recenzje / ESEJE

Ronald Firbank: Literatura jako model życia

Julia Fiedorczuk

Recenzja Julii Fiedorczuk z książki Studium temperamentu Ronalda Firbanka.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Co łączy Ray­mon­da Rous­se­la, Lau­rę Riding i Ronal­da Fir­ban­ka? Otóż fakt, że u każ­de­go z tej trój­ki pisa­rzy naj­cie­kaw­sze rze­czy dzie­ją się na samej powierzch­ni języ­ka. I nie cho­dzi tu po pro­stu o eks­pe­ry­men­ty for­mal­ne, ale o fakt, że for­ma sta­je się jed­no­cze­śnie naj­waż­niej­szym ele­men­tem tre­ści utwo­ru lite­rac­kie­go. W ten spo­sób na pierw­szy plan wysu­wa się sztucz­ność lite­ra­tu­ry, a co za tym idzie – sztucz­ność wszel­kie­go doświad­cze­nia.

Wzmian­ka o „powierzch­ni” języ­ka jest ryzy­kow­na, przy­wo­dzi bowiem na myśl dia­lek­ty­kę powierzch­ni i głę­bi, jakiś rodzaj pla­toń­skie­go duali­zmu, w któ­rym mie­li­by­śmy do czy­nie­nia z ukry­tą rze­czy­wi­sto­ścią i nało­żo­ny­mi na nią jej ułom­ny­mi repre­zen­ta­cja­mi. Tym­cza­sem w twór­czo­ści wymie­nio­nych prze­ze mnie auto­rów docho­dzi do cał­ko­wi­te­go znie­sie­nia opo­zy­cji pomię­dzy powierzch­nią a głę­bią. Głę­bia doświad­cze­nia, inten­syw­ność emo­cji, to w lite­ra­tu­rze wyłącz­nie kwe­stia odpo­wied­niej for­my. A sko­ro w lite­ra­tu­rze, to tak­że w życiu.

Ronal­da Fir­ban­ka zaba­wa for­mą ma zatem cha­rak­ter stu­pro­cen­to­wo poważ­ny, albo­wiem jest to w grun­cie rze­czy zaba­wa z samą rze­czy­wi­sto­ścią. Manie­rycz­ność dia­lo­gów i opi­sów Fir­ban­ka dopro­wa­dza osta­tecz­nie do odkry­cia pew­nej zasad­ni­czej praw­dy na temat sto­sun­ków mię­dzy­ludz­kich i spo­so­bów postrze­ga­nia rze­czy­wi­sto­ści: nie ma w nich nicze­go natu­ral­ne­go, są sztucz­ne, skon­stru­owa­ne. Podob­nie jak w uję­ciu Judith Butler drag sta­no­wi uni­wer­sal­ny model odgry­wa­nia płci, odsła­nia­ją­cy jej wyso­ce teatral­ny cha­rak­ter, tak Fir­bank wydo­by­wa na świa­tło dzien­ne teatral­ność naszych codzien­nych gestów i inte­rak­cji. Taka jest praw­da Fir­ban­ka: praw­da, któ­ra, jak mawiał Lacan, zawsze ma struk­tu­rę fik­cji.

Moż­na pójść o krok dalej: jeśli dla Butler drag ujaw­nia per­for­ma­tyw­ny cha­rak­ter płci, to dla Fir­ban­ka teatral­ność płci jest dowo­dem na per­for­ma­tyw­ny cha­rak­ter całej ludz­kiej rze­czy­wi­sto­ści. W posło­wiu do powie­ści Zdep­ta­ny kwia­tu­szek Andrzej Sosnow­ski (autor prze­kła­du) pisał, że tekst Fir­ban­ka „roz­kła­da” dwie pod­sta­wo­we kate­go­rie porząd­ku­ją­ce rze­czy­wi­stość, „dwie instan­cje wła­dzy Bogu miłe­go porząd­ku: czy­tel­ność sło­wa i rela­cji płci”. Związ­ki pomię­dzy tymi dwie­ma „instan­cja­mi wła­dzy” dało­by się zba­dać na spo­sób psy­cho­ana­li­tycz­ny, żeby się jed­nak nie zagłę­biać w skom­pli­ko­wa­ny wywód teo­re­tycz­ny, odno­tuj­my jedy­nie, że płeć sta­no­wi jeden z pod­sta­wo­wych zna­ków w naszej kul­tu­rze, moż­na wręcz zary­zy­ko­wać stwier­dze­nie, że sta­no­wi para­dyg­mat wszel­kie­go zna­cze­nia. Płeć jako zna­cze­nie nie­ro­ze­rwal­nie wią­że się z cią­gle na nowo pona­wia­ną koniecz­no­ścią usta­na­wia­nia nor­my (jesz­cze raz Butler) i, co za tym idzie, z pro­duk­cją odpa­dów, czy­li tego, co nie mie­ści się w ramach nor­my, co porząd­ku­ją­ca znaczenie/płeć matry­ca musi odrzu­cić, aby uzy­skać pożą­da­ny kształt rze­czy­wi­sto­ści, wszyst­ko co inne, dziw­ne, czy­li (jesz­cze raz Butler) queer.

U Fir­ban­ka mamy do czy­nie­nia z rado­snym (chcia­ła­bym powie­dzieć: gay) uwy­pu­kle­niem pro­ce­su pro­duk­cji nor­my, a tak­że z fascy­na­cją non-sen­sow­ny­mi odpa­da­mi tego pro­ce­su. W posło­wiu do Stu­dium tem­pe­ra­men­tu Grze­gorz Jan­ko­wicz (któ­ry wraz z Andrze­jem Sosnow­skim prze­tłu­ma­czył zebra­ne w tym tomie wcze­sne utwo­ry Fir­ban­ka) pyta: „A jakie jest natu­ral­ne śro­do­wi­sko Fir­ban­ka?” I od razu odpo­wia­da: „To prze­strzeń dzi­wac­twa i prze­sa­dy, któ­rą tak dobrze widać w pre­zen­to­wa­nych w niniej­szym tomie ‘Sce­nach z życia Ronal­da Fir­ban­ka’ ”. Okre­śle­nie „dzi­wac­twa i prze­sa­dy” mia­nem „śro­do­wi­ska natu­ral­ne­go” jest tyl­ko pozor­nie para­dok­sal­ne. „Dzi­wac­two i prze­sa­da” to śro­do­wi­sko natu­ral­ne wszel­kiej sztu­ki, a życie, jak zauwa­żył Roland Bar­thes już jakiś czas temu w słyn­nym ese­ju śmierć auto­ra, „naśla­du­je książ­kę”. Żywio­łem lite­ra­tu­ry jest sztucz­ność i wła­śnie dla­te­go (bo prze­cież nie dla­te­go, że opo­wia­da prze­ko­ny­wa­ją­ce histo­rie) mówi nam ona coś o życiu.

W tytu­ło­wym opo­wia­da­niu zbio­ru Lady Agnes Char­ters wypo­wia­da nastę­pu­ją­cą kwe­stię: „Powin­nam stop­nio­wo prze­far­bo­wać wło­sy na rudo – powie­dzia­ła – zło­ty mnie zmę­czył; oczy­wi­ście, te żół­te her­ba­cia­ne róże dosko­na­le pasu­ją, ale żół­ty robi się mono­ton­ny”. Następ­nie zbli­ża się do sto­łu zawa­lo­ne­go książ­ka­mi i wybie­ra wolu­men z sza­rą opra­wą, myśląc „Sza­ry akcent upięk­szy moją suk­nię” . Oka­zu­je się, że sza­ry tom to jed­na ze sztuk Maeter­linc­ka, Lady Agnes cie­szy się więc, bo prze­cież „Tak roz­kosz­nie być przy­ła­pa­ną na czy­ta­niu Maeter­linc­ka. To takie deka­denc­kie!”. Dzię­ki świet­nym spo­lsz­cze­niom Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza i Andrze­ja Sosnow­skie­go będzie­my teraz mie­li roz­kosz­ną oka­zję, aby nas przy­ła­pa­no na czy­ta­niu Fir­ban­ka. War­to. To takie wywro­to­we!

O autorze

Julia Fiedorczuk

Urodzona w Warszawie. Prozaiczka, poetka, tłumaczka. Na Uniwersytecie Warszawskim prowadzi zajęcia z literatury amerykańskiej, teorii literatury i ekokrytyki. Nagrodzona przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek za najlepszy debiut (2002). Laureatka austriackiej nagrody Huberta Burdy (2005). Członkini ASLE (Association for the Study of Literature and the Environment). Mieszka w Warszawie.

Powiązania