Niepiosenki
Niepiosenki można odczytywać z kilku perspektyw – jako wyraz przemian w polskiej poezji, intrygujące studium doświadczenia, istotny zwrot w twórczości znanego autora. Przede wszystkim jednak to zbiór interesująco naszkicowanych językowych obrazów, które zaskakują swoją różnorodnością i formą.
Burza próbowała zrzucić zardzewiały gorset
Czerwona pogoda
Stan skupienia
Nowa mała proza
Człowiek w bagażniku
Układ
Przez ścianę
Jacyś ludzie
Co robisz, morze?
Chciałoby się powiedzieć
Białe chusteczki
Wszyscy tańczą
Myśli w windzie
Blade pojęcie
Zombi
Wieczne wakacje
To by było na tyle
Co z nami, zeszyciku?
Dom z widokiem na Kiekrz
Teraz
Koniec wakacji
Dwa gawrony podają sobie coś z dzioba do dzioba
Z Nelly Sachs
Pierwszy dzień
Z origami w tle
Sygnały
Piotruś Pan
Górka
Krzesła
Parapet
Raz jeszcze Mały
Głuchy telefon
Nic w tym złego
Piętra
Niebieski balkon
I tak dalej
Legenda
Wieczorami kajaki na Warcie
Wiatr bawi się czarnymi workami
W takie wieczory jak dziś traci się przyjaciół
* * *
Niepiosenka na do widzenia
Mariusz Grzebalski jest jednym z tych poetów, którzy najlepiej zdali sobie sprawę z ograniczeń narzuconych autorowi przez materię wiersza - problemowe podejście do niewystarczającego nakładu słów zostało silnie podkreślone już w Negatywie czy Drugim dotknięciu. Dopiero jednak Niepiosenki odkrywają przed czytelnikiem rozwiązanie proponowane przez poznańskiego poetę - należy zredukować to, co poza wyobraźnią, co wymagane przez gramatykę i regułę przyczynowości, szukać jak najkrótszej drogi od obrazu do obrazu, od doświadczenia do doświadczenia. Lektura nowej książki Grzebalskiego przywołuje na myśl zanurzenie się w szerokim, porywistym strumieniu, w którym żadne słowo nie czeka, aż wybrzmi poprzednie, ale nakłada się na nie, chwyta jego ostatni ton i płynie dalej, pociągając za sobą kolejne.
Paweł Kaczmarski
Przekonuje mnie gorzka tonacja powstrzymywanej nostalgii, przenikająca tę i poprzednie książki Grzebalskiego. W tych rejestrach i porównaniach jest coś autentycznego i autentycznie poruszającego. Niepiosenki, choć odrobinę odchodzą od językowej niecierpliwości Słynnych i świetnych (niecierpliwości oszałamiającej), tworzą przecież konstelacje podobne do tych, które znamy z poprzednich tomów. To nadal opowieść o chłopcu, który nie daje się podejść, ma za złe światu jego prozaiczność, ale też szuka czegoś nad wyraz wyjątkowego - i czasem to znajduje. Wiele wierszy Grzebalskiego wyrasta z poczucia nieufności. Ale są też gesty zawierzenia. Z pewnością niełatwe, ale tym cenniejsze.
Jacek Gutorow
Mariusz Grzebalski w swojej najnowszej książce serwuje nam agonię podłego świata. Krok po kroku, wers po wersie wkraczamy w rzeczywistość, która powoli traci barwy i granice. Rozmywają się kształty i kontury ludzi, i ich uczuć. Wkraczamy w magmę pojęć, która odrzuca a jednocześnie fascynuje. Przeszłość miesza się tu z teraźniejszością, nienawiść z miłością, ukojenie z totalnym niepokojem. Na pozór wydaje się, że widzimy przedsionek piekła, w którym wszystko co ludzkie zostało zanegowane.
Ale to oczywiście tylko powierzchnia tych wierszy. Patrzymy na ból, melancholię i strzępy miłości - nie dostrzegając tego co najważniejsze. Bo pod tą warstwą, w poezji Grzebalskiego kryje się... czułość. Tak, czułość. Ale nie ta, którą znamy z popularnych i tanich powieści, i opowiastek egzaltowanych panien. W tych wierszach nie ma miejsca na realizację romantycznego paradygmatu, który wiedzie nas do znanych i oczekiwanych puent.
Piotr Kępiński
Po pierwsze: nie pisze się już piosenek . Skończyły się tematy na piosenki. Wyczerpały się wszelkie złoża. To niedozwolony gatunek. Więc raczej niepiosenki; gorzkie pieśni o utracie niewinności, o dojrzałości, o goryczy, którą przepełniona jest dorosłość. Pieśni poety dojrzałego, metrykalnie już przecież czterdziestoletniego. Po wtóre, Grzebalski sankcjonując piosenkę jako formułę poetycką, nawiązuje do dobrze rozpoznanej tradycji w literaturze, i to nie tylko polskiej. Ponawia gest Miłosza, Iwaszkiewicza. Wyobrażam sobie, jak mówi: skończył się już (choćby pozorny, ale jednak) czas zachwycania światem i jego urodą (piosenkowość), a dojrzałe zgłębianie i ustalanie jego praw domaga się innego instrumentarium (niepiosenkowość). Wszelka prostota wydaje się bowiem czymś złudnym. Po trzecie wreszcie - dla mnie najistotniejsze - wiele z tych pieśni to skowyt fundamentalny, ostateczny. To zaśpiew metafizyczny. Żadne tam piosenkowe pitu pitu.
Konrad Wojtyła
Być może tytułowe niepiosenki pozostały niewyśpiewane, ponieważ nie znaleziono sposobu na ich wykonanie, nie starczyło siły. Po przeczytaniu tomiku jest się jednak bliskim dziwnie optymistycznego przeświadczenia, że chociaż już się nie śpiewa to na razie jeszcze dało się słowa przeczytać, a dopiero samoczytające się książki będą dowodem na zmierzch ludzkości.
Joanna Żabnicka
Inne książki autora
Teksty i materiały o książce w biBLiotece
- ESEJE Skowyt utraconej niewinności Recenzja Konrada Wojtyły z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
- ESEJE Mariusz Grzebalski: Niepiosenki Recenzja Anny Kałuży z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
- ESEJE Negatywność Recenzja Joanny Orskiej z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
- ESEJE Egzamin z doświadczeń Recenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
- POEZJE Niepiosenki Fragmenty książki Mariusza Grzebalskiego Niepiosenki, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii „Poezje” 4 maja 2009 roku.