Wiersze dla Róży Filipowicz
W swoim tomie Pasewicz kładzie ogromny nacisk na brzmieniowe i estetyczne walory poezji. To poetyckie listy dedykacyjne, które w jednym przypadku z przymrużeniem oka, a w drugim zupełnie na poważnie i dostojnie opisują głębokie więzi międzyludzkie zabarwione intymnością.
1. Wiersz dla Szymona Haszka
2. Esej o uważności
3. Potrzaski
4. Strofy żalu
5. Dwie przygrywki chorałowe
6. Chodź gadać
7. Cukiereczek
8. Wersy dla panny Babbit
9. Park Saski
10. Płytkie morza
11. Pierwszy plan - ciemne ujęcie
12. Poemat dla Marka
13. Zmiana taktu
14. Estakada nad Wagrowską
15. Nic się nie śni
16. Ostrokrzew
17. Czwarta rocznica
18. Flomino
19. Biały stół
20. Nocna łódeczka
21. Plener
22. Monsieur Jean Michel Bouchet
23. Krucha serbska pizza
24. Kurczak w jabłkach
25. Ciasteczka z kruchych pojęć
26. Omlet cesarski ze szpinakiem
27. Potrawy postne
28. Lekkostrawna sałatka na razowym chlebie
29. Letni letarg
30. List
31. Matka Marianna od pedałów
32. Strofki dla Siwego
33. Pan Resentyment
34. Z tej strony świata
35. Musica Ricercata
36. Śniadanie u Pióry
37. Życiorys
38. To lubił
39. Wiersz dla Tymona Haszka
Zaraz na początku swojego drugiego tomu poetyckiego Edward Pasewicz zamieszcza miniaturę zatytułowaną "Esej o uważności". Tych sześć dystychów opowiadających prostą historię pestki śliwki węgierki utytłanej w kurzu i przetartych sznurówek zawiera także trzy konstatacje nieco ogólniejszej natury, które bardzo dobrze charakteryzują wiersze autora Dolnej Wildy. Powiada mianowicie Pasewicz tak: "Niezrównana jest wolność od więzów (...)", następnie tak: "i jest wielki wstyd/ w związku z tym kurzem, bo nie potrafię/ go zjeść bo nie potrafię nic z nim zrobić." i wreszcie tak: "Brudzi mnie to nic przyczajone w kurzu (...)". W najprostszy, chciałoby się powiedzieć - w przyziemny sposób poeta mówi tu o sprawach najwyższych, rozgrywa na oczach czytelnika dramat pokusy, wstydu i upadku. A wszystko w niewymuszonej, czułej i mocno brzmiącej polszczyźnie. I tak będzie w całej książce. Niezależnie od tego, czy będziemy mieli do czynienia z ostrą liryką miłosną "Wersów dla panny Babbit", czy z czułą wariacją na temat imienia bliskiej osoby w "Poemacie dla Marka", czy wreszcie z przepisami pozornie kulinarnymi, a tak naprawdę egzystencjalnymi w tytułowych "Wierszach dla Róży Filipowicz". To wiersze silne i delikatne zarazem, wiersze najwyższej próby.
Marcin Baran
Pasewicz w drugiej książce nadal hipnotyzuje czytelnika charakterystyczną dla siebie estetyką słowa, zwłaszcza jego walorami brzmieniowymi i rytmicznymi. Ale zasadniczo zmienia optykę. "Wiersze o" stają się tu "wierszami dla". To poetyckie listy dedykacyjne, które raz konfesyjnie, raz żartobliwie (jak w tytułowym cyklu będącym - mówiąc językiem Bikonta i Makłowicza - swoistym "dialogiem języka z podniebieniem") objawiają i ustanawiają z głęboką szczerością najbardziej intymne z międzyludzkich więzi.
Zdzisław Jaskuła