debaty / ankiety i podsumowania

Bukiet kwiatów, albo zbitek przekleństw

Julia Fiedorczuk

Głos Julii Fiedorczuk w debacie "Książka 2008".

strona debaty

Książka 2008

Wska­za­nie: Mar­cin SENDECKI Trap

Jestem prze­ciw­na wszel­kie­go rodza­ju ran­kin­gom i zesta­wie­niom, jeśli cho­dzi o wier­sze. Nie wie­rzę w to, że pew­ne książ­ki są obiek­tyw­nie rzecz bio­rąc waż­niej­sze od innych. No chy­ba, że o war­to­ści książ­ki mia­ła­by kie­dyś zde­cy­do­wać histo­ria, ale nie oszu­kuj­my się, histo­ria raczej nie inte­re­su­je się wier­sza­mi. Co zapew­ne wycho­dzi na zdro­wie i histo­rii, i wier­szom, nawet tym, któ­re z koniecz­no­ści lub wybo­ru inte­re­su­ją się histo­rią.

Znam tyl­ko nie­wiel­ką część ksią­żek poetyc­kich, któ­re uka­za­ły się w 2008 roku. Ale i spo­śród tej ogra­ni­czo­nej licz­by nie umia­ła­bym wybrać tej jed­nej, któ­ra bar­dziej niż inne zasłu­gu­je na wyróż­nie­nie. Opo­wiem zatem o jed­nym wier­szu, z któ­rym żyłam przez pewien czas w cią­gu 2008 roku i było to poży­cie uda­ne, a nawet owoc­ne.

Wier­szem tym jest „Wią­zan­ka” Mar­ci­na Sen­dec­kie­go (z tomu Trap). Dla­cze­go aku­rat „Wią­zan­ka”? Ano dla­te­go, że może cho­dzić o bukiet kwia­tów albo zbi­tek prze­kleństw i oby­dwa te sen­sy znaj­du­ją odzwier­cie­dle­nie w wier­szu, któ­ry brzmi tak, jak brzmi współ­cze­sny świat. Ze wzglę­du na ostat­ni wers („chcia­łem powie­dzieć to i to, i to”), któ­ry jest jed­nym z naj­zwięź­lej­szych i naj­praw­dziw­szych opi­sów dzia­łań poety, jakie ostat­nio sfor­mu­ło­wa­no. Ze wzglę­du na to, że wiersz bie­rze na warsz­tat serię wyja­ło­wio­nych dłu­gim, auto­ma­tycz­nym nad­uży­wa­niem sfor­mu­ło­wań (przy­cho­dzą do gło­wy rekla­my, jakieś drucz­ki, for­mu­la­rze) i zwra­ca im życie.

Ze wzglę­du na bar­dzo ład­ne alu­zje do utwo­rów lirycz­nych Andrze­ja Sosnow­skie­go (sły­szę echa „Bia­łe­go sza­leń­stwa”). Ze wzglę­du na moż­li­wość wie­lo­po­zio­mo­we­go odczy­ta­nia (noc w barze, sytu­acja czło­wie­ka bom­bar­do­wa­ne­go „atrak­cyj­ny­mi ofer­ta­mi”, tak zwa­na „kon­dy­cja ludz­ka” w ogó­le). I wresz­cie, bo tak. Bo nie­któ­re wier­sze wpa­da­ją w ucho i trwa­le zapi­su­ją się w pamię­ci i to jest wła­śnie jeden z takich wier­szy.

O AUTORZE

Julia Fiedorczuk

Urodzona w Warszawie. Prozaiczka, poetka, tłumaczka. Na Uniwersytecie Warszawskim prowadzi zajęcia z literatury amerykańskiej, teorii literatury i ekokrytyki. Nagrodzona przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek za najlepszy debiut (2002). Laureatka austriackiej nagrody Huberta Burdy (2005). Członkini ASLE (Association for the Study of Literature and the Environment). Mieszka w Warszawie.