Dziecinada
dzwieki / WYDARZENIA Piotr Sommer Zbigniew MachejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Zbigniewa Macheja i Piotra Sommera podczas Portu Wrocław 2008.
WięcejFragmenty książki Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych Zbigniewa Macheja, wydanej w Biurze Literackim 25 kwietnia 2003 roku.
Co to właściwie
ze mną się dzieje?
Skóra na twarzy
mi matowieje,
czoło łysieje,
broda siwieje
i alergiczny
jestem na spreje.
Co to się dzieje?
Co to się dzieje?
oko mętnieje,
ucho drętwieje,
pamięć marnieje,
myśl kamienieje
i chrześcijańska
dusza wietrzeje.
Czy mam porzucić
wszelką nadzieję?
Sporo przytyłem,
choć dużo nie jem,
a po przytyciu
ciało smutnieje
i na płeć piękną
obojętnieje.
Anioł się cieszy,
diabeł się śmieje.
Moja pozycja
mocno się chwieje.
W tym stanie szybko
się wykoleję.
Co to się dzieje?
Co to się dzieje?
Chyba już jestem
starym Machejem.
Lata 90. były, oczywiście, lepsze
niż lata 80. Przyszli natchnieni i bezczelni
barbarzyńcy, upadł komunizm, przestał działać
Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk,
pojawił się internet. Literatura lat 80.
została przekreślona grubą kreską, czarną
jak czarna dziura. Zaczęła łapać niewidzialna
łapa wolnego rynku, ale widać było tylko brud
za paznokciami tych, co handlowali na Placu
Zwycięstwa pod sparszywiałym Pałacem Kultury
i Nauki.
Mijały wiosny, jesienie i kampanie
wyborcze. Czerwony znaczek „Solidarności”
w winiecie „Gazety Wyborczej” sprasowano
w żarliwy brykiecik political corectness.
Szara strefa rozrastała się wzdłuż szosy
północ-południe, miedzy Odrą, Nysą i ścianą
wschodnią. Budowa autostrad nie posuwała się
naprzód. Raz po raz wybuchały sztuczne
ognie afer korupcyjnych oświetlając tęczowo
cichociemne okna centralnych urzędów.
Czarne okulary i optymistyczne krawaty,
niezbędne dodatki do marynarek polityków
i gangsterów, nie wychodziły z mody.
Niebieskie koszule, które popularyzował
postkomunistyczny prezydent, świadczyły
o jego niezłomnym przywiązaniu do idei
euroatlantyckiej. Nic nie było o poetach
w nowej konstytucji. Honoraria
za wydrukowane wiersze stawały się
coraz bardziej symboliczne a upominanie się
o nie uważano za przejaw niebywałego
chamstwa. Minister finansów wielkodusznie
zwolnił Wisławę Szymborską z płacenia
podatku od nagrody Nobla. Przeprowadzono
denominację demonicznej złotówki, spadła
inflacja, wzrosło bezrobocie, ale nikt nie zwolnił
poezji z podatków, co jest ewidentnym skandalem
i co musi być zrekompensowane w XXI wieku
w postaci odszkodowań dla poetów, bo koszty
uzyskania ich dochodów wynoszą z powodu
poezji nie 50 %, lecz 100, a czasem nawet
200 %.
Mijały lata i zimy, piwo drożało,
trwał monopol telekomunikacyjny, Radio
Maryja zastąpiło Wolną Europę na falach
eteru, a pornografia nadal zalewała kioski „Ruchu”.
W wyniku chałupniczej dekonstrukcji barbarzyńcy
zostali „pampersami”, didżejami, „Świetlikami”,
dyrektorami spółek z o.o. albo członkami
sekty „Niebo”. Znad Atlantyku napływały
chmury, neorousselowskie wrażenia, zakręcony
ashberyzm i inne towary pochodzenia
zagranicznego. Pomiędzy Sulejówkiem
a Puławami, gdzieś w okolicach Pól
Mokotowskich, powstała filia Szkoły Nowojorskiej.
„McDonaldsy” wyrastały jak grzyby po deszczu.
Oharyści i chandleryści pili żywieckiego fulla
w pubie „Zielona Gęś” podczas gdy młodzi
klasycyści odmawiali różaniec w pobliskiej
kaplicy. Nie od razu dla wszystkich było jasne,
że w grze są wartości chrześcijańskie oraz
dalsze losy stylu wysokiego. Powszechne
było marzenie o nowej karierze
w jakimś zupełnie nowym mieście.
I tak na przykład Czesław Miłosz przeniósł się
znad Zatoki San Francisco do cesarsko-
królewsko-papieskiego Krakowa, skąd
po lekturze powieści „Panna Nikt” zaczął
promieniować jak legendarny czakram.
Podobnie Ryszard Krynicki ze swoją biblioteką
i wydawnictwem A5 przeprowadził się z Poznania
w okolice krypty wawelskiej, choć nie aż tak
blisko jak autor „Pieska”. Ich ulubione „Zeszyty
Literackie” ze swoim wysmakowanym sądem
kapturowym bez agorafobii opuściły Paryż
aby uwić sobie gniazdko na ulicy Foksal.
Tymczasem „Literatura na Świecie” nie
przeprowadziła się do nowego miasta, lecz
tylko z ulicy Zgoda na ulicę Kozią, do nowego
lokalu w bardzo przyjemnej okolicy Ministerstwa
Kultury i kawiarni „Telimena”, gdzie
od samego rana dzielni dziennikarze radia „RMF
fm” dostrajali głosy polityków do melodii
faktów prasowych. Natomiast „Twórczość” wciąż
pozostawała na Wiejskiej, ponad podziałami
i pod czujną ochroną straży sejmowej świetnie
obywała się bez komputerów zgodnie z tradycją
wyniesioną ze Stawiska.
Z roku na rok poezja
sprzedawała się coraz gorzej, a poetom dawano
do zrozumienia, że mają się zrzec swoich
honorariów albowiem musi się stale powiększać
pula dla kolejnych zdobywców NIKE. Prawo
autorskie zaczęło wreszcie działać wstecz,
ale wciąż nie działało wszerz i wzdłuż.
Systematycznie malała oglądalność
i poczytalność wierszy, wzrastała nieprzysiadalność
i pulp fiction pęczniała do monstrualnych
rozmiarów. Prywatność należało opiewać
brzydkimi słowami, językiem niezweryfikowanych
ubeków i wymuszaczy haraczu. Albowiem
na codzień, od święta i podczas pielgrzymek
Ojca Świętego do Ojczyzny prywatność była
topiona w alkoholu, przenicowywana seksem
i perwersyjną przemocą, zwłaszcza po „Randce
w ciemno”, „Wiadomościach” i Tok-szoku”,
który musiał się przenieść do „Polsatu”.
Tylko biedni widzowie Telewizji Dolnośląskiej
mogli patrzeć na getto legnickiego Fortu
jeszcze przed północą. To Artur Burszta
zgotował im ten los. Choć status poety
obniżał się coraz bardziej, młodych poetów
przybywało. Nowy, mętny nurt poezji
podmywał bliższe i dalsze okolice, nawet
wawelskie wzgórze. Batalia o utrzymanie
języka w brudzie – czyli przy życiu – nie była
jednak oddana, skoro Piotr Sommer występował
w niej jako łącznik, elektryzujący pasterz
i wieczny tłumacz, a Bohdan Zadura umiał
się odnaleźć w roli homeryckiego oscylatora
pomiędzy przeszłością propagandy sukcesu,
a przyszłością reklamożerstwa, zwłaszcza
podczas długich nocy poetów, kiedy narzucało się
naiwne pytanie „dlaczego postmodernizm”
a odpowiedź była tylko jedna: bo kiedyś
to bezpartyjni mieli kłopoty ze znalezieniem
dobrej roboty, a teraz ci po czterdziestce i ci,
którzy palą. Dotychczas młodość trwała właśnie
do czterdziestki, zgodnie z regulaminem
nagrody Kościelskich, ale teraz zaczęła
niebezpiecznie przerastać poza tę granicę.
Albowiem młodość i starość zostały objęte
prolongatą, nie ulegały tak łatwo
przedawnieniu i w dodatku młodość
nie przestawała wychodzić z mody,
nawet jeśli już nie umiała być gniewna,
chmurna i durna. Teraz już wszyscy mieli
lepsze pasty do zębów, dezodoranty i proszki
do prania, tasiemcowe opery mydlane
i różańcowe sitcomy. Więc młodzi poeci
byli coraz dłużej młodzi, a starzy poeci,
wyobraźcie sobie, coraz dłużej starzy i starzy
poeci, niestety, nie chcieli ustąpić miejsca
młodszym, to znaczy urodzonym po wojnie
i w czasach stalinowskich poetom średniego
pokolenia, więc niektórzy poeci średniego
pokolenia na wszelki wypadek taktownie
zamilkli (natomiast Bohdan Zadura
wreszcie zaczął gadać, gdy jego „Cisza” wyszła
w formacie A 5. „Cisza” to jest poemat
sprzed „Prześwietlonych zdjęć”). A tak
naprawdę to tylko Zbigniew Herbert, który w lipcu
1998 roku przeniósł się bez nagrody Nobla do Elizjum,
zachował się fair wobec poetów średniego
pokolenia, które – co widać gołym okiem-
niebezpiecznie się starzeje. Nie ma więc pewności,
czy Adam Zagajewski ma szansę na Nobla.
Nie ma nawet pewności, czy ma szansę
na Nike. I nic mu nie pomoże, że ma
swoich poetów, swoich tłumaczy, wydawców
i swoje amerykańskie lobby, swoje podróże
do Szwecji i poczucie swojej przynależności
do zachodniego kanonu, a nawet plan
przeprowadzki z Paryża do Krakowa, w bardzo
przyjemne okolice Wawelu, choć nie aż tak
blisko jak autor „Pieska”. Albowiem
dla prawdziwego poety prawdziwa nagroda
jest w niebie, jest to nagroda kryształowoniebieska
jak atrament marki „Pelikan”. Tylko
czy zupełnie posiwiały, dosłownie siwy jak gołąb
poeta należy jeszcze do średniego pokolenia,
którego cechą charakterystyczną jest
szpakowatość ? Nie mam zielonego pojęcia…
W każdym razie najważniejsze to
mieć swoich poetów, bo nie trzeba chyba
powtarzać, że poetów czytają głównie poeci
i często wiersze tłumaczą sobie nawzajem,
zwyczajowo przy piwie, które w latach
90. drożało dziko i straszliwie, zwłaszcza
na Górnym Śląsku, gdzie w związku z tym
powstała śląska szkoła picia, a także
w Warszawie, dokąd poeci śląscy przyjeżdżali
często w sprawie tłumaczeń. Jeden tylko
Andrzej Sosnowski był nieprzetłumaczalny,
a jego niepokój miał przy sobie broń,
co nie była biała. Towarzyszyła mu
w spokojne dni, kiedy do stolicy
nie przyjeżdżali poeci śląscy i była
jak lotniskowiec. Jego niepokój miał
niekonwencjonalny teatr wojny, kameralną
scenę dla operowych pantomim w miniaturze
jak zarośnięta sadzawka dla konwoju,
który wiezie kruszec.
A był to pierwszy taki niepokój od czasu,
gdy debiutował Tadeusz Różewicz, bardzo
hermetyczny, nowy i dystyngowany niepokój,
nieprzetłumaczalny dla starszego pokolenia,
dla Nowej Fali, Julii Hartwig i Artura
Międzyrzeckiego, dla redaktorów „Tygodnika
Powszechnego”, „Kultury”, „Polityki” oraz znakomitej
większości członków SPP i PEN-CLUBU.
I nie była to poezja na tyle zrozumiała,
by mogła się znaleźć w „Wypisach
z ksiąg użytecznych”. Ponieważ nie od dzisiaj
wiadomo, że starzy poeci niebywale rzadko
czytają młodych poetów. A już zupełnie
profesorowie wyższych uczelni, szacowni
poloniści i literaturoznawcy, no może trochę
czytają, skoro też mają swoich poetów, swoich
słodkich pupili, których zdołali sobie przyszpilić
dobrze naostrzonym cyrklem swojej poprawności.
Tak samo jak pracownicy IBL‑u. Oni też tylko
swoich poetów czytają, starych sobie a Muzom
czytają mistrzów słowa polskiego, a młodych
nie czytają nawet w kiblu. No tak, ponieważ
młodych czytają przede wszystkim młodzi –
starym czytanie młodych szkodzi. Młodych
czytają najczęściej studenci, ponieważ
młodzi najchętniej czytają sami siebie.
Oni najlepiej wiedzą, co się w świecie
święci, co wisi w powietrzu i co trawie
odjazdowo piszczy. W dodatku lubią sobie
posurfować w sieci, poznali kod dostępu
i wiek XXI już przed nimi świeci
blaskiem klonowania i bombardowania,
efektem cieplarnianym, bezpiecznym remiksem
rozkoszy na indywidualne zamówienie, kosmiczną
turystyką, zmodyfikowanym sensem ofiary i cyfrową
wizją zbawienia, a także innymi, krwawymi atrakcjami
na wszystkich kanałach, na wszystkich ekranach,
na okrągło przez całą dobę, zgodnie z zasadami
globalnego marketingu, aż do zwymiotowania.
I teraz, surfując w sieci, nietrudno już przewidzieć,
że w XXI wieku zdarzą się takie wypadki,
o jakich się nie śniło nie tylko reporterom CNN,
ale nawet najstarszym żyjącym
poetom polskim.
P.S.
Wiek XX skończył się dla poezji polskiej
1 lipca 2000 roku, kiedy Tadeusz Różewicz
natknął się na szczycie Śnieżki
na Tymoteusza Karpowicza.
Zrazu Obaj Wielcy Poeci zaniemówili z wrażenia.
Była to bowiem dla Nich Totalna Niespodzianka,
coś tak niesamowitego, jak sławetne Spotkanie
parasola i maszyny do szycia na stole operacyjnym.
Po chwili Pierwszy z nich jednak odzyskał Mowę
i zapytał Drugiego „Jak leci ?”
a Drugi odpowiedział „Cieszę się szalenie…”
poprawiając sobie na Głowie czarny, niemodny berecik.
Reszta niech pozostanie milczeniem.
(Praga, luty 2002)
Ten palec wskazujący
co się zapuścił w srom –
w głąb za sromowe wargi –
musi być bystry jak błyskawica
a zarazem miły jak grom
z jasnego nieba,
aby się rozległym echem
rozchodzić tanecznie
po całym ciele
i aby ci jak najlepiej
dogodzić, mój Aniele.
Albo być musi (ten palec)
przynajmniej jak kosmiczny prom
czujnie i czule zbliżający się
do stacji orbitalnej Mir,
aby ją wprawić w rozkoszny wir,
słodkokwaśny, wilgny trzepot motyli
w lotosie nieważkości…
… w tym miejscu i w tej chwili
ciśnie się na usta
jedno małe pytanie niegłupie:
jeżeli nie anielskie zaplecze
lub – o zgrozo – zadupie,
to w takim razie co,
zapuściwszy się w głąb
za wargi sromowe,
ten wskazujący palec
tak dzielnie i wytrwale
wskazuje (nieustannie
przecież będąc
we wskazującym stanie)?
straszne są te baby czeskie
nie wiedzą co to papieskie
nauczanie o Kościele
i już od rana w niedzielę
opalają się na plaży
heretyckie i laickie
lubią świecić gołym cyckiem
bez względu na wiek i tuszę
gdzie te Czeszki mają duszę
nawet parlamentarzystki
czeskie gdy są blisko wody
opalają się przy wszystkich
mankamentach swej urody
bez stanika w samych figach
można się od tego zrzygać
Leżymy przed ekranami
z rozszerzonymi oczami.
Teraz już nie ma żadnych
wątpliwości: koalicja
klononautów i demogenomitów
ma znacznie więcej głosów
niż liga akwamarsjańska.
Jutro się obudzimy
w zupełnie nowej Unii!
Co robić? Strzelać
czy emigrować?
Dalej! Dalej! Lepiej
nie czekać do jutra!
Gdy całowałem Whitney Houston,
Nie dowierzałem własnym ustom.
Wszystko zdawało mi się proste
Po pocałunku z Jodie Foster.
Całując Catherine Zeta-Jones
Przeżyłem estetyczny wstrząs.
Gdy całowała mnie Madonna
Poczułem, że jest w środku słona,
Natomiast pocałunek z Cher
Smakował mi jak camembert.
Całując szyję Salmy Hayek
Czułem się jak skończony frajer.
Po pocałunku z Naomi Campbell
Miałem przez tydzień skwaszoną gębę,
A pocałunku z Andie MacDowell
Nie przepłaciłem omal zawałem.
Gdy całowałem Julię Roberts
Czułem się jakbym stał nad grobem.
Po pocałunku z Sharon Stone
Wiedziałem komu bije dzwon.
(Nie całowałem się z Meryl Streep,
Bo to właściwie nie jest mój typ.)
Gdy całowałem Sophię Loren
Czułem się w czwartek jak we wtorek.
Całując się z Brigitte Bardot
Drżałem jak pneumatyczny młot.
Po pocałunku z Catherine Deneuve
Huczał mi w uszach anielski śpiew.
Po pocałunku z Sophie Marceau
Było mi łyso, głupio i mdło.
Częste dawanie buziaka
Może spowodować raka
Jamy ustnej i choroby serca.
Urodził się w 1958 roku w Cieszynie. Poeta, tłumacz poezji czeskiej, słowackiej i angielskiej, eseista. Autor piętnastu zbiorów wierszy. Wieloletni pracownik polskiej dyplomacji kulturalnej w Czechach i na Słowacji. Dotychczas w Biurze Literackim opublikował tomy: Kraina wiecznych zer (2000), Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych (2003), Wspomnienia z poezji nowoczesnej (2005), Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji (2007) oraz książkę poetycką dla dzieci Przygody przyrody (2008); nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius i Nagrody Literackiej Gdynia.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Zbigniewa Macheja i Piotra Sommera podczas Portu Wrocław 2008.
WięcejOdpowiedzi Zbigniewa Macheja na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Darka Foksa, Krzysztofa Jaworskiego, Zbigniewa Macheja i Tomasza Majerana podczas Portu Wrocław 2007.
WięcejSpotkanie wokół książek Bojownicy bez broni Mortena Nielsena, Przełykanie włosa Jána Ondruša i Pernambuco Ivana Wernischa z udziałem Bogusławy Sochańskiej, Zbigniewa Macheja, Leszka Engelkinga, Karola Maliszewskiego i Joanny Orskiej w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Urszuli Kozioł, Ryszarda Krynickiego, Bohdana Zadury, Piotra Sommera, Jerzego Jarniewicza, Zbigniewa Macheja, Andrzeja Sosnowskiego, Tadeuszy Pióry, Darka Foksa, Wojciecha Bonowicza, Marcina Sendeckiego, Dariusza Suski, Mariusza Grzebalskiego, Dariusza Sośnickiego, Krzysztofa Siwczyka, Marty Podgórnik i Jacka Dehnela podczas Portu Wrocław 2007.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Bogusława Kierca, Zbigniewa Macheja, Krzysztofa Siwczyka, Dariusza Sośnickiego i Tomasza Brody podczas Portu Wrocław 2005.
WięcejKomentarz Zbigniewa Macheja towarzyszący premierze przetłumaczonej przez niego książki Przełykanie włosa Jána Ondruša, wydanej w Biurze Literackim 6 kwietnia 2021 roku.
WięcejRozmowa Karola Maliszewskiego ze Zbigniewem Machejem, towarzysząca premierze książki Przełykanie włosa, wydanej w Biurze Literackim 6 kwietnia 2021 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Jána Ondruša Przełykanie włosa, w tłumaczeniu Zbigniewa Macheja, która ukaże się w Biurze Literackim 6 kwietnia 2021 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego poświęconego twórczości Rafała Wojaczka podczas Portu Legnica 2004.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Bogusława Kierca, Zbigniewa Macheja i Anny Podczaszy w trakcie festiwalu Port Legnica 2003.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Zbigniewa Macheja i Tadeusza Pióry podczas Portu Legnica 2000.
WięcejPozakonkursowy zestaw „Wierszy doraźnych 2018” autorstwa Jakuba Kornhausera, Zbigniewa Macheja, Karola Maliszewskiego, Joanny Mueller, Przemysława Owczarka, Grzegorza Wróblewskiego.
WięcejGłos Zbigniewa Macheja w debacie „Poetycka książka trzydziestolecia”.
WięcejZapis spotkania autorskiego „Wiersze z gazet” z Ryszardem Krynickim, Zbigniewem Machejem i Bohdanem Zadurą 20. festiwalu literackiego Port Wrocław 2015.
WięcejO książkach Zbigniewa Macheja i Adama Wiedemanna rozmawiają Marta Podgórnik, Krzysztof Siwczyk, Tomasz Majeran i Andrzej Franaszek.
WięcejKrzysztof Siwczyk, Anna Podczaszy, Bohdan Zadura, Jerzy Jarniewicz, Zbigniew Machej oraz Tomasz Broda o tym, czy poezja to próba „dania w pysk światu”, czy może jego zmiany?
WięcejZbigniew Machej, Krzysztof Siwczyk, Marcin Świetlicki i Bohdan Zadura zastanawiają się, czy istnieją słowa o ujemnym potencjale poetyckim. Port Legnica 2002.
WięcejRozmowa Michała Domagalskiego ze Zbigniewem Machejem, towarzysząca premierze e‑booka Telefon z antypodów. Wiersze z młodości w epoce minionej (1978–1990), wydanego w Biurze Literackim 8 marca 2016 roku.
WięcejAutorski komentarz Zbigniewa Macheja w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki Telefon z antypodów. Wiersze z młodości w epoce minionej (1978–1990), wydanej w Biurze Literackim 8 marca 2016 roku.
WięcejWiersz zarejestrowany podczas spotkania „Wiersze z gazet” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejWiersze z książki Przygody przyrody. Fragment spotkania autorskiego „Dziecinada” z udziałem poetów, ilustratorów oraz aktorów Teatru Lalek we Wrocławiu.
WięcejWiersz z książki Kraina wiecznych zer (2000).
WięcejFragment zapowiadający książkę Telefon z antypodów. Wiersze z młodości w epoce minionej (1978 – 1990) Zbigniewa Macheja.
WięcejFragment zapowiadający książkę Telefon z antypodów. Wiersze z młodości w epoce minionej (1978 – 1990) Zbigniewa Macheja.
WięcejWiersz z książki Mroczny przedmiot podążania (2014).
WięcejGłos Zbigniewa Macheja w debacie „Jak zapodawać poezję”.
WięcejKomentarz Zbigniewa Macheja do wiersza „Z psa na psa skacze pchła”, który wraz z ilustracją Ewy Kozyry-Pawlak znalazł się w książce dla dzieci Sposoby na zaśnięcie, wydanej w Biurze Literackim 13 lipca 2015 roku.
WięcejDzieci zadają pytania autorom i autorkom książki Sposoby na zaśnięcie, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 13 lipca 2015 roku.
WięcejWiersz zarejestrowany podczas spotkania „Wiersze z gazet” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejWiersz Zbigniewa Macheja z książki Kraina wiecznych zer.
WięcejGłos Zbigniewa Macheja w debacie „Wakacje z książkami”.
WięcejWiersz z tomu Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji, zarejestrowany podczas spotkania „Wiersz polski średniej długości” na festiwalu Port Wrocław 2007.
WięcejWiersz z tomu Prolegomena, zarejestrowany podczas spotkania premierowego na festiwalu Port Legnica 2003.
WięcejKomentarz do wiersza z nowej książki Zbigniewa Macheja Mroczny przedmiot podążania.
WięcejZe Zbigniewem Machejem o jego nowym tomie wierszy Mroczny przedmiot podążania i kilku innych sprawach rozmawia Marcin Baran.
WięcejGłos Zbigniewa Macheja w debacie „Z Fortu do Portu”.
WięcejGłos Zbigniewa Macheja w debacie „Być poetą dzisiaj”.
WięcejGłos Zbigniewa Macheja w debacie „Książka 2008”.
WięcejKomentarze Karola Maliszewskiego, Macieja Meleckiego, Zbigniewa Macheja, Macieja Roberta.
WięcejKomentarze Jerzego Jarniewicza, Marty Podgórnik, Zbigniewa Macheja, Michała Cichego.
WięcejRozmowa Kuby Mikurdy ze Zbigniewem Machejem.
WięcejAutorski komentarz Zbigniewa Macheja do wierszy z książki Wspomnienia z poezji nowoczesnej.
WięcejAutroski komentarz Zbigniewa Macheja do wierszy z książki Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych.
WięcejAutorski komenatrz Zbigniewa Macheja do wierszy z książki Kraina wiecznych zer.
WięcejEsej Zbigniewa Macheja o poezji Tadeusza Różewicza, Andrzeja Sosnowskiego i Bohdana Zadury
WięcejWiersz z tomu Kraina wiecznych zer, zarejestrowany podczas spotkania premierowego na festiwalu Port Legnica 2000.
WięcejWiersz z tomu Kraina wiecznych zer, zarejestrowany podczas spotkania premierowego na festiwalu Port Legnica 2000.
WięcejZe Zbigniewem Machejem o książce Kraina wiecznych zer rozmawia Bartłomiej Majzel.
WięcejWiersz z tomu Prolegomena, zarejestrowany podczas spotkania premierowego na festiwalu Port Legnica 2003.
WięcejAutroski komentarz Zbigniewa Macheja do wierszy z książki Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych.
WięcejKomentarz Henryka Berezy do książki Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych Zbigniewa Macheja.
WięcejSzkic Adama Wiedemanna opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejRecenzja Marcina Orlińskiego z książek Zima w małym mieście na granicy i Przygody przyrody, która ukazała się na stronie marcinorlinski.pl.
WięcejSzkic Grzegorza Tomickiego towarzyszący premierze nowej książki Zbigniewa Macheja Mroczny przedmiot podążania, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 23 czerwca 2014 roku.
WięcejRecenzja Marcina Barana z książki Zbigniewa Macheja.
WięcejKomentarze Wojciecha Bonowicza, Tomasza Fijałkowskiego, Anny Kałuży oraz Bohdana Zadury.
WięcejKomentarze Tomasza Fijałkowskiego, Bogusława Kierca i Bartłomieja Majzla.
WięcejRecenzja Adama Pluszki z książki Wspomnienia z poezji nowoczesnej Zbigniewa Macheja.
WięcejRecenzja Grzegorza Tomickiego towarzysząca premierze Kraina wiecznych zer Zbigniewa Macheja.
WięcejKomentarz Henryka Berezy do książki Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych Zbigniewa Macheja.
Więcej