Język, krajobraz, lekturowe inspiracje i sztuki teatralne
Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury Jon Fosse – norweski dramatopisarz, eseista, autor powieści, poezji oraz książek dla dzieci – jest dla wielu czytelników postacią zagadkową i intrygującą. Zadziwia i porusza przede wszystkim jego język, który wciąga w labirynt wątków myślowych pisarza oraz prowokuje do stawiania pytań. Zdumiewają takie zabiegi, jak liryczne zagęszczenie dłuższych fragmentów narracji, częste powtórzenia przypominające miejscami modlitwę różańcową, pauzy, oszczędne w słowach dialogi, ale także długie zdania oddzielone od siebie przecinkami i nigdy niezakończone kropką. Fosse pisze w języku nynorsk (nowonorweskim), który – w przeciwieństwie do używanego przez dziewięćdziesiąt procent Norwegów standardu bokmål – wywodzi swoje korzenie z dialektów norweskich, a nie z języka duńskiego, i który, co autor często podkreśla, jest także dialektem mieszkańców jego stron rodzinnych, czyli zachodniej części kraju, Vestlandet. Język ten – pisze Fosse – „brzmi piękniej niż bokmål, jest mniej zużyty i nie zdradza społecznego pochodzenia osoby, która się w nim komunikuje”.
Decyzja Akademii Szwedzkiej o uhonorowaniu Fossego w 2023 roku Nagrodą Nobla za „nowatorski dramat i prozę, która oddaje głos temu, co niewypowiedziane”, ożywiła debatę nie tylko o literackiej randze języka nynorsk, ale też o uniwersalnym charakterze twórczości noblisty, obejmującej różne gatunki, w tym poezję. W Polsce, gdzie autor był dotąd prawie nieznany, zastanawiano się, co jest powodem ogromnej popularności w Europie i na świecie jego dramatów oraz prozy – niemal wszystkie teksty Fossego przełożono na język niemiecki i szwedzki, wybrane utwory ukazały się w języku francuskim, angielskim i japońskim.
Urodzony w 1959 roku autor, który zadebiutował w 1983 roku zbiorem nowel Czerwone, czarne, gdy wspominał początki swojej literackiej drogi, powiedział, iż cenionymi przez niego lekturami książkowymi obok Biblii były Proces Franza Kafki oraz wiersze austriackiego poety Georga Trakla. Także powieść Pani Dalloway Virginii Woolf i dramaty Samuela Becketta nie pozostały bez wpływu na jego pisarską wyobraźnię. Jednak wędrując śladem postaci powieści Fossego, zauważamy, iż opisywane miejsca zdarzeń rozgrywają się nie jak u Kafki czy Becketta w zamkniętych przestrzeniach, ale w otwartym krajobrazie fiordów, morza i gór zachodniej Norwegii. Norweska przyroda, zmieniająca w ciągu dnia oraz w różnych porach roku kolory i wygląd, towarzyszy niepokojom, marzeniom, uczuciom bohaterów, ich osobistym dramatom, rozważaniom o życiu, przemijaniu i śmierci. W jednym z wywiadów Fosse tłumaczy, że „wciąż nosi w sobie Vestlandet” – krainę dzieciństwa i młodości, którą odnalazł także w powieściach swoich ulubionych norweskich pisarzy: Knuta Hamsuna i Tarjeia Vesaasa. „To właśnie oni uświadomili mi, z jakimi nieszczęściami i kryzysami muszą się zmagać mieszkańcy prowincji skazani na samotność i walkę z żywiołami przyrody. Tęsknię do niej, niezależnie od tego, czy przebywam w Oslo, czy w Wiedniu. Brakuje mi nieba, fiordów i morza, pogody i wiatrów Vestlandu. Dochodzące stamtąd dźwięki wypełniają wszystko, co dotychczas napisałem”. Fosse nigdy jednak nie był postrzegany jako pisarz jednego krajobrazu czy prowincji. Umiejętność przenoszenia elementów lokalnych w wypełnione dźwiękami i kolorami magiczne miejsca powoduje, iż stają się one uniwersalne.
Kiedy w 1999 roku wystawiono w teatrze w Paryżu sztukę Fossego Ktoś tu przyjdzie (reż. Claude Régy), recenzenci nie mieli wątpliwości, iż „norweski pisarz z fiordów”, pokazując nieporadność swoich postaci, nieumiejętność wyartykułowania uczuć i myśli, podkreślał to, co ogólnoludzkie. W dramatach, w których dotykał istoty egzystencji współczesnego człowieka, nie było – zdaniem krytyków – nihilistycznej pogardy dla świata ani czarnowidztwa. Począwszy od 1994 roku, kiedy Fosse zadebiutował wystawioną w Teatrze Narodowym w Bergen sztuką I nigdy się nie rozłączymy, uznano go za przedstawiciela nowego dramatu postmodernistycznego, nawiązującego do tradycji teatru Becketta, wyróżniającego się kameralnością, niewielką liczbą postaci, krótkimi dialogami, minimalistycznym językiem, częstymi pauzami oraz powolnym tempem akcji, a niekiedy jej brakiem. Milczenie bohaterów było nie tylko wyrazem niemożliwości wypowiedzenia tego, co ich poruszało, lecz także reakcją na przemoc innych wywieraną przez język, który ich obraża lub rani.
Jon Fosse, który należy do generacji norweskich pisarzy debiutujących w latach osiemdziesiątych XX wieku, podążał zawsze własną drogą, zachowując dystans wobec modnych kierunków literackich. Najpierw pisał teksty do muzyki popowej i rockowej, krótkie opowiadania oraz eseje, a równocześnie prowadził zajęcia w Akademii Pisania. W krótkich formach jego poezji i prozy, podobnie jak w dramatach, ważną rolę odgrywają monologi wewnętrzne, powtórzenia oraz prosty, rytmiczny i melodyjny język. Mimo to początki pisarskiego losu noblisty nie były łatwe. Redaktorzy w norweskim wydawnictwie Samlaget mieli zastrzeżenia do tytułu jego debiutu książkowego, do zamieszczonych w nim cytatów i motta, a przede wszystkim do stylu, który ich zdaniem należało poprawić, a liczbę powtórzeń – zmniejszyć. Kiedy w 1985 roku ukazała się druga książka Fossego – Zamknięta gitara – zainteresowali się nią przede wszystkim szwedzcy krytycy. Uznano ją za „powieść kultową”, przełożono na język szwedzki, zorganizowano spotkania autorskie, podczas których zaprezentowano także innych młodych autorów norweskich piszących w języku nynorsk. Od początku lat dziewięćdziesiątych zaczęto wystawiać sztuki pisarza i przekładać jego prozę w Szwecji, w Niemczech i we Francji.
Jon Fosse napisał ponad trzydzieści dramatów, a także opracował kilkanaście adaptacji utworów dramatycznych Henryka Ibsena, Samuela Becketta, Jamesa Joyce’a, Petera Handkego, Thomasa Bernharda i innych autorów. W przekładzie na język polski jego sztuki ukazywały się w „Dialogu”, np. Matka, Syn, Noc śpiewa piosenki, Letni dzień. Pierwszą polską inscenizację – sztukę Dziecko – pokazano w 1999 roku w Teatrze Telewizji. W 2003 roku również w Teatrze Telewizji wyreżyserowano spektakl Matka i dziecko, a w 2006 roku w Teatrze im. Jaracza w Łodzi odbyła się premiera Snu o jesieni (dramat wystawiany również później, także jako słuchowisko radiowe). Poza tym wystawiono Odwiedziny, Zimę, Ktoś tu przyjdzie i Imię. W 2024 roku w wydawnictwie ADiT ukazał się zbiór Ktoś tu przyjdzie. Sztuki teatralne.
Twórczość prozatorska Fossego, motywy religijne i perspektywa krytyki norweskiej
Począwszy od debiutu prozatorskiego w 1983 roku, Jon Fosse opublikował wiele książek: powieści, zbiorów krótkiej prozy, opowiadań oraz wierszy. Ich bohaterami są często ludzie wykluczeni, samotnicy oraz artyści, alkoholicy zmagający się ze swoją chorobą, bezradni i nieodpowiedzialni, a mimo to na swój sposób radośni, spełnieni, wręcz szczęśliwi. Lekarstwem na szczęście jest ich sposób życia (np. malują obrazy), głównie jednak zdolność zaakceptowania własnego losu. Opowiedziane wcześniej epizody i sceny z ich życia wciąż powracają; pisarz umiejętnie rozciąga czas teraźniejszy narracji – niekiedy w nieskończoność – wypełniając ubogą w zdarzenia akcję rozważaniami, wspomnieniami i pauzami, dzięki czemu utrzymuje uwagę odbiorcy w ciągłym napięciu. Jego typ narracji przypomina w wielu miejscach technikę strumienia świadomości znaną z powieści europejskich modernistów, jednak w przeciwieństwie do nich Fosse uporczywie poszukuje w absurdalnej pustce życia postaci czegoś konkretnego, „światła w ciemności”, jak nazywa uczucie wewnętrznego ciepła i spokój ducha w poezji. „Wsłuchując się w samotność – pisze – wierzę w siłę słowa, które ją złagodzi. Ten, kto wierzy w sztukę, w Boga lub w życie takie, jakie jest, odnajdzie swój spokój”.
Wielu krytyków tłumaczy postawę pisarza wobec życia jego konwersją na katolicyzm w 2012 roku. Niektórzy uważają, że całą jego twórczość można odczytywać jak różaniec złożony z powtarzających się modlitw do Boga i Matki Boskiej. Jednak patrzenie z perspektywy wyznawanej przez Fossego wiary religijnej na skomplikowane problemy egzystencjalne postaci jego książek byłoby uproszczeniem. Ludzkie dramaty, niezależnie od miejsca, w którym się rozgrywają, uczucie samotności i zawiłe relacje bohaterów z otoczeniem przedstawione są w sposób, który zmusza do podążania – także dzięki powtórzeniom – wytyczonym przez pisarza szlakiem jego myśli, do zanurzenia się w ich głębię i wychwytywania w ciemności pojawiających się niespodziewanie punktów świetlnych.
Najczęściej cytowanym utworem Fossego była – przed ukazaniem się jego najnowszego cyklu powieściowego Septologia – dwutomowa powieść Melancholia (1995, 1996), przedstawiająca życie dziewiętnastowiecznego norweskiego malarza pejzażowego Larsa Herteviga, mistrza obrazów rodzimej natury, morskich wybrzeży i fiordów. Fabuła pierwszej części utworu jest oparta na rekonstrukcji dwóch ważnych, opowiedzianych przez fikcyjnego narratora, zdarzeń w biografii artysty: to jego studia malarskie w Oslo i w Akademii Sztuki w Düsseldorfie oraz pobyt w norweskim szpitalu psychiatrycznym. Hertevig powraca do kraju w 1854 roku z pierwszymi objawami choroby, którą lekarz określa jako melancholię (głęboką depresję), a której przyczyną miała być nieszczęśliwa miłość artysty przeżywana podczas pobytu w Niemczech. Od 1856 roku malarz przebywa w szpitalu z diagnozą nieuleczalnej demencji, której objawy przypominają schizofrenię. Zostaje ubezwłasnowolniony, ucieka ze szpitala i przez czterdzieści lat żyje samotnie. Po śmierci wychodzi na jaw, iż diagnoza choroby i jej leczenie były pomyłką lekarzy, artysta bowiem, mimo że nie malował już obrazów, dobrze sobie radził z wyzwaniami dnia codziennego. W drugiej części książki fabułę stanowi monolog umierającej siostry artysty, która wspomina brata jako małego chłopca. Powtarzające się sceny i fragmenty z młodości pozwalają bohaterce zrozumieć zachowanie zarówno własne, jak i przyjaciół malarza. Fosse, opowiadając historię Herteviga – którego technikę światłocieni porównuje się dziś z malarstwem Edvarda Muncha, Vincenta van Gogha czy Salvadora Dalego – wykorzystuje charakterystyczne dla swojego stylu środki obrazowania.
Powtórzenia zdań, dłuższe frazy i monologi pojawiają się również w krótkich formach prozatorskich, wypełniają kilkaset stron powieściowej Trylogii (2014) oraz cyklu Septologia, którego pięć tomów zostało przełożonych na język polski przez Iwonę Zimnicką.
Powieść Septologia rozpoczyna się zdaniem pierwszoosobowego narratora, artysty malarza Asle, który postanawia przewieźć swoje ukończone obrazy do właściciela galerii w Bergen. Podczas jazdy samochodem wąskimi, zaśnieżonymi drogami zachodniej części Norwegii wspomina swoje życie, dzieciństwo, rodziców oraz zmarłą żonę, a także jedynego przyjaciela i swojego imiennika Asle, malarza i alkoholika, który przebywa w szpitalu. Opowieść zaczyna się od zdania: „I widzę siebie, jak stoję i patrzę na obraz z dwiema kreskami, fioletową i brązową, które krzyżują się pośrodku, na podłużny obraz, i widzę, że malowałem te linie powoli, gęstą farbą olejną, a farba spłynęła i w miejscu, gdzie brązowa linia krzyżuje się z fioletową, kolory ściekając, pięknie się mieszają, i myślę sobie, że to nie jest żaden obraz, ale jednocześnie obraz jest taki, jaki powinien być, jest skończony”[1], a następnie zdanie to jest kontynuowane, przy czym kolejno dopisywane segmenty nie są oddzielane kropkami. Przerywające narrację dialogi, będące odpryskami zapamiętanych z przeszłości rozmów, sprawiają wrażenie fragmentów większej, niedokończonej całości. Odbiorca od pierwszego zdania powieści daje się wciągnąć w niekończący się wir wydarzeń, rozgrywających się w dwóch planach czasowych; teraźniejszość i przeszłość przeplatają się, bohater podróżuje w czasie, a opowiadane przez niego historie nie mają ani początku, ani końca. Podczas przemieszczania się z miejsca swojego zamieszkania w „odgrodzonej od wielkiego świata” osadzie do miasta Bergen artysta zmienia imię; w pierwszej części nosi „inne imię”, w drugiej jest „kimś innym”. Rekonstruując historię swojego życia, opisuje równocześnie koleje losu swojego imiennika Asle, także malarza obrazów, o podobnym do niego wyglądzie. Ich drogi, podobnie jak na pokazanym w pierwszej scenie powieści obrazie narratora zatytułowanym Krzyż św. Andrzeja, przebiegają początkowo równolegle, a potem się przecinają. To, co bohaterów upodabnia do siebie i co ich różni, to ich decyzje życiowe oraz siła charakteru. Pierwszy z nich, pokonawszy nałóg alkoholowy, poczuwa się do obowiązku udzielenia pomocy drugiemu, który pozostaje nieuleczalnym, ciężko chorującym alkoholikiem. Gdy porównuje się obie postacie, można zapytać, czy chodzi o sobowtóra bohatera, czy o jego drugie „ja”. Czy upity do nieprzytomności Asle jest obrazem tego drugiego, tego innego, którym ten mógłby się stać, gdyby nie wyleczył się z alkoholizmu i nie odnalazł Boga? Czy też może wyleczony alkoholik, malarz Alse, jest projekcją osoby, którą mógłby się stać ten drugi? A może obie postacie kryją się w jednym ciele? Jednak gdy podąża się głównym nurtem powieści Fossego, da się zauważyć, że bohaterowie żyją wprawdzie w tym samym uniwersum, a nawet w jednym ciele, ale świadomość obu jest zupełnie inna. Można też przyjąć, że obaj żyją w różnych przestrzeniach czasowych, a nie równocześnie w czasie teraźniejszym.
Można też interpretować trzy części cyklu (ostatnie tomy zatytułowane są Nowe imię) jeszcze inaczej, a mianowicie skupić uwagę nie tylko na bolesnych zdarzeniach w życiu obu artystów, ich samotności, traumatycznych przeżyciach z młodości, ale także na poszukiwaniu przez jednego z nich Boga i światła oraz na błądzeniu drugiego w ciemnościach. Temu pierwszemu, jak wyznaje, objawia się po przezwyciężeniu nałogu „niewidzialne światło” w ciemności, które skłania go do malowania obrazów w ciemnych kolorach, ponieważ „im bardziej są czarne, tym więcej mają w sobie światła”. Drugiemu nie udaje się pokonać uzależnienia od alkoholu; z jego obrazów emanują ciemność, cierpienie i ból. Refleksja nad ciemnością, która świeci, i nad niewidzialnym światłem w ciemności, symbolizującym światło Boga, jest próbą zrozumienia ludzkiej egzystencji i znalezienia odpowiedzi na pytania, kim jest Bóg, dlaczego trwa „poza czasem i przestrzenią”, a także z jakiego powodu „nie można dotrzeć do niego myśleniem i nie można go sobie wyobrazić”. Pytania otwarte, wplecione w rozmowy z sąsiadem mieszkającym w odległej od miasta okolicy, w lekturę pism Mistrza Eckharta, w monologi o człowieczeństwie i wierze, kończą się zawsze modlitwą różańcową, którą Asle odmawia w języku łacińskim.
Cykl powieściowy Septologia można odczytywać jako filozoficzno-religijny traktat o artyście żyjącym w dzisiejszym świecie, o jego wewnętrznych rozterkach i dylematach moralnych, które towarzyszą procesowi tworzenia, oraz o zasadach, którymi kieruje się w życiu. Bohater Fossego Asle często podkreśla, że malowanie obrazów jest dla niego radością, tworzeniem „jego wewnętrznego obrazu”, tego, czego doświadczył i czym chciałby się podzielić z innymi. Radością jest dla niego również chwila, gdy udaje mu się sprzedać obraz. „Kiedy sprzedaję obraz, to daję też coś od siebie, niemal jak podarek, to światło, które musi być w obrazie, tak jakbym przekazywał dalej podarek, który sam dostałem, myślę, owszem, dostaję zapłatę za sam obraz, ale nie za to światło, które w nim jest, bo to światło sam dostałem i dlatego muszę je oddać”[2]. Dlatego bohater trzyma się zasady, aby nigdy nie malować obrazów na czyjeś zamówienie.
Norwescy krytycy postrzegają pisarstwo Fossego inaczej niż Niemcy, Szwedzi, Francuzi czy Polacy. Po pierwsze, czytają teksty noblisty w oryginale, po drugie, interpretują je w nawiązaniu do kodów kulturalnych społeczeństwa norweskiego i rodzimej tradycji literackiej, po trzecie, uważają, że język nowonorweski, w którym pisze noblista, stanowi przemyślaną przez niego strategię artystyczną. Używany przez niewielką grupę Norwegów nynorsk jest dla większości mieszkańców językiem nie zawsze zrozumiałym, może zatem doskonale obrazować zjawisko zaniku komunikacji językowej między ludźmi, ponieważ próbujące rozmawiać ze sobą osoby w powieściach i dramatach pisarza są dla siebie obce i nie mają innym nic do powiedzenia. Z drugiej strony w utworach Fossego, także w poezji, pojawiają się postacie, które znają się tak dobrze, że nie odczuwają potrzeby wypowiadania pełnych zdań; druga osoba przecież i tak wie, co myślą. Zdaniem krytyków norwescy czytelnicy łatwiej odnajdują się w galerii postaci rozgrywających swoje dramaty w teatrze, trudniej natomiast jest im zrozumieć motywy zachowania outsiderów powieści, artystów zagubionych w świecie, a niekiedy wykluczonych.
Słowa Fossego, iż wciąż „ nosi w sobie Vestlandet”, czyli rodzimy krajobraz zachodniej Norwegii nad fiordem Hardanger, skłoniła wielu norweskich czytelników do lektury jego wierszy i przeczytania wydanej w 2000 roku powieści Poranek i wieczór. Jest ona często cytowana jako utwór, w którym to, co lokalne, staje się czymś uniwersalnym, a zwyczajni, prości ludzie okazują się niezwykłymi bohaterami.
Warto nadmienić, iż w 2024 roku ukazał się polski przekład frapującej noweli Jona Fossego Białość. Autorką tłumaczenia jest Iwona Zimnicka.
„Oddaję głos ciszy”. Liryka przyrody
W wielu wywiadach Fosse zaznacza, iż postrzega siebie przede wszystkim jako poetę, niezależnie od tego, czy pisze prozę, czy wiersze. W tym wyznaniu jest wiele racji. Język jego powieści, z charakterystycznymi oszczędnymi w słowa dialogami, wydaje się bliższy poezji i muzyce aniżeli tradycyjnemu gatunkowi prozy.
Zdaniem krytyków poezja jest dla norweskiego pisarza formą komunikowania się ze światem i opowiadania o swoim życiu, o dzieciństwie, rodzicach, zwierzętach, o własnych rozterkach i niepokojach, snach, marzeniach oraz przeżyciach mistycznych. Niepowtarzalny pejzaż poezji Jona Fossego tworzą norweskie krajobrazy fiordów, rodzima przyroda, ciemne lasy, zasypane śniegiem drogi, bloki skalne i kamienie, niezamieszkałe domostwa na odludziu, wiatry i deszcze, korespondujące z porami dnia i roku odcienie czy barwy (np. ciemność i jasność, czerwień, żółć i biel), dźwięki natury, muzyka sfer i „niewytłumaczalna cisza”. Te elementy krainy fiordów stają się w poetyckich światach noblisty odrealnione, magiczne i pozbawione wyrazistych konturów. W tej niezwykłej scenerii pojawiają się niczym w marzeniu sennym „świetliste, białe istoty”, anioły roztaczające nad zagubionym – w mrocznym lesie, na drodze, na morzu – samotnym człowiekiem opiekę i wskazujące swoim światłem kierunek dalszej wędrówki. Zjawiają się również osoby zmarłych, rodzice, koledzy z czasów młodości, ukochana kobieta.
Powtarzające się w wierszach poety motywy, słowa, zdarzenia i postaci zmuszają do refleksji. Uważna lektura zachęca do otwartej interpretacji. Można bowiem te poetyckie zapisy odczytywać jako próbę przepracowania traumatycznych przeżyć z dzieciństwa autora, ale też jako wyraz jego mistycznych doświadczeń i relacji z rzeczywistością pozamaterialną, pozazmysłową lub transcendentną. Można interpretować je w nawiązaniu do starożytnej i średniowiecznej filozofii przyrody, jak również w kontekście filozofii egzystencjalnej XX wieku. W wierszach Fossego z jednej strony odnajdujemy powracające zachowania współczesnego człowieka, jego lęki i strach przed śmiercią, milczenie, potrzebę samotności, niemożność komunikacji, a z drugiej strony – wiarę w zwycięstwo dobra nad złem oraz w siłę słowa: zarówno słowa biblijnego, jak i poetyckiego.
Pierwszy tom poezji Fossego ukazał się w 1986 roku, kilka następnych opublikowano w latach dziewięćdziesiątych. Wiersze powstałe na przełomie stuleci i po konwersji pisarza na katolicyzm przypominają pieśni modlitewne, są wypełnione odniesieniami do tekstów biblijnych oraz mają charakter medytacyjny. W mowie wygłoszonej w dniu wręczenia Nagrody Nobla Fosse powiedział, że nie tylko proza, ale także każdy „dobry wiersz tworzy własne uniwersum. Ten, kto go przeczyta, wejdzie w tę przestrzeń, wiersz bowiem jest swego rodzaju komunią bardziej niż komunikacją”.
W najnowszych utworach poetyckich, publikowanych w zbiorach w latach 2009–2016, pisarz chętnie powraca do lat, kiedy był nierozumiejącym świata dzieckiem; wspomnienia mieszają się tu z doświadczeniem niewyrażalności, gdy jako dorosły autor nie znajduje słów, by w pełni oddać rzeczywistość. Fosse wspomina o swoich wewnętrznych rozterkach, o cierpieniu i przemykających przez jego życie „cieniach”. Pisze o radościach, o nadziei odnalezionej w wierze w Boga, o zmieniających się kolorach norweskiej przyrody, o fiordach i niezwykłości rodzinnego krajobrazu. Uwagę rozmiłowanego w poezji czytelnika zwracają rytmy i melodyjność tych wierszy, zabawy poety z językiem, wymyślanie oryginalnych słów oraz zmiany nastrojów. Niektórzy krytycy uważają, iż emanuje z nich „cicha muzyka”, inni odsyłają do „głośnych” kompozycji muzycznych, które pozwalają słuchać wierszy Fossego w rytmie popu czy muzyki elektronicznej.
Większość publicystów i literaturoznawców jest zdania, iż granice między rodzajami i gatunkami literackimi są u Fossego płynne, a język, motywy i obrazy jego wierszy stają się fundamentem powieści, sztuk teatralnych oraz krótkich form prozatorskich noblisty. Gdy wczytujemy się w jego strofy poetyckie pisane w języku nowonorweskim, w którym wiele wyrazów i pojęć może mieć kilka znaczeń, widzimy, że to właśnie język, a nie podmiot liryczny wprowadza tekst w ruch i organizuje jego warstwy treściowe.
W adresowanym do miłośników i znawców poezji tomie liryków Jona Fossego, wydanym przez Biuro Literackie w wyborze i przekładzie Elżbiety Frątczak-Nowotny, znalazły się wiersze z lat 1986–2016. Pochodzą one z ośmiu zbiorów, w tym z debiutu Anioł z wodą w oczach (1986), z tomów powstałych w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, takich jak Ruchy psa (1990) czy Pies i anioł (1992), oraz z książek opublikowanych w nowym stuleciu, np. Kamień do kamienia (2013). Ponad pięćdziesiąt wierszy w polskim przekładzie pozwala czytelnikowi nie tylko poznać etapy poetyckiej drogi noblisty, ale także spojrzeć za kulisy jego warsztatu artystycznego. Zwracają uwagę rytmiczna forma wierszy, zwięzłość wypowiedzi, częste powtórzenia, pauzy i dopowiedzenia.
Trudno jest jednoznacznie określić tematykę poezji Fossego. Motywy egzystencjalne są wtopione w pejzaże magicznej norweskiej przyrody, wypełnionej zmieniającymi się barwami i formami, ruchem świateł, wiatru, chmur oraz fal morskich. Obrazy natury odzwierciedlają stany ludzkiej duszy, miłość człowieka do piękna, potrzebę czułości i bliskości, samotność oraz jego wędrówkę przez życie, ale też doznanie przemijalności i przeczucie śmierci. W wierszach nie ma jednak tonu nostalgii. Próbując zrozumieć świat, poeta sięga do języka, opisuje ludzkie doświadczenia cielesne i duchowe, pokazuje je w ruchu oraz wyzwala z zamknięcia, ze skamieniałości. Wnikliwa lektura wierszy Fossego pozwala podążać śladami jego inspiracji. Pisarz nie ukrywa fascynacji literaturą norweską epoki romantyzmu, np. poezją Henrika Wergelanda, pismami mistycznymi Mistrza Eckharta i księgami gnostyków, odważnie też formułuje swoje poetyckie credo:
kto to pisze, ja sam
czy pisze to ktoś we mnie
kto pisze moim pismem
we mnie, a może ja sam to piszę
jeśli ja sam to piszę
to za każdym razem moje ja jest inne, bo
akt pisania to ruch i zawsze
ja sam to piszę chociaż nie zawsze to ja jest ze mną
a może to jestem ja
ale przecież za każdym razem piszę inaczej
więc to nie mogę być ja[3].
Przekłady wierszy norweskiego poety, który posługuje się w swojej twórczości językiem nowonorweskim (nynorsk), są dużym wyzwaniem translatorskim. W języku tym jedno słowo może mieć kilka znaczeń, co wynika z kontekstu, w jakim jest użyte. Wiersze Fossego są melodyjne i rytmiczne, zatem odtworzenie ich w polszczyźnie zmusza osobę tłumaczącą je do wypracowania konsekwentnie stosowanej strategii. Aby wiernie oddać semantykę słowa, trzeba niekiedy dokonać zmiany formy artystycznej oryginału, naruszyć warstwę brzmień słownych, w tym związków rytmicznych. Należy przy tym zaznaczyć, iż tłumaczka Psa i anioła, będąc odbiorczynią oryginalnych tekstów, jest zarazem ich współkreatorką. Od jego translatorskich decyzji zależy, czy przekład sprowokuje polskich czytelników do wejścia w interakcję z poezją Jona Fossego.
Niezależnie od tego, jakich odbiorców zafascynuje pisarstwo Fossego, należy podziękować Elżbiecie Frątczak-Nowotny – polskiej tłumaczce reprezentatywnego i po raz pierwszy opublikowanego w Polsce wyboru wierszy noblisty – za trud włożony w pracę nad przekładem. Praca ta, często niedoceniana, wymaga nie tylko solidnej wiedzy o kulturze norweskiej i dobrej znajomości języka norweskiego, ale także umiejętności interpretowania poezji oraz odnajdowania ekwiwalentów poetyckich obrazów i rytmów oryginału w polszczyźnie.
Przypisy:
[1] J. Fosse, Drugie imię. Septologia I–II, z norweskiego przełożyła Iwona Zimnicka, Warszawa 2023, s. 9.
[2] J. Fosse, Drugie imię…, dz. cyt., s. 178.
[3] J. Fosse, „[kto to pisze, ja sam]”, przekład z norweskiego Elżbieta Frątczak-Nowotny, Biuro Literackie, Kołobrzeg 2024, s. 33.