ny spo­sób. Coraz bar­dziej odda­la się uprzed­nie „Ty”. Wraz z cór­ką (i ojco­stwem) zni­ka też tło, Gli­wi­ce póź­nych lat osiem­dzie­sią­tych, może począt­ku dzie­więć­dzie­sią­tych. Zosta­je „Ja”, samot­ny, ale – jed­nak mniej jak­by wia­ry­god­ny, coraz bar­dziej „napi­sa­ny”, coraz mniej toż­sa­my z moim (a może „każ­de­go”) doświad­cze­niem.

7.

Nie, nie samot­ny, bo wra­ca „Ty”, ojciec, umie­ra­ją­cy, cier­pią­cy. Już nie ma rado­ści ojco­stwa, jest gro­za syno­stwa (tak, „gro­za”, bo towa­rzy­sze­nie cier­pie­niu jest gro­zą wypie­ra­ją­cą wszel­kie rado­ści, wiem coś o tym…).

8.

To wszyst­ko są doświad­cze­nia pod­sta­wo­we, doświad­cze­nia Każ­de­go. Opo­wie­dzieć je – jak? Napi­sać je – jak? Prze­cież, doświad­cza­jąc, „bra­ku­je słów”; tak się mówi. Wkra­cza poezja, wkra­cza lite­ra­tu­ra, prze­kra­cza gra­ni­ce. Trans­gre­sję widzę/słyszę w bólu książ­ki Siw­czy­ka.

9.

„Wcho­dzi­łem po scho­dach jak kie­dyś, cicho, żeby cię nie zbu­dzić. Ode­mknię­te drzwi świe­ci­ły przy­ciem­nio­nym świa­tłem przed­po­ko­ju. Mat­ka zapa­li­ła ci świecz­kę, na noc­nym sto­li­ku stał kom­pot. Cie­pło ucho­dzi­ło, pod­wią­za­łem mięk­ką żuchwę, wosk stygł na pal­cach.” [s. 55] I tyle? Banał! Koniec. Co dalej?

10.

Pamięć. Trau­ma. Ilu­zja dzi­wacz­ne­go, cho­ciaż nie­unik­nio­ne­go dyle­ma­tu literatura/rzeczywistość. Ojciec po stro­nie rze­czy­wi­ste­go, a „Ja”? Pomię­dzy, czy­li nigdzie. Bo wybór nie jest moż­li­wy. „Koniec i bom­ba, kto czy­tał ten trą­ba”, a „Na obiad była potraw­ka z kury” [Gom­bro­wicz] Wra­ca Cór­ka, codzien­ność, przed­mio­ty – te same, lecz inne, bo zazna­czo­ne obec­no­ścią Nie­obec­ne­go…

11.

„Dziś jest pią­tek. Dzie­więt­na­sty maja. Dzień będzie dłuż­szy od naj­krót­sze­go. Stan wód: w nor­mie. Stan powie­trza: dobry. Jutro spo­dzie­wa­ne są prze­lot­ne opa­dy, towa­rzy­szyć im będą burze. I to wszyst­ko.” [s. 69]

12.

Bory­kam się z książ­ką (piszę: „książ­ką”, bo nie wiem, jaki to gatu­nek) od dwóch tygo­dni. Zapo­wie­dział Autor w dedy­ka­cji, że będzie bola­ło, są jed­nak róż­ne rodza­je bólu. Mój przy lek­tu­rze jest współ-doświad­cza­niem z jej pod­mio­tem (ale któ­rym? W pierw­szej czę­ści jest prze­cież inny, niż w dru­giej). Co doty­czy zarów­no ini­cja­cji w doro­słość, ojco­stwa, jak i towa­rzy­sze­nia umie­ra­niu ojca. No i jesz­cze – obec­ne prze­cież na dru­gim pla­nie – Gli­wi­ce… Nie mam więc, ocze­ki­wa­nej od auto­ra recen­zji, tzw. obiek­tyw­nej oce­ny, nie wiem, czy ta książ­ka jest „wybit­na”, „dobra”, „obie­cu­ją­ca”, „kiep­ska”, sła­ba”, „zła”… Uchy­lam się od jakiej­kol­wiek oce­ny. Poza kon­klu­zją, że to trze­ba prze­czy­tać i prze­żyć…

Lite­ra­tu­ra prze­kra­cza gra­ni­ce wyra­żal­no­ści. To, cze­go wprost powiedzieć/napisać nie potra­fi­my lub nie jeste­śmy w sta­nie, sta­je się jej przed­mio­tem. Więc jest też ratun­kiem dla – pisa­rzy i czy­tel­ni­ków – nie­po­tra­fią­cych sobie z rze­czy­wi­sto­ścią pora­dzić. Cóż, to war­to, to trze­ba prze­czy­tać, i prze­żyć…

O autorze

Józef Olejniczak

Urodzony w 1957. Zatrudniony w Instytucie Polonistyki na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Śląskiego. Napisał kilkanaście książek o największych postaciach polskiej literatury modernistycznej (Gombrowicz, Wat, Miłosz, Wittlin, Myśliwski, Schulz, Nowak, Białoszewski), pracuje jako nauczyciel akademicki z kilkuset studentami, wielu z nich to dzisiaj „badacze literatury” lub pisarze. Kocha żonę, córkę i wnuczkę (teraz chyba najbardziej).

Powiązania

„Oko dostrzegające grozę świata” versus „oko zimnej ciekawości” – o wierszach Grzegorza Kwiatkowskiego i jednym artykule na ich temat

recenzje / ESEJE Józef Olejniczak

Wypo­wiedź Józe­fa Olej­ni­cza­ka poświę­co­na książ­ce Karl-Heinz M. Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go.

Więcej

Same dreszcze

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Krzysztof Siwczyk

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Krzysz­to­fem Siw­czy­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Krzysz­to­fa Siw­czy­ka Na prze­cię­ciu arte­rii, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 wrze­śnia 2024 roku.

Więcej