Powiada Herbert: „Dotknąć rzeczywistości”
Paweł Bernacki
Głos Pawła Bernackiego w debacie "Poezja na nowy wiek".
strona debaty
Przeglądam właśnie gromadzone przeze mnie w ostatnich latach tomiki poetyckie. Wśród wielu nazwisk przewijają się autorzy, którzy już ugruntowali swoją pozycję na polskiej scenie literackiej, jak Andrzej Sosnowski czy Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, ale i ci, dopiero co podnoszący do góry maczetę, by rozpocząć wycinanie sobie ścieżki do uznania. Mam tu na myśli niedawnych debiutantów: Agnieszkę Mirahinę, Przemysława Witkowskiego, a nawet Sławomira Elsnera. Pozostaje też duża grupa tych, którzy są gdzieś w drodze, ciągle walczą o swój głos, docenienie, miejsce na literackiej mapie Polski. Kto z nich stanie się „poetą na nowy wiek”? O czyjej poezji będzie się dyskutować? Kto przejmie schedę po Przybosiu, Miłoszu, Herbercie, Białoszewskim? Ukuje frazy, które na stałe wejdą do katalogu skrzydlatych słów? A może nikt? Może poezja już nie ma i nie będzie miała takiej siły oddziaływania jak w minionym stuleciu? Czasy wszak się zmieniły.
Czasy zmieniły się niewątpliwie. Szczególnie sytuacja polityczna. Można by rzec, parafrazując Antoniego Słonimskiego, że poeci „zrzucili z ramion płaszcz Konrada”. Nie stają już przed dramatycznymi wyborami – pisać „po linii”, czy nie publikować, wziąć na barki odpowiedzialność za wolność narodu i płacić za to wysoką cenę, czy milczeć. Nie ponoszą już tak ciężkich konsekwencji (np. zakaz druku, polityczny ostracyzm, więzienie) za teksty niepoprawne politycznie. Ogólnie „mogą więcej”. Przesunęły się przecież i granice tabu, kultura nie jest już żadną barierą. Kogo dziś zszokują, a przynajmniej zniesmaczą, turpistyczne wiersze Grochowiaka, przesiąknięte buntem i goryczą teksty Bursy czy Wojaczka, albo, niegdyś uznany za skandaliczny, poemat „Na plaży” Tadeusza Peipera? W XXI wieku zdecydowanie można więcej.
Pytanie, co z tą literacką wolnością zrobić powinni poeci. Otóż ich zadaniem jest „dotknąć rzeczywistości”. Wiem – moja odpowiedź jest idealistyczna, naiwna i konserwatywna. Mimo to, ciągle w nią w wierzę i zawsze, gdy zastanawiam się nad przyszłością poezji albo sztuki w ogóle, po przypomnieniu sobie i przemyśleniu jej różnych koncepcji od klasycznych po postmodernistyczne, zdając sobie sprawę z mnogości dyskursów i teorii, z wszechobecnej wolności i twórczej swobody, wracam zawsze do pewnej myśli Zbigniewa Herberta zawartej w szkicu „Poeta wobec współczesności”. Powiada Herbert: „Sferą działalności poety ( ) nie jest współczesność, przez którą rozumiem aktualny stan wiedzy społeczno-politycznej i naukowej – ale rzeczywistość, uparty dialog z otaczającą go rzeczywistością konkretną, z tym stołkiem, z tym bliźnim, z tą porą dnia, kultywowanie zanikającej umiejętności kontemplacji”. Cytat to znany i moim zdaniem mądry. Klasyk czy barbarzyńca, konserwatysta czy awangardzista – nieistotne. Zadanie dla poety, każdego poety, nie zmieniło się od lat. To dotknięcie rzeczywistości, zbliżenie się do niej i próba zerwania zakrywających ją pozorów. Mam szczerą nadzieję, że poeci XXI wieku podejmą te starania tak, jak zrobili to ich poprzednicy oraz, że zostawią po sobie tyle, co oni. A to niełatwe zadanie i będzie wymagało wielu wylanych kropel poetyckiego potu. Wszak „dotknięcie rzeczywistości” to chyba najtrudniejszy, ale jednocześnie podstawowy cel, jaki powinien postawić sobie autor traktujący poważnie swoją twórczość.
O AUTORZE
Paweł Bernacki
Urodzony 1987 roku we Wrocławiu i ciągle w nim mieszkający. Student filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Poza poezją czynnie zajmuje się także krytyką literacką.