recenzje / IMPRESJE

Blanchot: śmierć jako forma życia

Julia Fiedorczuk

Recenzja Julii Fiedorczuk z książki Tomasz Mroczny. Szaleństwo dnia Maurice'a Blanchota.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

W L’e­cri­tu­re du désa­stre (1980) Blan­chot for­mu­łu­je nastę­pu­ją­cą myśl: „umie­ram przed moimi naro­dzi­na­mi„1. W ten mini­ma­li­stycz­ny spo­sób autor wyra­ża prze­ko­na­nie, że czło­wiek ist­nie­je tyl­ko jako isto­ta śmier­tel­na. Jedy­nie śmierć pozwa­la naro­dzić się. śmierć nada­je byciu blask, pozwa­la ema­no­wać świa­tłem, tym samym świa­tłem, któ­re przy­da­wa­ło pięk­na Anty­go­nie, kie­dy już była uwię­zio­na „pomię­dzy dwo­ma zgo­na­mi”, sym­bo­licz­nym (wyrok pra­wa) i real­nym (rze­czy­wi­sta śmierć)2. Wsze­la­ko ów blask nie może być niczym innym, niż tyl­ko chwi­lo­wym roz­bły­skiem. Bycie jest wyłącz­nie w zni­ka­niu – nie ma inne­go jest niż tyl­ko takie, któ­re natych­miast wyco­fu­je się w nie­byt – i jeśli w ogó­le moż­na go doświad­czyć, to tyl­ko pod warun­kiem, że wej­dzie się w sam śro­dek pło­mie­nia, któ­ry je tra­wi od wewnątrz i któ­ry spra­wia, że owo jest, jestem, jesteś nigdy nie jest zupeł­ne. Pisar­stwo (pismo, pisa­nie) Blan­cho­ta odważ­nie wcho­dzi w ten pło­mień i tam już pozo­sta­je; krą­żąc wokół trau­ma­tycz­nej Rze­czy pozwa­la prze­świe­cać pust­ce, z któ­rą w ten spo­sób nawią­zu­je intym­ną więź3. W posło­wiu do wyda­nej wła­śnie przez Biu­ro Lite­rac­kie książ­ki zawie­ra­ją­cej dwa tek­sty Blan­cho­ta (Tomasz Mrocz­ny i Sza­leń­stwo dnia) Anna Wasi­lew­ska pisze, że dla tego auto­ra „prze­strzeń lite­rac­ka jest (…) toż­sa­ma z prze­strze­nią śmier­ci„4.

Oto ilu­stra­cja: w cza­sie dru­giej woj­ny świa­to­wej Blan­chot nale­żał do ruchu opo­ru, wia­do­mo, że w roku 1944 o mało nie został roz­strze­la­ny pod ścia­ną rodzin­ne­go domu. Doświad­cze­nie to, przed­sta­wio­ne w for­mie lite­rac­kiej fik­cji, sta­ło się potem tema­tem krót­kiej pro­zy zaty­tu­ło­wa­nej „L’in­stant de ma mort” (1994)5. Boha­ter tego opo­wia­da­nia, zasko­czo­ny przez oddział nie­miec­kich żoł­nie­rzy, sta­je przed plu­to­nem egze­ku­cyj­nym. Decy­zja o jego śmier­ci zapa­dła, zna­lazł się więc, podob­nie jak laca­now­ska Anty­go­na, pomię­dzy dwo­ma zgo­na­mi. I wła­śnie wte­dy poczuł „nie­zwy­kłą lek­kość”. Był mar­twy, a zatem – nie­śmier­tel­ny. W tym dziw­nym momen­cie został nie­spo­dzie­wa­nie ura­to­wa­ny przez woj­sko rosyj­skie. Nie doszło do roz­strze­la­nia, jed­nak boha­ter już na zawsze pozo­stał miesz­kań­cem apo­rii, tej jaśnie­ją­cej pust­ki, któ­ra jest jedy­ną dostęp­ną pod­mio­to­wi for­mą życia (śmier­ci). W „Demeu­re„6, podą­ża­jąc tro­pem blan­cho­tow­skiej apo­rii, Jacqu­es Der­ri­da odno­to­wał, że tytu­ło­we sło­wo „L’in­stant” ozna­cza zarów­no moment (co suge­ru­je uni­kal­ność), jak i przy­kład, egzem­plum (co z kolei kono­tu­je koniecz­ność powtó­rze­nia). Tytuł pro­zy Blan­cho­ta ozna­czał­by zatem zara­zem „Moment mojej śmier­ci” jak i „Przy­kład mojej śmier­ci”. Te dwie z pozo­ru sprzecz­ne ze sobą jako­ści – uni­ka­to­wość i powta­rzal­ność – łączą się w pro­ce­sie wytwa­rza­nia zna­czeń. Wiecz­nie powra­ca­jąc do momen­tu trau­my (zni­ka­nie bycia), język z koniecz­no­ści repro­du­ku­je ją, w nie­skoń­czo­ność powie­la­jąc pust­kę, któ­ra tkwi, jak drza­zga, u samych źró­deł sen­su. Opo­wieść Blan­cho­ta jest wszak świa­dec­twem, któ­re opo­wia­da o czymś, co nigdy się nie wyda­rzy­ło (egze­ku­cja), o czym moż­na zaświad­czyć tyl­ko pod warun­kiem, że się tego nie doświad­czy­ło. Podob­nie sło­wo prze­cho­wu­je pust­kę: w uję­ciu Blan­cho­ta to nie­obec­ność jest źró­dło­wa, a jeśli cokol­wiek się poja­wia, to tyl­ko w for­mie chwi­lo­we­go zakłó­ce­nia pust­ki.

Pisa­nie Blan­cho­ta jest więc kom­pul­syw­nym powra­ca­niem do nocy, któ­ra jest praw­dzi­wym obli­czem każ­de­go dnia. Roz­pro­szo­ny pod­miot jego pro­zy ogni­sku­je się wokół skraw­ka ciem­no­ści, któ­ra zara­zem fascy­nu­je i prze­ra­ża, bo tyl­ko tam poja­wia się życie, na ten krót­ki moment, któ­re­go potrze­bu­je, aby zostać uni­ce­stwio­ne. Oto frag­ment powie­ści Tomasz Mrocz­ny:

Trud­no uwie­rzyć, że uczy­nił te kil­ka kro­ków. Bez wąt­pie­nia jego ruch był raczej pozor­ny niż rze­czy­wi­sty, ponie­waż to nowe miej­sce niczym nie róż­ni­ło się od poprzed­nie­go, napo­ty­kał w nim te same trud­no­ści, i było to w pew­nej mie­rze to samo miej­sce, z któ­re­go się odda­lał, gna­ny trwo­gą, że się odda­la. W owej chwi­li Tomasz popeł­nił nie­ostroż­ność i rozej­rzał się dooko­ła. Noc była jesz­cze czar­niej­sza i bar­dziej posęp­na, niż mógł ocze­ki­wać. Mrok pochła­niał wszyst­ko, nie było nadziei na prze­nik­nię­cie cie­ni, ale stwa­rza­ło to wręcz pora­ża­ją­ce poczu­cie wię­zi z ich rze­czy­wi­stym wymia­rem. Spo­strzegł przede wszyst­kim, że może jesz­cze posłu­gi­wać się wła­snym cia­łem, zwłasz­cza ocza­mi; nie żeby coś ujrzał, ale wpa­tru­jąc się tak dłu­go, nawią­zał kon­takt z bry­łą nocy, któ­rą mgli­ście postrze­gał jako z nim toż­sa­mą i w niej się zanu­rzał7.

Noc jest w nas.


Przy­pi­sy:
[1] Korzy­sta­łam z wer­sji angiel­skiej: The Wri­ting of the Disa­ster, L’e­cri­tu­re du désa­stre, tłum. Ann Smock (Lin­coln and Lon­don: Uni­ver­si­ty of Nebra­sca Press, 1986).
[2] Nawią­zu­ję oczy­wi­ście do słyn­ne­go odczy­ta­nia Anty­go­ny w VII czę­ści Semi­na­rium Jacqu­esa Laca­na (The Ethics of Psy­cho­ana­ly­sis, red. Jacqu­es-Ala­in Mil­ler, tłum. Den­nis Por­ter, New York: Hor­ton, 1992).
[3] Por. Mau­ri­ce Blan­chot, Tomasz Mrocz­ny tłum. Anna Wasi­lew­ska (w: Tomasz Mrocz­ny, Sza­leń­stwo Dnia, tłum. Anna Wasi­lew­ska, Andrzej Sosnow­ski, Biu­ro Lite­rac­kie 2008) str. 15.
[4] Tomasz Mrocz­ny, Sza­leń­stwo dnia, str. 96.
[5] Korzy­sta­łam z wer­sji angiel­skiej: Mau­ri­ce Blan­chot, Jacqu­es Der­ri­da The Instant of My Death, Demeu­re, tłum. Eli­za­beth Rot­ten­berg (Stan­ford, Calif.: Stan­ford Uni­ver­si­ty Press, 2000).
[6] Cza­sow­nik „demeu­rer” ozna­cza tyle, co pozo­sta­wać w jakimś miej­scu, zamiesz­ki­wać.
[7] Op. cit. Str. 13.

O autorze

Julia Fiedorczuk

Urodzona w Warszawie. Prozaiczka, poetka, tłumaczka. Na Uniwersytecie Warszawskim prowadzi zajęcia z literatury amerykańskiej, teorii literatury i ekokrytyki. Nagrodzona przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek za najlepszy debiut (2002). Laureatka austriackiej nagrody Huberta Burdy (2005). Członkini ASLE (Association for the Study of Literature and the Environment). Mieszka w Warszawie.

Powiązania