recenzje / ESEJE

Konkretna nadrealina

Marcin Orliński

Recenzja Jacka Gutorowa z książki Po tęczy Andrzeja Sosnowskiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

„Kon­kret­na nad­re­ali­na”, wła­śnie to, tyle. To, co ode­rwa­ne, roz­pro­szo­ne, pomno­żo­ne, osa­mot­nio­ne (cof­nij), zaczy­na prze­ma­wiać, wir doma­ga się uwa­gi, język raz jesz­cze zwi­ja się, wywa­la (cof­nij) i zosta­je­my sami. Sło­wem, nowy Sosnow­ski z jed­nej stro­ny nie prze­sta­je fasze­ro­wać nas dożyl­nie swo­ją nad­re­ali­ną, z dru­giej – i to u nie­go ostat­nio nowość – kie­ru­je naszą uwa­gę wprost na mate­rię pisma. Ach, mate­ria, mowa kształ­tu, struk­tu­ra dźwię­ku, trzask gru­cho­ta­nej kości, popiół, popio­łek, ale przede wszyst­kim nie­pa­mięć języ­ka, nie­pa­mięć już nie (li) tyl­ko o poza­ję­zy­ko­wych sys­te­mach odnie­sie­nia, lecz tak­że o samym sobie. Cof­nij: w naj­now­szym tomie wier­szy Andrze­ja Sosnow­skie­go obser­wu­je­my pochód rozu­mu nad­re­al­ne­go abso­lut­nie sku­pio­ne­go na trza­skach synaps.

Dotych­czas auto­ra Po tęczy zna­li­śmy głów­nie z barw­nych przed­sta­wień i wie­lo­to­ro­wych wyści­gów ze sło­wem, w któ­rych lokal­ne, nie­za­leż­ne pra­wa seman­tycz­ne oka­zy­wa­ły się waż­niej­sze niż jaka­kol­wiek nad­rzęd­na usta­wa. Sosnow­ski to prze­cież Mistrz Frak­ta­lu. Ale w tomie Po tęczy trud­no oprzeć się wra­że­niu, że nawet głos, ostat­ni bastion sen­su, zosta­je oblę­żo­ny przez gra­ficz­ną for­mę sło­wa. Być może dla­te­go książ­kę otwie­ra cytat z Flau­ber­ta, opis kamie­nio­ło­mów, któ­re repre­zen­tu­ją pogma­twa­nie, spię­trze­nie, cha­os. Dla­cze­go Flau­bert? Ze wzglę­du na chi­rur­gicz­ną pre­cy­zję, z jaką pod­cho­dził do języ­ka? Czy też przez zwy­kłe widzi­mi­się poety, któ­ry jesz­cze nie wie, czy woli się stać Fry­de­ry­kiem czy Roza­ne­tą, opo­wia­dać o wiecz­no­ści czy iść „zry­wać wrzo­sy”? A może Sosnow­ski pró­bu­je doko­nać w ten spo­sób pew­nej auto­dia­gno­zy, suge­ru­jąc, że jego poezja jest rodza­jem jakie­goś pono­wo­cze­sne­go natu­ra­li­zmu?

Spo­sób, w jaki Sosnow­ski budu­je swo­je tek­sty, przy­po­mi­na ruchy pamię­ci. Widać to już w poprzed­nich tomi­kach. Pamięć rzą­dzi się swo­imi pra­wa­mi, jej regu­ły wyzna­cza­ne są ad hoc i zale­żą jedy­nie od swo­je­go przed­mio­tu, czy­li od tego, co pamię­ta­ne. Spo­sób zapa­mię­ty­wa­nia sta­je się z kolei spo­so­bem zapi­su, cze­go efek­tem jest m.in. frag­men­ta­rycz­ność i nie­li­ne­ar­ność wier­sza. Czy­ja to pamięć? W tomi­ku Po tęczy język obej­mu­je nie tyl­ko indy­wi­du­al­ną egzy­sten­cję auto­ra, ale tak­że wyświe­tla struk­tu­ry przy­pad­ko­we: refren bal­la­dy, komu­ni­kat z por­ta­lu inter­ne­to­we­go, recen­zję, przy­pis tłu­ma­cza do bli­żej nie­okre­ślo­nych ustę­pów z Ador­na i Cela­na, rytm przy­śpiew­ki har­cer­skiej, ogło­sze­nie z rubry­ki towa­rzy­skiej, a nawet roc­ko­wy krzyk. Ta jed­no­cze­sność wie­lu cza­sów (wie­lo­cze­sność, współ­cze­sność) raczej nie jest cha­rak­te­ry­stycz­na dla ludz­kiej świa­do­mo­ści, któ­ra prze­cież doko­nu­je selek­cji infor­ma­cji. Bar­dziej przy­po­mi­na rze­czy­wi­stość snu albo powierzch­nię ekra­nu tele­wi­zo­ra lub kom­pu­te­ra.

Jakie ruchy pamię­ci poka­zu­je nam w kolej­nych wier­szach Sosnow­ski? Bar­dzo róż­ne. Sol­mi­za­cje z jed­ne­go utwo­ru sta­ją się sosol­mi­za­cja­mi w innym („gre­mial­nie zaczę­li­śmy kląć i ryć/ do re mi fa sol si do da sosol­mi­za­cje”). Powta­rza­ją się poje­dyn­cze sło­wa, powta­rza­ją się całe moty­wy, np. sfor­mu­ło­wa­nie „w jed­nym sta­li (/stały) domu”. Kto? Naj­pierw nim­fet­ki Vivian, potem Mihi i Tibi, gene­rał i ten dru­gi, Fry­de­ryk i Roza­ne­ta, per­for­ma­tyw „Prze­pra­szam” i nor­ma­tyw „w porząd­ku”. Z dru­giej stro­ny język potra­fi się jed­no­cze­śnie zapę­dzić w śle­py zaułek, zaciąć jak sys­tem kom­pu­te­ro­wy: „kul­to­we krucz­ki towaru/ pacior­ki sygna­tur­ki seks/ o march­ti rom­bi aung­bli/ o sza­lej tojad szczwół”. Nie przez przy­pa­dek jed­nym z nar­ra­to­rów tego tomu jest Paul Celan, mistrz gra­ma­tycz­nej nie­roz­strzy­gal­no­ści. I nie wia­do­mo (bo ma nie być wia­do­mo), czy mali­no­wy chru­śniak jest miej­scem upra­wia­nia miło­ści czy spo­rzą­dza­nia drin­ków o nazwie wście­kły pies.

Julia Fie­dor­czuk pisa­ła kie­dyś, że mimo wewnętrz­nych róż­nic książ­ki Andrze­ja Sosnow­skie­go sta­no­wią „nie­sły­cha­ną całość”. Tę spój­ność mia­ły gwa­ran­to­wać powta­rza­ją­ce się moty­wy lub fra­zy, nie­skoń­czo­na nie­mal ilość odnie­sień do innych wier­szy lub ksią­żek. Tak jest i tutaj. Nie bez przy­czy­ny Sosnow­ski w jed­nym z nowych wier­szy zwra­ca uwa­gę na podo­bień­stwo brzmie­nio­we słów „twór” i „wtór”. Akt two­rze­nia zawie­ra zawsze ele­men­ty wtór­ne, a wtór­ność może być twór­cza. Czas odtwa­rza się sam i jed­no­cze­śnie uczest­ni­czy w kre­owa­niu cze­goś poza sobą. Win­ny-nie­win­ny rym, a takich rymów (mniej lub bar­dziej przy­pad­ko­wych) jest w tym tomi­ku spo­ro, to jed­na z oznak for­mal­nej kon­ty­nu­acji wydep­ta­nych nie­gdyś ście­żek.

Być może wła­śnie za spra­wą owe­go (po)wtórzenia przy oma­wia­niu twór­czo­ści Sosnow­skie­go czę­sto się­ga się do post­struk­tu­ra­li­stów. Rze­czy­wi­ście, jedy­ne, co wyda­je się słusz­ne w przy­pad­ku lek­tu­ry takiej poezji, to quasi-teo­re­tycz­na spe­ku­la­cja, gra, któ­ra nie wybie­ga poza dys­kurs, nawet jeśli uprzy­wi­le­jo­wa­ne­go miej­sca co i rusz doma­ga­ją się te lub inne insty­tu­cje. Sko­ro Jakub Mom­ro („Tygo­dnik Powszech­ny”) przy­wo­łu­je Foucaul­ta1, a Tomasz Szew­czyk („Twór­czość”) Der­ri­dę2, to ja, z zastrze­że­niem, że robię to jedy­nie przez pew­ną kry­tycz­ną uprzej­mość, posłu­żę się Bar­the­sem: „każ­dy tekst jest inter­tek­stem (…). W jego obręb prze­ni­ka­ją strzę­py kodów, figu­ry reto­rycz­ne, wzor­ce ryt­micz­ne, ele­men­ty języ­ków spo­łecz­no-śro­do­wi­sko­wych itp. (…) Inter­tek­stu­al­ność jako waru­nek ist­nie­nia tek­stu nie daje się, rzecz jasna, spro­wa­dzić do pro­ble­mu źró­dła czy wpły­wu: inter­tekst to ogól­ny obszar wystę­po­wa­nia ano­ni­mo­wych figur, któ­rych gene­zę rzad­ko daje się usta­lić, nie­uświa­do­mio­nych czy auto­ma­tycz­nych przy­to­czeń bez cudzy­sło­wu„3. Sam Sosnow­ski w swo­im daw­nym „Ese­ju o chmu­rach” pisał zresz­tą: „Wszyst­ko to cytat, obłok cudzej mowy”.

Jak zatem czy­tać Sosnow­skie­go? Przede wszyst­kim wybie­ra­jąc sobie jed­ną lub kil­ka ście­żek, któ­ra (któ­re) naj­bar­dziej odpo­wia­da (odpo­wia­da­ją), rów­nież w sen­sie dia­lo­gicz­nym, naszej wła­snej pamię­ci, tym i innym mapom, z któ­rych się sami skła­da­my: Mihi i Tibi, podróż z Algie­rii do Fran­cji, nim­fet­ki Vivian, impre­za poetyc­ka w SDK‑u, uro­dzi­ny Magi, pies, psy, wście­kły pies, war­szaw­ska Kino­te­ka, dziw­na sza­fa w poko­ju bab­ci, zaci­na­ją­cy się zamek, zepsu­ta kla­wia­tu­ra, for­ward, zwie­dza­nie Zam­ku Krzy­żac­kie­go, farsz. Nie pró­buj­my nisz­czyć tych obłęd­nych ście­żek jaką­kol­wiek meta­nar­ra­cją. Od obiek­ty­wi­zmu odwo­dzi nas zresz­tą sam Sosnow­ski, któ­ry poprzez wie­lo­krot­ne cyto­wa­nie same­go sie­bie, obna­ża poli­tycz­ne inten­cje insty­tu­cji komen­ta­rza. Jeże­li moż­li­we są więc jakie­kol­wiek stra­te­gie lek­tu­ry, to wyni­ka­ją one ze struk­tu­ry same­go tek­stu i nie ist­nie­ją w for­mie innej niż ta, któ­ra w danej chwi­li poja­wia się mię­dzy wier­sza­mi.

Zwróć­my jesz­cze uwa­gę, że powtó­rze­nie, jedy­ny być może trwa­ły ele­ment for­mal­ny w poezji Sosnow­skie­go, to tak­że łaciń­ska repe­ty­cja, re-peti­tio, powtór­ne rosz­cze­nie, ponow­ne ubie­ga­nie się o, nowa pró­ba zbroj­na. Rów­nież Jacek Guto­row zda­je się suge­ro­wać, że nie cho­dzi tu jedy­nie o zaba­wę: „Nar­ra­cje się skom­pro­mi­to­wa­ły, to praw­da. Ale w ich obrę­bie toczy się gra o życie, choć­by mia­ło to być tyl­ko „jakieś życie” w „jakimś tek­ście„4. No wła­śnie, gra o życie jest grą dziw­ną, grą, któ­rej reguł nie zna­my, bo prze­cież to język jest aktyw­ną stro­ną w wier­szu. Nar­ra­cja mogła­by mieć zupeł­nie inny kształt, gdy­by w tekst nie wdar­ła się w okre­ślo­nym momen­cie taka a taka fra­za. Bo prze­cież „Na koń­cu świa­tła jest tunel”, jak prze­ko­ny­wał nas nie­gdyś Sosnow­ski („Sze­ro­kość poetyc­ka zero”), zapi­sa­ne sło­wo to nie koniec, a led­wie począ­tek dro­gi – sens tego, co zapi­sa­ne, jesz­cze nie został ogło­szo­ny. Motyw świa­tła i tune­lu powra­ca zresz­tą w tytu­ło­wym wier­szu naj­now­szej książ­ki: „Ktoś/ szar­pie mnie za rękaw,/ zapra­sza do lustra, kto// ście­le lustro i wiesza/ świa­tło jak most, biel cza­su na wprost w tu-// nel jesie­ni”.

Obco­wa­nie z poezją Sosnow­skie­go przy­po­mi­na coś jesz­cze: czy­tel­nik jest tro­chę jak począt­ku­ją­cy uczeń szko­ły języ­ko­wej. Do jego uszu docie­ra­ją tyl­ko poje­dyn­cze sło­wa lub frag­men­ty wypo­wie­dzi, nato­miast cało­ści nie potra­fi zro­zu­mieć. Obcość języ­ka, albo sze­rzej: obcość reguł spla­ta­nia rze­czy­wi­sto­ści, wyda­je się tro­pem tym bar­dziej inte­re­su­ją­cym, że Sosnow­ski sam jest tłu­ma­czem, a w jego tek­stach nie­rzad­ko poja­wia­ją się wtrę­ty obco­ję­zycz­ne. Czy swo­imi wier­sza­mi Sosnow­ski pra­gnie napięt­no­wać zatem regu­ły pro­jek­cji, któ­re ujaw­nia­ją się dopie­ro pod­czas zesta­wia­nia róż­nych języ­ków? A może prze­ciw­nie – cho­dzi tu o stra­te­gię odbu­do­wy świa­ta, rewa­lo­ry­za­cję tego, co poza­ję­zy­ko­we, na jakimś innym, wyż­szym pozio­mie? W rachu­bę wcho­dzi też bar­dziej oso­bli­we roz­wią­za­nie: sko­ro rady­kal­ne tłu­ma­cze­nie z jed­ne­go języ­ka na dru­gi nie jest moż­li­we (język pol­ski źle przy­sta­je do angiel­skie­go, nie­miec­kie­go czy fran­cu­skie­go), to w akcie despe­ra­cji nale­ży użyć wobec nie­go siły.

Pyta­nie o poezję, być może naj­waż­niej­sze w tym tomie, poja­wia się na stro­nie 33. Na górze stro­ny – woj­na oddzie­lo­nych od sie­bie sylab, któ­re cze­ka­ją na osta­tecz­ne star­cie. Niżej – bata­lia dziw­nych zna­ków dia­kry­tycz­nych (Czy te sym­bo­le wystę­pu­ją w jakim­kol­wiek języ­ku? Bo na pew­no ani w pol­skim, ani w nie­miec­kim, ani we fran­cu­skim). Na samym dole – dys­ku­sja mię­dzy puł­kow­ni­kiem i porucz­ni­kiem o sto­so­wa­niu uni­ków i ukry­wa­niu się w schro­nach. Co wygry­wa? Głos czy pismo, écri­tu­re? A może prze­su­nię­cie akcen­tu to wyraz pra­gnie­nia wyra­że­nia nie­wy­ra­żal­ne­go? Nie­moż­li­wy apo­strof jak roz­pacz­li­wa pró­ba nada­nia nowe­go brzmie­nia temu, co zna­ne. Nowy, fone­tycz­ny rodzaj neo­lo­gi­zmu?

Na koniec nie pozo­sta­je nic inne­go, jak się puścić. Rzu­cić w wir nie­zar­chi­wi­zo­wa­nych reje­strów, oddać swe cia­ło na pastwę tek­stu. Oddać wir, rzu­cić cia­ło, puścić, pu-ścić, puś-cić. Na nowo zako­do­wać to, co zna­ne. Prze­su­nąć krze­sło. Pogrze­bać wio­słem w tune­lu. Pogrze­bać świa­tło. Odkle­ić język.


[1] Jakub Mom­ro, Wyga­sa­nie języ­ka, „Książ­ki w Tygo­dni­ku”, nr 26/2006.
[2] Tomasz Szew­czyk, Wień­co­wi­ny, „Twór­czość”, nr 9/2007.
[3] Roland Bar­thes, Teo­ria tek­stu, przeł. A. Milec­ki, [w:] Danu­ta Ulic­ka (red.), Teo­ria lite­ra­tu­ry i meto­do­lo­gia badań lite­rac­kich, War­sza­wa 2001, s.67.
[4] Jacek Guto­row, Trud­na kon­ty­nu­acja, „Tygo­dnik Powszech­ny”, nr 41/2007.

O autorze

Marcin Orliński

Urodzony w 1980 roku. Poeta, krytyk literacki, publicysta. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim i studiów doktoranckich w Instytucie Badań Literackich PAN. Redagował rubrykę „Wiersz Przekroju” w tygodniku „Przekrój” i serię wydawniczą „Biblioteka Debiutów” przy „Zeszytach Poetyckich”. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Malowane nie działa

wywiady / o książce Marcin Orliński Szymon Słomczyński

Roz­mo­wa Mar­ci­na Orliń­skie­go z Szy­mo­nem Słom­czyń­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Lata­kia, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2016 roku.

Więcej

Świat w kawałkach

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go, towa­rzy­szą­ce pre­mie­rze książ­ki Naraz Julii Szy­cho­wiak, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Marcin Orliński: Jednak modernizm

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Zawsze Mar­ty Pod­gór­nik.

Więcej

Zmienne kadry

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Jerze­go Jar­nie­wi­cza Na dzień dzi­siej­szy i chwi­lę obec­ną, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Cena cukru, jesionka i kot

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Dariu­sza Sośnic­kie­go Pań­stwo P., któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorliński.pl

Więcej

Zagrywka wobec cierpienia

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Krzysz­to­fa Jawor­skie­go Do szpi­ku kości, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Kamień schron

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z ksią­żek Zima w małym mie­ście na gra­ni­cy i Przy­go­dy przy­ro­dy, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Z czego wyrosłem

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Wszyst­ko Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Miasto, którego nie ma

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki moja Roma­na Hone­ta, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Mikser Podgórnik

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Rezy­den­cja sury­ka­tek Mar­ty Pod­gór­nik, któ­ra uka­za­ła na stro­nie marcinorlinski.pl.

Więcej

Przełamywanie samotności

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Esej Mar­ci­na Orliń­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Gdy­bym wie­dział. Roz­mo­wy z Ryszar­dem Kry­nic­kim Ryszar­da Kry­nic­kie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Czas w probówkach

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Pre­pa­ra­ty Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go.

Więcej

Pomyśleć nic

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki zbie­ra­ne Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Puste łóżko

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Po sobie Julii Szy­cho­wiak, któ­ra uka­za­ła się w „Tygo­dni­ku Powszech­nym”.

Więcej

Sto tysięcy uderzeń. O debiucie poetyckim Łukasza Jarosza

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Soma Łuka­sza Jaro­sza.

Więcej

Pomiędzy kamienicą i światem zewnętrznym

recenzje / ESEJE Marcin Orliński Tomasz Pułka

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Poeci na nowy wiek

Więcej

Świat zrobił się za mały

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go towa­rzy­szą­ce pre­mie­rze książ­ki Jac­ka Deh­ne­la Ekran kon­tro­l­ny, wyda­je w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2009 roku.

Więcej

Cierpliwy tropiciel

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Wie­ża myśli­wych Mariu­sza Par­ty­ki.

Więcej

Miłość i żądanie śmierci

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Tomasz Mrocz­ny. Sza­leń­stwo dnia Mau­ri­ce­’a Blan­cho­ta.

Więcej

In progress

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Mar­ci­na Orliń­skie­go z książ­ki Kup kota w wor­ku Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

O Somie

recenzje / Różni autorzy

Komen­ta­rze Boh­da­na Zadu­ry, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Ingi Iwa­siów, Paw­ła Lek­szyc­kie­go, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Macie­ja Rober­ta, Mar­ci­na Orliń­skie­go, Artu­ra Nowa­czew­skie­go, Grze­go­rza Tomic­kie­go, Pio­tra Kępiń­skie­go.

Więcej

Trudna kontynuacja

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Po tęczy Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 17 wrze­śnia 2007 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 12 lute­go 2018 roku.

Więcej

Mihi i tibi

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz z tomu Po tęczy, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Samo­chód na babi­loń­skich nume­rach” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2008.

Więcej

Po tęczy

nagrania / z fortu do portu Andrzej Sosnowski

Wier­sze z książ­ki Po tęczy. Frag­ment spo­tka­nia autor­skie­go w ramach 13. festi­wa­lu lite­rac­kie­go Port Wro­cław 2008.

Więcej

[Godzi się/ uczcić ten blask], [Tak więc płynęły dni i nic się w istocie nie działo]

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­szy z książ­ki Po tęczy.

Więcej

O Po tęczy

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jac­ka Guto­ro­wa, Paw­ła Mac­kie­wi­cza, Kuby Mikur­dy, Igi Nosz­czyk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej