teksty / Esej

Być może miłość jest miejscem

Zuzanna Sala

Recenzja Zuzanny Sali, towarzysząca premierze książki Antoniny Tosiek żertwy, wydanej w Biurze Literackim 18 listopada 2024 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

O ile nale­ży­my do ludzi, któ­rym nie jest obcy myślo­wy odruch kata­lo­go­wa­nia, porząd­ko­wa­nia i łącze­nia zja­wisk, naj­czę­ściej doce­nia­my rów­nież zesta­wia­nie ich na zasa­dzie kon­tra­stu. To szcze­gól­nie przy­dat­ny mecha­nizm w kry­ty­ce lite­rac­kiej, jesz­cze przy­dat­niej­szy zaś – w dydak­ty­ce. Cza­sem jest on pod­sta­wą war­to­ścio­wa­nia, ale nie zawsze. Głów­nym jego celem jest zła­pa­nie spe­cy­fi­ki dane­go zja­wi­ska dzię­ki skon­tra­sto­wa­niu go z innym, pozor­nie podob­nym. Sama na wła­sne potrze­by wyko­nu­ję ten ruch nad wyraz czę­sto, zwłasz­cza przy oka­zji mode­ro­wa­nia roz­mo­wy na zaję­ciach czy w trak­cie warsz­ta­tów. Led­wie parę mie­się­cy temu, gdy Anto­ni­na Tosiek była jesz­cze autor­ką jed­nej książ­ki, pro­po­no­wa­łam stu­den­tom taką kon­tra­sto­wą lek­tu­rę poje­dyn­czych wier­szy jej autor­stwa zesta­wio­nych z utwo­ra­mi poet­ki w podob­nym wie­ku i z podob­nym dorob­kiem, tj. Urszu­li Siko­ry.

Tak jak wspo­mnia­łam – takie kon­tra­sto­wa­nie nie zawsze słu­ży war­to­ścio­wa­niu. Moż­na zupeł­nie neu­tral­nie czy­tać syn­chro­nicz­nie poet­kę piszą­cą o Agro­unii i tę, któ­ra zaj­mu­je się bab­ci­ny­mi zwy­cza­ja­mi, wska­zu­jąc na róż­ni­ce w usta­wie­niu pod­mio­tu, poten­cja­le afek­tyw­nym i rekwi­zy­to­rium tych poetyk. Moż­na sym­pa­ty­zo­wać z tą poet­ką, któ­ra dzie­li kra­jo­braz spo­łecz­ny podług inte­re­sów, albo z tą, któ­ra szu­ka mię­dzy­po­ko­le­nio­wych linii połą­czeń kobie­ce­go doświad­cze­nia. Moż­na, ale ja po tę moż­li­wość się­gam zazwy­czaj tyl­ko pozor­nie – kon­trast w tej jed­no­cze­snej lek­tu­rze posłu­żył mi raczej do wyja­skra­wia­nia tego, co uwa­ża­łam na eta­pie debiu­tów za inte­re­su­ją­ce, na tle tego, co jawi­ło mi się jako wtór­ne, nud­ne i bez­płod­ne poli­tycz­nie. Anto­ni­nę Tosiek mam za jed­ną z naj­cie­kaw­szych współ­cze­snych poetek pro­win­cji i być może nie błysz­cza­ła­by w moich oczach tak jasno, gdy­by nie wybi­ja­ła się swo­im pisa­niem na tle nud­nych i zara­zem nie­bez­piecz­nych ten­den­cji.

Zaczy­nam od tych dys­tynk­cji z pew­ną nie­śmia­ło­ścią, ponie­waż dru­gi tom Tosiek znacz­nie róż­ni się od jej debiu­tu. Jest bar­dziej jed­no­li­ty tema­tycz­nie, znacz­nie intym­niej­szy i choć sta­no­wi kon­ty­nu­ację pierw­szej książ­ki, to robi to na znacz­nie głęb­szym i bar­dziej sub­tel­nym pozio­mie niż mogli­by­śmy tego ocze­ki­wać. Zasad­nym więc było­by pyta­nie: sko­ro żer­twy to książ­ka poetyc­ka opo­wia­da­ją­ca o opie­ce nad star­szą oso­bą dotknię­tą Par­kin­so­nem –  nie­się­ga­ją­ca tak bez­po­śred­nio jak Sto­ry­tel­ling do wiej­skie­go wie­lo­gło­su o bie­dzie i wyklu­cze­niu – to czy jest sens zesta­wiać ją z domi­nu­ją­cym obra­zem pro­win­cji w nowej lite­ra­tu­rze?

Ano chy­ba jest. Bo w pakie­cie z wsią i cha­tą z drew­na idzie prze­cież bar­dzo czę­sto we współ­cze­snych książ­kach arche­typ star­szej kobie­ty. Takiej, któ­ra ema­nu­je mądro­ścią lub czu­ło­ścią, z któ­rą moż­na zawrzeć nie­pod­ra­bial­ną więź opar­tą na wspól­no­cie doświad­czeń (np. cie­le­snych, doty­czą­cych cią­ży i macie­rzyń­stwa). Jak w Łako­mych Mał­go­rza­ty Leb­dy, gdzie sce­na obmy­wa­nia scho­ro­wa­ne­go cia­ła słu­ży prze­nie­sie­niu nar­ra­cyj­nej uwa­gi na bli­znę po cesar­skim cię­ciu i tym samym wywo­łu­je u bab­ci głów­nej boha­ter­ki odruch dzie­le­nia się swo­ją histo­rią i wspo­mnie­nia­mi. Opie­ka jest tam pre­tek­stem do wzmoc­nie­nia wię­zi, któ­ra pozo­sta­je sil­na mimo róż­nic dzie­lą­cych kobie­ty z róż­nych poko­leń. Pra­ca to tak napraw­dę tkli­wa współ­o­bec­ność, peł­na sio­strzeń­skich impul­sów do myśle­nia w kate­go­riach wspól­no­to­wych. I jeśli to wyda­je nam się cukier­ko­we, to powin­ni­śmy zwró­cić uwa­gę na fakt, że Łako­me są jed­ną z nie­licz­nych ksią­żek odno­to­wu­ją­cych w ogó­le koniecz­ność pra­cy opie­kuń­czej, któ­ra wyni­ka z nie­sa­mo­dziel­no­ści powo­do­wa­nej cho­ro­bą oso­by star­szej. W tym sen­sie (moc­no, przy­znaj­my, ogra­ni­czo­nym) książ­ka obej­mu­je swo­im hory­zon­tem coś wię­cej niż więk­szość tytu­łów repre­zen­tu­ją­cych tzw. pra­bab­kizm w pol­skiej lite­ra­tu­rze najnowszej[1].

Moc żertw pole­ga mię­dzy inny­mi na poka­za­niu, jak naiw­na jest fan­ta­zja o opie­ce-jako-współ­by­ciu, na pod­kre­śle­niu, jak prze­este­ty­zo­wa­na i sfe­ty­szy­zo­wa­na wizja rela­cji leży u jej fun­da­men­tów. To, że miłość jest pra­cą potwor­nie trud­ną i peł­ną poświę­ceń, zaczę­li­śmy już w lite­ra­tu­rze oswa­jać za pośred­nic­twem wie­lo­aspek­to­wych nar­ra­cji o rodzi­ciel­stwie. Tosiek swo­ją dru­gą książ­ką nakie­ro­wu­je uwa­gę na miej­sce, któ­re jest jesz­cze bar­dziej sta­bu­izo­wa­ne i wypar­te niż pra­ca matek. Bo choć nie ule­ga wąt­pli­wo­ściom, że macie­rzyń­stwo stop­niu­je swo­je wyzwa­nia w zależ­no­ści od sytu­acji mate­rial­nej rodzi­ców (choć­by poprzez dostęp do płat­nej opie­ki nad dziec­kiem), to nie­za­leż­nie od dobro­sta­nu eko­no­micz­ne­go kobiet, model ogra­ni­czo­ne­go kon­tak­tu z wła­snym dziec­kiem w ostat­nim wie­ku tra­cił na popu­lar­no­ści. Z kolei model ogra­ni­czo­ne­go kon­tak­tu z wła­snym scho­ro­wa­nym rodzi­cem – zyski­wał. O ile wyż­sza kla­sa śred­nia raczej zmie­nia pie­lu­chy wła­snym dzie­ciom, nie wyko­rzy­stu­jąc swo­ich moż­li­wo­ści eko­no­micz­nych do tego, by cał­ko­wi­cie zle­cić ten obo­wią­zek komuś inne­mu, o tyle zmia­na pie­luch rodzi­com spo­ty­ka się z innym odbio­rem i wykształ­ca inne stra­te­gie. A te dla sytu­acji osób star­szych są abso­lut­nie klu­czo­we.

Według badań obec­ny w Pol­sce model opie­ki nad oso­ba­mi star­szy­mi okre­śla się jako fami­lizm pozba­wio­ny wspar­cia. Jak czy­ta­my w rapor­cie W stro­nę spra­wie­dli­wej tro­ski z 2022 roku, ozna­cza on sytu­ację, „w któ­rej mię­dzy­po­ko­le­nio­we zobo­wią­za­nia opie­kuń­cze i finan­so­we pono­szą tyl­ko rodzi­ny, tzn. brak jest roz­wią­zań wspie­ra­ją­cych rodzi­ny orga­ni­za­cyj­nie i finan­so­wo lub jest ich nie­wie­le”. W związ­ku z tym luka opie­kuń­cza jest w Pol­sce ogrom­na – ponad poło­wa osób w wie­ku 65+ ma nie­za­spo­ko­jo­ne potrze­by, na któ­re nie odpo­wia­da otrzy­my­wa­na przez nie pomoc. Sie­ci spo­łecz­ne (tzn. zbu­do­wa­ne z bli­skich rela­cji, będą­cych źró­dłem wspar­cia) star­szych osób są znacz­nie mniej­sze niż ich sie­ci rodzin­ne i mimo całej roz­wi­ja­ją­cej się od lat nar­ra­cji o nie­pro­sze­niu się na ten świat czy odpo­wie­dzial­no­ści za same­go sie­bie (któ­rych popu­lar­ność zwią­za­na jest z postę­pu­ją­cą ato­mi­za­cją spo­łe­czeństw zachod­nich), trud­no nie dostrzec dobit­no­ści emo­cjo­nal­nej tych wyzwań.

Nastu­ka­łam już 6 tys. zna­ków i pra­wie nic o wier­szach. Zupeł­nie jak­bym komu­ni­ko­wa­ła: „Tosiek pisze o waż­nym pro­ble­mie, to jest książ­ka na waż­ny temat, niech ona będzie pre­tek­stem do naszych roz­mów NA TEN WAŻNY TEMAT. For­ma wier­sza jest tu kwe­stią dru­go­rzęd­ną”. To oczy­wi­sta bzdu­ra – prze­cież cały powyż­szy wylew myśli i kon­tek­stów rodzi się ze skom­pli­ko­wa­nia dia­gnoz i obser­wa­cji umiesz­czo­nych w żer­twach; z tego, że ich wyar­ty­ku­ło­wa­nie w tak gli­nia­sto gęsty spo­sób moż­li­we było tyl­ko w wier­szu. Dru­ga książ­ka Tosiek ści­ska za gar­dło, czy­ni to jed­nak bez popa­da­nia w emo­cjo­nal­ne naiw­no­ści. I dla­te­go tak trud­no jest dobrać się do tych wier­szy. Z jed­nej stro­ny ukła­da­ją się we w mia­rę line­ar­ną opo­wieść, z dru­giej zaś – ukła­dem i zesta­wie­niem scen toru­ją dro­gę dla całej masy kon­tek­stów i pytań.

Tę otwar­tą i popro­wa­dzo­ną za pomo­cą kom­po­zy­cji obra­zów line­ar­ność widać w wie­lu miej­scach – jak choć­by wte­dy, gdy Tosiek wpro­wa­dza jako temat ogra­ni­cze­nie swo­bo­dy prze­miesz­cza­nia się warun­ko­wa­ne przez obo­wiąz­ki opie­kuń­cze:

nigdy nie wypro­wa­dzić się dalej
niż na kil­ka­dzie­siąt minut jaz­dy
w linii prostej–po łuku–w krzyż;

(„kar­to­graf­ki”, s. 16)

Aby nazwać to miło­ścią:

może myśle­li­by,
że to porząd­ne pru­skie
mia­sto szyb­ko o nich zapo­mni,
gdy­by nie obie­cał:
będę się opie­ko­wał
two­imi słab­ną­cy­mi rodzi­ca­mi;
nikt nigdy niko­mu
nie powie­dział wię­cej –

(„pierw­szy wiersz o miło­ści”, s. 9)

Oszczęd­ny i bez­pre­ten­sjo­nal­ny spo­sób, w jaki te kwe­stie zosta­ją wpro­wa­dzo­ne – nie tyle jako dyle­ma­ty, ile raczej jako decy­zje – pozwa­la­ją uchwy­cić spe­cy­ficz­ną nagość tru­dów rela­cji, któ­re poja­wia­ją się w bar­dzo kon­kret­nych mate­rial­nych kon­tek­stach.

Katu­ję teraz do nie­przy­tom­no­ści pły­tę Roman­ce Fon­ta­ines D.C. i kie­dy piszę te sło­wa, otwie­ra­ją­cy kawa­łek z refre­nicz­nym wer­sem „May­be roman­ce is a pla­ce” dud­ni mi w gło­wie. Nie mogę odpę­dzić się od myśli, że gdy­by w miej­sce roman­su pod­sta­wić miłość, było­by to per­fek­cyj­ne mot­to do tego tek­stu. Być może miłość jest miej­scem. Decy­zją o jego ogra­ni­cze­niu. Być może miłość jest pozo­sta­niem na miej­scu (a nawet w miej­scu, przy całych kosz­tach takie­go bez­ru­chu). O, jak łatwo się gada o wza­jem­nym roz­wo­ju i roz­kwi­ta­niu we współ­o­bec­no­ści, dopó­ki nie zosta­nie się skon­fron­to­wa­nym z dyle­ma­tem: czy kochasz na tyle moc­no, żeby zostać przy dru­giej oso­bie, rezy­gnu­jąc z wła­snych ambi­cji? Tosiek bar­dzo dobit­nie chwy­ta tę kon­fron­ta­cję, pod­le­wa ją solid­ną opo­wie­ścią o poczu­ciu winy: za bycie nie­wy­star­cza­ją­co, za bycie nie tu, gdzie trze­ba, za odczu­wa­nie ulgi po czy­jejś śmier­ci. Tka tę opo­wieść z dys­kret­nych pod­po­wie­dzi (a to sło­wiań­ska żer­twa, czy­li ofia­ra, a to biblij­na Rut, czy­li opie­ka nad teścio­wą, a to zaska­ku­ją­ca Miło­będz­ka, nada­ją­ca gorz­ki, zawie­szo­ny ton zdrob­nie­niom, albo nawet obso­let­ko­wa Bar­giel­ska, pobrzmie­wa­ją­ca w żałob­nej fra­zie o „pier­do­lo­nych kon­fa­bu­lant­kach”), ale zda­je się, że naj­wię­cej w tej poezji wyda­rza się w prze­sko­kach per­spek­tyw. Pozor­nie pro­sta logi­ka pocią­go­wo-sen­nych sko­ja­rzeń, struk­tu­ry­zu­ją­ca wiersz „albo taka kom­po­zy­cja:”, dość dobrze poka­zu­je, w czym rzecz. Kolej­ne sce­ny two­rzą­ce tryp­tyk nar­ra­ty­wi­zu­ją wstyd i winę – te zaś wyła­nia­ją się w wyni­ku star­cia róż­nych punk­tów widze­nia (i ocen): oso­by uprzy­wi­le­jo­wa­nej i wyklu­czo­nej, mówią­cej z cen­trum i patrzą­cej z mar­gi­ne­su.

Ta nad­świa­do­mość pozy­cji bywa przy­czyn­kiem do for­mu­ło­wa­nia bar­dzo gorz­kich kontr w wier­szach. Z debiu­tu zosta­ło bowiem w dru­giej książ­ce Tosiek dużo podwój­ne­go dystan­su – tak do wiel­ko­miej­skie­go habi­tu­su, jak i do defi­nio­wa­nia się w opo­zy­cji do nie­go. Np. w „zwro­cie ku przed­mio­tom”, w któ­rym mod­na teo­re­tycz­na fan­ta­zja o spraw­czo­ści rze­czy, mają­cych mieć wpływ na spo­łecz­ną tkan­kę, jak­by na złość nowo­hu­ma­ni­stycz­nym odru­chom wul­ga­ry­zu­je się w trud­nej do zlo­ka­li­zo­wa­nia kul­ce odcho­dów. Widzę w tym drwią­co-gorz­ki gest wymie­rzo­ny w chcą­cą-zmie­niać-świat-za-pomo­cą-zmia­ny-pojęć huma­ni­sty­kę. I to nie jest nawet poka­zy­wa­nie środ­ko­we­go pal­ca, to raczej poka­zy­wa­nie dupy – gest jed­no­cze­sne­go odsło­nię­cia i posta­wie­nia się w kontrze, to sygna­li­zo­wa­nie pogar­dy i zara­zem wysta­wia­nie się na nią. Bar­dzo mi się to wyda­je odważ­ne i cel­ne, bez­wstyd­ne i potrzeb­ne.

Mam nadzie­ję, że będzie­my jesz­cze pre­cy­zyj­niej dys­ku­to­wać o tej książ­ce, nie zasy­pu­jąc tego, co i jak jest w niej zro­bio­ne, lawi­na­mi sko­ja­rzeń. Moja wyj­ścio­wa bez­sil­ność, z któ­rej spra­woz­da­niem jest ten tekst, wyni­ka z emo­cjo­nal­nych trud­no­ści. Ja się nimi zasła­niam, ale Tosiek tego nie robi – ona je roz­grze­bu­je w tkan­ce wier­sza, a to zasłu­gu­je na bar­dzo czuj­ną lek­tu­rę. I wspól­ną o tej lek­tu­rze roz­mo­wę.


Przy­pi­sy:
[1] Korzy­stam z poję­cia, któ­re przy­ję­ło się w czę­ści book­sta­gra­ma. Jego obec­ność zawdzięcz­my głów­nie paro­dy­stycz­ne­mu kon­kur­so­wi „O laur pra­bab­ki lan­ce­to­wa­tej”, któ­ry zor­ga­ni­zo­wał Mate­usz Kostec­ki, autor fanpage’a Książ­ki i mózgi.

O autorze

Zuzanna Sala

Ur. 1994, doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w ramach programu literaturoznawstwo. Wiceredaktorka naczelna kwartalnika literackiego „KONTENT”, kieruje wydawnictwem poetyckim o tej samej nazwie. Publikowała teksty krytyczne m.in. w „Czasie Kultury”, „Odrze”, „Stonerze Polskim”, „Nowej Dekadzie Krakowskiej” czy „Wakacie”. Pochodzi z Bierutowa.

Powiązania

Rozejrzeć się w świecie wiersza

wywiady / o książce Joanna Łępicka Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Zuzan­ny Sali z Joan­ną Łępic­ką, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Zeszyt ćwi­czeń Joan­ny Łępic­kiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 grud­nia 2023 roku.

Więcej

Rozprężanie wdrukowanych krat

wywiady / o książce Joanna Mueller Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Zuzan­ny Sali z Joan­ną Muel­ler, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki tru­le Joan­ny Muel­ler, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 9 paź­dzier­ni­ka 2023 roku.

Więcej

Afirmacja w splątaniu

wywiady / o książce Anna Kałuża Kacper Bartczak Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Anny Kału­ży i Zuzan­ny Sali z Kac­prem Bart­cza­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

Raczej szarpnięcie niż chwyt

wywiady / o książce Roman Honet Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Zuzan­ny Sali z Roma­nem Hone­tem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki żal, może on Roma­na Hone­ta, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 17 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Ruch do wewnątrz

recenzje / ESEJE Zuzanna Sala

Recen­zja Zuzan­ny Sali towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Komu­nizm, gów­no i może cię kocham Tom­ka Gro­mad­ki, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 7 lute­go 2022 roku.

Więcej

Dywersja, schizma, herezja

wywiady / o książce Jerzy Jarniewicz Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Zuzan­ny Sali z Jerzym Jar­nie­wi­czem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Mon­do cane, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Substancja nie esencja

wywiady / o książce Kacper Bartczak Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Zuzan­ny Sali z Kac­prem Bart­cza­kiem towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Nawo­ra­dio­wa Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 26 sierp­nia 2019 roku.

Więcej

Nowa Faza*

wywiady / o książce Jakub Nowacki Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Zuzan­ny Sali z Jaku­bem Nowac­kim na temat alma­na­chu Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2017, któ­ry uka­zał się w Biu­rze Lite­rac­kim 13 sierp­nia 2018 roku.

Więcej

Zbiegi okoliczności

recenzje / ESEJE Zuzanna Sala

Recen­zja Zuzan­ny Sali książ­ki Puste noce Jerze­go Jar­nie­wi­cza, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 4 grud­nia 2017 roku.

Więcej

Musimy wpatrywać się w brak

recenzje / ESEJE Zuzanna Sala

Recen­zja Zuzan­ny Sali towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki 21 wier­szy miło­snych Adrien­ne Rich, wyda­nej w prze­kła­dzie Jaku­ba Głu­sza­ka w Biu­rze Lite­rac­kim 11 lip­ca 2016 roku.

Więcej

Można umierać

recenzje / ESEJE Zuzanna Sala

Recen­zja Zuzan­ny Sali towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze e‑booka Justy­ny Bar­giel­skiej Chi­na ship­ping wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 8 lute­go 2016 roku.

Więcej

Ulga jest najgrzeszniejszym z uczuć

wywiady / o książce Antonina Tosiek Katarzyna Szaulińska

Roz­mo­wa Kata­rzy­ny Szau­liń­skiej z Anto­nią Tosiek, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Anto­ni­ny Tosiek żer­twy, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 listo­pa­da 2024 roku.

Więcej