recenzje / ESEJE

Krystyna Miłobędzka od początku

Piotr Śliwiński

Recenzja Piotra Śliwińskiego z książki dwanaście wierszy w kolorze Krystyny Miłobędzkiej.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

1.
O poezji świad­czą czy­tel­ni­cy; Kry­sty­na Miło­będz­ka ma czy­tel­ni­ków nie­prze­cięt­nie wyma­ga­ją­cych i nie­zwy­kle odda­nych myśli o nad­zwy­czaj­nej war­to­ści tego, co pisze. Frag­men­ty ksią­żek Anny Kału­ży, Anny Lege­żyń­skiej, Jac­ka Guto­ro­wa, Toma­sza Cie­śla­ka-Soko­łow­skie­go, Paw­ła Próch­nia­ka, sze­reg cie­ka­wych inter­pre­ta­cji z tomu Miło­będz­ka wie­lo­krot­nie, nie­opu­bli­ko­wa­na syn­te­za Mar­ci­na Mal­czew­skie­go, opu­bli­ko­wa­na – impo­nu­ją­ca – mono­gra­fia Pio­tra Boga­lec­kie­go, a nawet sze­reg prac magi­ster­skich, któ­re zda­rzy­ło mi się prze­czy­tać – wszyst­ko to mówi: oto poet­ka, oto poezja, oto wyzwa­nie, oto zada­nie. Miło­będz­ka magne­tycz­nie przy­cią­ga i nie daje się łatwo pojąć. Nie znam dobrej odpo­wie­dzi na pyta­nie, co o tym podwój­nym sta­tu­sie decy­du­je, odpo­wie­dzi, któ­rej był­bym auto­rem lub któ­rą mógł­bym sobie przy­własz­czyć, lecz prze­cież w opra­co­wa­niach kry­tycz­nych znaj­du­je się spo­ro suge­stii bar­dzo inte­re­su­ją­cych.

2.
Z roz­po­znań kry­ty­ków wyła­nia się oso­bo­wość spe­cy­ficz­nie współ­cze­sna, prze­sie­wa­ją­ca rze­czy­wi­stość przez róż­ne sita, z któ­rych naj­waż­niej­szym pozo­sta­je język. Nie mamy dostę­pu do wła­snych prze­żyć, rów­nież nasze eks­pre­sje wikła­ją się w róż­ne kon­wen­cje. Dla­te­go wła­śnie doświad­cze­nie jest czymś pod­sta­wo­wym, lecz bez­po­śred­nio nie­wy­ra­żal­nym. Jeśli jed­nak odkry­cie medial­no­ści, pochła­nia­ją­cej treść, fin­gu­ją­cej auten­tycz­ność prze­ka­zu, odkry­cie nie­no­we, sta­ło się punk­tem wyj­ścia dla wie­lu pro­jek­tów mało ory­gi­nal­nych, przy­czy­nia­jąc się do naro­dzin i roz­po­wszech­nie­nia poglą­du, funk­cjo­nu­ją­ce­go w uprosz­czo­nej posta­ci, że tekst jest rodza­jem maszy­ny do fabry­ko­wa­nia apo­rii, to w poezji Kry­sty­ny Miło­będz­kiej rzecz ma się zde­cy­do­wa­nie cie­ka­wiej. Przede wszyst­kim twór­czy­ni ta nie eks­cy­tu­je się nie­wy­ra­żal­no­ścią, lecz – mając jej świa­do­mość – sta­ra się powścią­gać uczu­cie nie­moż­no­ści, szu­ka przej­ścia mię­dzy świa­tem przed­sta­wio­nym a świa­tem, polu­je na chwi­lę, kie­dy rzecz, myśl, sło­wo zbie­gną się na moment, dając wra­że­nie ist­nie­nia, jed­no­ści, sen­su, praw­dy. To polo­wa­nie za pomo­cą wier­sza odby­wa się przy uży­ciu nie­wie­lu środ­ków, sło­wa nie roz­bie­ga­ją się jak nagon­ka, nie pró­bu­ją zamę­czyć nico­ści, lecz – powią­za­ne luź­no – ocze­ku­ją, aż roz­dzie­lo­ne tra­jek­to­rie spo­tka­ją się na mgnie­nie.

3.
Bar­dzo dzi­siej­sze (póź­no nowo­cze­sne) jest posta­wie­nie kwe­stii toż­sa­mo­ści. Jak zauwa­żył Jacek Guto­row, poet­ka „od począt­ku pod­wa­ża­ła ist­nie­nie jakie­goś jed­ne­go „ja”, kreu­jąc jaź­nie poten­cjal­ne, wyobra­żo­ne, tłu­mio­ne, fik­cyj­ne czy reto­rycz­ne. Nie ist­nie­je w poezji Miło­będz­kiej „jaźń cen­tral­na”. Zgo­da, nie ozna­cza to jed­nak, że poezja ta nie daje moż­li­wo­ści dopa­trze­nia się i dozna­nia istot­nej, ludz­kiej bli­sko­ści, a nawet iden­ty­fi­ka­cji. Kry­sty­na, dziew­czy­na, kobie­ta, żona, mat­ka – w oszczęd­nie zary­so­wa­nej prze­strze­ni tych wier­szy doko­nu­je się cią­gły pro­ces sku­pia­nia, dobi­ja­nia się wie­dzy, kim się jest przede wszyst­kim lub przy­naj­mniej w danych oko­licz­no­ściach. Dzię­ki temu wier­sze, o któ­rych nie da się powie­dzieć w żad­nym wypad­ku „sen­ty­men­tal­ne”, po stro­nie odbior­cy mobi­li­zu­ją empa­tię, przy­wią­za­nie, prze­ję­cie, bar­dzo żywe uczu­cia do dru­gie­go, kon­kret­ne­go czło­wie­ka: „dro­ga od cie­bie do mnie/ ode mnie do ciebie/ uśmiech nad prze­pa­ścią””.

4.
Liryzm Miło­będz­kiej. Ta poezja jest inte­li­gent­na i mądra. Jej duch awan­gar­do­wy, for­mal­ny, filo­zo­ficz­ny jest cudow­nie inte­li­gent­ny. Jej duch poetyc­ki jest mądry. Mądry poeta wie, że czy­tel­nik i bez nie­go jest mądry, lub bywa, lecz bez nie­go nie jest, lub nie bywa, tak lirycz­ny jak nie­kie­dy chciał­by.

5.
Jej tema­ty, medy­ta­cje i nie­po­ko­je – czas, uby­wa­nie, ogród, dziec­ko, nie­po­chwyt­ność, nie­wy­sło­wie­nie – są jak bli­zny, pozo­sta­wio­ne w pamię­ci przez bole­sną, upo­ka­rza­ją­cą bez­sil­ność, a zara­zem są śla­dem pro­wa­dzą­cym do inne­go, bliź­nie­go, rów­ne bez­rad­ne­go. Nie mogę zapo­mnieć stu­dent­ki, któ­ra po wie­czo­rze pani Kry­sty­ny zwie­rzy­ła się, roz­go­rącz­ko­wa­na, że chcia­ła­by już być sta­ra.

O autorze

Piotr Śliwiński

profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Kierownik Zakładu Poetyki i Krytyki Literackiej UAM. Krytyk literacki, redaktor, badacz polskiej poezji współczesnej. Autor i współautor książek, m.in. Awangarda przedwojenna, Kraków 2004; Po całości. Szkice, punkty, Poznań 2016 ‒ razem z K. Hoffmannem i M. Jaworskim, a także redaktor blisko dwudziestu książek na temat poezji współczesnej (ostatnio Jakieś rozwiązania. Szkice o poezji (nie tylko) najnowszej, Poznań 2016).

Powiązania