książki / ROZMOWY

Trop w trop. Rozmowy z Andrzejem Sosnowskim

Adam Zdrodowski

Andrzej Sosnowski

Grzegorz Jankowicz

Jacek Gutorow

Julia Fiedorczuk

Tomasz Majeran

Fragmenty książki Trop w trop. Rozmowy z Andrzejem Sosnowskim pod redakcją Grzegorza Jankowicza, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 25 stycznia 2010 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

„Niewielki odwet na prawdziwym życiu”

Z Andrzejem Sosnowskim rozmawia Grzegorz Jankowicz

Grze­gorz Jan­ko­wicz: Powie­dzia­łeś kie­dyś, że pew­nych rze­czy nie moż­na już dziś napi­sać. Jak wyglą­da ten pro­ces zwi­ja­nia się i wymia­ta­nia archi­wum, w wyni­ku któ­re­go giną gatun­ki i kon­wen­cje?

Andrzej Sosnow­ski: U Rim­bau­da mamy gamę całe­go na nowo powsta­ją­ce­go świa­ta, obraz po obra­zie, kolor po kolo­rze i dźwięk po dźwię­ku. Wszyst­ko bar­dzo hip­no­ty­zu­ją­ce. Ale zając w koni­czy­nie, spo­glą­da­ją­ce kwia­ty, dzie­ci oglą­da­ją­ce cudow­ne obra­zy, cho­rą­giew­ki i kogut­ki na wszyst­kich dzwon­ni­cach, pani z for­te­pia­nem usta­wio­nym w Alpach, Eucha­ris, kiry i orga­ny – no to chy­ba nic dziw­ne­go, że ten pięk­ny począ­tek po poto­pie kil­ka­dzie­siąt słów dalej koń­czy się nudą: „zapa­no­wa­ła nuda!”. Pozo­sta­je siła sekwen­cji ryt­mów i obra­zów, ale same obra­zy już nie są aktu­al­ne. I ta nuda, przy całej awan­tur­ni­czej sekwen­cji zda­rzeń, jest ponad­cza­so­wa, albo przy­naj­mniej o 150 lat do przo­du. On ją ma histo­rycz­nie, roman­tycz­nie, oko­licz­no­ścio­wo, ale to jest inna nuda niż w „jak się nie nudzić, gdy oto nad glo­bem” czy „jak się nie nudzić na sce­nie tak małej”. Gdy­by C.K. Nor­wid miał takie sce­ny pod pió­rem, pew­nie nie był­by tak znu­dzo­ny.

U Freu­da jest też taki pro­sty pomysł, że coś, co już na dobre wpro­wa­dzi­ło się do świa­do­mo­ści, zawsze zuży­wa się i zani­ka – nie­uchron­nie. I to jest dosyć strasz­ne, a zara­zem eks­cy­tu­ją­ce, bo zna­czy, że nawet gdy­by coś zosta­ło w całej zupeł­no­ści zro­zu­mia­ne, odha­czo­ne, odfaj­ko­wa­ne, to i tak trze­ba by pójść dalej, pew­nie w jakiś odu­rza­ją­cy lub pro­sto­dusz­ny fałsz. Inny­mi sło­wy, zawsze cho­dzi o sil­ny pozór, ponie­waż wystę­pu­ją tyl­ko sil­niej­sze lub słab­sze złu­dze­nia: praw­do­po­dob­nie moc­na świa­do­mość jakiejś praw­dy nie mogła­by się aż tak łatwo zużyć, żeby doku­ment­nie prze­paść. Czy­li takiej świa­do­mo­ści nigdy nie ma, ona w przy­ro­dzie po pro­stu nie wystę­pu­je. Przy­po­mi­na mi się czy­jeś pyta­nie: wła­ści­wie dla­cze­go praw­da jest tak mało praw­dzi­wa? Papa Czas zwi­ja nam wszyst­kie praw­dy i archi­wa, czło­wiek idzie po dywa­ni­ku i nagle wali nosem w par­kiet, bo nastą­pi­ło szarp­nię­cie i dywa­nik pierzch­nął. Ale czło­wiek ma też cza­sem umiar­ko­wa­ne­go bzi­ka na punk­cie pew­nych „praw­dzi­wo­ści”: cho­dzi­ło­by o styl z głę­bi aktu­al­ne­go cza­su. „Z głę­bi” oczy­wi­ście jest meta­fo­rą, bo niby dla­cze­go czas miał­by jesz­cze mieć jakąś „głę­bię”. Ale cho­dzi mi o takich auto­rów, jak Höl­der­lin, Mic­kie­wicz, Rim­baud, Apol­li­na­ire, Eliot, Bec­kett, Celan, Ash­be­ry, któ­rzy dają coś zasad­ni­czo wią­żą­ce­go, jeśli pomy­śleć o cza­sie, w któ­rym pisa­li. Jak to zro­bić, żeby cha­rak­ter, ton, nastrój jakie­goś cza­su wybrzmiał w sło­wach? Opis nie wcho­dzi w grę. Opo­wia­da­nie „o” czymś takim nie wcho­dzi w grę. Wszyst­ko mie­ści się w sty­lu, któ­ry też, jako styl, musi się nie­ustan­nie koń­czyć – z cza­sem.

W kil­ku wywia­dach powie­dzia­łeś, że wiersz jest odpo­wie­dzią na impuls przy­cho­dzą­cy ze stro­ny języ­ka. Podob­nie mówił nie­gdyś o pisa­niu Mau­ri­ce Blan­chot, mówiąc, że poezja któ­ra odpo­wia­da na zew języ­ka jest poza­cza­so­wa. Blan­cho­to­wi nie cho­dzi o pro­stą nie­śmier­tel­ność dzie­ła lite­rac­kie­go, lecz o nie­ludz­ki – i przez to poza­cza­so­wy – cha­rak­ter języ­ka i samej poezji.

W „nie­ludz­kość” chęt­nie bym wąt­pił, wąt­pił­bym w prze­past­ność i otchłan­ność. I w poza­cza­so­wość. Cze­mu to wła­śnie czas nie miał­by być cał­kiem otchłan­ny, jed­nak w odróż­nie­niu od doraź­no­ści chro­no­lo­gicz­nej, od doraź­no­ści histo­rycz­nej daty? „Nie­ludz­kość” wyda­je się meta­fi­zycz­nym wybry­kiem i wybie­giem, wznio­słym kon­cep­tem, że w ogó­le moż­na mieć jakąś rela­cję z czymś, co nie jest ludz­kie. Owa „nie­ludz­kość”, głów­nie fran­cu­ska i nie­miec­ka, jest pew­nie wyra­zem nadziei na nie­ziem­skość jakie­goś prze­ży­cia. Ale poezja w pew­nym sen­sie zawsze uno­si się tyl­ko w cza­sie i coś może o nim mówić, tak jak róż­ne sub­stan­cje we krwi. Bada­nie krwi nie jest krwią i krwią zazwy­czaj się nie pisze. I to był­by pewien pomysł. To pisa­nie, o któ­rym mówi­łem, w jakiś spo­sób chcia­ło­by być mor­fo­lo­gicz­ne.

Sko­ro mor­fo­lo­gia odsła­nia przed nami róż­ne sub­stan­cje skła­do­we krwi, to cią­gnąc two­ją meta­fo­rę, moż­na powie­dzieć, że ana­li­zu­jąc czas, prę­dzej czy póź­niej tra­fi­my na poezję jako jed­ną z jego sub­stan­cji. Jakie poten­cjal­ne skut­ki może wywo­łać ta dziw­na sub­stan­cja zwa­na poezją?

Bada­li­by­śmy stę­że­nie poezji w cza­sie albo poziom cza­su w poezji – to jest przy­jem­ne odwró­ce­nie, zwłasz­cza w kon­tek­ście tego, co się pamięt­nie mówi­ło o „cza­sie mar­nym” i o innych cza­sach, choć­by o kwiet­niu, któ­ry ma być mie­sią­cem „naj­okrut­niej­szym”. Praw­do­po­dob­nie poezja naj­do­bit­niej, naj­do­raź­niej cza­so­wa dość szyb­ko się wytrą­ca, nato­miast cza­so­wość cze­goś takie­go, jak Waste Land, jest jed­no­cze­śnie głę­biej roz­pro­szo­na i bar­dziej stę­żo­na – jak bar­dzo zama­za­na i nie­wy­raź­na jest I woj­na i rewo­lu­cja rosyj­ska w tym utwo­rze, zda­rze­nia dla poema­tu klu­czo­we i „kon­sty­tu­tyw­ne”. Mor­fo­lo­gicz­ny aspekt jest znacz­nie lepiej widocz­ny w kwiet­niu, w kawie, w Tami­zie, w wie­trze pod drzwia­mi. Skut­ki? Coraz bar­dziej zni­ko­me, lecz zawsze też odro­bi­nę nie­do­ce­nia­ne. Może­my dzię­ki nim roz­ma­wiać i mieć kil­ka poetyc­kich poglą­dów na poezję.


„Dziewczynka z zapałkami i bez (parrhesia)”

Z Andrzejem Sosnowskim rozmawia Julia Fiedorczuk

Julia Fie­dor­czuk: Andrze­ju, Taxi to intry­gu­ją­cy tytuł. Intry­gu­ją­cy co naj­mniej tak bar­dzo jak Stan­cje, Zoom czy „Kon­wój”. Pozwól zatem, że na wstę­pie zapy­tam cię o tytuł wła­śnie, i tytu­ło­wa­nie. Czym wła­ści­wie jest tytuł? Jakie jest zna­cze­nie tego spe­cy­ficz­ne­go języ­ko­we­go gestu, jakim jest tytu­ło­wa­nie wier­szy albo całych ksią­żek? Jaka jest rela­cja pomię­dzy tytu­łem a tym, co zaty­tu­ło­wa­ne?

Andrzej Sosnow­ski: Julio, spró­bu­ję, ale nie wiem, czy dam sobie radę. Sły­szy się cza­sem sło­wa „Mam nie­zły tytuł na wiersz”, albo „Tyl­ko jesz­cze nie mam tytu­łu”, a więc tytuł to musi być coś takie­go, co się nasu­wa na począt­ku poema­tu lub w środ­ku, bądź też na samym koń­cu, na ostat­niej sta­cji, aby zająć to wol­ne miej­sce, zare­zer­wo­wa­ne od same­go począt­ku: tyl­ko dla tytu­łu. Miej­sce widocz­ne, ale nie­ko­niecz­nie naj­lep­sze – nie wia­do­mo nawet, czy przy oknie i przo­dem do kie­run­ku jaz­dy. Bar­dzo widocz­ne, czy­li z lek­ka eks­cen­trycz­ne lub „hono­ro­we”, ale może też tro­chę takie jak… jak komu­ni­kat czło­wie­ka, któ­ry wychy­la się przez okno i coś do nas mówi, bądź tyl­ko poru­sza usta­mi. A cza­sem tytuł może być jak panien­ka z okien­ka, któ­ra robi do nas oko lub macha. I wte­dy cie­ka­wi nas, co się z nią tak napraw­dę dzie­je w głę­bi, czy­li, powiedz­my, od tyłu. Ale to może być po pro­stu wszyst­ko, czy­li cokol­wiek bądź, bo zwią­zek tytu­łu z całą resz­tą nie jest związ­kiem for­mal­nym. To zwią­zek przy­god­ny – w tym sen­sie, że nie okre­śla go żad­na przy­się­ga. Są tytu­ły pojem­ne i zachłan­ne, są też ciche i pokąt­ne jak mysz. Myślę, że podo­ba­ją mi się zwłasz­cza te, któ­re otwie­ra­ją jakąś ścież­kę – jakieś „tajem­ne” przej­ście pomię­dzy sobą a całą zaty­tu­ło­wa­ną resz­tą – albo poka­zu­ją niszę, w któ­rej moż­na się zdrzem­nąć i mieć inte­re­su­ją­ce sny. Nigdy nie byłem w listo­pa­dzie nad Narwią, więc twój tytuł daje mi od razu jakieś per­spek­ty­wy, bo bar­dzo lubię Narew, ale Narwi w listo­pa­dzie nie znam.

Nale­ży nad­ro­bić tę poważ­ną zale­głość. Ale, wra­ca­jąc do rze­czy, czy­li do tytu­łu: uwa­żam, że potra­fisz wyko­rzy­stać pojem­ność tej języ­ko­wej niszy w spo­sób wyjąt­ko­wo efek­tow­ny. Wie­rzę, że pomię­dzy tytu­ła­mi two­ich poszcze­gól­nych ksią­żek zacho­dzą tajem­ni­cze związ­ki; podej­rze­wam wręcz ist­nie­nie jakiejś pod­skór­nej, żeby nie powie­dzieć spi­sko­wej, logi­ki, któ­ra je wszyst­kie łączy… Jak, wobec tej swo­istej tra­dy­cji, sytu­uje się tytuł Taxi?

Jeśli cho­dzi o Taxi – wybacz, że pomi­nę daw­niej­sze tytu­ły i ich związ­ki – to mia­łem w gło­wie wie­le „uza­sad­nień” (w książ­ce przez chwi­lę było nawet mot­to z dzie­ciń­stwa tego sło­wa… zwróć uwa­gę na pisow­nię: - Take me to the New The­atre – said the fare. – Which one, sir? – asked the taxy dri­ver. Ład­ne? To z lon­dyń­skiej gaze­ty codzien­nej, rok 1909), ale wszyst­kie poza­po­mi­na­łem. Krzysz­tof Siw­czyk osta­tecz­nie prze­ko­nał mnie do rzu­co­ne­go mimo­cho­dem tytu­łu, kie­dy powie­dział: – Tak, tak. Czło­wiek wycho­dzi w nocy na uli­cę i mówi już tyl­ko jed­no sło­wo: taxi! – Jecha­li­śmy wte­dy nocą dobry kawa­łek dro­gi tak­sów­ką z Miko­ło­wa do Gli­wic i ta uwa­ga wyda­ła mi się jakoś ogól­nie i sytu­acyj­nie bar­dzo traf­na, a nigdy wcze­śniej o czymś takim nie pomy­śla­łem. Taxi jest więc pod szyl­dem Take me to the New The­atre (Which one, sir). Taxi to są też pew­nie jakieś chwi­lo­we stan­cje… ale czy ja kie­dy­kol­wiek opo­wia­da­łem ci o Stan­cjach? Otóż w tele­wi­zyj­nych wia­do­mo­ściach, zaraz po wro­cław­skiej powo­dzi, usły­sza­łem zda­nie: „Stu­den­ci Uni­wer­sy­te­tu Wro­cław­skie­go oba­wia­ją się, że będą musie­li pła­cić mają­tek za Stan­cje”. Od razu pomy­śla­łem o Tom­ku Maje­ra­nie, cho­ciaż wydaw­cą książ­ki nie była Pomo­na; a może mógł­bym przez Tom­ka Maje­ra­na pode­słać parę egzem­pla­rzy? Ale mniej wię­cej co trze­ci dzień sły­szę coś o „Kon­wo­ju”, i wiem, że Tade­usz Pió­ro dość czę­sto odno­to­wu­je Okę­cie.

Ha! Zatem są dwie moż­li­wo­ści: albo nie ma żad­ne­go spi­sku, albo jego zasięg jest więk­szy niż podej­rze­wa­łam, zamie­sza­ny jest Krzysz­tof Siw­czyk, Tade­usz, a nawet ogól­no­pol­skie media… A pro­pos spi­sku: mówi się, że kon­se­kwent­nie reali­zu­jesz pewien pro­jekt, pro­jekt grun­tow­nie wywro­to­wy. Zasta­na­wiam się, czy Taxi jest kon­ty­nu­acją tego pro­jek­tu, czy może jesteś jak, powiedz­my, James Bond, któ­ry po uda­nej akcji jak gdy­by nic wycho­dzi na uli­cę noc­ne­go mia­sta, strze­pu­je z klap gustow­nej mary­nar­ki reszt­ki pyłu (naj­wy­raź­niej był jakiś wybuch), odwra­ca się w kie­run­ku kame­ry i woła: „taxi”?

Podo­ba mi się to prze­ciw­sta­wie­nie, bo James Bond jest prze­cież boha­te­rem duże­go sys­te­mu i takim baśnio­wym zwy­cięz­cą Heglow­skim, któ­ry wszyst­ko pozy­tyw­nie zała­twia, a przy tym zacho­wu­je odro­bi­nę „nie­sfor­ne­go” cza­ru dla następ­ne­go odcin­ka. Ale przejdź­my do „wywro­to­wo­ści”. Czy nie napi­sa­łaś w liście, że ta wywro­to­wość jakoś cię poru­sza? I to wła­śnie przy wier­szy­kach z Taxi? Jak opi­sa­ła­byś ten efekt? Julio, zapo­mnia­łem się… prze­pra­szam, że tak bez­ce­re­mo­nial­nie prze­cho­dzę do natar­cia i – na domiar złe­go – wydo­by­wam coś z cał­kiem pry­wat­nej para­fii, ale jestem nie­śmia­ły, a bar­dzo chciał­bym się cze­goś dowie­dzieć: w liście pew­nie bym się nie odwa­żył, a tu mogę zamknąć oczy i publicz­nie upaść.

Rze­czy­wi­ście, tak napi­sa­łam. Pozwól jed­nak, że ukry­ję moje wzru­sze­nie za para­wa­ni­kiem „poważ­ne­go dys­kur­su i opi­nii” – sko­ro mam mówić szcze­rze, to niech mam jakąś ase­ku­ra­cję. Wszy­scy już wie­my, że język nie przy­sta­je do rze­czy­wi­sto­ści, że zna­cze­nie poja­wia się zawsze nie w porę, że nicze­go napraw­dę istot­ne­go nie da się nigdy powie­dzieć. Wyda­je mi się, że Taxi uzmy­sła­wia nam dru­gą stro­nę meda­lu: nie da się nie mówić, nie da się nic nie powie­dzieć, kie­dy się mówi – nie da się unik­nąć mówie­nia, cho­ciaż pew­nie nigdy z góry nie wia­do­mo, co powie­my. Cza­sa­mi „spraw­dza­ją się naj­pięk­niej­sze meta­fo­ry” (i zaprzy­jaź­nia­ją się naj­nie­sły­chań­sze homo­ni­my). Natknę­łam się gdzieś ostat­nio na wzmian­kę o serii wykła­dów, jakie Michel Foucault wygło­sił w Ber­ke­ley w 1983. Tytuł cyklu brzmiał: „Disco­ur­se and truth: the pro­ble­ma­ti­za­tion of Par­r­he­sia.” Według defi­ni­cji pro­fe­so­ra Foucault, par­r­he­sia ozna­cza pewien sto­su­nek do języ­ka i praw­dy: oso­ba mówią­ca (a zatem piszą­ca) wyja­wia swój oso­bi­sty punkt widze­nia, swój zwią­zek z praw­dą, nie­rzad­ko nara­ża­jąc się na śmier­tel­ne nie­bez­pie­czeń­stwo. I – cho­ciaż par­r­he­sia może mieć wymiar moral­ny, a nawet poli­tycz­ny czy reli­gij­ny – naj­waż­niej­szy jest sam moment wypo­wia­da­nia praw­dy i tyl­ko praw­dy; moment wyma­ga­ją­cy odwa­gi, wiel­kie­go luzu i dosko­na­łej zna­jo­mo­ści języ­ka. Co cie­ka­we, par­r­he­sia rozu­mia­na w ten spo­sób nie jest dome­ną pro­ro­ka, wiesz­cza, ani mędr­ca; jest raczej po pro­stu prze­ja­wem nie­ogra­ni­czo­nej wol­no­ści. Roz­my­śla­łam, odno­śnie Lau­ry Riding, o prak­ty­ce par­r­he­sii w lite­ra­tu­rze, o lite­rac­kich przy­kła­dach mówie­nia „całej praw­dy”… i doszłam do wnio­sku, że Taxi jest wła­śnie taką odważ­ną książ­ką; książ­ką, któ­ra nie cofa się przed niczym, wali pro­sto z mostu, odrzu­ca przy­tul­ne złu­dze­nia, wycho­dzi poza wygrza­ne poetyc­kie gniazd­ka, książ­ką, któ­ra (zary­zy­ku­ję) się­ga w otchłań – ale nie insce­ni­zu­je tej swo­jej bez­względ­nej szcze­ro­ści w kon­wen­cji tra­gicz­no-bez­na­dziej­nej. Taxi wie­zie nas w rejo­ny eks­tre­mal­ne, nie­zna­ne, a zatem poten­cjal­nie śmier­tel­ne; tem­po jaz­dy jest momen­ta­mi zawrot­ne. A jed­nak w trak­cie podró­ży nie tra­ci­my poczu­cia humo­ru, nie roz­tkli­wia­my się nad sobą, nie pro­jek­tu­je­my smut­nych pomni­ków; wręcz prze­ciw­nie – ten rajd spra­wia nam coraz więk­szą przy­jem­ność, chcie­li­by­śmy, aby trwał jak naj­dłu­żej, cho­ciaż drze­mać też lubi­my, zasy­piać w roz­ma­itych niszach… a w mię­dzy­cza­sie smut­ne pomni­ki wyla­tu­ją w powie­trze. Albo powiem tak: dzi­siaj rano czy­ta­łam „Demeu­re”, esej Der­ri­dy o dziw­nym tek­ście Blan­cho­ta, „L’in­stant de ma mort”. Uwa­żam, że Der­ri­da powi­nien koniecz­nie prze­czy­tać Taxi. Roz­ga­da­łam się, a to wywiad z tobą, nie ze mną. Czy zechcesz jakoś zare­ago­wać na ten mój impre­sjo­ni­stycz­ny wywód?

Pięk­nie ci zań dzię­ku­jąc. Sło­wo „demeu­re” ma coś wspól­ne­go z pomiesz­ki­wa­niem, praw­da? Czy­li zno­wu „stan­cje”. Ale instant to chwi­la. W wier­szach pomiesz­czo­nych w Taxi naj­bar­dziej zale­ża­ło mi na ruchu, na chwi­lo­wo­ści, na szyb­ko­ści, o któ­rej mówisz, więc wyrzu­ca­łem z książ­ki wier­sze powol­niej­sze (zosta­ły chy­ba jesz­cze dwa takie bar­dziej meto­dycz­nie „wyha­mo­wy­wa­ne”, „Thrakt” i „Zaćmie­nia”) – żeby było jak naj­wię­cej szyb­kich prze­jaz­dów, zakrę­tów, wido­ków, kur­sów, prze­sia­dek. Pew­nie mógł­bym nawet myśleć o cało­ści jak o jed­nym szyb­kim geście, albo o poje­dyn­czej figu­rze. To był­by jakiś rodzaj obro­tu – jeden mały „piru­et” i znik­nię­cie. Chro­no­lo­gicz­nie rzecz bio­rąc, pierw­szym wier­szem z tej tak­sów­ko­wej serii było „Życie po kolei”, napi­sa­ne w kom­plet­nym mozo­le i mro­ku kwiet­nia lub maja 2001. „Naresz­cie jak ludzie w roz­bi­tym pocią­gu” – w punk­cie wyj­ścia jest kata­stro­fa, czy­li coś takie­go, co przyj­mu­je się w tym wier­szu jako moment praw­dy. Moment praw­dy, czy­li pre­tekst (natu­ral­nie mówię o kata­stro­fie, z któ­rej wycho­dzi­my jesz­cze z gło­wą na kar­ku) sam w sobie nie­wy­sła­wial­ny, jed­nak oka­zu­je się, że od tego momen­tu moż­na już pisać dalej (stąd sło­wo „naresz­cie”) w warun­kach zupeł­nej wol­no­ści i w cał­kiem zmie­nio­nej sce­ne­rii, dość trud­nej, bo doku­ment­nie poroz­bi­ja­nej. Jechać dalej i koniecz­nie szyb­ko, bo ta kata­stro­fa jest eks­plo­zyw­na, tro­chę jak jakiś wybuch – daje podmuch, pęd. No i widzisz, co ze mną zro­bi­ła two­ja par­r­he­sia. Mówię praw­dę.

Wciąż jed­nak nie usta­li­li­śmy dokład­nych oko­licz­no­ści wybu­chu, wybu­cho­we­go raj­du, wywro­to­we­go pro­jek­tu. Chwi­la­mi wyda­je się, że zda­rze­nia­mi zawia­du­je kom­pu­ter, co ja mówię, cały jakiś ultra­no­wo­cze­sny skom­pu­te­ry­zo­wa­ny kosmicz­ny ter­mi­nal. Zdra­dzisz jakieś szcze­gó­ły funk­cjo­no­wa­nia tego skom­pli­ko­wa­ne­go sys­te­mu?

Myślę, że te dokład­niej­sze oko­licz­no­ści znaj­du­ją się w książ­ce pod tytu­łem Zoom, a wła­ści­wie w dłuż­szym wier­szu pod tym tytu­łem. (No i widzisz: poja­wia­ją się też związ­ki mię­dzy książ­ka­mi.) Pod koniec „Zoo­mu”, o ile dobrze pamię­tam, pię­trzą się jakieś rze­czy zwią­za­ne z „ostat­nim świa­tem” – „Ostat­ni świat koń­czy się w lutym”, coś w tym sty­lu. I inne sygna­ły koń­ca: „Mamy bez­gra­nicz­ną awa­rię na ekra­nie”, i tak dalej. I tu była­by ta kata­stro­fa, awa­ria sys­te­mu, kie­dy wariu­ją wszyst­kie wska­zów­ki i roz­ma­ite guzicz­ki zapa­la­ją się na czer­wo­no. Pada jeden sys­tem, więc musi poja­wić się inny. Nowy sys­tem będzie opra­co­wy­wał tra­sę uciecz­ki przez nowe tek­sty. Ale „kosmicz­ność” tej sys­te­ma­tycz­nej uciecz­ki widzę chy­ba tyl­ko w wier­szu „Bia­łe sza­leń­stwo”.

Ty, rzecz jasna, naci­skasz roz­ma­ite czer­wo­ne guzicz­ki. Ale prze­cież masz współ­pra­cow­ni­ków! (Moż­li­we zresz­tą, że oni, a w zasa­dzie one, współ­pra­cu­ją raczej z cen­tra­lą). W Taxi roi się wręcz od roz­ma­itych tajem­ni­czych posta­ci. Czy zdra­dzisz ich toż­sa­mość? Kim, na przy­kład, jest Hil­da Möbius?

Tak. „Hil­da Möbius pokry­ła kosz­ty smo­kin­gu”. W całej tej histo­rii, któ­rą usi­łu­ję zro­zu­mieć rów­nież na spo­sób powie­ścio­wy (to zna­czy, wyko­rzy­stu­ję nie­któ­re mecha­ni­zmy powie­ści, aby coś sobie opo­wie­dzieć, czy­li coś zro­zu­mieć) tro­chę tak, jak Joseph Con­rad (duża postać moje­go lite­rac­kie­go dzie­ciń­stwa; utwo­ry Con­ra­da czę­sto zaczy­na­ją się – expres­sis ver­bis – jako pro­jekt wyświe­tle­nia zagad­ki jakiejś posta­ci: Hey­sta, Lor­da Jima, Nostro­mo), ucie­kam się nawet do pomo­cy sta­rej Gra­ma­ty­ki języ­ka pol­skie­go z ćwi­cze­nia­mi (pod­ręcz­nik szkol­ny na kla­sę I, II i III) trzech pań: Dzier­ża­now­skiej, Nie­wia­dom­skiej i Warn­ków­ny, aby prze­nik­nąć tajem­ni­cę Hil­dy Möbius, któ­ra nie­zmien­nie w tej histo­rii koja­rzy mi się z iro­nią (i jako iro­nia wła­śnie, w pew­nej chwi­li poja­wia się w tek­ście) roz­bi­ja­ją­cą, a wła­ści­wie uda­rem­nia­ją­cą całą moją powieść, opo­wieść, histo­rię i rozu­mie­nie. A jed­nak Hil­da Möbius pokry­ła kosz­ty smo­kin­gu – taki był ten pierw­szy impuls, pozy­tyw­ny moment iro­nii? Abso­lut­nie nie­po­ję­ta meta­mor­fo­za: „Podob­no kocha­li­śmy się nie­sły­cha­nie? Hil­da Möbius pokry­ła kosz­ty smo­kin­gu”. Takie uję­cie jest jed­nak cały czas iro­nicz­ne, bo może szki­co­wać rela­cję los – czło­wiek, życie – czło­wiek. Zwra­cam się do swo­je­go życia: Podob­no kocha­li­śmy się nie­sły­cha­nie? Et cete­ra. Coś jak przy­pis do czwar­te­go wer­su słyn­ne­go lozań­skie­go wier­sza Mic­kie­wi­cza.

Nie­po­ję­te meta­mor­fo­zy zda­rza­ją się w Taxi raczej czę­sto… myślę na przy­kład o dziew­czyn­ce z zapał­ka­mi, o czy­tel­ni­ku zamie­nia­ją­cym się w ćmę. Jaki jest twój udział w tych prze­obra­że­niach?

Dziew­czyn­ka z zapał­ka­mi ma ze mną zwią­zek nie od dziś. Zda­je się, że ist­nie­je takie poję­cie… postać lite­rac­ka, z któ­rą może­my się utoż­sa­mić? (śmiech) Musi ist­nieć, bo kie­dyś w szko­le było wypra­co­wa­nie na taki temat i pamię­tam, że naj­pierw przy­szedł mi do gło­wy Hum­bert Hum­bert z powie­ści Vla­di­mi­ra Nabo­ko­wa, ale w koń­cu zde­cy­do­wa­łem się na tę dziew­czyn­kę. Jed­nak dopie­ro znacz­nie póź­niej zoba­czy­łem w „Dziew­czyn­ce z zapał­ka­mi” dużą opo­wieść o życiu czło­wie­ka, któ­ry pisze. Pamię­tasz, kie­dy ona wycho­dzi na mia­sto w syl­we­stra i nie może sprze­dać ani jed­nej zapał­ki, bo kogo obcho­dzi jej cie­niut­kie zapał­cza­ne badzie­wie w syl­we­stra, kie­dy mamy full opcji i świa­tła, ponie­waż wszę­dzie są kolo­sal­ne bale i ognie ben­gal­skie? Sia­da więc w ulicz­nym kącie, powo­lut­ku zama­rza na śmierć i krze­sze te swo­je małe, wizyj­ne pło­my­ki po to, żeby jej było przez chwi­lę może nie­co cie­plej. Taka ale­go­ria. Lecz oczy­wi­ście nie cho­dzi po pro­stu o „sytu­ację poezji w dzi­siej­szym świe­cie”, ani tym bar­dziej o sytu­ację mojej poezji w dzi­siej­szym świe­cie (śmiech) – (ano wła­śnie, auto­rzy, któ­rych tu wymie­ni­łaś – Foucault, Blan­chot, Der­ri­da – oni tak dobrze wie­dzie­li, że żad­nej ale­go­rii nie da się popro­wa­dzić na smy­czy jak pie­ska) – tyl­ko o sytu­ację pisa­nia, pisa­nia w ogó­le, pisa­nia zawsze jak­by przy życiu lub ℗o nim: naj­waż­niej­sze było­by to „cie­plej”, cał­kiem ilu­zo­rycz­ne, gdyż robi się wyłącz­nie coraz zim­niej i tyl­ko na moment jaśniej. A wra­ca­jąc do „Zoo­mu”, to w „Zoo­mie” z dziew­czyn­ką jest już bar­dzo źle: „Dziew­czyn­ka z zapał­ka­mi obra­ca się w szy­bie windy/ i roz­pry­sku­je w tele­dysk iskier na dnie – od teraz obo­wią­zu­je cisza poza­gro­bo­wa” – w „Zoo­mie” dziew­czyn­ka z zapał­ka­mi jest już w poważ­nych opa­łach. Jak Bond, James Bond. A ćma? To jest po pro­stu cytat z pew­nej czy­tel­nicz­ki, któ­ra mi powie­dzia­ła, że czu­je się jak ćma; czy­ta tyl­ko w nocy, krą­ży i bez­sen­sow­nie tłu­cze się o „szy­bę tek­stu”, a cza­sem zasy­pia i ma wra­że­nie, że wła­śnie wle­cia­ła w jakiś jasny pło­mień.

Nie­we­so­ła ta two­ja ale­go­ria. Pamię­taj jed­nak, że wszy­scy, w osta­tecz­nym roz­ra­chun­ku, jeste­śmy po stro­nie dziew­czyn­ki i jej wątłych pło­my­ków – zresz­tą z jej punk­tu widze­nia one wca­le nie są wątłe. Gorzej jeśli na samym wstę­pie odbio­rą dziew­czyn­ce zapał­ki… czy wte­dy ale­go­ria zała­mu­je się? Czy postać dziew­czyn­ki bez zapa­łek naświe­tla nam w jakiś nowy spo­sób sytu­ację auto­ra? (Czy fakt, że w Taxi dziew­czyn­ka powra­ca „bez wła­ści­wo­ści” ma jakiś zwią­zek z wywro­to­wym cha­rak­te­rem książ­ki?)

A tu aku­rat pamię­tam, że na począt­ku myśla­łem tyl­ko o nowej sytu­acji na lot­ni­skach: moja poetyc­ka boha­ter­ka przy­cho­dzi na samo­lot i z miej­sca odbie­ra­ją jej zapał­ki. I co dalej? Taki pierw­szy moment sytu­acyj­ny otwie­ra mnó­stwo moż­li­wo­ści, więc sta­ram się uchwy­cić jak naj­wię­cej: z jed­nej stro­ny, w tej nowej sytu­acji po 11 wrze­śnia musi poja­wić się tro­chę bar­dzo sła­bej, bar­dzo gło­śnej poezji – „bez zapa­łek” – w sty­lu, jak wia­do­mo: żar­li­wym i wyso­kim, co zna­czy, że cie­kaw­sza poezja będzie musia­ła jesz­cze głę­biej się wyco­fać, bo szer­sza publicz­ność uwiel­bia potwier­dze­nia, że sła­ba poezja, któ­ra zabie­ra głos, to poezja naj­lep­sza. I to jest jakaś nie­wiel­ka wywro­to­wość, praw­da? Z dru­giej stro­ny, moż­na mieć nadzie­ję, że w ten spo­sób „uwol­nio­ne” zapał­ki – chwi­la, się­gnę po tekst – „pięk­nie same/ zaj­mą się sobą w ogniu innej baj­ki”, a więc może być inna baj­ka i nie wszyst­ko jest jesz­cze stra­co­ne. Z trze­ciej stro­ny, „samo­dziel­ność zapa­łek” ode­bra­nych poezji może ozna­czać coś w rodza­ju „zemsty języ­ków”, tak jak w Pta­siej gry­pie Boh­da­na Zadu­ry. Albo jakiej­kol­wiek zemsty, wyni­ka­ją­cej z glo­bal­ne­go wyklu­cze­nia i mono­kul­tu­ro­wych inwa­zji. A na koń­cu wier­sza jest jesz­cze takie małe przy­po­mnie­nie Höl­der­li­na i pew­nych okre­śleń doty­czą­cych daw­niej­szej poezji, oraz kata­stro­fy, któ­ra coś koń­czy i być może – za spra­wą sło­wa „pre­zent” – coś zaczy­na. Tak mi się wyda­je.

Przyj­rzyj­my się zatem „Pio­sen­ce upro­wa­dzo­ne­go”, któ­ra koń­czy książ­kę. Czy dali­by­śmy radę wpi­sać ten ostat­ni wiersz w kon­tekst posta­ci i pro­ble­mów, o któ­rych mówi­li­śmy w trak­cie tej roz­mo­wy? Mam na myśli, przede wszyst­kim, dziew­czyn­kę z zapał­ka­mi i bez (poja­wia­ją się wszak „papie­ro­sy, ogień, papie­ro­sy”), Jame­sa Bon­da (kim jest upro­wa­dzo­ny? I kto, w takim razie, pro­wa­dzi tę tak­sów­kę?) oraz całą pro­ble­ma­ty­kę wybu­chu i wywro­to­wo­ści?

Dobrze. Myślę, że „Upro­wa­dzo­ny” to jest pró­ba uspo­ko­je­nia ostat­niej fazy tam­tej „figu­ry”, o któ­rej wspo­mi­na­łem, pamię­tasz: że pew­nie mógł­bym myśleć o cało­ści jak o jed­nym szyb­kim geście, o jed­nej figu­rze, któ­rą był­by jakiś rodzaj obro­tu – jeden mały „piru­et” – i znik­nię­cie. To ja może jesz­cze powiem coś o tej „figu­rze”, któ­ra nie bar­dzo daje się stre­ścić, ale mam na podo­rę­dziu pew­ne war­to­ści przy­bli­żo­ne. Kie­dy zasta­na­wia­łem się nad prze­bie­giem tej akcji – momen­tal­nej, a mają­cej biec przez całą książ­kę – dwa obraz­ki przy­cho­dzi­ły mi do gło­wy. Jeden to tak zwa­na figu­ra ser­pen­ti­na­ta, czę­sta w pięk­nych malo­wi­dłach manie­ry­stów XVI wie­ku: dla jakie­goś powo­du malo­wa­na postać tra­ci kla­sycz­ną sta­tecz­ność i zaczy­na giąć się i przy­po­mi­nać lite­rę S – nawet w warun­kach poko­jo­wych – tak jak­by przez obraz prze­cho­dził jakiś strasz­ny wiatr. A dru­gi obra­zek to ten kla­sycz­ny opis angiel­skiej pan­to­mi­my z ese­ju Bau­de­la­ire­’a o śmie­chu – opis jest dłu­gi, więc zacy­tu­ję trzy zda­nia, któ­re znam na pamięć: „Lean­der, Pier­rot, Kasan­der wyko­nu­ją nie­zwy­kłe gesty, jasno uka­zu­ją­ce, że jakaś siła wepchnę­ła ich w nowe ist­nie­nie. […] Krę­cą młyn­ki ramio­na­mi, przy­po­mi­na­ją wia­tra­ki w cza­sie wichu­ry. […] Wszyst­kie ich gesty, wszyst­kie ich okrzy­ki, wszyst­kie miny mówią: wróż­ka tak chcia­ła, prze­zna­cze­nie nas goni, nie ma co się smu­cić; idź­my! bie­gnij­my! leć­my!” „Upro­wa­dzo­ny” był­by pró­bą uspo­ko­je­nia i cie­płe­go wyci­sze­nia takie­go „obro­tu rze­czy”, takie­go „znik­nię­cia”.

„Gra w upro­wa­dzo­ne­go” nie jest wszak grą w „cho­wa­ne­go”, „stra­co­ne­go”, ani upior­ne­go”. Á pro­pos, czy nie oba­wiasz się, że upa­da­ją­ca fir­ma Micro­soft, pra­gnąc wygrze­bać się z finan­so­wych tara­pa­tów, prze­ro­bi Taxi na grę kom­pu­te­ro­wą? (Książ­ka mogła­by posłu­żyć za instruk­cję).

Tak, Julio, ja mam roz­ma­ite idyl­licz­ne fan­ta­zje, a jed­na z nich wyglą­da mniej wię­cej tak: jeże­li pro­du­cen­tom gier, fil­mów, gazet, tele­wi­zji i cza­so­pism już uda­je się robić rze­czy dla mnie napraw­dę dosko­na­le nie­in­te­re­su­ją­ce (śmiech), to może w wyni­ku pro­ce­su ewo­lu­cji poja­wi się w koń­cu moż­li­wość robie­nia nie­by­wa­le nud­nych rze­czy po pro­stu dla wszyst­kich… i od razu mówię, że to nie jest żad­na mino­de­ria, tyl­ko rze­czy­wi­sty ran­king żywot­no­ści, w któ­rym sto­ję nisko. Ale cał­kiem jesz­cze żywot­nie myślę sobie tak: gdy­by nie­moż­li­we było zara­bia­nie pie­nię­dzy na pro­duk­cji sen­sa­cyj­nie prze­wi­dy­wal­nych, czy­li naj­wy­raź­niej pro­gra­mo­wo pożą­da­nych wra­żeń – zaczę­ła­by się nowa epo­ka. Wów­czas gra w „Taxi” była­by może czymś ase­ku­ra­cyj­nym; to był­by ten moment, kie­dy wszy­scy zie­wa­ją, naci­ska­ją OFF i zama­wia­ją praw­dzi­we tak­sów­ki, żeby gdzieś sobie poje­chać i zająć się czymś innym. Na przy­kład, rewe­la­cyj­ną grą plan­szo­wą pod tytu­łem „Jechać do Lwo­wa”, któ­rą nie tak daw­no temu opra­co­wał Mar­cin Sen­dec­ki. Do tej gry nawią­zu­ję w „Pio­sen­ce upro­wa­dzo­ne­go”.

War­sza­wa – Itha­ca, Sty­czeń 2003


„Z lusterkiem, na krze, w ujściu rzeki”

Z Andrzejem Sosnowskim rozmawia Tomasz Majeran i Adam Zdrodowski


Tomasz Maje­ran, Adam Zdro­dow­ski: Andrze­ju, zacznę moc­no – czy, jeśli w „Nowej karie­rze w nowym mie­ście” czy­ta­my, że „Śmierć auto­ra inau­gu­ru­je pro­mo­cję jego nowej książ­ki”, to książ­kę Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi nale­ży trak­to­wać jak two­je dzie­ło pośmiert­ne? Pyta­nie jest nie­no­we, ale w przy­pad­ku książ­ki tak moc­no nasy­co­nej cyta­ta­mi, trze­ba je zadać – w jakim stop­niu to ty pisa­łeś te wier­sze, a w jakim – same się pisa­ły? Jak to czu­jesz?

Andrzej Sosnow­ski: Czy rze­czy­wi­ście ist­nie­je groź­ba, że po śmier­ci auto­ra jego nowe wier­sze piszą się dalej same? Taka myśl może wywo­łać nie­wiel­ki dreszcz, Ada­mie, takie „zdzi­cze­nie oby­cza­jów pośmiert­nych”. Przy­pusz­czam, że kwe­stia „śmierć auto­ra inau­gu­ru­je pro­mo­cję jego nowej książ­ki” nie jest do koń­ca jasna. Takie zda­nie może się poja­wić, coś takie­go może się wyda­rzyć, a dzi­siaj trud­no sobie wyobra­zić, aby śmierć nie mia­ła figu­ro­wać w tak zwa­nej pro­mo­cji, jeśli nada­rzy się sto­sow­na oka­zja.

A piszesz w kom­pu­te­rze, czy na papie­rze? Szcze­gól­nie cie­ka­wi mnie moż­li­wość łatwe­go kopio­wa­nia frag­men­tów tek­stu i wkle­ja­nia go gdzie indziej, co zwa­ne bywa tak­że tech­ni­ką „pod­nieś i upuść”. Czy czę­ściej pod­no­sisz, czy upusz­czasz?

Na papie­rze i w kom­pu­te­rze czę­sto pod­no­szę i czę­sto upusz­czam, i w ten spo­sób powsta­ją róż­ne refre­ny, pętel­ki i powtó­rze­nia, bo nie­kie­dy nie mogę się oprzeć takie­mu – jak by to powie­dzieć? – cza­so­prze­strzen­nie­mul­ti­me­dial­ne­mu wra­że­niu, że wszyst­ko się zacię­ło i nie ma wyj­ścia z serii nie­ustan­nie powra­ca­ją­cych utra­pień i non­sen­sów. Ale two­je pyta­nie doty­czy też logi­ki dziw­ne­go poło­że­nia słyn­nej maszy­ny do szy­cia wzglę­dem rów­nie słyn­nej para­sol­ki, a takie rze­czy zawsze trze­ba spraw­dzać eks­pe­ry­men­tal­nie, trze­ba więc pod­no­sić i trze­ba upusz­czać.

Dla mnie każ­dy twój nowy tekst jest dużym wyzwa­niem i wpra­wia mnie czę­sto w nie­ma­łą kon­fu­zję (ale, jeśli moż­na tak powie­dzieć, jest to przy­jem­na kon­fu­zja). Wyda­je mi się, że two­ja ostat­nia książ­ka w spo­sób jesz­cze bar­dziej rady­kal­ny róż­ni się od swo­ich poprzed­ni­czek. Chcia­łem zapy­tać, na ile, według cie­bie, potrze­ba poszu­ki­wa­nia nowej for­my, nowej poety­ki, podyk­to­wa­na jest jakimś wewnętrz­nym przy­mu­sem, a w jakim stop­niu wypły­wa z potrze­by „uciecz­ki” przed pró­bu­ją­cy­mi cię opi­sać kry­ty­ka­mi i coraz licz­niej­szy­mi naśla­dow­ca­mi?

Myślę, że jeśli dzia­ła tu przy­mus, to jest on wewnętrz­ny: rze­czy napi­sa­ne wymu­sza­ją coś nowe­go, co mogło­by sta­no­wić obie­cu­ją­cą kon­ty­nu­ację. Zaczy­na się nego­cja­cje z nowym wier­szem i nagle wiersz daje do zro­zu­mie­nia, że w dany spo­sób nie będzie­my już dalej roz­ma­wiać.

Poeci raczej nie­chęt­nie mówią obec­nie o „natchnie­niu”, „muzach”, „daj­mo­nio­nach”, etc., jed­nak kon­ser­wa­tyw­nie uspo­so­bio­na publicz­ność wciąż o nie pyta na spo­tka­niach autor­skich. Czym więc jest, jeśli jest, dla cie­bie „muza”, „natchnie­nie”, „daj­mo­nion”?

Myślę, że te sło­wa rze­czy­wi­ście coś zna­czą, ale mówią o czymś, co może przy­brać każ­dy, nawet naj­bar­dziej nie­by­wa­ły kształt. Wyda­je mi się, że naj­wy­raź­niej­sze sygna­ły przy­cho­dzą od stro­ny same­go wier­sza, jak gdy­by wiersz miał intu­icję swo­ich moż­li­wo­ści. Towa­rzy­szy temu pewien emo­cjo­nal­ny stan, a wła­ści­wie wie­le róż­nych sta­nów. Na począt­ku może być dro­biazg, jed­no sło­wo, zarys ryt­mu lub tak zwa­nej for­my.

Czy w związ­ku z roz­wo­jem i upo­wszech­nie­niem tech­ni­ki kom­pu­te­ro­wej mamy szan­sę docze­kać się jakiejś nowej „liry­ki pro­wan­sal­skiej” na maso­wą ska­lę? Czym wytlu­ma­czyć dają­ce się zaob­ser­wo­wać zain­te­re­so­wa­nie wir­tu­ozer­ski­mi for­ma­mi wier­sza, taki­mi jak np. pan­tum, trio­let czy sesty­na?

Nie wiem, czy zain­te­re­so­wa­nie taki­mi for­ma­mi wier­sza ma w sobie jaką­kol­wiek oso­bli­wość, czy mamy do czy­nie­nia z czymś zauwa­żal­nie lub choć­by sta­ty­stycz­nie nie­zwy­kłym. Wąt­pię, aby kom­pu­ter czyn­nie uczest­ni­czył w pro­mo­cji takich form, aby je w jakiś spo­sób pod­po­wia­dał czy uła­twiał.

Zain­try­go­wał mnie „Śpiew­nik hel­ski” i spo­sób, w jaki bawisz się róż­ny­mi frag­men­ta­mi tek­stu, szki­ca­mi, wer­sja­mi. Podob­ne moty­wy są tak­że w „Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi”. Mam na myśli upo­rczy­we refre­ny, któ­re co rusz wra­ca­ją z lek­ka odmie­nio­ne (co nota­be­ne każe mi myśleć o tym poema­cie jako o struk­tu­rze muzycz­nej). To tro­chę tak, jak­byś kom­pro­mi­to­wał samą ideę dąże­nia do jakiejś „osta­tecz­nej i dosko­na­łej” wer­sji tek­stu. Chciał­bym w tym kon­tek­ście zapy­tać, co sądzisz o pró­bach stwo­rze­nia kom­pu­te­ra, któ­ry sam pisze tek­sty lite­rac­kie? Obec­nie z powo­dze­niem sto­su­je się już tech­ni­kę kom­pu­te­ro­wą do bada­nia słow­ni­ka, a cza­sem i sty­lu ist­nie­ją­cych dzieł. Do samo­dziel­no­ści stąd jesz­cze dro­ga dale­ka, ale pew­ne jest, że ludzie nie zaprze­sta­ną podej­mo­wa­nia prób.

Chy­ba dużo zale­ży od tego, jakie­go typu tekst miał­by w ten spo­sób powstać. Im bar­dziej był­by nie­po­dob­ny do zna­nych tek­stów, tym więk­sze nadzie­je moż­na by wią­zać z moż­li­wo­ścia­mi takie­go kom­pu­te­ra, ale rów­no­cze­śnie wzra­sta­ło­by nie­bez­pie­czeń­stwo, że jego infor­ma­tycz­ni twór­cy nie byli­by zeń zado­wo­le­ni. Kom­pu­te­rem pro­gra­mo­wo posłu­gi­wał się John Cage. Cage­’o­wi potrzeb­ny był kom­pu­ter i jakiś spe­cjal­ny pro­gram (nie pamię­tam nazwy), aby mogły powstać nie­któ­re tek­sty, któ­re chciał – tu jest kło­pot ze sło­wem – powiedz­my, zre­ali­zo­wać. I dla­te­go te utwo­ry są tak dziw­nie intry­gu­ją­ce. Gdy­by jed­nak zaba­wa mia­ła pole­gać na ści­ga­niu się kom­pu­te­ra z auto­ra­mi sone­tów czy jakichś powie­ści, rzecz nie wyszła­by poza sta­dium cie­ka­wost­ki dla miło­śni­ków tech­ni­ki. A co do „Śpiew­ni­ka”: nie czu­ję real­no­ści inter­ne­to­wych ekra­ni­za­cji rze­czy napi­sa­nych. Nie umiem ich czy­tać i mam poczu­cie męczą­cej migaw­ko­wo­ści i chi­me­rycz­no­ści tej prze­strze­ni – to jest pew­nie taka moja żenu­ją­ca skap­ca­nia­łość – więc na wezwa­nie dzia­łu „Przy­stań!” odpo­wia­dam uni­kiem i mini­mal­ną pro­wi­zor­ką, czy­li bawię się z koniecz­no­ści, ina­czej nie umiem.

„Na tym zakoń­czy­łem prze­gląd prób, któ­re zali­czyć moż­na do czy­sto lite­rac­kich i któ­re są zupeł­nie nie­do­sta­tecz­ne dla nawią­za­nia rze­czy­wi­ste­go kon­tak­tu z pla­ne­tą nocy.” I rze­czy­wi­ście, w książ­ce poja­wia­ją się – poza tek­stem – rysun­ki, a nawet par­ty­tu­ra z Suity zako­piań­skiej Sza­lon­ka. Syn­te­za sztuk? Czy raczej kpi­na z moż­li­wo­ści zbu­do­wa­nia jakiejś total­no­ści, prze­ci­wień­stwo Zie­mi jało­wej, gdzie, mimo całe­go roz­bi­cia, ist­nie­je moż­li­wość spo­je­nia wszyst­kie­go za pomo­cą jakiejś mitycz­nej struk­tu­ry?

„Czy­sto lite­rac­kie”, a więc „zupeł­nie nie­do­sta­tecz­ne”? Zda­nie, któ­re cytu­jesz, dla mnie albo pod­su­mo­wu­je trzy pierw­sze wier­szy­ki (pew­nie dużo wię­cej), obie­cu­jąc, że w następ­nym, tym dłuż­szym, pró­ba już nie będzie czy­sto lite­rac­ka. Albo jest mot­tem tego dłu­gie­go wier­sza, a więc zapo­wie­dzią, że to on będzie ostat­nią taką pró­bą. Albo też dzia­ła w obie stro­ny. Prze­ci­wień­stwem prób „czy­sto lite­rac­kich i zupeł­nie nie­do­sta­tecz­nych” były­by dla mnie jakieś pró­by abso­lut­nie inne i „praw­dzi­we”, a nie po pro­stu lite­ra­tu­ra plus dodat­ki z innych sztuk.

Ale nie­li­te­rac­kość tych prób moż­na też rozu­mieć jesz­cze ina­czej – cho­dzi­ło­by o muzycz­ność całej ksią­żecz­ki. Naj­pierw, pio­sen­ko­we wier­sze, „Awi­zo” i „Nowa karie­ra w nowym mie­ście”, a potem tytu­ło­wy poemat z powra­ca­ją­cy­mi linij­ka­mi dają­cy­mi wra­że­nie czy­ta­nia pan­tu­mu, czy vila­nel­li, i jesz­cze wtrą­ca­ne co jakiś czas na na na (cho­ciaż Bel­la­la leia­la­la już nie jest tak cał­kiem nie­zna­czą­ce). A jeśli pamię­ta­my, że „A New Care­er in a New Town” (u cie­bie, „Nowa karie­ra w nowym mie­ście”) z pły­ty Low Bowie­go to utwór instru­men­tal­ny, wte­dy całość ksią­żecz­ki moż­na by odczy­tać jako par­ty­tu­rę do samo­dziel­ne­go wyko­na­nia w domu (sło­wa jako muzy­ka). Jak podo­ba­ło­by ci się takie potrak­to­wa­nie tej książ­ki, pró­ba zatrzy­ma­nia się na powierzch­ni i odmo­wa szu­ka­nia jakich­kol­wiek zna­czeń?

Jak naj­bar­dziej. Ale każ­da rzecz poetyc­ka jest jak par­ty­tu­ra do samo­dziel­ne­go opra­co­wa­nia w domu. Kie­dy jesteś sam, możesz bar­dzo dużo naj­roz­ma­it­szej poezji wyko­ny­wać nawet na głos i choć­by wyłącz­nie muzycz­nie. Moż­na też zaglą­dać do zna­czeń. Sam bym po pro­stu nigdy nie odma­wiał. I jesz­cze na chwi­lę wró­cił­bym do Waste Land. Naj­bar­dziej podo­ba mi się w Waste Land to, że jest to chy­ba pierw­szy utwór poetyc­ki, któ­ry tak umie­jęt­nie i na taką ska­lę – w wie­lu miej­scach – pró­bu­je imi­to­wać spo­sób, w jaki funk­cjo­nu­je tak zwa­ny nowo­cze­sny świat, nie rezy­gnu­jąc z chę­ci bycia poema­tem.

A jeśli już mowa o wyko­na­niu – jak wyobra­żał­byś sobie odczytanie/odegranie „Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi”? Cho­dzi o tę wie­lo­gło­so­wość, frag­men­ty gdzie tekst poja­wia się w kil­ku kolum­nach, no i jesz­cze muzy­ka Sza­lon­ka. Kil­ku czy­ta­ją­cych, z towa­rzy­sze­niem Kwar­te­tu Ślą­skie­go?

To bar­dzo wspa­nia­ły pomysł, ale ponoć sam mam nie­dłu­go czy­tać, zupeł­nie sam. Czy­sta roz­pacz.

Nie jest to two­ja pierw­sza książ­ka z ilu­stra­cja­mi. Wyda­je mi się, że w Nouvel­les impres­sions d’A­me­ri­que tekst wci­skał się w lukę mię­dzy tytułem/instrukcją Rous­se­la a rysun­kiem Hen­rie­go – A. Zo. A jak jest w tym przy­pad­ku? Co było pierw­sze? Co, two­im zda­niem, robią rysun­ki Mać­ka Malic­kie­go, w two­im tek­ście?

Rzecz zaszła bez pre­me­dy­ta­cji. Naj­pierw były sło­wa, a Maciej Malic­ki w pew­nej chwi­li powie­dział, że spró­bu­je coś nary­so­wać. I bar­dzo wspa­nia­ło­myśl­nie nary­so­wał, no i doszło do takie­go spo­tka­nia. W jakimś sen­sie wier­sze po pro­stu gosz­czą pomię­dzy jego okład­ka­mi, w towa­rzy­stwie kil­ku innych rysun­ków. W innym sen­sie to rysun­ki wystę­pu­ją gościn­nie.

Pozwól, że spy­tam teraz o ten nie­mu­zycz­ny poziom tytu­ło­we­go poema­tu. Wię­cej tu niż we wcze­śniej­szych utwo­rach auto­cy­ta­tów i auto­pa­ra­fraz. Mamy też całą gale­rię poja­wia­ją­cych się u cie­bie wcze­śniej, tu i tam, posta­ci. Czy moż­na „Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi” czy­tać jako rodzaj two­jej poetyc­kiej auto­bio­gra­fii? A może nie tyl­ko poetyc­kiej, jeśli w poema­cie czy­ta­my o „kup­ce sko­tło­wa­ne­go nie­szczę­ścia” o tym, że „w lesie same roz­pacz­liw­ki”, a „ząb rele­gu­je­my jak zawlecz­kę”? Z kolei w dal­szej czę­ści poema­tu poja­wia się dys­kurs nauko­wy (izo­chro­ny, fale), któ­re­go uży­wa się do mówie­nia o spra­wach zgo­ła nie­una­ko­wych. I przy­szedł mi tutaj do gło­wy Tymo­te­usz Kar­po­wicz. Czy sądzisz, że pój­ście tym tro­pem jest w jaki­kol­wiek spo­sób uza­sad­nio­ne?

Chy­ba nie widzę tego jakoś wyraź­nie auto­bio­gra­ficz­nie. To jest taka wyciecz­ka, podróż przy­god­na i eks­pe­ry­men­tal­na, więc dobrze jest zabrać ze sobą parę oswo­jo­nych rze­czy, któ­re będą mogły się do cze­goś przy­dać. Tymo­te­usz Kar­po­wicz? Teraz pod­nio­sę i upusz­czę. W tej papie­ro­wej tęczy panu­je kom­plet­na zwy­czaj­ność, nie­mal wszyst­kie sło­wa w utwo­rze to wyra­zy tak zwy­kłe jak kro­ple wody, tyle że po przej­ściach przez roz­ma­ite świa­tła. Histo­ria jest bar­dzo pro­sta: „moi ludzie” uda­ją się w podróż gór­nym skra­jem tęczy z Sopo­tu do Hel­si­nek, zabie­ra­jąc ze sobą cały zna­ny im świat, a ich błąd pole­ga na tym, że z powro­tem chcie­li­by jechać czymś na kształt kolej­ki tęczy pod­ziem­nej. Twar­dy jak dia­ment łuk tęczy prze­bie­ga­ją­cy rudy, gra­ni­ty, bazal­ty? Mis­sion impos­si­ble, pal. Cho­dzi więc już wyłącz­nie o to, aby gru­pę figur i barw­nych posta­ci przy­wieść do jakie­goś szczę­śli­we­go koń­ca, któ­ry nie doty­ka zie­mi. Lecz z oczy­wi­stych wzglę­dów nawet to nie jest moż­li­we: rzecz w pew­nej chwi­li zama­rza, kru­szy się, opa­da – gdzieś nad Bał­ty­kiem – w mal­lar­mej­skich kon­ste­la­cjach. Wszy­scy są zdzi­wie­ni i zdru­zgo­ta­ni, kie­dy lądu­ją w Batu­mi.

Jeże­li cytat potrak­to­wać tro­chę w spo­sób malar­ski, pla­stycz­ny, jak przed­miot, jak arte­fakt, to kto był­by ci bliż­szy: Mar­cel Duchamp czy Wła­dy­sław Hasior?

Ten dru­gi nawet dosłow­nie poja­wia się w książ­ce. Mam w niej jed­no z jego ulu­bio­nych pojęć i słów: infra­thin. I tu też nastę­pu­je zabaw­ne zała­ma­nie, bo aku­rat w tym sło­wie znaj­du­je się lite­rów­ka. Jest: intra­thin. Powin­no być: infra­thin. W kur­sy­wie ta róż­ni­ca rze­czy­wi­ście jest infra­thin. Moż­na pomy­śleć, że wiersz ma swój wła­sny los, coś, co go kory­gu­je i co nad nim czu­wa.

I stan­dar­do­we pyta­nie na koniec – nad czym teraz pra­cu­jesz?

Pra­cu­ję nad waka­cyj­nym nume­rem „Lite­ra­tu­ry na Świe­cie”.

A jak wyobra­żasz sobie two­je pisa­nie po „Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi”?

Z luster­kiem, na krze, w ujściu rze­ki.


„Trop w trop”

Z Andrzejem Sosnowskim rozmawia Jacek Gutorow

Jacek Guto­row: Do mapy Two­jej poezji kry­ty­cy zdą­ży­li już dołą­czyć dość dłu­gą legen­dę. Nie­któ­rzy widzą w Two­ich wier­szach czy­sty este­tyzm, inni łączą Cię z tzw. post­mo­der­ni­zmem, jesz­cze inni umiesz­cza­ją Cię na kon­cie neo­awan­gar­dy. Czy któ­reś z tych lub podob­nych okre­śleń jest Ci bli­skie, czy też może budzą one w Tobie nie­chęć?

Andrzej Sosnow­ski: Wła­ści­wie na żad­ne z tych okre­śleń nie reagu­ję aler­gicz­nie. Oczy­wi­ście patrzę na nie z pew­nej odle­gło­ści jako na coś raczej dziw­ne­go i naj­czę­ściej po pro­stu wzru­szam ramio­na­mi. Cóż mia­ło­by zna­czyć sło­wo „awan­gar­da” dzi­siaj, po kil­ku­dzie­się­ciu latach jej trwa­nia? Tak wie­le razy mówio­no już o awan­gar­dach, neo­awan­gar­dach, śmie­ciach awan­gar­dy. Sło­wo „este­tyzm” ma z kolei pew­ne nie­przy­jem­ne kono­ta­cje; jest ono uży­wa­ne raczej z odcie­niem odro­bi­nę pejo­ra­tyw­nym i w grun­cie rze­czy ozna­cza jakąś fir­cy­ko­wa­tość, fry­wol­ność, pięk­no­du­cho­stwo. Jeśli cho­dzi o post­mo­der­nizm: sło­wo to prze­sta­ło mieć jakieś istot­ne zna­cze­nie defi­niu­ją­ce mniej wię­cej pod koniec lat sześć­dzie­sią­tych. Póź­niej sta­ło się tak ogól­ne, że prze­sta­ło cokol­wiek zna­czyć.

W okre­śle­niach tych podo­ba mi się nato­miast to, że – przy­naj­mniej w Pol­sce – znaj­du­ją się one na mar­gi­ne­sie. Posą­dze­nie o este­tyzm z góry eli­mi­nu­je zawod­ni­ka i sta­wia go na pozy­cjach raczej stra­co­nych. Na post­mo­der­nizm patrzy się bar­dzo podejrz­li­wie. Neo­awan­gar­da bywa inte­re­su­ją­ca, ale prze­cież też nie jest czymś istot­nym. I to cie­szy, gdy jest się z miej­sca zakla­sy­fi­ko­wa­nym jako jakaś ano­ma­lia czy rzecz nie­war­ta zacho­du.

W wywia­dzie udzie­lo­nym Toma­szo­wi Maje­ra­no­wi powia­dasz, że auten­tyzm to jed­na z bar­dziej zło­żo­nych i trud­niej­szych misty­fi­ka­cji. Jak wła­ści­wie poeta może obro­nić się przed tą eko­no­mią ego­icz­no­ści, któ­ra nawet odrzu­ca­jąc potwier­dza i wywyż­sza sie­bie?

Auten­tyzm jako misty­fi­ka­cja… Rzecz w tym, że przy­naj­mniej od roman­ty­zmu towa­rzy­szą nam roz­ma­ite kul­ty i manie prze­ży­wa­nia auten­tycz­no­ści. Co pewien czas poja­wia się nowa wer­sja auten­tycz­no­ści, auten­tycz­ność bar­dziej auten­tycz­na, a prze­cież w grun­cie rze­czy nie bar­dzo wia­do­mo, jak moż­na by w czy­imś pisa­niu wyzna­czyć gra­ni­ce pomię­dzy auten­ty­zmem i bra­kiem auten­ty­zmu. Jeśli cała spra­wa spro­wa­dza­ła­by się do tego, że ktoś w spo­sób jaw­ny pisze o sobie i o tym, co mu się przy­da­rzy­ło, a ktoś inny tego nie robi, to ja tutaj nie widzę jakiejś zasad­ni­czej róż­ni­cy. Jest to róż­ni­ca na pozio­mie tema­tycz­nym utwo­ru lite­rac­kie­go, nato­miast nie jest to róż­ni­ca w kwe­stii auten­ty­zmu tego, co napi­sa­ne. Myślę, że nie moż­na pisać bez świa­do­mo­ści uczest­nic­twa w czymś, co nazwał­bym teatrem wła­snej oso­by. I nie ma nawet zna­cze­nia, czy jest to teatr jed­ne­go czy też stu akto­rów; za każ­dym razem mamy do czy­nie­nia z oso­bą.

Czy zary­zy­ko­wał­byś odpo­wiedź na pyta­nie o filo­zo­ficz­ne zaple­cze Two­jej poezji? Pytam, bo w Two­ich wier­szach daje się odczuć obec­ność pew­nych duchów filo­zo­ficz­nych, na przy­kład Mistrza Eckhar­ta, Nie­tz­sche­go, Der­ri­dy…

To chy­ba jest kwe­stia lek­tu­ry. Wyda­je mi się, że ist­nie­ją roz­ma­ite spo­so­by lek­tu­ry i moż­na wyobra­zić sobie taką lek­tu­rę filo­zo­fów, któ­ra nie komu­ni­ku­je się z pisa­niem w żaden wyra­zi­sty, czy­tel­ny, zna­czą­cy spo­sób. Nie ma po pro­stu takie­go punk­tu, w któ­rym obie czyn­no­ści by się łączy­ły.

Oso­bi­ście jest mi bliż­sza inne­go rodza­ju lek­tu­ra; taka, któ­ra trak­tu­je tek­sty filo­zo­fów jako rze­czy nie­zbyt odle­gle od innych rodza­jów pisa­nia, a więc rów­nież pisa­nia wier­szy czy powie­ści. Auto­rzy, któ­rych wymie­ni­łeś – a oczy­wi­ście znam ich z lek­tu­ry – praw­do­po­dob­nie w jakiś spo­sób prze­ni­ka­ją do tego, co sta­ram się pisać. W isto­cie są oni dla mnie dostar­czy­cie­la­mi roz­ma­itych inte­re­su­ją­cych fik­cji, spe­ku­la­cji, hipo­tez, pomy­słów; auto­ra­mi, u któ­rych odna­leźć moż­na pew­ne­go rodza­ju zda­nie, tona­cję, rytm.

Der­ri­da powia­da, że nie ist­nie­je nic poza tek­stem, że od tek­stu nie ma uciecz­ki. Ty piszesz, że „wszyst­ko jest cyta­tem” („Esej o chmu­rach”). Czy nie oba­wiasz się zabrnię­cia w śle­pą ulicz­kę este­ty­zmu, czy nie nie­po­koi Cię pew­na impo­ten­cja języ­ka prze­ja­wia­ją­ca się w tym, że nigdy nie wycho­dzi­my poza grę cyta­tów, ku rze­czy­wi­sto­ści, że spa­da­my z otchła­ni w otchłań i nie czu­je­my twar­de­go grun­tu pod noga­mi?

Zacznę od dro­bia­zgu: „wszyst­ko jest cyta­tem” jest cyta­tem z pew­ne­go wier­sza i poja­wia się w tym wier­szu w miej­scu, że się tak wyra­żę, stra­te­gicz­nym, i to ze wzglę­du na inte­re­sy same­go wier­sza. Nie jest to zda­nie, któ­re­go użył­bym w innych for­mach wypo­wie­dzi, na przy­kład ese­ju, dla­te­go że jest zbyt kate­go­rycz­ne, a i zbyt zgra­ne. Kwe­stia „wszyst­ko jest cyta­tem” pocho­dzi z „Ese­ju o chmu­rach”, gdzie celo­wo poja­wia się bar­dzo wie­le cyta­tów, rze­czy dobrze zna­nych, try­wial­nych, banal­nych.

Co do pyta­nia – w pewien spo­sób ta myśl je mi bli­ska; wyda­je mi się, że utra­ta grun­tu pod noga­mi może być czymś inte­re­su­ją­cym i dzia­ła­ją­cym na rzecz poezji. Coś, co ist­nie­je poza tek­stem – twar­dy grunt – odda­la się i sta­je czymś naj­trud­niej­szym, a nie czymś, co przy­cho­dzi z pierw­szej ręki, czymś nie­kwe­stio­no­wa­nym. I dla­te­go w moim doświad­cze­niu zawsze na począt­ku poja­wia się pro­ble­ma­ty­za­cja pole­ga­ją­ca na tym, że wszyst­ko jawi mi się jako tekst. Jako coś mało praw­dzi­we­go. Ale ist­nie­je rów­nież wysi­łek i nadzie­ja, że praw­da poja­wi się po przej­ściu pew­nej dro­gi, któ­ra musi zostać prze­by­ta. Cho­dzi o to, żeby nie ulec jakiejś misty­fi­ka­cji, o któ­rą tak łatwo, żeby nie uznać pew­ne­go rodza­ju wra­żeń, pomy­słów, prze­żyć i uczuć za coś, co jest abso­lut­nie auten­tycz­ne, grun­tow­ne i moje wła­sne. Bo prze­cież wszyst­ko prze­cho­dzi przez filtr cze­goś, co zosta­ło tek­stu­al­nie zor­ga­ni­zo­wa­ne znacz­nie wcze­śniej. („zawsze już”, jak by powie­dział Der­ri­da). Kwe­stią uczci­wo­ści jest zda­wać sobie z tego spra­wę.


Big Bang, jak to się czasem mówi

Z Andrzejem Sosnowskim rozmawia Grzegorz Jankowicz

Grze­gorz Jan­ko­wicz: W roz­mo­wie z Micha­łem Paw­łem Mar­kow­skim mówisz o róż­ni­cach mię­dzy poezją nowo­cze­sną a pono­wo­cze­sną, zauwa­ża­jąc, iż owe roz­bież­no­ści są widocz­ne tyl­ko wów­czas, gdy posłu­gu­je­my się spój­nym poję­ciem moder­ni­zmu. Jeże­li – jak powia­dasz – zre­zy­gnu­je­my z tego poję­cia, jeże­li je roz­sz­cze­pi­my, to wszyst­ko nam się ogrom­nie skom­pli­ku­je. Wła­śnie o to „roz­sz­cze­pie­nie” chciał­bym cię, Andrze­ju, wypy­tać, pro­po­nu­jąc jako punkt wyj­ścia pięk­ną meta­fo­rę Wal­te­ra Ben­ja­mi­na, poja­wia­ją­cą się w jego ese­ju o Kaf­ce. Ben­ja­min pisze o dwóch rodza­jach nowo­cze­snej lite­ra­tu­ry. Z jed­nej stro­ny – mówi – mamy tek­sty, któ­re bar­dzo łatwo pod­da­ją się zabie­gom inter­pre­ta­cyj­nym; moż­na je roz­ło­żyć jak papie­ro­wy okręt (w czy­stą i gład­ką kart­kę). Z dru­giej zaś – mamy tek­sty „roz­kwi­ta­ją­ce” niczym japoń­skie ori­ga­mi zanu­rzo­ne w wodzie: jed­na for­ma prze­cho­dzi w dru­gą, jeden sens przy­na­gla kolej­ny, a inter­pre­ta­cja nigdy się nie koń­czy. Ten dru­gi rodzaj tek­stów two­rzy – według Ben­ja­mi­na – bar­dzo sil­ny nurt anty­no­wo­cze­sny, idą­cy na prze­kór pod­sta­wo­wym wyma­ga­niom, jakie sta­wia­ne są przed lite­ra­tu­rą (żad­nej pro­stej meta­fi­zy­ki, poli­ty­ki, ety­ki, ide­olo­gii, et cete­ra.) Co myślisz o takiej pola­ry­za­cji moder­ni­zmu?

Andrzej Sosnow­ski: Ten dru­gi rodzaj tek­stów to ja, to ja! Prze­pra­szam. To inte­re­su­ją­ce, że „roz­sz­cze­pie­nie”, o któ­rym mówisz, poja­wia się kry­tycz­nie w takiej for­mie u Wal­te­ra Ben­ja­mi­na, i że nazy­wa on anty­no­wo­cze­sno­ścią coś, co ktoś inny uznał­by za w peł­ni nowo­cze­sne, a jesz­cze ktoś inny, może odro­bi­nę póź­niej­szy, za pono­wo­cze­sne. Czy­li w tego rodza­ju roz­wa­ża­niach dzi­siaj nie ma już żad­nej odkryw­czo­ści, jest jedy­nie ter­mi­no­lo­gicz­ny gali­ma­tias – wyglą­da na to, że jeże­li ma ist­nieć jakieś spój­ne poję­cie moder­ni­zmu, to jest ono moż­li­we tyl­ko za spra­wą meto­dycz­ne­go odkra­wa­nia od moder­ni­zmu róż­nych rze­czy, któ­re są pro­ble­ma­tycz­ne, któ­re nad­we­rę­ża­ją jego mniej wię­cej jed­no­li­ty obraz. Ale spo­sób, w jaki nowo­cze­sna lite­ra­tu­ra powsta­je w zawsze nowych cza­sach jest zawsze dość żywio­ło­wy i przy­pad­ko­wy, jest to kwe­stia inwen­cji, przy­go­dy, awan­tur­ni­czo­ści. Zatem jaki­kol­wiek mono­li­tycz­ny obraz po pro­stu nie może ist­nieć, jeże­li „nowo­cze­sność” rozu­mie­my jako współ­cze­sność, jako teraź­niej­szość, nowo­cze­sność w ści­słym sen­sie. A jeśli spoj­rzy­my wstecz, to zauwa­ży­my, że nie spo­sób – uży­wa­jąc tych samych „narzę­dzi inter­pre­ta­cyj­nych” – zaj­mo­wać się Elio­tem, Poun­dem, Ste­ven­sem, dada­izmem, sur­re­ali­zmem, futu­ry­zmem, i tak dalej, nie ścią­ga­jąc Elio­ta, Poun­da, Ste­ven­sa, dada­izmu, sur­re­ali­zmu i futu­ry­zmu do pew­ne­go wąskie­go kana­łu, do zawę­żo­ne­go pro­jek­tu, w któ­rym te wszyst­kie rze­czy będą mogły się ze sobą logicz­nie komu­ni­ko­wać. Im wyż­sza roz­dziel­czość nasze­go obra­zu, tym wyraź­niej­sze będą roz­bież­no­ści. To banał, ale dość istot­ny, bo dzię­ki nie­mu zawsze może­my oca­lić dla sie­bie coś napraw­dę cie­ka­we­go w histo­rii lite­ra­tu­ry. Jeśli to się nie uda, będzie­my mie­li typo­we lite­rac­kie mau­zo­leum, czy­li mnó­stwo led­wie czy­tel­nych nagrob­ków i parę iry­tu­ją­cych pomni­ków, a całość pod nie­po­ko­ją­cym szyl­dem: lite­ra­tu­ra nowo­cze­sna. Z tego nie­po­ko­ju wyni­ka pew­nie chęć mówie­nia o rze­czach pono­wo­cze­snych, o rze­czach bar­dziej nowo­cze­snych od rze­czy nowo­cze­snych, czy­li o rze­czach jak­by bar­dziej naszych.

O ile dobrze rozu­miem, masz tutaj na myśli cokol­wiek retro­ak­tyw­ną dzia­łal­ność histo­ry­ków lite­rac­kiej nowo­cze­sno­ści, któ­rych celem jest spój­ny i moż­li­wie kom­plet­ny obraz epo­ki. To oni chcą albo muszą odci­nać, prze­sie­wać, prze­bie­rać, et cete­ra. Ale jeśli spoj­rzy­my na moder­nizm z tro­chę innej per­spek­ty­wy, to oka­że się, iż ten­den­cje cało­ściu­ją­ce są obec­ne u nie­mal wszyst­kich jego repre­zen­tan­tów. W tym kon­tek­ście współ­cze­śni histo­ry­cy, któ­rzy inter­pre­tu­ją, kody­fi­ku­ją i kano­ni­zu­ją, są po pro­stu pil­ny­mi ucznia­mi moder­ni­stycz­nych auto­rów, i razem z nimi sta­no­wią przed­miot ata­ków post­mo­der­ni­stów, dla któ­rych całość i peł­nia to kwe­stie, łagod­nie mówiąc, prze­cza­sia­łe.

Tak. Ale wszyst­kie duże kon­cep­ty (a moder­nizm nie­wąt­pli­wie jest dużym kon­cep­tem) nabie­ra­ją dyna­mi­ki, gdy w ich obrę­bie znaj­du­ją się rze­czy istot­nie dywer­syj­ne, roz­sa­dza­ją­ce kon­cept od środ­ka. Moder­nizm jest nie­zwy­kle fra­pu­ją­cy ze wzglę­du na to, że w momen­cie, w któ­rym roz­ma­wia­my jest on – i zara­zem nie jest – cał­kiem nowo­cze­sny rów­nież dla nas. Jeste­śmy jak­by zbi­ci z tro­pu przez ewo­lu­ują­ce ter­mi­ny. Jeże­li z dwóch auto­rów histo­rycz­nie nowo­cze­snych jeden jest nam zde­cy­do­wa­nie bliż­szy, to nazwie­my go auto­rem bar­dziej nowo­cze­snym, czy może już pono­wo­cze­snym? A może – za Ben­ja­mi­nem – anty­no­wo­cze­snym? Jeśli weź­mie się ter­min „moder­nizm” naj­bar­dziej źró­dło­wo, to oka­że się, że wyj­ście poza moder­nizm ozna­cza wyj­ście poza „teraz”, czy­li bycie w cza­sie, któ­ry jest w ogó­le nie do poję­cia, albo­wiem nie moż­na ulo­ko­wać się w jakiejś abso­lut­nej przy­szło­ści albo jakiejś abso­lut­nej prze­szło­ści.

To jest jeden z tych licz­nych para­dok­sów, któ­re okre­śla­ją każ­dy zamysł wyj­ścia poza moder­nizm. Zakła­da­my, że nowo­cze­sność jest pro­jek­tem zamknię­tym, że posia­da sta­bil­ne gra­ni­ce, któ­re wystar­czy prze­kro­czyć. Ale prze­strzeń, któ­ra otwie­ra się poza tymi gra­ni­ca­mi (czy­li poza „teraz”) jest nie do pomy­śle­nia. Z dru­giej stro­ny – poza poję­ciem loku­ją się wszel­kie pró­by spro­sta­nia wyma­ga­niom teraź­niej­szo­ści, pró­by uchwy­ce­nia tego „teraz”, któ­re momen­tal­nie zmie­nia się w nie­wcze­sność.

Tak. Doty­czy to oczy­wi­ście każ­dej epo­ki, każ­de­go „teraz” – spe­cy­fi­ka moder­ni­zmu pole­ga­ła­by na tym, że nasta­wie­nie na moment teraź­niej­szy zosta­ło przez moder­ni­stów zaak­cen­to­wa­ne w tak rewo­lu­cyj­ny i bli­ski nam spo­sób. Tym­cza­sem każ­da rewo­lu­cja prze­cho­dzi do histo­rii i to jest pew­nie ta nie­wcze­sność, o któ­rej wspo­mnia­łeś. Ale bli­skie jest nam to moder­ni­stycz­ne „teraz”, bli­skie i może aż zwod­ni­cze, ponie­waż orien­ta­cja na abso­lut­ną nowo­cze­sność nadal obo­wią­zu­je, a nawet przy­bie­ra chwi­la­mi for­my jak­by nie­co epi­de­micz­ne, zwa­rio­wa­ne i kon­wul­syj­ne. Wyda­je mi się, że naj­roz­sąd­niej­sze wypo­wie­dzi na ten temat dość powścią­gli­wie korzy­sta­ją z ter­mi­nów, o któ­rych roz­ma­wia­my, przyj­mu­jąc, że nowo­cze­sne „teraz” moder­ni­stów z roz­ma­ity­mi mody­fi­ka­cja­mi trwa do dzi­siaj. W takiej sytu­acji pomoc­nym – ale po pro­stu uty­li­tar­nie pomoc­nym – sta­je się poję­cie pono­wo­cze­sno­ści. Ale tyl­ko wte­dy, gdy ów moder­nizm tro­szecz­kę się dzie­li i róż­ni­cu­je, i uwa­ża się, że pew­ne nowo­cze­sne pro­jek­ty lite­rac­kie – sta­no­wiąc pod­sta­wę histo­rii moder­ni­zmu – mają swo­je usta­lo­ne miej­sce i lata. Nato­miast inne pro­jek­ty moż­na sobie nazy­wać pono­wo­cze­sny­mi, nie­wcze­sny­mi czy – jak mówi Ben­ja­min – anty­no­wo­cze­sny­mi, albo­wiem są one dywer­syj­ne wzglę­dem tego histo­rycz­ne­go i histo­rycz­no­li­te­rac­kie­go cen­trum…

W ety­mo­lo­gicz­nym zna­cze­niu „dywer­sji”: owe pro­jek­ty są inną „wer­sją” moder­ni­zmu, któ­ra dla jed­nych jest wcie­lo­nym złem, dla dru­gich naj­więk­szym wyzwa­niem. Dwie róż­ne opo­wie­ści, rela­cje, histo­rie. Czy moż­na zatem powie­dzieć, że w samej nowo­cze­sno­ści znaj­du­ją się „rze­czy napi­sa­ne”, któ­re nie tyl­ko pre­fi­gu­ru­ją post­mo­der­nizm, ale są nawet jego zna­mie­ni­tą arty­ku­la­cją? To by zna­czy­ło, że pre­fiks „post” nale­ży rozu­mieć jako meta­fo­rę prze­strzen­ną (współ­wy­stę­po­wa­nie w jed­nym miej­scu róż­nych – cza­sem prze­ciw­staw­nych – ele­men­tów; w ten spo­sób czy­ta się np. mapę, mówiąc, że dana miej­sco­wość wystę­pu­je „po” innej).

Ależ abso­lut­nie tak. Myślę, że to jest napraw­dę głów­nie kwe­stia ter­mi­nu – defi­ni­cji i wyma­gań, jakie się sta­wia defi­ni­cji. Może­my mieć sło­wo „moder­nizm” jako okre­śle­nie głów­nie chro­no­lo­gicz­ne i bar­dzo ogól­ni­ko­we, i może­my mieć ter­min moder­nizm, mniej albo bar­dziej zna­czą­cy. Nad moc­no zna­czą­cym ter­mi­nem „moder­nizm” w lite­ra­tu­rze naj­usil­niej pra­co­wa­li Anglo­sa­si i nic dziw­ne­go, że ter­min „post­mo­der­nizm” rów­nież dla nich musiał mieć naj­więk­sze zna­cze­nie (zosta­li więc suro­wo uka­ra­ni). Przy­kład: w roku 1971 uka­zu­je się w Ame­ry­ce książ­ka pod tytu­łem The Pound Era. Owa „Era Poun­da” ma sześć­set stron, ich auto­rem jest Hugh Ken­ner, jeden z naj­sku­tecz­niej­szych twór­ców kano­nu arcy­dzieł moder­ni­stycz­nej poezji języ­ka angiel­skie­go. Tytuł mówi sam za sie­bie, książ­ka jest świet­na, arcy­kom­pe­tent­na, bły­sko­tli­wa, jak­by nie­mal heglow­ska w cele­bra­cji rze­ko­me­go apo­geum wie­dzy i poezji, wie­dzy o poezji i wie­dzy w ogó­le. Z tej moder­ni­stycz­nej sum­my wyni­ka nawet koń­co­wa kla­sy­fi­ka­cja nowo­cze­snych poetów: 1) Pound, 2) Eliot, 3) Yeats (bo jed­nak tro­chę dzie­więt­na­sto­wiecz­ny, ponad­to: Irland­czyk) i 4) Wil­liams (jako rdzen­nie ame­ry­kań­ski nun­cjusz i mody­fi­ka­tor poetyc­kie­go inter­na­cjo­na­li­zmu Poun­da – to chy­ba jest poważ­ne znie­kształ­ce­nie!). Na sze­ściu­set stro­nach trzy­krot­nie w y m i e n i o n y jest Wal­la­ce Ste­vens, raz – z całą mocą lek­ce­wa­żą­cej defi­ni­cji – jako nowo­cze­sny przed­sta­wi­ciel poety­ki Edwar­da Leara „dopro­wa­dzo­nej do osta­tecz­nych gra­nic” (jak wia­do­mo, Edward Lear funk­cjo­nu­je w prze­strze­ni histo­rycz­no­li­te­rac­kiej jako mistrz tak zwa­ne­go non­sen­se ver­se). I teraz tak: nie cho­dzi o to, że Ken­ner jest pół­głów­kiem, bo nie jest. Ken­ner z powo­dze­niem i wiel­ce rozum­nie kon­stru­uje nader spój­ne poję­cie pew­ne­go moder­ni­zmu – insty­tu­cjo­nal­nie do tego stop­nia sku­tecz­nie, że na war­szaw­skiej angli­sty­ce ist­nie­je obo­wiąz­ko­wy kurs pod tytu­łem „Moder­nizm I”, czy­li: Pound, Eliot, Wil­liams (jest też nie­obo­wiąz­ko­wy „Moder­nizm II”, obej­mu­ją­cy tak zwa­ną całą, dowol­nie wyse­lek­cjo­no­wa­ną resz­tę „mniej­szych moder­ni­stów”; zauwa­żę tu przy oka­zji mimo­cho­dem, że w ogó­le mogę pró­bo­wać z tobą roz­ma­wiać na tak skom­pli­ko­wa­ne tema­ty tyl­ko dzię­ki moim angli­stycz­no­nau­czy­ciel­skim obo­wiąz­kom!). Jeśli cho­dzi o te aka­de­mic­kie kur­sy z poezji, to w Ame­ry­ce jest już ina­czej, ale Ame­ry­kę prze­cież prze­raź­li­wie dotknął „post­mo­der­nizm”. Ofi­cjal­nie dotknął nie­dłu­go po wyj­ściu pod­su­mo­wa­nia Ken­ne­ra, ale w isto­cie wcze­śniej, jeśli pomy­śleć o latach sześć­dzie­sią­tych, o malar­stwie i muzy­ce, o poetach nowo­jor­skich, o przy­go­to­wy­wa­nej już wów­czas strasz­li­wej inwa­zji Der­ri­dy, i tak dalej. Pań­stwo, Aka­de­mia i Hugh Ken­ner nie mie­li poję­cia, że w latach sześć­dzie­sią­tych nowo­cze­śni poeci, mala­rze i muzy­cy nie czy­ta­li Poun­da, Elio­ta i Yeat­sa, tyl­ko innych auto­rów, róż­nych mniej­szych i cza­sem cał­kiem „dzi­kich” moder­ni­stów. Nic ich to zresz­tą nie obcho­dzi­ło, bo zale­ża­ło im na tym, aby pod­su­mo­wać (Pound zmarł w 1972) epo­kę jako spój­ny, dostoj­ny, sys­te­ma­tycz­ny pro­jekt rozu­mu, ducha i wyobraź­ni. Uda­ło się i od razu nastał lite­rac­ki post­mo­der­nizm, ponie­waż poję­cie lite­rac­kie­go moder­ni­zmu zosta­ło nale­ży­cie wyde­sty­lo­wa­ne. To zna­czy, wyraz „post” miał sens, gdyż bar­dzo łatwo było powie­dzieć, że jakiś nowo­cze­sny wiersz nie­wie­le ma wspól­ne­go z wier­szem moder­ni­stycz­nym – takim, jakim go zna­my dzię­ki fun­da­men­tal­nej pra­cy pro­fe­so­ra X., et cete­ra. Jest to więc głów­nie aka­de­mic­ka histo­ria. I nie­dłu­go potem – za spra­wą aka­de­mic­kie­go post­mo­der­ni­zmu, cokol­wiek to zna­czy – zaczę­ły się nie­unik­nio­ne rosza­dy i prze­ta­so­wa­nia. Oka­za­ło się, że ów usta­lo­ny moder­nizm moż­na poważ­nie nad­szarp­nąć. Choć­by mówiąc tak: – Ste­vens? Bar­dzo dobry poeta. Wszy­scy dzi­siaj czy­ta­ją Ste­ven­sa. Dla­cze­go pro­fe­sor Ken­ner tak źle potrak­to­wał Ste­ven­sa? Czy nie dla­te­go że roz­pa­dła­by mu się jego wiel­ka syn­te­za? – I oka­za­ło się, że taką wywro­to­wą ope­ra­cję w sto­sun­ku do pew­ne­go moder­ni­zmu moż­na prze­pro­wa­dzać nie tyl­ko w jakimś ogól­no­li­te­rac­kim obsza­rze, ale nawet w obrę­bie rze­czy poje­dyn­cze­go auto­ra. Na przy­kład, Mar­jo­rie Per­loff jest autor­ką bar­dzo dobrych tek­stów o Joh­nie Cage­’u, Joh­nie Ash­be­rym, o Rim­bau­dzie, o poezji typu per­for­man­ce. Nie­któ­re z tych rze­czy z miej­sca moż­na by zakla­sy­fi­ko­wać jako abso­lut­nie pono­wo­cze­sne. Ale Per­loff nie rezy­gnu­je z Poun­da. A jeśli cho­dzi o Poun­da, to ist­nie­je prze­cież taki ogól­ny sprze­ciw poetyc­kiej pono­wo­cze­sno­ści wobec Poun­da, bo Pound koja­rzy się zasad­ni­czo z czymś dok­try­ner­skim, fun­da­men­ta­li­stycz­nie imper­ty­nenc­kim i apo­dyk­tycz­nym, fun­da­men­tal­nie moder­ni­stycz­nym. A Mar­jo­rie Per­loff w cie­ka­wy spo­sób pró­bu­je poka­zać, że Pound to jest poeta nie­ule­czal­nie awan­gar­do­wy i że jego awan­gar­do­wa poety­ka obra­ca wni­wecz albo neu­tra­li­zu­je roz­ma­ite kon­struk­cje ide­olo­gicz­ne. To zna­czy, że usta­le­nia Ken­ne­ra są z grun­tu błęd­ne. Per­loff zda­je się mówić, że Ken­ner sys­te­ma­ty­zo­wał i sca­lał Poun­da, pod­czas gdy nie jest to moż­li­we. Oczy­wi­ście, poję­cie awan­gar­dy jest bar­dzo ści­śle z moder­ni­zmem zwią­za­ne, ale z dru­giej stro­ny tych dwóch pojęć nie da się cał­kiem połą­czyć bez szwan­ku dla inne­go poję­cia, a mia­no­wi­cie pono­wo­cze­sno­ści. Jest tak dla­te­go, że jeśli awan­gar­dę uzna się za nowo­cze­sną, to wów­czas nie­zwy­kle trud­no będzie okre­ślić róż­ne poczy­na­nia post­mo­der­ni­stycz­ne, któ­re wyda­ją się zde­cy­do­wa­nie awan­gar­do­we. Były­by one wów­czas posta­wan­gar­do­we? Takie poję­cie znów jest na gra­ni­cy zro­zu­mia­ło­ści, więc widzisz, że w tym polu ter­mi­no­lo­gicz­nym raczej nie mamy więk­szych szans.

Sko­ro tak, sko­ro posta­wan­gar­da jest przy­pad­kiem gra­nicz­nym, to pew­nie zaraz do niej wró­ci­my. Ale wprzó­dy chciał­bym Cię jesz­cze zagad­nąć o tego Poun­da, któ­re­go Mar­jo­rie Per­loff prze­po­ła­wia, aby – jak mnie­mam – ura­to­wać coś, cokol­wiek z jego poezji uwi­kła­nej w świa­to­we i poli­tycz­ne kwe­stie. Nie jestem do koń­ca prze­ko­na­ny (a ten brak prze­ko­na­nia może wyni­kać po pro­stu z mojej igno­ran­cji na poun­dow­skim odcin­ku spe­cjal­nym), czy w tym wypad­ku moż­na mówić o impul­sie awan­gar­do­wym. Wyda­je mi się, że roz­wi­chrze­nie, jakie znaj­du­je­my w tek­stach Poun­da, jest efek­tem awa­rii całe­go sys­te­mu lite­rac­kie­go, na któ­re­go pod­sta­wy poeta zbyt krót­ko­wzrocz­nie spo­glą­dał. O ile dobrze pamię­tam, życze­niem Poun­da był czy­tel­ni­czy odbiór Can­tos bez jakich­kol­wiek przy­pi­sów, albo­wiem wpraw­ny czy­tel­nik i tak wszyst­ko zro­zu­mie. Wystar­czy rzu­cić okiem na wiersz, by rze­czy sta­ły się jasne – podej­rze­wam, że w tej poun­dow­skiej z ducha sen­ten­cji nie ma cie­nia iro­nii. To jest raczej prze­ci­wień­stwo awan­gar­dy ani­że­li jej speł­nie­nie.

W porząd­ku. Ale pomysł Mar­jo­rie Per­loff moż­na by bar­dzo ogól­nie przed­sta­wić tak: źró­dło­wy impuls moder­ni­stycz­ny jest w lite­ra­tu­rze tak rewo­lu­cyj­nie i anar­chicz­nie nasta­wio­ny na este­tycz­ną, epi­ste­mo­lo­gicz­ną i for­mal­ną przy­go­dę z teraź­niej­szo­ścią i przy­szło­ścią, że moder­ni­stycz­na twór­czość nie jest w sta­nie opa­no­wać grom­kich ide­olo­gii, któ­re są praw­dzi­wym utra­pie­niem róż­nych moder­ni­stycz­nych auto­rów. Z kolei nam dość łatwo przy­cho­dzi sys­te­ma­ty­zo­wa­nie wszel­kich tre­ści ide­owych i ide­olo­gicz­nych, a znacz­nie trud­niej czy­ta­nie tek­stu na jego samo­dziel­nych i oso­bli­wych pra­wach. Błę­dem jest kon­so­li­da­cja sys­te­mu zna­czeń w tek­stach, w któ­rych mamy do czy­nie­nia z awa­rią sys­te­mów ozna­cza­nia – suge­ru­je Per­loff. Przy­cho­dzi tu na myśl futu­ryzm, taka myśl, że futu­ryzm ze swo­imi środ­ka­mi wyra­zu nie jest w sta­nie komu­ni­ko­wać jakie­goś spój­ne­go sta­no­wi­ska ide­olo­gicz­ne­go. A prze­cież futu­ry­ści tyl­ko o tym marzy­li. Futu­ryzm musi dra­stycz­nie ogra­ni­czyć swo­je środ­ki i nie­ja­ko wyprzeć się sie­bie, żeby zająć sta­no­wi­sko moder­ni­stycz­ne w sen­sie Ken­ne­row­skim. Mamy tutaj do czy­nie­nia z wej­ściem w pew­ną nowo­cze­sność i natych­mia­sto­wym wyco­fa­niem się z niej w celu odbu­do­wa­nia jakichś pod­staw tra­dy­cyj­nych (meta­fi­zycz­nych, poli­tycz­nych, spo­łecz­nych, et cete­ra). Chłop­cy wska­ku­ją do base­nu na głę­bo­ką wodę i od razu roz­glą­da­ją się za deską. I widać to wszyst­ko w futu­ry­zmie i tro­chę też w sur­re­ali­zmie. Nie widać tego oczy­wi­ście w dada­izmie, bo jest to nie­moż­li­we. Taka jest rów­nież histo­ria awan­gar­dy w Pol­sce, jeśli przy­po­mni­my sobie Jasień­skie­go czy Ster­na, wol­tę Jasień­skie­go, wysił­ki Ster­na, aby pogo­dzić awan­gar­dę z pro­le­ta­ria­tem, i tak dalej. Albo Tade­usz Peiper. To być może jedy­ny pol­ski poeta XX wie­ku, któ­ry posia­da zdol­ność takiej napraw­dę moc­nej arty­ku­la­cji sta­no­wi­ska kry­tycz­ne­go i teo­re­tycz­ne­go, zupeł­nie jak Pound. Mamy wier­sze Peipe­ra i mamy dosko­na­le wyra­żo­ne poglą­dy Peipe­ra. Zaczy­na­my spo­koj­nie czy­tać wier­sze i nagle poglą­dy sta­ją się nie­oczy­wi­ste, nie­wy­raź­ne, odcho­dzą w tło, prze­su­wa­ją się na inny plan – mniej wię­cej o czymś takim pisze Mar­jo­rie Per­loff.

Powie­dzia­łeś, że sta­bi­li­za­cja poety­ki za pomo­cą jakichś poza­li­te­rac­kich ubez­pie­czeń (meta­fi­zycz­nych czy ide­olo­gicz­nych) nie jest moż­li­wa w przy­pad­ku dada­izmu. Dla­cze­go?

Naj­ogól­niej rzecz bio­rąc, tak zwa­ny pro­jekt moder­ni­stycz­ny zawie­ra począt­ko­wo istot­ny moment anar­chicz­ny, czy­li moment odcię­cia się od histo­rycz­nie i sen­so­twór­czo poję­tej pod­sta­wy. Musi­my być abso­lut­nie nowo­cze­śni, a więc musi­my wszyst­ko wymy­ślić na nowo. W przy­pad­ku dada­izmu ten moment anar­chicz­ny musi być prze­dłu­żo­ny w nie­skoń­czo­ność, choć jest to oczy­wi­ście nie­moż­li­we. Dada­izm nie mówi: zro­bi­li­śmy już małą rewo­lu­cję, a więc rozej­rzyj­my się wokół, spójrz­my, na przy­kład, do tyłu i spró­buj­my oca­lić coś z prze­szło­ści, któ­rą co praw­da uda­ło nam się szczę­śli­wie zaprze­pa­ścić, ale są ruiny, z któ­rych moż­na powyj­mo­wać roz­ma­ite cac­ka i bibe­lo­ty – teraz będzie­my tyl­ko kon­stru­ować. Tego w dada­izmie po pro­stu nie ma. Dada­izm ma inne stra­pie­nie: znisz­cze­nie sztu­ki oka­zu­je się – o zgro­zo – sztu­ką. To odwrot­ność przy­pa­dło­ści kró­la Mida­sa.

Per­loff znaj­du­je u tota­li­zu­ją­ce­go Poun­da ele­men­ty awan­gar­do­we, znaj­du­je pęk­nię­cie, któ­re oka­zu­je się zba­wien­ne dla całe­go pro­jek­tu poetyc­kie­go. Czy moż­li­we jest odwró­ce­nie takiej per­spek­ty­wy i spoj­rze­nie na destruk­cyj­ne­go i dekon­struk­cyj­ne­go Ray­mon­da Rous­se­la (prze­cież John Ash­be­ry w książ­ce other Tra­di­tions przed­sta­wia go jako auto­ra par excel­len­ce anty­mo­der­ni­stycz­ne­go) przez ide­olo­gicz­ne szkło powięk­sza­ją­ce? Czy u Rous­se­la jest moment kon­so­li­da­cji? Czy jego dzie­ło moż­na osa­dzić w jakiejś meta­fi­zy­ce?

Nie sądzę. Ale sko­ro wspo­mnia­łeś Ash­be­ry­’e­go, to może war­to zauwa­żyć, że w jego książ­ce poja­wia się tyl­ko sło­wo modern, nato­miast ter­min post­mo­dern po pro­stu nie wystę­pu­je. On sam uwa­ża się za poetę nowo­cze­sne­go, któ­ry w other Tra­di­tions pisze o innych poetach nowo­cze­snych, nie­co wcze­śniej­szych. Wspo­mi­na kil­ku auto­rów, któ­rzy ucho­dzą za głów­nych przed­sta­wi­cie­li moder­ni­zmu i mówi, że jakoś spe­cjal­nie ich nie lubi (wier­sze Davi­da Schu­ber­ta bar­dziej mu się podo­ba­ją niż Eliot czy Pound; to jest może tro­chę tak, jak­by ktoś powie­dział, że woli Wirp­szę od Miło­sza, choć zna­jo­mość Schu­ber­ta w Ame­ry­ce jest bli­ska zera bez­względ­ne­go). Jego pomysł na książ­kę (zresz­tą nigdzie wyraź­nie nie przed­sta­wio­ny, bo to nie jest jego zada­nie) pole­ga chy­ba na tym, że ist­nie­je bar­dzo wie­le „moder­ni­zmów”, pośród któ­rych znaj­du­ją się owe  o t h e r  Tra­di­tions, któ­re jemu bar­dziej odpo­wia­da­ją niż  T h e  Tra­di­tion. Zaczy­na od Joh­na Cla­re­’a, poety roman­tycz­ne­go, któ­re­go czy­ta bez jakiej­kol­wiek tary­fy histo­rycz­nej. Póź­niej jest Bed­do­es, a potem wła­śnie Rous­sel. Rous­sel – dla histo­ry­ków i ide­olo­gów lite­ra­tu­ry moder­ni­stycz­nej – jest ano­ma­lią. Kimś abso­lut­nie dosłow­nie eks­cen­trycz­nym. Nie wia­do­mo, co z nim począć. Nie pasu­je do żad­ne­go sche­ma­tu, bo niko­go nie przy­po­mi­na. Zawo­dzą wszyst­kie ana­lo­gie. Wca­le nie jest destruk­cyj­ny czy dekon­struk­cyj­ny, choć w despe­ra­cji moż­na go tak czy­tać. Nie spo­sób odpo­wie­dzieć na naj­prost­sze pyta­nia, ponie­waż jego utwo­ry nie komu­ni­ku­ją żad­nych ocze­ki­wa­nych tre­ści. Nie wia­do­mo, dla­cze­go zosta­ły napi­sa­ne tak, jak zosta­ły napi­sa­ne; czy jest zagad­ka, czy jej nie ma; czy jest zna­cze­nie, czy go nie ma, i tak dalej. Czło­wiek bara­nie­je. Eks­cen­trycz­ność – ale eks­cen­trycz­no­ści nie moż­na usta­no­wić jako cechy czy kate­go­rii, któ­ra była­by czymś dla moder­ni­zmu zasad­ni­czym, bo wów­czas wokół „głów­ne­go nur­tu” poja­wi­ła­by się jakaś nie­opi­sa­na, nie­skoń­czo­na zewnętrz­ność. Więc trze­ba wyklu­czać, wyklu­czać.

Ale jest jesz­cze jeden spo­sób mówie­nia i pisa­nia o moder­ni­zmie: owszem, ist­nie­ją dwa prze­ciw­staw­ne nur­ty, ale ich nie­przy­wie­dl­ność jest zale­d­wie powierz­chow­na, pozor­na, gdyż po obu stro­nach znaj­du­je­my meta­fi­zycz­ne urosz­cze­nia, któ­re w naj­istot­niej­szych kwe­stiach są zbież­ne. Tak wła­śnie przed­sta­wiasz tę moder­ni­stycz­ną sprzecz­ność w opu­bli­ko­wa­nych bez mała dzie­sięć lat temu ese­jach „Ham­let, dekon­struk­cja – i pro­gram Rim­bau­da” oraz „Jesz­cze o kon­fu­cjań­skim ukło­nie Goethe­go w Cie­pli­cach”. Two­je tek­sty czy­ta­łem oczy­wi­ście jako przy­miar­kę do zdys­kre­dy­to­wa­nia całe­go pro­jek­tu moder­ni­stycz­ne­go, ale takie uję­cie może być rów­nież postrze­ga­ne jako pró­ba ura­to­wa­nia spój­ne­go poję­cia nowo­cze­sno­ści: lekar­stwem oka­zu­je się pro­sty model dia­lek­tycz­ny, któ­ry zno­si kło­po­tli­we sprzecz­no­ści, win­du­jąc nas z miej­sca na naj­wyż­szy poziom uogól­nie­nia. W ten spo­sób inter­pre­to­wa­no tek­sty Rim­bau­da, w któ­rych znaj­do­wa­no na prze­mian her­me­tyzm i nie­roz­strzy­gal­ność oraz her­me­neu­tycz­ny esen­cja­lim i okre­śle­nie wszyst­kich zna­czeń. Jed­ni (Per­loff, Todo­rov) spy­cha­li go na obrze­ża, dru­dzy (Ste­iner) wcią­ga­li do środ­ka, udo­wad­nia­jąc, że cały moder­nizm sta­no­wi isto­to­wą jed­ność, któ­rej trze­ba szu­kać pod zwod­ni­czą powierzch­nią.

Tak zwa­na zwod­ni­cza powierzch­nia wpra­wia w ruch dia­lek­ty­kę powierzch­ni i cze­goś, co ma znaj­do­wać się pod powierzch­nią – zawsze mam wra­że­nie, że w takiej ope­ra­cji jest coś dzie­cin­nie zabaw­ne­go. Wszyst­ko zale­ży od tego, czy chce się robić dia­lek­ty­kę, czy nie, choć dia­lek­ty­ka jest dosyć samo­rzut­nym mecha­ni­zmem i czę­sto włą­cza się sama. Ale nie jestem pewien, czy przy­wo­ła­ny przez cie­bie Ben­ja­min – skąd­inąd pierw­szo­rzęd­ny dia­lek­tyk – ma na myśli jakąś moż­li­wość dia­lek­tycz­ną, kie­dy mówi o rze­czach nowo­cze­snych i anty­no­wo­cze­snych. Nie jestem pewien, czy musi tutaj zacho­dzić jakaś koniecz­ność dia­lek­tycz­na. Te star­cia, o któ­rych cią­gle mówi­my, nie­ko­niecz­nie muszą pro­wa­dzić do jakie­goś kom­pro­mi­so­we­go uzgod­nie­nia na wyż­szym pozio­mie. Nie pamię­tam, co pisa­łem dzie­sięć lat temu, ale wyda­je mi się, że moż­na prze­świe­tlać Rim­bau­da z roz­ma­itych stron, moż­na zwra­cać uwa­gę na to, że Rim­baud z chę­cią czy­ty­wał – oczy­wi­ście w dzie­ciń­stwie; zda­je się, że odko­pa­no jakąś jego kar­tę biblio­tecz­ną – roz­ma­itych misty­ków i okul­ty­stów. I wów­czas powsta­je taki pomysł, aby Rim­bau­da odczy­ty­wać w obrę­bie jakie­goś zna­ne­go kodu, ale ten kod zawsze będzie ogrom­nie pro­ble­ma­tycz­ny, ponie­waż w Ilu­mi­na­cjach kod w ogó­le nie daje o sobie znać – trze­ba go alche­micz­nie wpro­wa­dzić do tek­stu, w isto­cie usu­wa­jąc tekst poezji i zastę­pu­jąc go innym tek­stem. Odczy­tać „nie­czy­tel­ne­go” auto­ra to jest oczy­wi­ście duże zwy­cię­stwo dla wszyst­kich sen­so­twór­czo i kon­so­li­du­ją­co nasta­wio­nych kry­ty­ków. Nie jestem pewien, czy „esen­cjo­na­li­stycz­nie” to się da zro­bić, jeśli cho­dzi o Rim­bau­da, któ­ry jest dla mnie przede wszyst­kim auto­rem naj­roz­ma­it­szych aktów i efek­tów języ­ko­wych, języ­ko­wych akro­ba­cji, któ­re nie są ste­ro­wa­ne żad­ną poro­zu­mie­waw­czo mru­ga­ją­cą buso­lą. Znajdź­cie Hor­ten­sję!

Zaga­du­ję Cię o to dla­te­go, że cała kwe­stia może mieć jakiś zwią­zek z posta­wan­gar­dą, do któ­rej mie­li­śmy prze­cież powró­cić. Gdy­by się oka­za­ło, że dru­ga tra­dy­cja moder­ni­stycz­na (ta dywer­syw­na, sub­wer­syw­na i kry­tycz­na) rów­nież jest uwi­kła­na w ide­olo­gię, gdy­by się oka­za­ło, że jest tro­chę tak, jak u Che­ster­to­na: poeta kla­sycz­ny to w rze­czy­wi­sto­ści poli­cjant Sco­tland Yar­du, a poeta rewo­lu­cyj­ny to dyna­mi­tard (lite­ra­tu­ra jest kamu­fla­żem, przy­kryw­ką dla rze­czy i spraw, któ­re nie nale­żą do jej isto­ty), to poję­cia posta­wan­gar­dy i post­mo­der­ni­zmu były­by zba­wien­ne dla wszyst­kich tych, któ­rzy co praw­da chcą pisać wichrzy­ciel­skie tek­sty, ale poza dobrze zna­ny­mi ukła­da­mi moder­ni­stycz­ny­mi. Mie­li­by­śmy zatem do czy­nie­nia z mniej­szą lub więk­szą cią­gło­ścią poety­ki i cał­ko­wi­tą dys­junk­cją na płasz­czyź­nie ide­owej czy ide­olo­gicz­nej.

Ale wra­ca­jąc do tytu­łu książ­ki Ash­be­ry­’e­go: to nie jest tak, że mamy tra­di­tion i the other tra­di­tion; mamy „tra­di­tion” i other tra­di­tions. Moż­na przy­jąć, że poję­cie awan­gar­dy odno­si się przede wszyst­kim do histo­rycz­ne­go two­ru czy zja­wi­ska, któ­re w takim razie trze­ba by uznać za roz­dział zamknię­ty. A poję­cie posta­wan­gar­dy musi być kło­po­tli­we – wyda­je mi się, że w naszej świa­do­mo­ści cza­so­prze­strzen­nej nie ist­nie­je taki punkt, w któ­rym mogli­by­śmy posta­wan­gar­dę umie­ścić. Nie moż­na sobie prze­cież wyobra­zić cze­goś bar­dziej awan­gar­do­we­go niż awan­gar­da, gdyż wów­czas poję­cie awan­gar­dy nie ma sen­su… Neo­awan­gar­da?… Też źle.

A gdy­by wyobra­zić sobie coś mniej awan­gar­do­we­go niż awan­gar­da? Gdy­by wyobra­zić sobie taką „post­ną” awan­gar­dę, któ­ra kon­cen­tru­je się tyl­ko i wyłącz­nie na prze­dłu­żo­nej w nie­skoń­czo­ność rewo­lu­cji lite­rac­kiej, a rezy­gnu­je z rewo­lu­cji spo­łecz­nej?

Ale naj­le­piej było­by obejść się bez tych nazw i pojęć. „Coś mniej awan­gar­do­we­go niż awan­gar­da” (nie­mniej jed­nak z odnie­sie­niem do awan­gar­dy) to jest nasza dzi­siej­sza sytu­acja, abso­lut­na wszę­do­byl­skość róż­nych wąt­ków awan­gar­do­wych w naj­roz­ma­it­szych dzie­dzi­nach życia, w tele­wi­zo­rze, w modzie, w szko­le, pod­czas cere­mo­nii otwar­cia mistrzostw świa­ta, w tak zwa­nej pro­zie „Twór­czo­ści”. Moż­na by to nazwać „sytu­acją posta­wan­gar­do­wą”, gdy­by­śmy chcie­li powie­dzieć, że nic już nie jest awan­gar­do­we. Wca­le tu nie uty­sku­ję, tyl­ko mówię, że poję­cie awan­gar­dy ma sens wte­dy, kie­dy doty­czy tego, co jest nowe i nie jest zna­ne. Tyl­ko wów­czas moż­na się zasta­na­wiać nad uży­tecz­no­ścią tego poję­cia. Ale kie­dy w grę wcho­dzi to, co nie­zna­ne, mamy do czy­nie­nia z przy­pad­kiem gra­nicz­nym wszel­kie­go poję­cia i znów wra­ca­my do tych para­dok­sów z począt­ku roz­mo­wy.

Sko­ro wspo­mnia­łeś o „uży­tecz­no­ści”, to mam proś­bę. Czy mógł­byś sko­men­to­wać kró­ciut­ki frag­ment ese­ju „Koń­ce poezji: «dru­ga pre­zen­ta­cja» Eli­za­beth Bishop”, któ­ry opu­bli­ko­wa­łeś w „Lite­ra­tu­rze na świe­cie”: „Dzi­siej­sze użyt­ki z poezji daw­niej­szej są tra­we­sta­cją. Dzi­siej­sza poezja kie­ru­ją­ca się w stro­nę swo­ich daw­niej­szych użyt­ków jest mar­twa. Nowe użyt­ki z dzi­siej­szej i nowej poezji pozo­sta­ją war­to­ścią nie­zna­ną”.

To jest jed­na z takich abso­lut­nie kla­sycz­nych (reto­rycz­nie kla­sycz­nych) kon­sta­ta­cji koń­ca w pew­nej sytu­acji, koń­ca pew­nych wąt­ków i pew­nych moż­li­wo­ści. Jeśli dobrze pamię­tam, cho­dzi­ło mi o to – i odno­si­ło się to chy­ba nawet głów­nie do rze­czy­wi­sto­ści pol­skiej – że użyt­ki (a pod tym sło­wem rozu­miem roz­ma­ite przy­go­dy i przy­jem­no­ści poznaw­cze czy este­tycz­ne) z nowo­cze­snej poezji (mia­łem na myśli poezję, któ­rą się pisze wła­śnie dzi­siaj – i w ten spo­sób zno­wu powra­ca­my do począt­ku tej roz­mo­wy) są war­to­ścią nie­zna­ną, ponie­waż nikt się nad nimi jesz­cze nie zasta­na­wiał. Nie było asy­mi­la­cji, inter­pre­ta­cji róż­nych nowych rze­czy, któ­re nie pasu­ją do tego, co chy­ba kie­dyś kry­tycz­nie nazy­wa­no „hory­zon­tem ocze­ki­wań”. Poja­wia się więc impas albo pat, czy­li pew­na zabaw­na ner­wo­wość: insty­tu­cje są zmu­szo­ne w spo­sób coraz bar­dziej try­wial­ny i nie­uchron­nie tra­we­sta­cyj­ny pona­wiać swo­ją cele­bra­cję prze­wi­dy­wal­nej, bo powie­la­ją­cej się i arcy­mo­der­ni­stycz­nie (w Ken­ne­row­skim sen­sie) zorien­to­wa­nej lite­ra­tu­ry tak zwa­ne­go głów­ne­go nur­tu. Cóż, rze­czy­wi­ście ist­nie­je lite­ra­tu­ra tak zwa­ne­go głów­ne­go nur­tu, ale to jesz­cze nie jest powód, aby ją sys­te­ma­tycz­nie, czy­li pro­gra­mo­wo obra­cać w spek­ta­ku­lar­ną, gaze­to­wo-medial­ną kary­ka­tu­rę.

Mówiąc, że te trzy lapi­dar­ne zda­nia odno­szą się do dzia­łal­no­ści kry­ty­ków, a nie poetów, uprze­dzi­łeś nie­ja­ko moją kwe­stię, ponie­waż czy­ta­łem ów frag­ment w tro­chę inny spo­sób: byłem prze­ko­na­ny, że cho­dzi w nim o poetów, któ­rzy się­ga­ją do archi­wum prze­szło­ści tyl­ko po to, by tra­we­sto­wać (czy­li opa­try­wać iro­nicz­nym zna­kiem, dekon­tek­stu­ali­zo­wać) pew­ne poety­ki, for­my, et cete­ra. Wyda­wa­ło mi się, że tra­we­sta­cja jest tutaj jedy­nym spo­so­bem na komu­ni­ka­cję mię­dzy teraź­niej­szo­ścią i prze­szło­ścią. Inne spo­so­by są z grun­tu chy­bio­ne, ponie­waż bez­re­flek­syj­nie i naiw­nie wyko­rzy­stu­ją rze­czy prze­ter­mi­no­wa­ne, prze­ro­bio­ne i dla­te­go mar­twe.

Myślę, że uży­łem sło­wa „tra­we­sta­cja” w zna­cze­niu wyłącz­nie pejo­ra­tyw­nym i głów­nie w odnie­sie­niu do dzi­siej­sze­go odbio­ru rze­czy daw­nych albo, jak powie­dzia­łeś, „prze­ter­mi­no­wa­nych”, czy­li, powiedz­my, wyso­ko-moder­ni­stycz­nych lub – jak­by powie­dział Piotr Som­mer – „eto­siar­skich”. Tyl­ko dru­gie zda­nie mówi chy­ba o samej poezji, o nie­moż­li­wo­ści kon­ty­nu­acji daw­nej poezji głów­ne­go nur­tu.

Na koniec krót­ko i hasło­wo: czy moder­nizm jest pro­jek­tem zamknię­tym, czy też wciąż nie­do­koń­czo­nym?

Wła­śnie dosta­łem list od Julii Fie­dor­czuk, któ­ra jest w Ame­ry­ce i pisze, że nowa książ­ka Mar­jo­rie Per­loff, pod tytu­łem „Moder­nizm XXI wie­ku”, jest świet­na (śmiech). Za dwa tygo­dnie ty też będziesz w Ame­ry­ce, więc sam się prze­ko­nasz. Ale chy­ba mówi­my o pro­jek­cie otwar­tym. Przy­cho­dzi mi do gło­wy jakaś mniej czy bar­dziej nie­do­rzecz­na meta­fo­ra wiel­kie­go wybu­chu – BIG BANG, jak to się cza­sem mówi – ta eks­plo­zja była­by eks­plo­zją „teraz”, teo­re­tycz­nym momen­tem począt­ko­wym moder­ni­zmu. Od tam­tej pory inwe­stu­je­my głów­nie w chwi­lę teraź­niej­szą i w nie­da­le­ką przy­szłość – taki jest chy­ba styl życia, tak roz­pę­dzi­ła się cała maszy­ne­ria. Czy­li sprzę­że­nie myśli i uczuć z tym naj­bar­dziej nie­uchwyt­nym momen­tem, jakim jest chwi­la teraź­niej­sza, ma bar­dzo dale­ko­sięż­ne skut­ki. Wyda­je mi się, że tak zwa­na pono­wo­cze­sność jest pomy­słem na kon­ty­nu­ację moder­ni­zmu, ale pomysł ten czer­pie ener­gię ze wszyst­kich nie­spój­no­ści, któ­re obec­ne są w samej nowo­cze­sno­ści – prze­szłość pod­le­ga machi­na­cji, przy­szłość się machi­na­cyj­nie pro­jek­tu­je, a „teraz” jest spra­wą otwar­tą – na prze­kór wszel­kim mode­lun­kom i wcze­śniej­szym czy póź­niej­szym usta­le­niom.


wrze­sień 2002

O autorach i autorkach

Adam Zdrodowski

Urodzony w 1979 roku. Poeta, tłumacz, krytyk literacki, pracownik Wydziału Grafiki warszawskiej ASP. Opublikował m.in. tom 49 lotów balonem (2013) oraz przekłady m.in. Gertrudy Stein, Henry’ego Greena i Williama S. Burroughsa. Publikował m.in. w „Literaturze na Świecie”, „Przekroju” i „Opcjach”. Mieszka w Warszawie.

Andrzej Sosnowski

Poeta, tłumacz. Pracownik redakcji "Literatury na Świecie". Laureat nagród: im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1992), Fundacji Kultury (1994 i 1999), Kościelskich (1997), "Odry" za całokształt twórczości (1998), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2008) oraz Nagrody Literackiej Gdynia – specjalne wyróżnienie (2011). Mieszka w Warszawie.

Grzegorz Jankowicz

Urodzony w 1978 roku. Krytyk, filozof literatury i tłumacz. Redaktor serii krytycznoliterackiej „Punkt Krytyczny” czasopisma „Studium”. Wykładał literaturę polską na Uniwersytecie Indiana w Bloomington. Współpracownik Centre for Advanced Studies in the Humanities UJ. Prowadził audycję „Czytelnia” w TVP Kultura. Jest wiceprezesem i redaktorem w Fundacji Korporacja Ha!Art. Redaktor działu kultura „Tygodnika Powszechnego”. Juror Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius”. Dyrektor wykonawczy Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada. Mieszka w Krakowie.

Jacek Gutorow

Urodzony 12 września 1970 roku w Grodkowie. Poeta, krytyk, tłumacz. Pracuje w Instytucie Filologii Angielskiej Uniwersytetu Opolskiego. Laureat Nagrody im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1998), Fundacji Kultury (2003) oraz Nagrody im. Ludwika Frydego (2003). Nominowany do Nagrody Literackiej Nike, Nagrody Literackiej Gdynia oraz Nagrody Mediów Publicznych Cogito za opublikowany w 2008 roku tom Inne tempo. Mieszka w Opolu.

Julia Fiedorczuk

Urodzona w Warszawie. Prozaiczka, poetka, tłumaczka. Na Uniwersytecie Warszawskim prowadzi zajęcia z literatury amerykańskiej, teorii literatury i ekokrytyki. Nagrodzona przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek za najlepszy debiut (2002). Laureatka austriackiej nagrody Huberta Burdy (2005). Członkini ASLE (Association for the Study of Literature and the Environment). Mieszka w Warszawie.

Tomasz Majeran

Urodzony w 1971 roku. Poeta i prozaik. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania

Jestem, Język, Poems

nagrania / wydarzenia Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Julii Szy­cho­wiak pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Poeci na nowy wiek

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Justy­ny Bar­giel­skiej, Mag­da­le­ny Biel­skiej, Jac­ka Deh­ne­la, Sła­wo­mi­ra Elsne­ra, Julii Fie­dor­czuk, Kon­ra­da Góry, Łuka­sza Jaro­sza, Bar­to­sza Kon­stra­ta, Szcze­pa­na Kopy­ta, Joan­ny Lech, Agniesz­ki Mira­hi­ny, Joan­ny Muel­ler, Edwar­da Pase­wi­cza, Anny Pod­cza­szy, Toma­sza Puł­ki, Bian­ki Rolan­do, Rober­ta Rybic­kie­go, Paw­ła Sar­ny, Julii Szy­cho­wiak, Joan­ny Wajs, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go i Indi­go Tree pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Pospieszny Legnica-Wroclaw

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis roz­mo­wy z udzia­łem Julii Fie­dor­czuk, Jolan­ty Kowal­skiej, Kuby Mikur­dy, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Nowy europejski kanon literacki: Rozcierki z ziemi, Moja mama wie, co się wyprawia w miastach, Real

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Char­lot­te Van Den Bro­eck, Rad­mi­li Petro­vić, Jana Škro­ba oraz Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Taxi

nagrania / transPort Literacki Andrzej Sosnowski Grzegorz Jankowicz Resina

Czy­ta­nie z książ­ki Taxi Andrze­ja Sosnow­skie­go z udzia­łem Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 19 Grzegorz Jankowicz

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Dzie­więt­na­sty odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Studium temperamentu

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Anny Wasi­lew­skiej pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Spóźnieni śpiewacy

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Jac­ka Deh­ne­la, Julii Har­twig i Jac­ka Guto­ro­wa pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Dokąd jedziemy?

recenzje / ESEJE Grzegorz Jankowicz

Frag­ment posło­wia Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza do książ­ki Taxi Andrze­ja Sosnow­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 maja 2023 roku.

Więcej

Inne Państwa

dzwieki / WYDARZENIA Dariusz Sośnicki Jacek Gutorow Julia Fiedorczuk

Zapis całe­go spo­tka­nia z udzia­łem Julii Fie­dor­czuk, Jac­ka Guto­ro­wa i Dariu­sza Sośnic­kie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Nowy europejski kanon literacki: Kobalt, Księga rzeczy i Statua wolności

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Clau­diu Komar­ti­na, Ale­ša Šte­ge­ar, Mai Urban, Miło­sza Bie­drzyc­kie­go i Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zemler.

Więcej

Osobne przyjemności

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Elż­bie­ty Siwec­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Tade­usza Pió­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Czy próbujesz zmienić świat swoim pisaniem?

debaty / ankiety i podsumowania Artur Burszta Grzegorz Jankowicz

Wpro­wa­dze­nie do deba­ty „Czy pró­bu­jesz zmie­nić świat swo­im pisa­niem?” autor­stwa Artu­ra Bursz­ty i Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Srebro i kwarc

dzwieki / WYDARZENIA Adam Zdrodowski Anna Podczaszy Łukasz Jarosz

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Łuka­sza Jaro­sza, Anny Pod­cza­szy i Ada­ma Zdro­dow­skie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Samochód na babilońskich numerach

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski Julia Szychowiak Wojciech Bonowicz

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Julii Szy­cho­wiak pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Wiersz polski średniej długości

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Dar­ka Fok­sa, Krzysz­to­fa Jawor­skie­go, Zbi­gnie­wa Mache­ja i Toma­sza Maje­ra­na pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Kochankowie na otwartm morzu

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Jac­ka Deh­ne­la, Julii Fie­dor­czuk, Łuka­sza Jaro­sza, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka i Dariu­sza Sośnic­kie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Rozbiórka

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Urszu­li Kozioł, Ryszar­da Kry­nic­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Pio­tra Som­me­ra, Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Zbi­gnie­wa Mache­ja, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Tade­uszy Pió­ry, Dar­ka Fok­sa, Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Dariu­sza Suski, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Dariu­sza Sośnic­kie­go, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Mar­ty Pod­gór­nik i Jac­ka Deh­ne­la pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Dożynki

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Krystyna Miłobędzka

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Moi Moskale

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go wokół anto­lo­gii Moi Moska­le pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Lament na dancingu

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Dar­ka Fok­sa, Mar­ty Pod­gór­nik, Dag­ma­ry Suma­ry, Ada­ma Zdro­dow­skie­go i Tade­usza Pió­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2005.

Więcej

Gdzie koniec tęczy nie dotyka ziemi

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Andrze­ja Sosnow­skie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2005.

Więcej

Rafał Wojaczek, który jest

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go poświę­co­ne­go twór­czo­ści Rafa­ła Wojacz­ka pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Poetki z Wysp

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Lavi­nii Gre­en­law, Carol Rumens, Julii Fie­dor­czuk, Mar­ty Pod­gór­nik oraz Jerze­go Jar­nie­wi­cza pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Damski boks

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Julii Fie­dor­czuk, Kla­ry Nowa­kow­skiej, Mar­ty Pod­gór­nik, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło oraz Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Czas na debiut

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Łuka­sza Bagiń­skie­go, Dag­ma­ry Suma­ry, Joan­ny Obu­cho­wicz, Ada­ma Zdro­dow­skie­go i Tobia­sza Mela­now­skie­go pod­czas Por­tu Lite­rac­kie­go 2004.

Więcej

Dzikie wrażenia kreta (poeci trzech pokoleń)

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Toma­sza Maje­ra­na, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Lite­rac­kie­go 2004.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania (2)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Santarém, Samotność przestrzeni oraz Nie gódź się

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek San­ta­rém Eli­za­beth Bishop, Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son i Nie gódź się Pat­ti Smith z udzia­łem Tade­usza Sław­ka, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Joan­ny Muel­ler oraz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop, Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Taxi

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Andrze­ja Sosnow­skie­go pod­czas Por­tu Legni­ca 2003.

Więcej

Nocna zmiana

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Simo­na Armi­ta­ge­’a, Gly­na Maxwel­la, Jac­ka Guto­ro­wa, Jerze­go Jar­nie­wi­cza i Paw­ła Mar­cin­kie­wi­cza w trak­cie festi­wa­lu Port Legni­ca 2003.

Więcej

Cztery wiersze

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go, opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Poeci z Wysp 2002

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia Mar­ka For­da, Ste­phe­na Rome­ra, Jerze­go Jar­nie­wi­cza i Andrze­ja Sosnow­skie­go pod­czas festi­wa­lu Port Legni­ca 2002.

Więcej

Koty. Podręcznik użytkownika i Bajki zwierzęce

dzwieki / WYDARZENIA Adam Wiedemann Tomasz Majeran

Zapis całe­go spo­tka­nia Toma­sza Maje­ra­na i Ada­ma Wie­de­man­na pod­czas festi­wa­lu Port Legni­ca 2002.

Więcej

Jakie życie – taka śmierć

wywiady / o książce Bohdan Zadura Tomasz Majeran

Zapis roz­mo­wy Toma­sza Maje­ra­na z Boh­da­nem Zadu­rą, opu­bli­ko­wa­nej w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Kruszywo i Wiersze

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Niewiadomski Andrzej Sosnowski

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Andrze­ja Nie­wia­dom­skie­go i Andrze­ja Sosnow­skie­go pod­czas Por­tu Legni­ca 2001.

Więcej

W 73, gdy rozmawialiśmy w Częstochowie

wywiady / o pisaniu Andrzej Sosnowski Marcin Świetlicki

Zapis roz­mo­wy Andrze­ja Sosnow­skie­go z Mar­ci­nem Świe­tlic­kim opu­bli­ko­wa­nej w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

X i Ruchome święta

dzwieki / WYDARZENIA Jacek Gutorow Tomasz Majeran

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Jac­ka Guto­ro­wa i Toma­sza Maje­ra­na pod­czas Por­tu Legni­ca 2001.

Więcej

POETYCKA KSIĄŻKA TRZYDZIESTOLECIA: REKOMENDACJA NR 21

debaty / ankiety i podsumowania Grzegorz Jankowicz

Głos Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza w deba­cie „Poetyc­ka książ­ka trzy­dzie­sto­le­cia”.

Więcej

Listopad nad Narwią i danc

dzwieki / WYDARZENIA Anna Podczaszy Julia Fiedorczuk

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Julii Fie­dor­czuk i Anny Pod­cza­szy pod­czas Por­tu Legni­ca 2000.

Więcej

No bo ja piszę

nagrania / złodzieje wierszy Adam Zdrodowski

Zdo­byw­ca II nagro­dy w II edy­cji kon­kur­su „Nakręć wiersz”. Zespół w skła­dzie: Agniesz­ka Pasz­kie­wicz, Wal­de­mar Sze­met­nia.

Więcej

Końce poezji („druga prezentacja” Elizabeth Bishop)

recenzje / ESEJE Andrzej Sosnowski

Esej Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop, w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Dwadzieścia trzy słowa

recenzje / ESEJE Grzegorz Jankowicz

Szkic Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza towa­rzy­szą­cy wyda­niu anto­lo­gii 100 wier­szy wypi­sa­nych z języ­ka angiel­skie­go, w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 24 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Elizabeth Bishop

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Siód­my odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza Eli­za­beth Bishop „The Map”.

Więcej

REM (początek)

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do książ­ki Syl­wet­ki i cie­nie, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 grud­nia 2012 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 24 paź­dzier­ni­ka 2018 roku. Książ­ka uka­zu­je się w ramach akcji „Poezja z nagro­da­mi”.

Więcej

Pozytywki i marienbadki

nagrania / między wierszami Różni autorzy

O twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go wypo­wia­da­ją się Woj­ciech Bono­wicz, Jacek Guto­row, Anna Kału­ża, Joan­na Orska, Piotr Śli­wiń­ski, Kamil Zając.

Więcej

Nieumówione spotkania albo jak czytałem Heaneya po polsku

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Esej Jac­ka Guto­ro­wa na temat poezji Seamu­sa Heaneya, towa­rzy­szą­cy wyda­niu anto­lo­gii 100 wier­szy wypi­sa­nych z języ­ka angiel­skie­go, w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 24 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Wiersze (2)

utwory / zapowiedzi książek Andrzej Sosnowski Elizabeth Bishop

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop, w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Anoksja

dzwieki / KONCERTY Andrzej Sosnowski

Frag­ment kon­cer­tu Andrze­ja Sosnow­skie­go oraz The Cha­in Smo­kers w ramach festi­wa­lu Port Wro­cław 2007.

Więcej

Inspiracje dla wierszy

nagrania / między wierszami Andrzej Sosnowski Jerzy Jarniewicz

Jerzy Jar­nie­wicz i Andrzej Sosnow­ski zdra­dza­ją, z któ­rej stro­ny nad­cho­dzi inspi­ra­cja dla wier­sza.

Więcej

Wiersze (1)

utwory / zapowiedzi książek Andrzej Sosnowski Elizabeth Bishop

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop, w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Język to zjawisko widmowe

wywiady / o pisaniu Jacek Gutorow Simon Armitage

Roz­mo­wa Jac­ka Guto­ro­wa z Simo­nem Armitage’em, towa­rzy­szą­ca wyda­niu anto­lo­gii 100 wier­szy wypi­sa­nych z języ­ka angiel­skie­go, w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 15 paź­dzier­ni­ka 2018 roku.

Więcej

Biała środa 2008

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Pod­su­mo­wa­nie pro­jek­tów edu­ka­cyj­nych 2007/2008, pod­czas któ­re­go uczest­ni­cy spo­tkań z Andrze­jem Sosnow­skim zapre­zen­to­wa­li publicz­no­ści swo­je wier­sze.

Więcej

Wiersz i płacz

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Wiersz i śmiech

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Tajemnicze zaułki Williamsa

wywiady / o książce Julia Fiedorczuk Julia Hartwig

Roz­mo­wa Julii Fie­dor­czuk z Julią Har­twig, towa­rzy­szą­ca uka­za­niu się książ­ki Spóź­nio­ny śpie­wak Wil­lia­ma Car­lo­sa Wil­liam­sa w prze­kła­dzie Julii Har­twig, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 5 stycz­nia 2009 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 10 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Ułamek świetności

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Recen­zja Julii Fie­dor­czuk książ­ki Spóź­nio­ny śpie­wak Wil­lia­ma Car­lo­sa Wil­liam­sa w prze­kła­dzie Julii Har­twig, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 5 stycz­nia 2009 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 10 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Niezmordowany obserwator

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa książ­ki Spóź­nio­ny śpie­wak Wil­lia­ma Car­lo­sa Wil­liam­sa w prze­kła­dzie Julii Har­twig, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 5 stycz­nia 2009 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 10 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Wiersz i jawa

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Wiersz i sen

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Trudna kontynuacja

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Po tęczy Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 17 wrze­śnia 2007 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 12 lute­go 2018 roku.

Więcej

Wiersz i seks

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Mihi i tibi

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz z tomu Po tęczy, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Samo­chód na babi­loń­skich nume­rach” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2008.

Więcej

Jeden akapit: „Kochając”

nagrania / stacja Literatura Andrzej Sosnowski Henry Green Marcin Sendecki

Spo­tka­nie „Jeden aka­pit” wokół książ­ki Kocha­jąc Hen­ry­’e­go Gre­ena w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go z udzia­łem Mar­ci­na Sen­dec­kie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22.

Więcej

Wiersz i taniec

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Hymn do życia

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa książ­ki Nad rze­ką Esther Kin­sky w tłu­ma­cze­niu Sła­wy Lisiec­kiej, wyda­nej przez Biu­ro Lite­rac­kie 25 wrze­śnia 2017 roku.

Więcej

Wiersz dla czytelnika

dzwieki / KONCERTY Andrzej Sosnowski

Frag­ment kon­cer­tu Andrze­ja Sosnow­skie­go oraz The Cha­in Smo­kers z oka­zji wyda­nia pły­ty Trac­kless – Port Wro­cław, 15 kwiet­nia 2007 roku.

Więcej

Awizo

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz z tomu Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi, zare­je­stro­wa­ny pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2005.

Więcej

Życiorys

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz z tomu Dożyn­ki (1987–2007), zare­je­stro­wa­ny pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2006.

Więcej

Poeci: Andrzej Sosnowski

nagrania / między wierszami Andrzej Sosnowski

Pro­gram tele­wi­zyj­ny „Poeci”, w któ­rym Woj­ciech Bono­wicz roz­ma­wia z Andrze­jem Sosnow­skim.

Więcej

poems

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz Andrze­ja Sosnow­skie­go z tomu poems, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Jestem, język, poems” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Dyskusja „Brzmienie i rytm”

nagrania / między wierszami Andrzej Sosnowski Anna Podczaszy

Anna Pod­cza­szy i Andrzej Sosnow­ski mówią o brzmie­niu, ryt­mie i melo­dii wier­sza.

Więcej

Lodowiec

recenzje / KOMENTARZE Jacek Gutorow

Komen­tarz Jac­ka Guto­ro­wa do książ­ki Z tam­tej stro­ny ciszy Bole­sła­wa Leśmia­na, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 8 listo­pa­da 2012 roku.

Więcej

Dyskusja „Poeci a ikonosfera współczesności”

nagrania / z fortu do portu Różni autorzy

Krzysz­tof Siw­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki, Andrzej Sosnow­ski, Adam Wie­de­mann i Boh­dan Zadu­ra spie­ra­ją się o iko­nos­fe­rę współ­cze­sno­ści. Port Legni­ca 2002.

Więcej

Maść przeciw poezji

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura Grzegorz Jankowicz Leszek Engelking

Pre­zen­ta­cja anto­lo­gii Lesz­ka Engel­kin­ga Maść prze­ciw poezji. Prze­kła­dy z poezji cze­skiej. Książ­kę komen­tu­ją Grze­gorz Jan­ko­wicz, Boh­dan Zadu­ra oraz tłu­macz. Wier­sze Jaro­sla­va Vrchlic­kie­go „Śpią­ca Pra­ga” i „Venus Ver­ti­cor­dia” we wła­snej aran­ża­cji muzycz­nej wyko­nu­je Sam­bor Dudziń­ski.

Więcej

Dyskusja „Poezja a język niski”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Co poezji po wul­ga­ry­zmach? Odpo­wia­da­ją Woj­ciech Wil­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki, Darek Foks i Andrzej Sosnow­ski.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Jarosława Iwaszkiewicza

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Dru­gi odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza „Mapa pogo­dy” Jaro­sła­wa Iwasz­kie­wi­cza.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Adama Mickiewicza

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Szó­sty odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza Ada­ma Mic­kie­wi­cza ”[Śni­ła się zima. Ja bie­głem w sze­re­gu]”.

Więcej

Dom bez kantów

nagrania / z fortu do portu Andrzej Sosnowski Tadeusz Pióro

Zapis spo­tka­nia autor­skie­go „Dom bez kan­tów” z Andrze­jem Sosnow­skim, Tade­uszem Pió­rą i Fan­to­ma­sem w ramach 20. festi­wa­lu lite­rac­kie­go Port Wro­cław 2015.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Bohdana Zadury

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Pią­ty odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza „Płyn Lugo­la” Boh­da­na Zadu­ry.

Więcej

Zimne, wykalkulowane wiersze

dzwieki / RECYTACJE Jacek Gutorow

Wiersz z tomu Inne tem­po, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Inne pań­stwa” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2009.

Więcej

Inne tempo

nagrania / między wierszami Jacek Gutorow

Z Jac­kiem Guto­ro­wem o wyda­nej w 2009 roku książ­ce roz­ma­wia­ją Mar­ta Pod­gór­nik i Krzysz­tof Siw­czyk. Fil­mo­wa etiu­da do wier­sza „Cre­ati­ve wri­ting” w reży­se­rii Anny Jadow­skiej.

Więcej

Implozja

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Życie na Korei Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Powiedzieć to inaczej niż tak i niż nie…

recenzje / ESEJE Julia Fiedorczuk

Szkic Julii Fie­dor­czuk poświę­co­ny twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Rok 1987

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze e‑booka pt. Życie na Korei, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Kronika Portowa: Barbarzyncy i nie – Andrzej Sosnowski

nagrania / z fortu do portu Andrzej Sosnowski

Archi­wal­ne nagra­nie z udzia­łem Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Tadeusza Peipera

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Trze­ci odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza „Powo­jen­ne wezwa­nie” Tade­usza Peipe­ra.

Więcej

Po tęczy

nagrania / z fortu do portu Andrzej Sosnowski

Wier­sze z książ­ki Po tęczy. Frag­ment spo­tka­nia autor­skie­go w ramach 13. festi­wa­lu lite­rac­kie­go Port Wro­cław 2008.

Więcej

Dzisiaj przemocy dokonuje się za zgodą ofiar

felietony / cykle PISARZY Julia Fiedorczuk

7 odci­nek cyklu „Ule i mrów­ki” autor­stwa Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Będą kwiaty

dzwieki / RECYTACJE Julia Fiedorczuk

Wiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Poeci na nowy wiek” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Plastik to my. O Polimerach Adama Dickinsona

felietony / cykle PISARZY Julia Fiedorczuk

5 odci­nek cyklu „Ule i mrów­ki” autor­stwa Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Wiersz jako organizm. O Wylinkach Joanny Mueller

felietony / cykle PISARZY Julia Fiedorczuk

4 odci­nek cyklu „Ule i mrów­ki” autor­stwa Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Survival

dzwieki / RECYTACJE Julia Fiedorczuk

Wiersz z tomu Pla­ne­ta rze­czy zagu­bio­nych (2006). Frag­ment spo­tka­nia „Kochan­ko­wie na otwar­tym morzu” z festi­wa­lu Port Wro­cław 2007.

Więcej

Wieczorem

dzwieki / RECYTACJE Julia Fiedorczuk

Wiersz z tomu Pla­ne­ta rze­czy zagu­bio­nych (2006). Frag­ment spo­tka­nia „Kochan­ko­wie na otwar­tym morzu” z festi­wa­lu Port Wro­cław 2007.

Więcej

Pierwszy polski Green

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Szkic Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Kocha­jąc Hen­ry­’e­go Gre­ena w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się 27 kwiet­nia 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Komentarz do wiersza „Hegel”

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­sza „Hegel” z książ­ki Dom ran, któ­ra uka­za­ła się 9 lute­go 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

„Pamiętne słowa. Czemu nie?”

wywiady / o książce Andrzej Sosnowski Dawid Bujno

O książ­ce Dom ran Dawid Buj­no roz­ma­wia z Andrze­jem Sosnow­skim.

Więcej

Mały duży apokryf Filipa

recenzje / IMPRESJE Jacek Gutorow

Esej Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pod słoń­ce było Fili­pa Zawa­dy, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 31 grud­nia 2014 roku.

Więcej

Z rozpędu (nowe wiersze Dariusza Sośnickiego)

recenzje / IMPRESJE Jacek Gutorow

Esej Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Spóź­nio­ny owoc radio­fo­ni­za­cji Dariu­sza Sośnic­kie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 listo­pa­da 2014 roku.

Więcej

Sam język

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Esej Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sta­re śpiew­ki Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Powinność wiersza

recenzje / ESEJE Grzegorz Jankowicz

Recen­zja Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza z książ­ki Roz­biór­ka Mag­da­le­ny Rybak.

Więcej

Fort-Da

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Autor­ski komen­tarz Julii Fie­dor­czuk do wier­sza „Fort-Da” z książ­ki tuż-tuż.

Więcej

What next, big sky? (fragment)

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Frag­ment posło­wia Julii Fie­dor­czuk do książ­ki Język przy­szło­ści Lau­rie Ander­son, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go w 2012 roku.

Więcej

O dwóch książkach

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z ksią­żek Kole­jo­we dzie­ci Seamu­sa Heaney­’a oraz Zapi­sy roz­mów. Wywia­dy z poeta­mi bry­tyj­ski­mi Pio­tra Som­me­ra.

Więcej

Doświadczenie lektury, lektura eksperymentalna – Heidegger, Blanchot

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Esej Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Tomasz Mrocz­ny Sza­leń­stwo dnia Mau­ri­ce­’a Blan­cho­ta.

Więcej

Poza drzewa, poza języki

recenzje / IMPRESJE Jacek Gutorow

Esej Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 2 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Laurka dla Edmunda White’a

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Zuch Edmun­da Whi­te­’a.

Więcej

Przekład w drodze

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go, tłu­ma­cza książ­ki Joh­na Cage­’a do utwo­ru „45′ dla pre­le­gen­ta”.

Więcej

Julia Fiedorczuk o książkach Laury Riding

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Autor­ski komen­tarz Julii Fie­dor­czuk do ksią­żek Obro­ty cudów i Koro­na dla Han­sa Ander­se­na Lau­ry (Riding) Jack­son, wyda­nych nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 stycz­nia 2012 roku.

Więcej

Prawda i nic. Laura Riding po polsku

recenzje / ESEJE Adam Zdrodowski

Recen­zja Ada­ma Zdro­dow­skie­go z książ­ki Obro­ty cudów Lau­ry (Riding) Jack­son.

Więcej

Temat z Tadeusza Pióry (na marginesie tomu „O dwa kroki stąd. 1992- 2011”)

recenzje / NOTKI I OPINIE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki O dwa kro­ki stąd Tade­usza Pió­ry.

Więcej

Gottfried Benn: Ziemia woła

recenzje / ESEJE Julia Fiedorczuk

Recen­zja Julii Fie­dor­czuk z książ­ki Nigdy samot­niej i inne wier­sze Got­t­frie­da Ben­na.

Więcej

Rozbitka

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Autor­ski kome­natrz Julii Fedor­czuk do książ­ki Bia­ła Ofe­lia, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 14 kwiet­nia 2011 roku.

Więcej

Notatki o nowej książce Wojtka Bonowicza

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

A imię jego nieprzewidywalność

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Radio­wid­mo Agniesz­ki Mira­hi­ny.

Więcej

O wierszach, które stają na palcach. Nad brzegierz rzeki ? instrukcja obsługi.

recenzje / KOMENTARZE Jacek Gutorow

Autor­ski komen­tarz Jac­ka Guto­ro­wa do książ­ki Nad brze­giem rze­ki.

Więcej

Poranek Marii… Instrukcja obsługi

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Autor­ski komen­tarz Julii Fie­dor­czuk do książ­ki Pora­nek Marii i inne opo­wia­da­nia.

Więcej

To zaangażowanie domaga się zwrotu

wywiady / o książce Jacek Gutorow Paweł Kaczmarski

Roz­mo­wa Paw­ła Kacz­mar­skie­go z Jac­kiem Guto­ro­wem o książ­ce Rze­czy­wi­ste i nie­rze­czy­wi­ste sta­je się jed­nym cia­łem Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 3 grud­nia 2009 roku.

Więcej

Raz jeszcze, po słowie, w otwartych drzwiach (fragment)

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Maki­jaż Jerze­go Jar­nie­wi­cza.

Więcej

Przychody i rozchody sensu

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Recen­zja Julii Fie­dor­czuk z książ­ki Doba hote­lo­wa Bar­tło­mie­ja Maj­zla.

Więcej

Wiersze bez odpowiedzi

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Pio­sen­ka o zależ­no­ściach i uza­leż­nie­niach Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go.

Więcej

Być więc i nie być

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Esej Julii Fie­dor­czuk towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Poetyka rygoru

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Esej Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

 

Więcej

Ciężko utrzymać poziom, ale jeszcze trudniej wiarygodność poetycką

debaty / wydarzenia i inicjatywy Różni autorzy

Gło­sy Julii Fie­dor­czuk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Paw­ła Kacz­mar­skie­go, Mate­usza Kotwi­cy, Mar­ty Kuchar­skiej i Mar­ci­na Sier­szyń­skie­go w deba­cie „Dożyn­ki 2008”.

Więcej

Skaczemy po górach, czyli rysowanie grubą kreską najważniejszych punktów odniesienia

debaty / ankiety i podsumowania Różni autorzy

Gło­sy Artu­ra Bursz­ty, Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Paw­ła Kacz­mar­skie­go, Ada­ma Popra­wy, Bar­to­sza Sadul­skie­go i Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go w deba­cie „Bar­ba­rzyń­cy czy nie? Dwa­dzie­ścia lat po ‘prze­ło­mie’ ”.

Więcej

Blanchot: śmierć jako forma życia

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Recen­zja Julii Fie­dor­czuk z książ­ki Tomasz Mrocz­ny. Sza­leń­stwo dnia Mau­ri­ce­’a Blan­cho­ta.

Więcej

U boku dni

recenzje / ESEJE Grzegorz Jankowicz

Recen­zja Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza z książ­ki Dni i noce Pio­tra Som­me­ra.

Więcej

Ronald Firbank: Literatura jako model życia

recenzje / ESEJE Julia Fiedorczuk

Recen­zja Julii Fie­dor­czuk z książ­ki Stu­dium tem­pe­ra­men­tu Ronal­da Fir­ban­ka.

Więcej

O Firbanku w siedmiu punktach

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Stu­dium tem­pe­ra­men­tu Rolan­da Fir­ban­ka.

Więcej

O Abecadle Tadeusza Pióry

recenzje / ESEJE Adam Zdrodowski

Recen­zja Ada­ma Zdro­dow­skie­go z książ­ki Abe­ca­dło Tade­usza Pió­ry.

Więcej

Dziwadełko, Wiersz

recenzje / Julia Fiedorczuk

Auto­ko­men­tarz Julii Fie­dor­czuk do książ­ki Tlen.

Więcej

Podziemia wyobraźni i wrażliwości

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Pań­stwo P. Dariu­sza Sośnic­kie­go.

Więcej

Żółty pępek snu

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Esej Julii Fie­dor­czuk o wier­szach Wil­lia­ma Car­lo­sa Wil­liam­sa.

Więcej

O gubionych

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Anny Kału­ży, Bogu­sła­wa Kier­ca, Karo­la Mali­szew­skie­go, Edwar­da Pase­wi­cza, Toma­sza Puł­ki, Justy­ny Sobo­lew­skiej i Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

O Od pieśni do skowytu

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Edwar­da Pase­wi­cza, Tade­usza Pió­ro, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło.

Więcej

O sennych porządkach

recenzje / KOMENTARZE Różni autorzy

Komen­ta­rze Mar­ci­na Bie­sa, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Micha­ła Pięt­nie­wi­cza, Ada­ma Zdro­dow­skie­go, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go.

Więcej

O Żółtym popołudniu

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Kac­pra Bart­cza­ka, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Edwar­da Pase­wi­cza, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło.

Więcej
O Zebranych

O Zebranych

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Toma­sza Maje­ra­na, Macie­ja Rober­ta, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Jaku­ba Winiar­skie­go, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Hen­ry­ka Zbier­skie­go.

Więcej

O Dokumentach mających służyć za kanwę

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Joh­na Ash­be­ry­’e­go, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Kuby Mikur­dy oraz Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej

O Antypodach

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Mar­ka K. E. Baczew­skie­go, Macie­ja Rober­ta, Łuka­sza Jaro­sza, Grze­go­rza Wysoc­kie­go oraz Macie­ja Woź­nia­ka do książ­ki Anty­po­dy Sła­wo­mi­ra Elsne­ra.

Więcej

O Wojaczku wielokrotnym

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Bogu­sła­wa Kier­ca, Jac­ka Guto­ro­wa, Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, Andrze­ja Zawa­dy.

Więcej

O Osobnych przyjemnościach

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Grze­go­rza Cze­kań­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej oraz Rafa­ła Pra­sz­czał­ka.

Więcej

O Trapie

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Ada­ma Zdro­dow­skie­go, Julii Szy­cho­wiak, Kami­la Zają­ca, Bar­to­sza Sadul­skie­go.

Więcej

O Bez stempla

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Jac­ka Guto­ro­wa, Ada­ma Wie­de­man­na, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Pio­tra Boga­lec­kie­go.

Więcej

O „Najryzykowniej”

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Dariu­sza Sośnic­kie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Julii Fie­dor­czuk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

O Po debiucie

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Bar­to­sza Sadul­skie­go, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go.

Więcej

O Na szali znaków

recenzje / NOTKI I OPINIE Dariusz Sośnicki Grzegorz Jankowicz

Komen­ta­rze Dariu­sza Sośnic­kie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej

O Egzotycznych ptakach i roślinach

recenzje / NOTKI I OPINIE Joanna Wajs Julia Fiedorczuk Krzysztof Siwczyk

Komen­ta­rze Julii Fie­dor­czuk, Joan­ny Wajs, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka.

Więcej

O wierszach Michała Piętniewicza

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski

Nota Andrze­ja Sosnow­skie­go o wier­szach Micha­ła Pięt­nie­wi­cza.

Więcej

Vilanella, Sestyna

recenzje / Adam Zdrodowski

Autor­ski komen­tarz Ada­ma Zdro­dow­skie­go do wier­szy z książ­ki Jesień Zuzan­ny.

Więcej

O Jesieni Zuzanny

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Julii Fie­dor­czuk, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Małych cieniach wielkich czarnoksiężników

recenzje / NOTKI I OPINIE Bogusław Kierc Jacek Gutorow Karol Maliszewski

Komen­ta­rze Jac­ka Guto­ro­wa, Karo­la Mali­szew­skie­go i Bogu­sła­wa Kier­ca.

Więcej

O wierszach Jakuba Wojciechowskiego

recenzje / IMPRESJE Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnow­ski o wier­szach z książ­ki sen­ne porząd­ki Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go.

Więcej

O Po sobie

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Pio­tra Kępiń­skie­go, Kry­sty­ny Miło­będz­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło.

Więcej

[Godzi się/ uczcić ten blask], [Tak więc płynęły dni i nic się w istocie nie działo]

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­szy z książ­ki Po tęczy.

Więcej

O Po tęczy

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jac­ka Guto­ro­wa, Paw­ła Mac­kie­wi­cza, Kuby Mikur­dy, Igi Nosz­czyk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

„Tęczowe” origami

recenzje / NOTKI I OPINIE Jacek Gutorow

Nota Jac­ka Guto­ro­wa o książ­ce Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Wiersze z wody

recenzje / KOMENTARZE Adam Zdrodowski

Autor­ski komen­tarz Ada­ma Zdro­dow­skie­go do książ­ki Przy­go­dy, etc..

Więcej

O Przygodach, etc.

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski Grzegorz Olszański

Komen­ta­rze Andrze­ja Sosnow­skie­go i Grze­go­rza Olszań­skie­go.

Więcej

Przygoda ze słowami

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Komen­tarz Julii Fie­dor­czuk do książ­ki Listo­pad nad Narwią, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

O Listopadzie nad Narwią

recenzje / NOTKI I OPINIE Adam Wiedemann Andrzej Sosnowski Bartłomiej Majzel

Komen­ta­rze Bar­tło­mie­ja Maj­zla, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na.

Więcej

Zadura – krytyk i eseista

recenzje / NOTKI I OPINIE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze dwu­to­mo­wej edy­cji Szki­ców, recen­zji, felie­to­nów Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 czerw­ca 2007 roku.

Więcej

Amerykanie według Sommera

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki O krok od nich Pio­tra Som­me­ra.

Więcej

O Brzytwie okamgnienia

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Kuby Mikur­dy, Karo­la Mali­szew­skie­go, Julii Fie­dor­czuk, Jaku­ba Winar­skie­go i Dar­ka Pado.

Więcej

Znaki wspólnoty

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Peł­ne morze Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

O Pełnym morzu

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rza Jac­ka Guto­ro­wa, Jaro­sła­wa Borow­ca, Dariu­sza Sośnic­kie­go, Maria­na Sta­li, Pio­tra Kępiń­skie­go i Kuby Mikur­dy.

Więcej

Glossa do Tęczy: zgłoś się!

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do książ­ki Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi.

Więcej

Sestyna

recenzje / KOMENTARZE Adam Zdrodowski

Autor­ski komen­tarz Ada­ma Zdro­dow­skie­go do wier­sza z książ­ki Przy­go­dy, etc..

Więcej

Arizona Dream, Jeden jeż, [Kiedy cowieczorny skurcz strachu]

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Autor­ski komen­tarz Julii Fie­dor­czuk do książ­ki Listo­pad nad Narwią.

Więcej

Prawdę mówiąc

wywiady / o książce Andrzej Sosnowski Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Andrze­ja Sosnow­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Kla­syk na luzie. Roz­mo­wy z Boh­da­nem Zadu­rą, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 wrze­śnia 2011 roku.

Więcej

Fotosynteza, Przejście

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Komen­ta­rze Julii Fie­dor­czuk do wier­szy z książ­ki Bio, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­rza Lite­rac­kie­go.

Więcej

Zdarzenie: tęcza na farfoclisku (fragmenty)

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Recen­zja Julii Fie­dor­czuk z książ­ki Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Szatnia systemu

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Recen­zja Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza z książ­ki Taxi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Latem 1987, Chodź, Tachymetria, Glossa

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­szy z książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007).

Więcej

Na szczęście obaj jesteśmy ludźmi dyskretnymi, Brunner

wywiady / o pisaniu Andrzej Sosnowski Kuba Mikurda

Roz­mo­wa Kuby Mikur­dy z Andrze­jem Sosnow­skim.

Więcej

Wiersz (Trackless), Dalekowidz, Tańczące maleństwa

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­szy „Wiersz (Trac­kless)”, „Dale­ko­widz”, „Tań­czą­ce maleń­stwa” z książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007).

Więcej

Medytacja, Ostatni dzień wakacji, Inwokacja

recenzje / KOMENTARZE Jacek Gutorow

Autor­ski komen­tarz Jac­ka Guto­ro­wa do wier­szy z książ­ki Nad brze­giem rze­ki (1990–2010).

Więcej

Teraźniejszość jest sprawą otwartą

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recen­zja Grze­go­rza Tomic­kie­go z książ­ki Trop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Lekcja podejrzliwego języka

recenzje / ESEJE Michał Gustowski

Recen­zja Micha­ła Gustow­skie­go z książ­ki Trop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Gentelmeński układ

recenzje / ESEJE Krzysztof Hoffmann

Recen­zja Krzysz­to­fa Hof­f­man­na z książ­kiTrop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Trop albo Trud. Na marginesie rozmów z Andrzejem Sosnowskim

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Trop w trop Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Dokąd jedziemy?

recenzje / ESEJE Grzegorz Jankowicz

Frag­ment posło­wia Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza do książ­ki Taxi Andrze­ja Sosnow­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 maja 2023 roku.

Więcej

Pisane światłem

recenzje / IMPRESJE Alina Świeściak

Esej Ali­ny Świe­ściak towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Syl­wet­ki i cie­nie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 grud­nia 2012 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 24 paź­dzier­ni­ka 2018 roku.

Więcej

Trudna kontynuacja

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Po tęczy Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 17 wrze­śnia 2007 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 12 lute­go 2018 roku.

Więcej

Powiedzieć to inaczej niż tak i niż nie…

recenzje / ESEJE Julia Fiedorczuk

Szkic Julii Fie­dor­czuk poświę­co­ny twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Wymiar ludzkiej egzystencji

recenzje / ESEJE Małgorzata Angielska

Recen­zja Mał­go­rza­ty Angiel­skiej z książ­ki Andrze­ja Sosnow­skie­go Dom ran, któ­ra uka­za­ła się w kie­lec­kim maga­zy­nie kul­tu­ral­nym „Pro­jek­tor”.

Więcej

Teraźniejszość jest sprawą otwartą

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recen­zja Grze­go­rza Tomic­kie­go z książ­ki Trop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Sam język

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Esej Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sta­re śpiew­ki Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Swa i jego wolność (wokół Sosnowskim)

recenzje / IMPRESJE Maja Staśko

Esej Mai Staś­ko o twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Rozmowa

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Jesień Zuzan­ny Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej

Poetyka ekstremalna

recenzje / IMPRESJE Jerzy Madejski

Esej Jerze­go Madej­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Syl­wet­ki i cie­nie Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Julia Fiedorczuk prozatorsko i w pełnym metrażu

recenzje / ESEJE Michał Mazur

Recen­zja Micha­ła Mazu­ra z książ­ki Bia­ła Ofe­lia Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Piosenka po końcu świata, czyli Sosnowski dzieckiem podszyty

recenzje / ESEJE Inez Okulska

Recen­zja Inez Okul­skiej z książ­ki Syl­wet­ki i cie­nie Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Rozkosz z nieznajomą panią

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w książ­ce Pisa­ne osob­no. O poezji pol­skiej lat pierw­szych (WBPi­CAK, Poznań 2010).

Więcej

Czym nie jest poezja?

recenzje / ESEJE Marcin Jaworski

Recen­zja Mar­ci­na Jawor­skie­go z książ­ki Dożyn­ki (1987–2003) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Wszystkie ciała Sosnowskiego

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Recen­zja Mar­ty Koron­kie­wicz z książ­ki Dożyn­ki (1987–2003) Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się  w książ­ce Wier­sze na głos. Szki­ce o twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go (WBPi­CAK, Poznań 2011).

Więcej

Doktor Caligari re-cytuje świat

recenzje / ESEJE Inez Okulska

Recen­zja Inez Okul­skiej z książ­ki Poems Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w mar­cu 2010 roku na łamach „Cza­su Kul­tu­ry”.

Więcej

tuż-tuż, czyli coraz bliżej i coraz dalej

recenzje / ESEJE Marcin Jurzysta

Recen­zja Mar­ci­na Jurzy­sty z książ­ki tuż-tuż Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

A poem should not mean but live. Oznaki życia w późnej poezji Andrzeja Sosnowskiego

recenzje / ESEJE Agata Bielik-Robson

Esej Aga­ty Bie­lik-Rob­son towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książk poems Andrze­ja Sosnow­skie­go,

Więcej

Ofelia V.2.2

recenzje / ESEJE Monika Glosowitz

Recen­zja Moni­ki Glo­so­witz z książ­ki Bia­łą Ofe­lia Julii Feidor­czuk, któ­ra uka­za­ła się 1 grud­nia 2011 roku na łamach por­ta­lu art­Pa­pier.

Więcej

Sześć zakładów o miejsce krytyki (wokół Księgi zakładek Jacka Gutorowa)

recenzje / IMPRESJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa z ksiaż­ki Księ­ga zakła­dek Jac­ka Guto­ro­wa.

Więcej

Jesteś, ale cię nie ma

recenzje / ESEJE Marta Cuber

Recen­zja Mar­ty Cuber z książ­ki Pora­nek Marii i inne opo­wia­da­nia Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Czytelnik osobny

recenzje / ESEJE Krzysztof Jaworski

Recen­zja Mar­ci­na Jawor­skie­go z książ­ki Księ­ga zakła­dek Jac­ka Guto­ro­wa.

Więcej

Głowa pełna zakładek. Wokół Księgi zakładek Jacka Gutorowa

recenzje / ESEJE Marcin Jurzysta

Recen­zja Mar­ci­na Jurzy­sty z książ­ki Księ­ga zakła­dek Jac­ka Guto­ro­wa.

Więcej

Portret człowieka nieuformowanego

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Urwa­ny ślad Jac­ka Guto­ro­wa.

Więcej

Maria i Julia (Poranek Marii)

recenzje / ESEJE Anna Wajner

Recen­zja Anny Waj­ner z książ­ki Pora­nek Marii i inne opo­wia­da­nia Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

„Wild water kingdom timex show / jaki dziwny letargiczny trans”

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa z książ­ki poems Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Sześć głosów o wierszach Jacka Gutorowa

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Zdzi­sła­wa Jasku­ły, Andrze­ja Nowa­ka, Mie­czy­sła­wa Orskie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na oraz Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

Lekcja podejrzliwego języka

recenzje / ESEJE Michał Gustowski

Recen­zja Micha­ła Gustow­skie­go z książ­ki Trop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Gentelmeński układ

recenzje / ESEJE Krzysztof Hoffmann

Recen­zja Krzysz­to­fa Hof­f­man­na z książ­kiTrop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Trop albo Trud. Na marginesie rozmów z Andrzejem Sosnowskim

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Trop w trop Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Szpilki zdań

recenzje / ESEJE Justyna Sobolewska

Recen­zja Justy­ny Sobo­lew­skiej z książ­ki Pora­nek Marii i inne opo­wia­da­nia Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Drwina z listopada. Impresje na marginesie

recenzje / ESEJE Radosław Kobierski

Recen­zja Rado­sła­wa Kobier­skie­go z książ­ki Listo­pad nad Narwią Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

„Gra w literackość” i „gra w życie”

recenzje / ESEJE Krzysztof Siwczyk

Recen­zja Krzysz­to­fa Siw­czy­ka z książ­ki Inne tem­po Jac­ka Guto­ro­wa.

Więcej

O ambicji oraz poezji zasłaniającej widoki

recenzje / ESEJE Jakub Winiarski

Recen­zja Krzysz­to­fa Siw­czy­ka z książ­ki Inne tem­po Jac­ka Guto­ro­wa.

Więcej

Czas to biurokracja którą tworzą wszyscy

recenzje / IMPRESJE Tadeusz Pióro

Esej Tade­usza Pió­ry o książ­ce Kon­wój. Ope­ra Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Księga astygmacji – ZOOM

recenzje / IMPRESJE Joanna Mueller

Esej Joan­ny Muel­ler o książ­ce ZOOM Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Być więc i nie być

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Esej Julii Fie­dor­czuk towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Ta mała na ś

recenzje / IMPRESJE Adam Wiedemann

Esej Ada­ma Wie­de­man­na towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Poetyka rygoru

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Esej Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

 

Więcej

Przyszłam tu, żeby oddychać. O Tlenie Julii Fiedorczuk i innych cząstkach

recenzje / ESEJE

Recen­zja Grze­go­rza Cze­mie­la z książ­ki Tlen Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Pustka i czułość

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej z książ­ki Tlen Julii Fie­dro­czuk.

Więcej

Konkretna nadrealina

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Po tęczy Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

O Innym tempie

recenzje / NOTKI I OPINIE Jarosław Borowiec Konrad Wojtyła

Komen­ta­rze Sła­wo­mi­ra Kuź­nic­kie­go, Kon­ra­da Woj­ty­ły i Jaro­sła­wa Borow­ca.

Więcej

O Urwanym śladzie

recenzje / NOTKI I OPINIE Anna Kałuża Bogusław Kierc Paweł Mackiewicz

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Bogu­sła­wa Kier­ca i Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O „Najryzykowniej”

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Dariu­sza Sośnic­kie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Julii Fie­dor­czuk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

O Jesieni Zuzanny

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Julii Fie­dor­czuk, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Po tęczy

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jac­ka Guto­ro­wa, Paw­ła Mac­kie­wi­cza, Kuby Mikur­dy, Igi Nosz­czyk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

„Tęczowe” origami

recenzje / NOTKI I OPINIE Jacek Gutorow

Nota Jac­ka Guto­ro­wa o książ­ce Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Świat „Po tęczy”

recenzje / NOTKI I OPINIE Paweł Mackiewicz

Nota Paw­ła Mac­kie­wi­cza o książ­ce Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

O Przygodach, etc.

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski Grzegorz Olszański

Komen­ta­rze Andrze­ja Sosnow­skie­go i Grze­go­rza Olszań­skie­go.

Więcej

Siostra stereofoniczna

wywiady / o książce Karol Pęcherz Kuba Mikurda

Roz­mo­wa Kuby Mikur­dy z Karo­lem Pęche­rzem o pły­cie Trac­kless Andrze­ja Sosnow­skie­go & Cha­in Smo­kers.

Więcej

O Kotach. Podręczniku użytkownika

recenzje / NOTKI I OPINIE Bohdan Zadura Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Komen­ta­rze Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Boże­ny Keff i Lwa Niko­ła­je­wi­cza Mysz­ki­na.

Więcej

Nowa poezja. Mały przewodnik po tendencjach i stylach

recenzje / IMPRESJE Karol Maliszewski

Esej Karo­la Mali­szew­skie­go poświę­co­ny twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Zdarzenie: tęcza na farfoclisku (fragmenty)

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Recen­zja Julii Fie­dor­czuk z książ­ki Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Ludzki sposób na przetrwanie

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recen­zja Grze­go­rza Tomic­kie­go z książ­ki Listo­pad nad Narwią Julii Fie­dor­czuk. .

Więcej

Światy własne

recenzje / ESEJE Anna Kałuża

Recen­zja Anny Kału­ży z książ­ki Bio Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Dziewczynka z zapałkami (wypisy okolicznościowe)

recenzje / NOTKI I OPINIE Kuba Mikurda

Esej Kuby Mikur­dy towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Ach, Sosnowski…

recenzje / IMPRESJE Kuba Mikurda

Recen­zja Kuby Mikur­dy z książ­ki Nouvel­les Impres­sions d’A­me­ri­que Andrze­ja Sosnow­skie­go

Więcej

Szatnia systemu

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Recen­zja Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza z książ­ki Taxi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej