Kanapeczka, Ogień
nagrania / wydarzenia Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Ostapa Sływynskiego, Kārlisa Vērdiņša, Bohdana Zadury i Jacka Dehnela podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejFragmenty książki Wiersze zawsze są wolne przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.
„czemu oni wszyscy tak na mnie patrzą?
czyżby wiedzieli że jestem Ukraińcem” – za każdym razem myślę
wchodząc do kolejnego baru
„czyżby to było tak widać czyżby czyżby aż tak
aż tak było widać że jestem Ukraińcem”
zdejmuję kurtkę (z importu chyba niemiecką ale tu w takich nikt nie chodzi)
zostaję w dżinsach kupionych tutaj w zeszłym roku
zostaję w swetrze wyprodukowanym w państwie Peru
sweter – z pięknej wełny alpaki
świetny jakościowo i wygodny ale tutaj nikt takich nie nosi
zostaję w amerykańskich okularach
co jeszcze?
buty raczej sportowe – takie modne były cztery lata temu
wyglądam beznadziejnie
czy może tylko tak mi się wydaje?
mój nastrój kołysze się między gorącym patriotyzmem i chęcią by dać komuś po mordzie
ale to by mnie całkiem zdradziło
„tylko Ukraińcy mogą tak po prostu wziąć i dać komuś po mordzie” -
myślą i się nie mylą
„tylko Ukraińcy tak pięknie potrafią śpiewać”
myślą i się nie mylą
(„tak śpiewać dzisiaj nie będę” – postanawiam)
„tylko Ukraińcy tak potrafią patrzeć kiedy się rozbierają” -
myślą i się nie mylą
„tylko Ukraińcy mogli wyrżnąć tak wielu naszych
w tak krótkim czasie”
myślą i się nie mylą
tak krótkim czasie mogli tylko Ukraińcy
mam pół godziny
na wykonanie swojej historycznej misji
co ja zdołam zrobić przez pół godziny nad jednym kuflem piwa?
zrobić podsumowanie dnia
jeszcze jednego dnia Ukraińca w Polsce
i wyciągnąć pocieszający dla mnie wniosek:
„ja się im podobam po prostu jako człowiek jako osoba”
i odpłacam im wzajemnością zamawiając jeszcze jedno piwo
a robbie williams już dziesiąty raz dzisiaj mówi mi czego on oczekuje
od życia:
„i just wonna feel real love” – śpiewa robbie williams
ja i on potrzebujemy tego samego
dzisiaj nikomu nie dam po mordzie -
robię krok w stronę ukraińsko-polskiego pojednania
i uśmiecham się jak nikt tutaj nie potrafi
dobrze widzą moje zęby równy rząd zdrowych białych ukraińskich zębów
tutaj takich nikt nie ma
Jak pięknie i jak szybko wędrowały listy!
I skrzynka się jak w transie wtedy otwierała!
I takiej wysokości nie było zaiste,
która by mnie z tobą przestraszyć zdołała.
I słów takich wysokich nie było, nie było
ni ciszy takiej, ni takiego śniegu!
O jakże lekko we Lwów się wchodziło,
jak w starą książkę znajomą od wieków!
Na oślep, w pośpiechu jąśmy kartkowali
i niby ptaki, co pod niebem krążą,
stare pismo tych ulic z wysoka badali
niby dno rzeki – czułą echosondą.
Słyszysz – powraca ten dźwięk, wraca znowu,
odbity od śniegu, odbity od kamieni
i pada na bruk chłodny, wznosi się pionowo,
ażeby znów uderzyć o nieba sklepienie,
nas nie znajdując pośród gwiazd wystygłych
i w innym miejscu, czasie nie szukając.
O gdybyż można wiedzieć, ile wówczas kartek
niezapisanych w nas tam pozostało!…
Ile można by zrobić, jakich rzeczy dokonać!
I jakimi wierszami, słowami, listami,
jakim życiem niezwykłym tę księgę dopełnić
moglibyśmy, kochana, my sami!
Więc spróbujmy, przecież ten dźwięk wisi stale
między niebem a ziemią, ciągle jeszcze dzwoni
jak kamerton, który czeka tak wytrwale
na nasze niepewne, lekkomyślne dłonie.
Tutaj wszystko – jak w domu. Z wysoka wciąż czysty
blask gwiazd dalekich spływa jeszcze teraz.
Kto wie, może od kogoś znowu idą listy,
i tylko skrzynkę straszno dziś otwierać.
W zoo wpadłem w oko żyrafie.
Siwizna, siwizna, siwizna…
Pod nogami moja biografia
jak kieliszek rozlanego wina.
Kiedy senność przełamie mój opór,
to mi czasem śni się coś takiego,
że samolot wprowadzam w korkociąg,
potem w górę znów wychodzę z niego.
Do Ameryki nie polecę teraz,
teraz nie ma czasu na rozjazdy.
Drugi rok audycji o bogatych
w telewizji słucham jak każdy.
Pamiętam: leci przekaz
z przekazania w KC portfeli,
a ma dusza uparta, próżniacza
czeka na to w piwnicznej celi…
Ileż więzień odwiedziła matka,
ile wody wypiłem słonej.
Na noszach mnie niby Czernienkę
ponieśli w szeregi związkowe.
Jałta, willa Richelieu, 04.06.93
do powodzi pozostało nam parę kroków
zatrzymaliśmy się by przypomnieć sobie ziemię i ogień
i patrzyliśmy długo w oczy tarniny
które utkwił w nas drugi brzeg Rzeki
gdy wiosna w czółnie wyniosła nas daleko
błagaliśmy Rzekę żeby wrócić za nim
i ostatniej rady szukaliśmy w sobie
i patrzyły przecież na nas nasze kłujące oczy
podarowane przez tarninę tobie i mnie na zawsze
wśród tego co już nie mieściło się w brzegach
Kiedy zaczną się tutaj deszcze i na Stefanplatz
Już nie będzie właściciela komicznych marionetek,
A dorożki pojadą z podniesionymi budami i praca
Tych, co ulice sprzątają, stanie się składniejsza i jesień
Stworzy porządek świata, wtedy na pewno na odwagę się zbiorę,
Żeby napisać do ciebie, nie wypada bowiem
Zapominać o dobrych znajomych. I ci opowiem,
Że byłam w pawilonie motyli, że ich skrzydeł kolory
Na to, że Bóg istnieje, najlepszym są dowodem
I o tym, że co rano ulicą Faworytów chodzę.
Że sny mi się śnią brzmiące po niemiecku, że urody
I szlachetności miasta nie da się w słowach odtworzyć.
O tym, że jego mieszkańcy potrafią śmiać się do nieznajomych,
O tym, że publiczność w operze zabawia teraz Weber
Opowiem ci i, po prostu, nawet jednym słowem
Nie napomknę o tym, jak smutno mi bez ciebie.
Na zawsze zostać w szkole dominikanek pod Wiedniem,
Modlić się wyłącznie po ukraińsku, sióstr budząc zdziwienie i podziw.
Po kolacji czasami pisać orędzia do krewnych,
Pytając, jak ich zdrowie, i jak obrodziły ogrody.
Codziennie na rynek przy Schlossbergstrasse chodzić,
Przywyknąć do dostatku, własnym jeździć autem,
Żyć w zgodzie z sobą, dziękując Zbawicielowi
Za to, że wszystko poszło tak dobrze. I raptem
Po jakichś dwudziestu latach, kiedy nikt już nie będzie
Widział w tobie obcej, zbudziwszy się o poranku
Pomodlić się po ukraińsku budząc zdziwienie znów wszędzie
I, nie zdejmując z siebie habitu dominikanki,
Wiedząc dobrze, co zamieniasz i na co,
Wyruszyć w drogę z niepowracania zamiarem
Dziwiąc tych, którzy nie myśleli, że słowo „ojczyzna” ma taką
Niezgłębioną pojemność.
I zdziwić się samej.
Padały deszcze.
Potem ich zabrakło.
Odchodziły ciężko, jakby szły umierać.
Ze starego podjazdu przez rozbite drzwi
Wyszedł różowy degenerat.
Biała koszula
Na piersi dzwoneczek
Czego więcej trzeba dla ładnego chłopca?
W dzień łaził po śmietnikach, wieczorem wychodził
Pokłonić się różowej makóweczce słońca.
Po nocy błądził
Głuchymi stepami,
Zawzięcie bił się w księżyca promieniu,
Ustami w locie muchy łapał,
Co dnia wprawiony lepiej w tym ćwiczeniu.
A rano wracał
Do pustego miasta -
Jak zawsze wesół, lekki jak motylek,
Dla swej kochanej różowej babuni
Ostu jaskrawy niósł w dłoni badylek.
No i świetnie,
No i idylla -
Babcia, wnuczek, chwile jak marzenie
I w cichy pokój przez żółte firanki
Słońce sypało różowe promienie.
W tanich berlińskich hotelach, które prowadzą Rosjanie,
gdzie w recepcji nie ma cukierków, a w pokojach – podobnie -
firmowej papeterii,
w których stoją wanny pożółkłe od czasu,
w których ukrywają się ryby i skorpiony,
często zatrzymują się goście, doświadczeni przez życie,
którzy mają coś do opowiedzenia o tym czasie, zanim się zwalą
na łóżko z butelką i starymi munsztukami.
Dopokąd mówią i żują krojoną szynkę
przyniesioną ze sklepu naprzeciwko
i popiół z ich papierosów leci na łóżko,
jak śnieg na portowe miasta,
księżyc wychodzi zza rogu ulicy przesuwając się bliżej kościoła
i pokojowe zaczynają zajmować się porannym sprzątaniem,
znajdując w kabinach prysznicowych zużyte prezerwatywy
i poplamione krwią ręczniki.
I oto pewnego razu do jednego z takich hoteli
wprowadza się mężczyzna, pokazawszy w recepcji studencki
ausweis, i zamyka się w pokoju.
Rano przynoszą mu jeszcze śniadanie a on -
– z tacą, nie zdejmując ubrania i butów -
wchodzi do wanny i odkręca kran.
Znalazłwszy go następnego dnia
i wezwawszy policję,
pokojowe długo rozmawiają,
trzeba to było – mówią – tak nałykać się proszków na sen,
żeby umrzeć w wodzie,
widzisz, okazuje się, że śmierć może pachnieć
turecką kawą
i co tu robić po tym wszystkim.
Miasta rozdarte żądzą samotnych kobiet,
księżyc zwilżony śliną młodych emigrantów -
wszystko, o czym jeszcze będą mówić, co mają jeszcze do opowiedzenia,
kiedy każdy łyk i każde zaciągnięcie się
to tylko pretekst do przedłużenia niekończącej się rozmowy.
Mało kto domyśla się granicy widzialnego,
szczególnie w tym pokoju z tosterem i nocną lampką,
z którego nie ma wyjścia, i nie ma wyjaśnienia,
przecież nie będziesz słuchał przestraszonej pokojowej,
która weszła tam pierwsza
i nawet widziała, jak w wodzie pływały
rozmiękłe banknoty i czarne delfiny,
a z sufitu na cienkich pajęczynach
opuszczały się pająki oraz anioły
które sypały płatki róż
w chlorowaną wodę.
Historie, związane z zabójstwami ranami od noża
z samobójstwami nieudanymi skrobankami i w ogóle
historie związane ze zbrodnią przyciągają wielu
tylko przez swoją tajemniczość – w takich historiach
mężczyźni są mężni i pokorni, a dzieci
wplatają w swoje fryzury różane łodyżki
bożej obecności, w takich historiach
śmierć zawsze wybiega do przodu, jakby chciała zobaczyć
czym wszystko się skończy, wielu ludziom właśnie się podoba,
że śmierć w tych wypadkach zaczyna się jeszcze za życia
i można zobaczyć jej buzię
podlotka.
W takich historiach wcześniej czy później pojawiają się muzykanci
z domu pogrzebowego, wyskakują z rozklekotanego
autobusu na grząską cmentarną ziemię i wyciągają spod płaszczy
dudy, trąbki i myśliwskie rogi, wytaczają
pułkowe bębny, katarynki i grają nad nieboszczykami
wielki cmentarny jazz, krwawą i niepowstrzymaną muzykę rozpaczy
i przekory, tęskne gangsterskie melodie, melodie
starych szlagierów, popularnych wśród marynarzy i prostytutek,
i wtedy wszyscy, którzy przyszli poprowadzić nieboszczyka w ostatnią
drogę, z ulgą oddychają, bo takie są reguły,
taki, powiedzmy, rytuał, jednym słowem naprawdę
boją się nie nieboszczyków – boją się sami nimi zostać.
Jeszcze w takich historiach obowiązkowo występują kobiety,
i o nich trzeba powiedzieć osobno – o tych
czterdziestoletnich kobietach, w których jeszcze można
dostrzec namiętność i niezdecydowanie siedemnastolatek,
one opłakują każde bezmyślne życie, zmarnowane
na takie drobiazgi jak miłość i oddanie, pamiętają jak się
zaczynał w naszym kraju wielki kryzys,
dotąd powtarzają szeptem te słowa,
którymi je żegnano:
wszystko w porządku, mała, nie trzeba żadnych leków,
chcę kochać bardziej, niż ty chcesz rodzić,
życie nie zatrzymało się, jak myśleliśmy, popatrz – dalej
przychodzą poranni kurierzy z dworca i kochankowie
żegnają się na schodach,
zostanę z tobą i będę dalej widział,
jak pielgrzymi wpełzają ci na dłoń i zaczynają
poruszać twoim sennym ciałem,
i ześlijcie cierpienia im, niebiosa,
w ich bezkresnej wędrówce.
Powoli skrobią podłogę jak pokład,
stare sprzątaczki korytarzy;
słyszysz, poszeptują na schodach,
przemykają lękliwie pod ścianami,
długimi bosakami wyciągają z wody
piżmaki i gorzkie sny.
Półcienie wypełniają wszystkie pokoje,
jak węgiel wypełnia krążowniki;
sprzątaczki korytarzy
ostrymi nożami zdzierają łuskę,
wbijają w poranne słońce cygańskie szpilki;
jesień dobiega końca
i niebo jest tak ciemne, jakby ktoś zrzucił na stertę
odrąbane łby kur
i czarne róże.
Kiedy zmyją całą krew,
zbierają się na dworcach, piją grzane wino
i rozmawiają o tym,
że dzisiaj ryby błądzą w Dunaju,
nie mogąc wypłynąć na płyciznę
bez nocnych świateł
statków,
bez głosów z brzegu,
bez otworów i tuneli
w diabelskim lodzie.
Pierwszy raz od dawna ucieszyłem się ulewą, która przyniosła choć
niewielką zmianę.
Z tyłu była bezsenna noc, a ja patrzyłem, jak dzieci grają w jakąś
krótką grę,
Wybiegają pojedynczo, wykrzykują kilka słów w deszcz i chowają się
z powrotem
Pod blaszany daszek, i śmieją się już razem.
Również we mnie wpadł jakiś śmiech, jak piorun kulisty, deszcz
jakby stanął na głowie
Przede mną, i nagle zacząłem rechotać, wszystko zawirowało,
jak pralka, pełna
Białego wina.
I było, jak głęboko pod wodą: „Oddychaj, a zostaniesz naszym
królem” i jeszcze się wahałem,
Jak to możliwe – wahać się i rechotać jednocześnie,
A potem zbiegłem w dół, gdzie wiecznie niedojrzałe klony krążyły
pomiędzy kroplami,
I krzyczałem, dajcie więcej piany, otwórzcie śluzy jogurtu z sokiem,
i krzyczałem
Wyłączcie swoje mikrofony, bo będzie krótkie spięcie i wielki
fajerwerk, i narzeczeni
Będą wspominać ten dzień ze wstydem, i patrzyłem, jak drzewa gną
się pod największymi
Kroplami, i próbowałem tego samego.
Dzieci zbiły się w kupkę pod swoim daszkiem, mokre i kolorowe, jak
jeden egzotyczny koral,
A ja byłem ich królem, i nie mogłem złapać tchu.
kiedy spłynie z wodą młyn dla mnie przygotowany
kiedy zetknie się w drzwiach dwanaście moich codziennych narzeczonych
kiedy zobaczę żeńców którzy ścinają pod wodą trawę dla czyjejś ostatniej nocy
wiem że odwróci oczy nieprzejrzany przedwieczny aptekarz i wiem
która przeważy szalka
kiedy spotkam braci którzy opróżniają dom dla złotych pstrągów
kiedy niespodziewany śnieg spadnie na ślepego poganiacza
jakby napisał się biały na białym list
kiedy znajdzie się w śniegach sierp czyjejś pierwszej nocy
odróżnię głos twojej trąby od trąb tych dwunastu narzeczonych
śni mi się ten który narodzi się z mojego ciała
przechodzi przez pokoje okrąża wzgórze i tonie
widzę go teraz
kiedy daleki mulat bije w gong ciała
wiedziałem o nim
kiedy świeciło się w okienkach żądzy
jak w okienkach mechanicznych zegarów z wahadłami
widzę ciebie teraz
przechodzisz przez pokoje jak ciało z twojego ciała
i nie mogąc utonąć kładziesz się pośrodku nurtu
ty oślica Pańska ty wyspa dla tańczących przewoźników
ode mnie odgałęzia się nieznośna rzeka
w nocy moje czarne osy gnieżdżą się okienkach lnu
bo drżenie światła w tych okienkach
to znak twej obecności
tam
nie życie – tylko próba
dookoła – tomy przestróg
a nad nimi
zastyga kilka dawnych zakazów
cień odbija się w cieniu lustra
istotą
która dziwi się, że słońce nie rzuca cienia
i dlatego się rozdwaja
jedno rzuca kamykiem w słońce
drugie nigdy go nie zobaczy
wówczas się rozmnażają
a poza próbą niczego nie zobaczyłem
tam
czy mnie bawisz czy nudzisz
zależy ode mnie
czy mnie kochasz czy nie kochasz
zależy od ciebie
czy mnie na tym zależy
głosuję za niezależnością
Europa – pole bitwy dwóch światów.
Zginie w tej bitwie
dwójjedyny świat.
Na stypę po bitwie
przyjdą tylko dwie wieże
Eiffle’a i Korniakta.
Zejdą się w geo-
graficznym środku Europy,
który leży gdzieś w Karpatach,
zejdą się i uronią po łzie.
I nikt po nikim
nie usłyszy płaczu.
Tak lubisz wzrokiem badać giętką
skórę, co ciało panny spina.
W panterę tę, na wiarę wziętą,
tulipanową lancę wbijasz.
Ją nauczyli mówić, w nosie
ma jednak kwiaty, to nie syci -
o mięso ten uśmieszek prosi!
W krew! na arenę, neofici!
Upadek Rzymu, ryk pantery,
czad orgii, prądy sodomiczne,
olejki w mózgach eteryczne,
piżmo – poeci złotej ery! -
niech wasze się księżyca blaskiem
przeleją głowy w czasie pełni,
pory, jak przypływ, wam wypełni
wino i krew smolista – patrzcie -
smagła, piekąca, pręgowana -
bogini, zwierzę, otchłań może?
gumowa lalka? skóra? sama
Wenus, co wyszła z piany morza?
gitara w palcach lowelasa,
na dźwięki wyszukane łasa.
Nadziejce Drogan
kochaj mnie kiedy już nie kochasz
kiedy masz dość papierosów
kiedy codziennie zakwita twój kaktus
z nabitymi na kolce monetami
które i teraz znajdują się w obiegu w krainie Drogan
krainie włosów kasztanowych
szarych oczu i nocy
gdzie maleńka Izolda przymierza czy jej do twarzy
z maleńkim imieniem nadia
gdzie Tristan spękanymi jak kamień ustami
powtarza raz jeszcze: kochaj mnie
i wychodzi z malusieńkiego pokoju
kiedy już nie kochasz
jeden papieros zostawiwszy tobie jeden sobie zabrawszy
tobie z wszystkim do twarzy Nadziejko
Słowo „pokój” – jest jak wiatrak, którego
Don Kichot broni, może i niezbyt wprawnie,
za to do końca szczerze: tak pierwszy raz się kocha,
tak matkę pierwszy raz się chowa, tak cieniom
odrąbuje się ręce, kiedy się zauważy,
że cienie te skłonne są do zła;
tak oto zło się kończy, flagi powiewają
na każdej chatynce, nad bukiem i palmą,
Don Kichotowi dziękują, wzywają do biura,
chcą zapłacić, żeby kupił sobie przynajmniej konia,
konia nowocudnego, jak fiat, jak listek wawrzynu.
„Trzydzieści srebrników wystarczy wam, Don Kichocie?” -
pyta odświętnie ubrany makler,
bo maklerzy nie znikają wraz ze złem,
bo nie zło rodzi maklerów;
otóż to: czy wystarczy?
Pańską lancę pokrywają odciski,
pański koń ma pozbijane kopyta,
sługa pański schudł, brać, póki dają.
„Słowo «pokój» – jak wiatrak, co wyrósł z ziarna
posadzonego na widnokręgu przez martwe obramowania.
My nie wybieramy wiatraków, my wybieramy
konie i sługi, i wio; świat nigdy i nigdzie
się nie kończy, dlatego trzeba go bronić
do ostatka, a trzydzieści srebrników
zawsze się przyda” – odpowiada Don Kichot.
Słowa «świat» się nie wykorzystuje,
albo się go ma, albo nie ma go ani w sercu, ani w umyśle,
jak nowego konia, jak laurowego listka,
jak listu od matki z tamtego świata:
„dobrego dnia, synku mój kichocie,
martwię się twoim zdrowiem,
bądź grzeczny uważaj na siebie i rosynanta
bardzo tęsknimy za tobą
i wciąż czekamy aż wreszcie powrócisz
u nas wszystko dobrze
nie całujemy bośmy martwi”.
co sobotę gdzieś między piątą i szóstą kiedy wszyscy
zbierają się do kolacji nad naszym terytorium przelatuje samolot
stamtąd wiezie dziesięć ton rozbawionych pasażerów tutaj
sto ton nostalgii bo to samolot z Paryża ni mniej ni więcej
w tym czasie wszyscy spoglądają w niebo i kozy i obłożone
podatkami jabłonie i śliwy i dzieci i babcie pod kościołem i miedze
na miedzach rośnie czarny bez i kalina i wszelka bezimienna
trawa
tu czas zgęstniał jak kogucik na patyku słodki wiśniowy
kogucik to terytorium naszej duszy
a ścieżki Pańskie biegną aż hen za górami
jaskółczą robotę tu niekiedy wykonują ludzie bo jaskółki zbudowały
kościół wtedy kiedy ludziom zabronili
i oko z dzwonnicy na wszystkie strony patrzy szukając śladu
Pańskiej stopy
a że chodził tędy Pan to starsi ludzie mówią że to prawda
a jeśli nie Pan tu chodził to Dziewica Maryja na pewno
stąd bo skąd by się tutaj wzięli ludzie
ale i ludzi tu nie ma jakby nie widać tak zjawiają
się co sobotę koło cerkwi
a miedze tu są i kozy są
niekiedy w dzień można spotkać kamień co sobie dokądś idzie pijany
gdzie się
wybrał nie powie jak to kamień
niekiedy sam z siebie jedzie wóz
co roku w czerwcu kwitnie lipa
a babcie i dzieci pod cerkwią tylko w soboty gdzieś tak między
piątą i szóstą kiedy nad naszym terytorium przelatuje samolot
tutaj nikt nie wierzy że człowiek pochodzi od małpy
bo nie ma z kim o tym porozmawiać ale co sobotę na dachu cerkwi
ukazuje się
Pismo Święte
i babcie te które umieją latać czytają go i przekazują
dzieciom
niebo ma tutaj właściwy kolor bo innych nie ma a czwartek
czysty choć mówili że był jeszcze jakiś lecz o nim już zapomnieli
kalina tu też jest skrzydlata a kwiaty same siebie malują na
ścianach chat
to terytorium naszej duszy i dusza oddala się stąd dalej
niż na pięć kilometrów zamienia się w glinę
glina tutaj jest biała przeważnie zdarza się również ruda
ale naprawdę ruda nie jest to trzmiele ją tak przemalowują
o jedzie wóz sam z siebie i macha skrzydłami samolotowi
więc to sobota gdzieś tak między piątą i szóstą
o świcie w studniach widać gwiazdy więc pochylać się w studnie
nie należy
bo można wypaść z tamtej strony ziemi a wtedy
czym wrócić z powrotem
od ciszy czasami dach idzie na chatach dokąd i po co nikt nie wie
ale w tym czasie z reguły nie ma deszczów
deszcze tutaj zrzucają żabki ale żabki szybko
dorastają i gdzieś się wynoszą
od czasu do czasu ptaki podrzucają komuś złoto kolczyki
obrączki itd.
wybierając się tutaj przemieniasz się cały w pyłek kwiatowy i
odtąd już pszczoły od ciebie się nie odczepią
to terytorium duszy nic nie poradzisz a samolot w soboty
leci i już
Technically speaking, jak mówił Bill Clinton,
w sensie techniki to nie był seks;
i można było spokojnie patrzeć w oczy rodzicom,
nauczycielom, narzeczonym, żonom
i komu tam jeszcze;
przed sądem, z ręką na Biblii czy Konstytucji,
albo na Sądzie Ostatecznym -
zresztą, do niego zostało już niedługo.
Ale co to było – zastanawiam się czasami:
i czy chciałabym jeszcze raz spotkać tego mężczyznę,
i czy rozpoznalibyśmy się
(przypadkowo na ulicy),
i co byśmy zrobili, gdybyśmy się rozpoznali:
rzucilibyśmy się w objęcia, śmiejąc się i żartując
czy poszli dalej z opuszczonymi głowami,
nie oglądając się za siebie?
Technically speaking daleko mi było do Moniki
z jej sukienką,
nie zostawiłam żadnego dowodu
ani dla obrony, ani dla oskarżenia:
bo czy można uważać za dowód
kolor wypitego wina,
chłodny metal guzików na jego dżinsach,
nieznane słone ciepło
koło swoich ust?
Szybko, szybko wysychają słone morza,
wino i łzy, sperma i krew w ludzkich ciałach.
Szybko, szybko pustynia – niewidzialne zwierzę
na zewnątrz swoje białe pazury wystawia.
I każdy przecież wie, że kiedy przyjdzie czas:
rzec trzeba słowo – albo w milczenie brnąć;
trzeba coś zrobić – bodaj tylko raz;
trzeba się oddać i trzeba wziąć.
Deszcz… Deszcz we Lwowie, w Tarnopolu…
Deszcz – na skraju
pola, gdzie koleina równa, błyszcząca – jak strzała…
Ty w wagonie nie śpisz – jak wtedy, pośród nocy…
Nie, to nie gwiazdy dokoła, to senne ciała.
Śpij, wyobrażaj sobie, że ta ulewa zmywa
ubrania, zmarszczki, grymasy, szminkę, pot i łzy;
fałdy cudzego ciała i skórę co oblepia,
które jakby nad sercem ktoś przylepił ci.
Zmyje się wszystko, sens i życie zostanie,
i poezji – humor i rzecz – płonąca kość.
Spójrz – kołysze się szklanka;
spójrz – rana
rozlanej kawy plami rozścieloną noc!
Smród sypialnych wagonów, wilgotnych poduszek,
smród klozetu, papierosów, miłości i biedy,
i nietrwałe imiona dawnych przyjaciółek -
wszystko zostaje w strugach tej nocnej ulewy…
Nie możem jeść ni pić nie możem,
Gazety, książki lecą z ręki,
Kiedy quebeccy ciało twoje
Separatyści rwą na strzępki,
Kanado, matko nasza droga!
Niemota twa już dziwi nas.
Czego chcą jeszcze? Czyż, na Boga,
Ptasiego mleka u was brak?
Już nas nie dziwi ta Marianna,
Przez którą bajzel ten i draki.
Pisaliśmy do Mitteranda.
(Nawiasem mówiąc, kto to taki?)
Trza, do Butrosa też się zwrócim,
I do Galego. Pchniemy posłów
Do Anglii. Niech ich pan ukróci,
Hnatyszyn. Żabojadów ostro!
Gwizdnijcie tylko. Wszystko rzucim
I wnet się stawim. Całą wioską.
kwiecień 1992
W środku nocy deszcz przyszedł,
Jak zboże zaszumiał w polach.
Wbiegliśmy pod jego okrycie
Spod topoli albo jawora.
Ubranie zmył z ciebie i ze mnie,
Jak rzeźbiarz glinę zdjął z ciała.
Czego w słońcu szukać daremnie,
On od razu na oślep znalazł.
Łaskotał jak kłosy drżące,
Po ramionach łagodnie spływał,
Dusz naszych listki błyszczące
Kojącym ciepłem obmywał.
Piersi się w piersi wtulały,
Pluskała woda między nimi.
Ryby w tej wodzie pływały,
Płetwami lśniąc ognistymi,
Latał nad nami nietoperz
Błyskawic jak iskier garstka.
I lęk twój dziewczęcy tej nocy
Raz pierwszy szczęściem zajaśniał.
Siekiera ojca tkwi w pniaku, wbita
Aż po sam brzusiec -
Świerki zdyszane pierzchają w strachu,
Chcą w górę uciec.
Piła wygina się i napręża,
Ryba zębata.
– No, wskazuj drzewo, które zrąbiemy! -
Powiada tata.
A ja wybieram, jak po jarmarku
Oczami biegam.
Zda się ładniejszy mi taki świerczek,
Który nie z brzega.
- Ten najsmuklejszy! – Nie, mój chłopczyku,
Szkoda go chyba!
– No to ten ładny, w igliwiu srebrnym,
Co lśni jak ryba!
- Żal go! – Więc może ten osmalony,
Omszały spodem!
– Ej nie, niebożę, zrobilibyśmy
Tym wielką szkodę!
- No to ten czarny, powykręcany,
W smole jak dratwa!
– I tego szkoda! Trochę podrośnie
I będzie tratwa.
- A ten, co niby świeczka skrzywiona,
Jak w parastasie?
– Ej, nie! I on się też wyprostuje
O swoim czasie.
Tak chodziliśmy między świerkami,
Śmieszni złodzieje.
– W domu się jeszcze zastanowimy,
Wrócim w niedzielę!…
Przeszło czterdzieści lat. Posłuchajcie -
Szumi żywica
I słońce śpiewa niby dziewica.
Wietrzyk figluje.
Czemu tak smutno jest mi we wszystkich
Krainach świata?
Wysokie świerki stoją, pytają:
A gdzie twój tata?
Trzy karasie, cytryna i bęben,
I kogut, zamurowany w topazie.
Kuchenny nóż, widelec, kawałek pumeksu,
Gdzie oko zatrzymało się pstrokate.
Jak mysz, zakorkowano rubin
W przejrzystej pułapce, gdzie – nadaremnie – pozew.
Linieje czas (są szalki wczesne i późne).
Pietruszka jasna. Pasikoników tabun.
Z tasakiem po kuchni chodzi jesień.
Wyłuskuje z niestałej masy
Przejrzystość, niby cielęcy szkielet.
W słoiki – upycha słońce
I – na półkach – przegląda towar.
Nie wzrok, a jezioro, oczyszczone z hańby.
zobaczył dzisiaj w swoim oku
wczorajszą łzę
zobaczył nazajutrz w swoim oku
wczorajszą łzę
kolejnego dnia w swoim oku znów zobaczył
wczorajszą łzę i zrozumiał
że już nigdy nie zdoła jej wypłakać
i zrozumiał że to już
koniec
WTEDY
oblicze wieczornej drogi całował podeszwami
aż do urwiska ciszy długo i w męce
zdejmował z siebie ostatnią frazę nerwowo
rozpinając guziki słów długo bał się
spojrzeć na swoje odbicie w nucie re
a gdy popatrzył nie ujrzał tam nikogo
WTEDY
wyrosło w dzwonie drzewo przerażenia
WTEDY
ogromne i rozłupało dzwon
i rozłupało dzwonnicę drzewo przerażenia
i posadziło sobie na barkach całą zgraję gawronów
to drzewo
zginało się bardzo długo
a kiedy jednak się zgięło
wszyscy zobaczyli
JAK
po spazmatycznie zastygłej linii
toczy się czarne jabłko
czarne jabłko się toczy
zatrzymuje się pośród pola
i przybywa dusza samobójcy
na siwym koniku dymu
żeby dla tego samobójstwa
znaleźć współwinnego
i staje po tamtej stronie jabłka jej sobowtór
na zielonym glinianym koniku
i opowiada mu dusza swoje przewiny
a sobowtór po tamtej stronie czarnego jabłka
wypowiada swoje usprawiedliwienia
a potem mówi duszy sobowtór
również o swoich przewinach
i słowo w słowo powtarza dusza
te jego usprawiedliwienia
Tak lubisz wzrokiem badać giętką
skórę, co ciało panny spina.
W panterę tę, na wiarę wziętą,
tulipanową lancę wbijasz.
Ją nauczyli mówić, w nosie
ma jednak kwiaty, to nie syci -
o mięso ten uśmieszek prosi!
W krew! na arenę, neofici!
Upadek Rzymu, ryk pantery,
czad orgii, prądy sodomiczne,
olejki w mózgach eteryczne,
piżmo – poeci złotej ery! -
niech wasze się księżyca blaskiem
przeleją głowy w czasie pełni,
pory, jak przypływ, wam wypełni
wino i krew smolista – patrzcie -
smagła, piekąca, pręgowana -
bogini, zwierzę, otchłań może?
gumowa lalka? skóra? sama
Wenus, co wyszła z piany morza?
gitara w palcach lowelasa,
na dźwięki wyszukane łasa.
Urodzony 14 sierpnia 1974 roku w Kamieńcu Podolskim. Ukraiński poeta, prozaik, literaturoznawca, tłumacz i publicysta. Ukończył studia filologiczne w Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. W latach 1998-2000 redaktor naczelny pisma „Literatura Plus”, następnie redaktor działu literackiego w „Zwierciadle Tygodnia”. Laureat nagrody wydawnictwa Smołoskyp (1997). Na język ukraiński przełożył m.in. "Ferdydurke" Gombrowicza i "Pięknych dwudziestoletnich" Hłaski. Mieszka w Kławdjiewem pod Kijowem.
Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.
Ukraiński poeta, tłumacz, krytyk literacki, działacz społeczny, polityk. Był autorem wielu tomów wierszy, m.in. "Miłość i nienawiść" (1953), "Moja ziemia" (1955), "Czarna nić" (1958), "Wzywa prawda!" (1958), "Tajemnica twojej twarzy" (1979), "Spirala" (1984), "Nostalgia" (1998), "Poświadczam życie" (2000), "Naparstek" (2002), jak również tłumaczem poezji anglojęzycznej (między innymi sonetów Szekspira), polskiej, bułgarskiej, rosyjskiej i innych.
Urodzona w Doniecku. Ukraińska poetka, prozaiczka i malarka. W roku 1957 ukończyła filozofię i filologię na Wolnym Uniwersytecie Ukraińskim. Uchodzi za najwybitniejszą przedstawicielkę nurtu modernistycznego w emigracyjnej literaturze ukraińskiej. Mieszka i pracuje w Monachium.
Urodzona w 1954 roku w Kujaniwce (obwód sumski). Ukraińska poetka i krytyk literacki. Ukończyła ukrainistykę na uniwersytecie im. T. Szewczenki w Kijowie. Pracuje w redakcji miesięcznika „Ukraińska Kultura”. Laureatka gruzińskiej nagrody im. W. Majakowskiego (1986) i „Kryształu Vilenicy” (2001). Mieszka w Kijowie.
Urodzony 23 stycznia 1949 roku we wsi Berezyny. Ukraiński poeta i tłumacz. Ukończył studia w Instytucie Literackim im. Gorkiego w Moskwie. Jeden z najbardziej znanych przedstawicieli lwowskiego undergroundu w latach 70. Zmarł 16 maja 1982 roku.
Urodzony w 1965 roku we Lwowie. Ukraiński poeta, prozaik, tłumacz, krytyk literacki. Syn pisarzy Włodzimierza Łuczuka i Oksany Senatowicz. Członek grupy Łu-Ho-Sad. Mieszka i pracuje we Lwowie.
Urodzony w 1963 roku w Steciwce (obwód czerkaski). Ukraiński poeta, prozaik i dziennikarz. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie im. T. Szewczenki, a następnie pracował w kilku czasopismach. Uważany za jednego z nielicznych przedstawicieli konceptualizmu na Ukrainie. Autor i wydawca Kalendarza Brusłynowskiego (1996), książki w formie kalendarza ściennego z odrywanymi kartkami, mieszczącej najrozmaitsze gatunki literackie. Mieszka w Kaniowie.
Urodzony w 1963 roku. Ukraiński poeta, prozaik, krytyk literacki. Mieszka we wsi Matijwka pod Bachmaczem.
Urodzony w roku 1939 w Czernihowszczyźnie. Ukraiński poeta i krytyk. Studiował na wydziale filologicznym Uniwersytetu im. T. Szewczenki w Kijowie. Relegowany z uczelni w 1965 roku (studia skończył w Odessie w 1968), aresztowany w 1972 roku, po opublikowaniu samokrytyki został zwolniony i zmuszony do opuszczenia Kijowa. Laureat nagrody Bu-Ba-Bu za najlepszy wiersz roku 1995. Zmarł w 2006 roku.
Urodzona w 1954 roku w Kujaniwce (obwód sumski). Ukraińska poetka i krytyk literacki. Ukończyła ukrainistykę na uniwersytecie im. T. Szewczenki w Kijowie. Pracuje w redakcji miesięcznika „Ukraińska Kultura”. Laureatka gruzińskiej nagrody im. W. Majakowskiego (1986) i „Kryształu Vilenicy” (2001). Mieszka w Kijowie.
Urodzony 20 kwietnia 1964 roku we Lwowie. Ukraiński poeta, aktor i performer. Członek grupy literackiej „ŁUHOSAD”. Laureat nagrody Bu-Ba-Bu (1989). Stypendysta programów: „Homines Urbani” (2005), „Gaude Polonia” (2007) oraz „Stadtschreiber der Stadt Graz” (2007/2008). Autor i wyznawca koncepcji „teatru próżniaczej istoty”, założyciel i właściciel Teatru Leniwej Istoty. Zmarł 21 maja 2009 w Użhorodzie.
Urodzony 24 stycznia 1961 roku na Wołyniu. Ukraiński poeta, prozaik, dramaturg, felietonista, krytyk literacki. Ukończył studia w moskiewskim Instytucie Literackim im. Gorkiego. Współzałożyciel grupy literackiej Bu-Ba-Bu. Stypendysta Kuenstlerakademie Schloess Solitude (Stuttgart, RFN, 1995), kuenstlervilla Waldberta (Monachium, RFN, 2001), Fundacji KulturKontakt (Wiedeń, Austria, 2002). Stypendysta Fundacji Fulbrighta (USA, 2005-2006), stypendium „Gaude Polonia” 2008 r. Mieszka w Rownym i w Irpeniu pod Kijowem.
ur. w 1978 r. Poeta, tłumacz, krytyk literacki. Studiował bułgarystykę na Uniwersytecie Lwowskim, na którym obecnie pracuje. Inicjator i uczestnik projektów artystycznych. Laureat nagrody im. Antonycza (1997), Ambasady RP (2007) i Huberta Burdy (2009). Stypendysta programu Gaude Polonia Ministerstwa Kultury RP (2003) oraz programu Homines Urbani (2008). Tłumaczył m.in. utwory Tadeusza Różewicza, Jacka Podsiadły, Marcina Świetlickiego, Olgi Tokarczuk, Andrzeja Stasiuka. Wchodził w skład redakcji trójjęzycznego (polsko-niemiecko-ukraińskiego) czasopisma literackiego „Radar”. Uhonorowany odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej. Mieszka we Lwowie.
Urodzony w 1964 roku. Ukraiński poeta, autor poezji wizualnej. Członek grupy literackiej Łu-Ho-Sad. Mieszka we Lwowie.
Urodzony 23 sierpnia 1974 roku. Ukraiński poeta, prozaik. Studiował filologię ukraińską i niemiecką na Uniwersytecie Charkowskim, gdzie obronił pracę doktorską, a obecnie pracuje. Tłumacz poezji Paula Celana i Charles'a Bukowskiego. Laureat wielu nagród literackich, m.in. Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus" 2015, nagrody „Mosty Berlina” oraz Nagrody im. Josepha Conrada. Jego wiersze i powieści przetłumaczono na 16 języków i znane są na całym świecie.
Poeta, prozaik i rockman ukraiński. Debiutował w roku 1987 tomikiem Bursztynowy czas. Współtworzył wraz z Jurijem Andruchowyczem i Ołeksandrem Irwancem grupę poetycką Bu-Ba-Bu w której był nazywany Prokuratorem. W roku 1990 opublikował tomik Latająca Głowa, zaś w 1993 Rozmowy ze sługą i Alter ego.
Urodzony w roku 1964 we wsi Chmielna (obwód czerkaski). Ukraiński poeta, tłumacz, eseista i działacz polityczny. Autor tekstów popularnych piosenek, charyzmatyczna postać w środowisku kijowskiej młodzieżowej pop-bohemy. Reżyser i współorganizator m.in. festiwalu „Czerwona ruta”. Wieloletni doradca Wiktora Juszczenki. Mieszka w Kijowie i Lwowie.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Ostapa Sływynskiego, Kārlisa Vērdiņša, Bohdana Zadury i Jacka Dehnela podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejGłos Bohdana Zadury w debacie „Kroniki osobiste”.
WięcejRozmowa Karola Maliszewskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Zmiana czasu, wydanej w Biurze Literackim 21 października 2024 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Zsófii Balli, Istvána Kovácsa, Pétera Kántora i Bohdana Zadury podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejZapis rozmowy z udziałem Julii Fiedorczuk, Jolanty Kowalskiej, Kuby Mikurdy, Marcina Sendeckiego, Andrzeja Sosnowskiego i Bohdana Zadury podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Sławomira Elsnera, Krystyny Miłobędzkiej i Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2009.
WięcejSpotkanie z udziałem Ołeksandra Irwanecia, Hałyny Kruk, Serhija Żadana, Bohdana Zadury i Dariusza Buglaskiego w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zemler.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 22 sierpnia 2022 roku.
WięcejRozmowa Łukasza Dynowskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 29 sierpnia 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 29 sierpnia 2022 roku.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury, towarzyszący premierze książki 100 wierszy wolnych z Ukrainy, wydanej w Biurze Literackim 2 maja 2022 roku.
WięcejRozmowa Karola Maliszewskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki 100 wierszy wolnych z Ukrainy, wydanej w Biurze Literackim 2 maja 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę 100 wierszy wolnych z Ukrainy w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 30 maja 2022 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Ktokolwiek, tylko nie ja Hałyny Kruk w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 23 maja 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę 100 wierszy wolnych z Ukrainy w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 2 maja 2022 roku.
WięcejOdpowiedzi Bohdana Zadury na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.
WięcejCzytanie z książki Puste trybuny z udziałem Bohdana Zadury w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejPierwszy odcinek z cyklu „Rozmowy na torach” w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Urszuli Kozioł, Ryszarda Krynickiego, Bohdana Zadury, Piotra Sommera, Jerzego Jarniewicza, Zbigniewa Macheja, Andrzeja Sosnowskiego, Tadeuszy Pióry, Darka Foksa, Wojciecha Bonowicza, Marcina Sendeckiego, Dariusza Suski, Mariusza Grzebalskiego, Dariusza Sośnickiego, Krzysztofa Siwczyka, Marty Podgórnik i Jacka Dehnela podczas Portu Wrocław 2007.
WięcejCzternasty odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Andreja Adamowicza, Andreja Chadanowicza, Wasyla Machny i Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejSpotkanie wokół książek Wojna (pieśni lisów), Przepowieść w ścinkach, Gdyby ktoś o mnie pytał i Sekcja zabójstw z udziałem Konrada Góry, Marty Podgórnik, Bohdana Zadury, Joanny Mueller i Karola Maliszewskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Jurija Anruchowycza, Andreja Chadanowicza i Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury, towarzyszący premierze książki Puste trybuny, która ukazała się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejRozmowa Marty Podgórnik z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Puste trybuny, która ukazała się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2005.
WięcejFragment zapowiadający książkę Puste trybuny Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Jurija Andruchowycza, Andrija Bondara, Nazara Honczara, Mykoły Riabczuka, Ostapa Slywynskiego, Serhija Żadana, Darka Foksa oraz Bohdan Zadury podczas Portu Legnica 2004.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego poświęconego twórczości Rafała Wojaczka podczas Portu Legnica 2004.
WięcejSzkic Bohdana Zadury, towarzyszący wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejAutorski komentarz Siemiona Chanina, towarzyszący wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejRecenzja Ostapa Sływyńskiego, towarzysząca wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 18 listopada 2020 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Julii Fiedorczuk, Klary Nowakowskiej, Marty Podgórnik, Agnieszki Wolny-Hamkało oraz Bohdana Zadury podczas Portu Legnica 2004.
WięcejRozmowa Artura Burszty z Bohdanem Zadurą, towarzysząca wydaniu książki Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukazała się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury, towarzyszący wydaniu książki Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukazała się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Tomasza Majerana, Krzysztofa Siwczyka, Andrzeja Sosnowskiego i Bohdana Zadury podczas Portu Literackiego 2004.
WięcejFragment zapowiadający książkę Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukaże się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Istvána Kovácsa i Bohdana Zadury podczas Portu Legnica 2003.
WięcejGłos Bohdana Zadury w debacie „Ludzie ze Stacji”.
WięcejKomentarz Bohdana Zadury, opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Bohdana Zadury w trakcie Portu Legnica 2002.
WięcejZapis rozmowy Tomasza Majerana z Bohdanem Zadurą, opublikowanej w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejSpotkanie autorskie wokół książki Po szkodzie z udziałem Bohdana Zadury, Karola Maliszewskiego i Dawida Mateusza w ramach festiwalu Stacja Literatura 23.
WięcejZapis rozmowy Artura Burszty z Bohdanem Zadurą, opublikowanej w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Bohdana Zadury podczas Portu Legnica 2001.
WięcejBohdan Zadura odpowiada na pytania w ankiecie dotyczącej książki Nocne życie, wydanej w wersji elektronicznej w Biurze Literackim 11 lipca 2018 roku. Książka ukazuje się w ramach akcji „Poezja z nagrodami”.
WięcejWiersz z tomu Wszystko, zarejestrowany podczas spotkania „Wszystko gubione” na festiwalu Port Wrocław 2009.
WięcejFragment „Nocy Zadury”, podczas której Bohdan Zadura oprócz czytania wierszy smażył także naleśniki.
WięcejRozmowa Dawida Mateusza z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Po szkodzie, wydanej nakładem Biura Literackiego 26 lutego 2018 roku.
WięcejWiersz z książki Wszystko (2008).
WięcejFragment zapowiadający książkę Po szkodzie Bohdana Zadury, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 19 lutego 2018 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Po szkodzie Bohdana Zadury, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 19 lutego 2018 roku.
WięcejWiersz zarejestrowany podczas spotkania „Wiersze z gazet” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejRozmowa Macieja Roberta z Andrijem Bondarem, towarzysząca premierze książki Historie ważne i nieważne w przekładzie Bohdana Zadury, wydanej nakładem Biura Literackiego 26 maja 2011 roku, a w wersji elektronicznej 13 listopada 2017 roku.
WięcejFragment spotkania „Piosenki dla martwego koguta” z festiwalu Port Wrocław 2005.
WięcejPrzekład wiersza Serhija Żadana czyta Bohdan Zadura. Fragment spotkania „Piosenki dla martwego koguta ” z festiwalu Port Wrocław 2005.
WięcejWiersz zarejestrowany podczas spotkania „Piosenki dla martwego koguta” na festiwalu Port Wrocław 2005. Przekład wiersza czyta Bohdan Zadura.
WięcejZapis spotkania autorskiego „Głos Ukrainy w trybie męskim” z Ołeksandrem Irwanciem i Andrijem Lubką w ramach 19. festiwalu literackiego Port Wrocław 2014.
WięcejPort Wrocław 2009: wypowiedzi Dariusza Nowackiego, Piotra Śliwińskiego, Justyny Sobolewskiej, Piotra Czerniawskiego, Darka Foksa, Krzysztofa Jaworskiego, Bohdana Zadury, Romana Honeta.
WięcejKrzysztof Siwczyk, Marcin Świetlicki, Andrzej Sosnowski, Adam Wiedemann i Bohdan Zadura spierają się o ikonosferę współczesności. Port Legnica 2002.
WięcejZapis spotkania autorskiego „Wiersze z gazet” z Ryszardem Krynickim, Zbigniewem Machejem i Bohdanem Zadurą 20. festiwalu literackiego Port Wrocław 2015.
WięcejPrezentacja antologii Leszka Engelkinga Maść przeciw poezji. Przekłady z poezji czeskiej. Książkę komentują Grzegorz Jankowicz, Bohdan Zadura oraz tłumacz. Wiersze Jaroslava Vrchlickiego „Śpiąca Praga” i „Venus Verticordia” we własnej aranżacji muzycznej wykonuje Sambor Dudziński.
WięcejMityczne pytanie o klasycystów i barbarzyńców zadane Darkowi Foksowi, Tadeuszowi Piórze, Adamowi Wiedemannowi i Bohdanowi Zadurze.
WięcejW rejs z Bohdanem Zadurą wyruszyli Marta Podgórnik i Krzysztof Siwczyk. Filmowa etiuda do wiersza „Z czego wyrosłem” w reżyserii Anny Jadowskiej.
WięcejCzy istnieje opozycja „poeta i naród”? Czego literat może potrzebować od społeczeństwa (i odwrotnie)? Mówią Bohdan Zadura i Marcin Świetlicki, Port Legnica 2002.
WięcejKrzysztof Siwczyk, Anna Podczaszy, Bohdan Zadura, Jerzy Jarniewicz, Zbigniew Machej oraz Tomasz Broda o tym, czy poezja to próba „dania w pysk światu”, czy może jego zmiany?
WięcejZbigniew Machej, Krzysztof Siwczyk, Marcin Świetlicki i Bohdan Zadura zastanawiają się, czy istnieją słowa o ujemnym potencjale poetyckim. Port Legnica 2002.
WięcejPiąty odcinek programu literackiego „Poeci”, w którym Wojciech Bonowicz rozmawia z Bohdanem Zadurą.
WięcejWiersz z książki Wszystko (2008).
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki Już otwarte, wydanej w Biurze Literackim 25 stycznia 2016 roku.
WięcejRozmowa Moniki Brągiel z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Już otwarte, wydanej w Biurze Literackim 25 stycznia 2016 roku.
WięcejDzieci zadają pytania autorom i autorkom książki Sposoby na zaśnięcie, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 13 lipca 2015 roku.
WięcejWiersz Bohdana Zadury z książki Wiersze zebrane, t.3.
WięcejWiersz Bohdana Zadury książki Wiersze zebrane, t.3.
WięcejZ Bohdanem Zadurą, tłumaczem Tragedii człowieka Imre Madácha, rozmawia Miłosz Waligórski.
WięcejWiersz z tomu Wszystko, zarejestrowany podczas spotkania „Wszystko gubione” na festiwalu Port Wrocław 2009.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki Kropka nad i, która ukazała się w Biurze Literackim 22 września 2015 roku.
WięcejRozmowa Darka Foksa z Bohdanem Zadurą o jego nowej książce Kropka nad i, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 22 września 2014 roku.
WięcejGłos Ostapa Sływynskiego w debacie „Zawsze wolna i zaangażowana”.
WięcejAutorski komentarz do fragmentu tekstu Powieści o ojczyźnie.
WięcejEsej Mai Staśko towarzyszący premierze książki Klasyk na luzie Bohdana Zadury.
WięcejKomentarz Ołeksandra Irwanecia do książki Choroba Libenkrafta.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do wiersza Zmartwychwstanie ptaszka.
WięcejEsej Dmytra Pawłyczki towarzyszący premierze książki Wiersze są zawsze wolne w wyborze i przekładzie Bohdana Zadury.
WięcejRecenzja Serhija Żadana z książki Ruchomy ogień Ostapa Sływynskiego.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do wiersza Ius primae noctis z książki Zmartychwstanie ptaszka, która ukazała się 17 maja 2012 roku nakładem Biura Literackiego.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Zmartwychwstanie ptaszka rozmawia Malwina Mus.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do książki Klasyk na luzie, wydanej nakładem Biura Literackiego 15 września 2011 roku.
WięcejRecenzja Andrija Bondara z książki Klasyk na luzie Bohdana Zadury.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Psalmy i inne wiersze Tadeusz Nowak rozmawiają Michał Raińczuk i Katarzyna Lisowska.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Szkice, recenzje, felietony rozmawia Anna Krzywania.
WięcejAutorski komentarz Andrija Bondara do opowiadania „Profesor Szczur” z książki Historie ważne i nieważne, wydanej nakładem Biura Literackiego 26 maja 2011 roku.
WięcejZ Andrijem Bondarem o książce Historie ważne i nieważne rozmawia Bohdan Zadura.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Nocne życie rozmawia Jarosław Borowiec.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do wiersza Biały anioł z książki Nocne życie, wydanej nakładem Biura Literackiego 21 października 2010 roku.
WięcejPewnego razu rozmowa zeszła na anioły…
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Wszystko, która ukazała się w Biurze Literackim 1 września 2008 roku.
WięcejKomentarze Wojciecha Bonowicza, Tomasza Fijałkowskiego, Anny Kałuży oraz Bohdana Zadury.
WięcejEsej Andrija Bondara towarzyszący premierze antologii poezji ukrainskiej Wiersze zawsze są wolne w wyborze i przekładzie Bohdana Zadury.
WięcejPrzedmowa Bohdana Zadury do pierwszego wydania antologii poezji ukraińskiej Wiersze zawsze są wolne, wydanej nakładem Biura Literackiego.
WięcejRozmowa Anny Krzywani z Bohdanem Zadurą, towarzysząca wydaniu w Biurze Literackim antologii Węgierskie lato.
WięcejKomentarze Bohdana Zadury, Agnieszki Wolny-Hamkało, Ingi Iwasiów, Pawła Lekszyckiego, Mariusza Grzebalskiego, Macieja Roberta, Marcina Orlińskiego, Artura Nowaczewskiego, Grzegorza Tomickiego, Piotra Kępińskiego.
WięcejKomentarze Bohdana Zadury, Marcina Sendeckiego, Bartłomieja Majzla i Tomasza Fijałkowskiego.
WięcejKomentarze Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Bohdana Zadury, Bożeny Keff i Lwa Nikołajewicza Myszkina.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Wiersze zebrane (tom 1), wydanej w Biurze Literackim 18 maja 2005 roku.
WięcejZ Bohdanem Zadurą rozmawia Jacek Kopciński.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Ptasia grypa, wydanej w Biurze Literackim w 2002 roku.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do wierszy z książki Kopiec kreta, wydanej w Biurze Literackim w 2004 roku.
WięcejRozmowa Andrzeja Sosnowskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Klasyk na luzie. Rozmowy z Bohdanem Zadurą, wydanej w Biurze Literackim 15 września 2011 roku.
WięcejRozmowa Gabrieli Bar z Bohdanem Zadurą.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Jurija Andruchowycza, Andrija Bondara, Nazara Honczara, Mykoły Riabczuka, Ostapa Slywynskiego, Serhija Żadana, Darka Foksa oraz Bohdan Zadury podczas Portu Legnica 2004.
WięcejFragment spotkania „Piosenki dla martwego koguta” z festiwalu Port Wrocław 2005.
WięcejWiersz zarejestrowany podczas spotkania „Piosenki dla martwego koguta” na festiwalu Port Wrocław 2005. Przekład wiersza czyta Bohdan Zadura.
WięcejEsej Dmytra Pawłyczki towarzyszący premierze książki Wiersze są zawsze wolne w wyborze i przekładzie Bohdana Zadury.
WięcejEsej Andrija Bondara towarzyszący premierze antologii poezji ukrainskiej Wiersze zawsze są wolne w wyborze i przekładzie Bohdana Zadury.
WięcejPrzedmowa Bohdana Zadury do pierwszego wydania antologii poezji ukraińskiej Wiersze zawsze są wolne, wydanej nakładem Biura Literackiego.
WięcejRozmowa Anny Krzywani z Bohdanem Zadurą, towarzysząca wydaniu w Biurze Literackim antologii Węgierskie lato.
WięcejRecenzja Adama Poprawy, towarzysząca premierze książki Puste trybuny, która ukazała się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejRozmowa Marty Podgórnik z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Puste trybuny, która ukazała się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejRecenzja Marty Podgórnik, towarzysząca wydaniu książki Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukazała się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.
WięcejWiersz z książki Wszystko (2008).
WięcejWiersz zarejestrowany podczas spotkania „Wiersze z gazet” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejPiąty odcinek programu literackiego „Poeci”, w którym Wojciech Bonowicz rozmawia z Bohdanem Zadurą.
WięcejWiersz z książki Wszystko (2008).
WięcejRecenzja Ilony Podleckiej towarzysząca premierze książki Już otwarte Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 25 stycznia 2016 roku.
WięcejRecenzja Jagody Wierzejskiej z książki Choroba Libenkrafta Ołeksandra Irwanća, która ukazała się w październiku 2013 roku w „Nowych Książkach”.
WięcejRecenzja Jarosława Czechowicza z książki Choroba Libenkrafta Ołeksandra Irwaneća.
WięcejRecenzja Łukasza Saturczaka z książki Choroba Libenkrafta Ołeksandra Irwanća.
WięcejRecenzja Krzysztofa Vargi z książki Węgierskie lato. Przekłady z poetów węgierskich w przekładzie Bohdana Zadury, która ukazała się 4 maja 2010 roku na łamach „Gazety Wyborczej”.
WięcejRecenzja Serhija Żadana z książki Ruchomy ogień Ostapa Sływynskiego.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Ruchomy ogień Ostapa Sływynskiego.
Więcej