Godziny szczytu i Wycieczki krajoznawcze
dzwieki / WYDARZENIA Krzysztof Gryko Tobiasz MelanowskiZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Krzysztofa Gryki i Tobiasza Melanowskiego w trakcie Portu Legnica 2002.
WięcejFragmenty książki Krzysztofa Gryko Godziny szczytu.
Dyskusja deszczu ze śniegiem jak zwykle przebiega burzliwie.
Ptaki chowają się do mieszkań, gdziekolwiek.
Sejmowe tortury byłyby tylko nieruchomym tłem.
A jednak lepiej nie mieszać do tego polityki.
Dzień wyszeptany przez ciężarówki.
Wylizany na pasach jezdni.
Świata wciąż przybywa i brakuje.
Paradoks, który obraża
sferę dalszych znaczeń.
Dzień jednak inny
mimo w gruncie rzeczy tak samo rozłożonych ulic
i niezmienionych domów.
Robotnik jest już znajomym,
mucha nie żyje (niech żyje).
Tak zwalczyłem pozór.
Leżę na twardym
Zależy mi na jednym
Czynności przechodzą kolejne przegrupowanie
Palce wysyłają promienie dotyku
Kciuk ze świeżo nałożonym bandażem
izolowany jest od świata
jak osama ben laden
W deszczu przewlekłym i głośnym
Nie słychać gróźb zwęglonego wieczoru
Kroków zmywanych dokładnym donosem
którejś z negocjujących stron
o prawo zapomnienia
pięknych okaleczeń
różonocnych
bezimiennych strat
Był lipiec. I pies, spragniony obroży.
Byli żołnierze w dniu przysięgi spragnieni miłości.
Była herbata, i koła na biurku po poprzedniej.
I puste miejsce po tym, co znaczyły wyżute orbitówki.
Był lipiec, a może nawet sierpień.
Data wyleżała się w głowie, zmienił się paszport i telefon.
Życie zadbało o siebie, dodając
nowe znaczenia do starych pojęć.
Był lipiec łudząco podobny do sierpnia,
jak dwaj bracia tak samo wsiąknięci w pewne sprawy.
Piersi pod bluzkami podrywały się jak marakasy,
i ten rytm, co jednocząc dzielił obie strony.
Co by tu można poradzić
na ład i harmonię
Kiedy słupek rtęci w ten sam co zawsze
sposób podnosi się o wartość istnienia
Gdy obudzony sklepowym dzwonkiem niezręcznie pytam o brokuły
Albo szpinak
Co tu zrobić
Kiedy ulica bez ceregieli rozmienia zapachy na drobne
A reszta ma ukoić smutek koneserów
Gdy świat chłodno ewoluuje we wskazanych kierunkach
A słowom zaczynają wyrastać paznokcie
Z darowanym brudem na pokładzie smaku
Co zrobić
Gdy dzień wyprze się krętej drogi
od jednego do drugiego pocałunku
a napotkany na schodach pijak
wyda się wyjątkowo trzeźwy
Nie wiem co zrobić
Gdy czerwienieje mi oko
na przejściu dla pieszych
A w drodze stoi odwołana pustka
Ręce zasypiają w sypialniach kieszeni
Nie wiem co zrobić
gdy robotnicy rozładowują napięcie
ciężarówki
i uczą się powietrza, piasku, kamieni pod parter
Stawanie się jest sprawą całości
Urodzony w 1974 roku. Poeta, muzyk, tłumacz, dziennikarz. Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim i muzykoterapii na UMCS w Lublinie. Uczy języków iberyjskich i działa w grupach muzycznych „Los mar sentimentales” oraz „Kabart”. Mieszka w Krakowie.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Krzysztofa Gryki i Tobiasza Melanowskiego w trakcie Portu Legnica 2002.
WięcejAutorski komentarz Krzysztofa Gryki do wierszy z książki Godziny szczytu, która ukazała w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Krzysztofa Gryki do wierszy z książki Godziny szczytu, która ukazała w Biurze Literackim.
Więcej