debaty / ankiety i podsumowania

Trzeba połączyć „stare” z „nowym”

Mateusz Kotwica

Głos Mateusza Kotwicy w debacie "Jak rozmawiać o poezji".

strona debaty

Moim zda­niem to nie Inter­net jest głów­nym wino­waj­cą zaist­nia­łej sytu­acji. Trze­ba pamię­tać, że jest to tyl­ko narzę­dzie, któ­re ktoś wpra­wia w ruch. Z tego wzglę­du nie­po­ko­ją­ce jest, że oso­by korzy­sta­ją­ce z sie­ci i w niej się wypo­wia­da­ją­ce, świa­do­mie przyj­mu­ją „wichrzy­ciel­ską” posta­wę. Wysta­wia­ją nie­zbyt ład­ną laur­kę lite­rac­kie­mu śro­do­wi­sku. Pro­blem leży w samych użyt­kow­ni­kach.

Inter­net daje nie­ogra­ni­czo­ne moż­li­wo­ści swo­bod­nej dys­ku­sji, wymia­ny zdań i poglą­dów, ale nie­ste­ty naj­pierw nale­ży zbu­do­wać dla nie­go zaple­cze per­so­nal­ne. Mówiąc pro­sto – trze­ba wycho­wać nowe poko­le­nie, któ­re oswo­iło się już z inte­rak­tyw­ną rze­czy­wi­sto­ścią. Ta pra­ca u „inter­ne­to­wych pod­staw” może dopro­wa­dzić do wykształ­ce­nia się gru­py kry­ty­ków, któ­rych spe­cjal­no­ścią będą sie­cio­we dys­ku­sje – przej­mą oni prze­wod­nic­two w ogrom­nej gru­pie użyt­kow­ni­ków.

Wie­le słusz­no­ści jest jed­nak w stwier­dze­niach, że to ano­ni­mo­wość burzy mery­to­rycz­ne dys­ku­sje. Dla­te­go naj­prost­szym zabie­giem było­by pozba­wie­nie uczest­ni­ków dys­ku­sji tego ele­men­tu. Por­tal, któ­ry wymu­szał­by na użyt­kow­ni­kach ujaw­nie­nie się, mógł­by odnieść suk­ces w lite­rac­kim świe­cie, głów­nie dla­te­go, że z jed­nej stro­ny pozwa­lał­by na pew­ne roz­luź­nie­nie dys­kur­su i odda­wał­by kry­tycz­ny głos samym czy­tel­ni­kom, z dru­giej nato­miast brak ano­ni­mo­wo­ści wymu­szał­by więk­szą uwa­gę wzglę­dem prze­sy­ła­nych słów.

Poja­wia się rów­nież pyta­nie o zabie­ra­nie gło­su w spra­wie poezji przez innych poetów. Moim zda­niem nie ma w tym nic złe­go, jeśli pozo­sta­je to dys­ku­sja, dia­log, a nie wygła­sza­nie „prawd”, któ­re nie mogą być pod­wa­żo­ne. Tak napraw­dę to sami poeci, przez to, że sytu­ują się naj­bli­żej aktu pisa­nia, wie­dzą o nim naj­wię­cej. Nawet jeśli głos poetów jest indy­wi­du­al­ny i nie daje punk­tów stycz­nych z pro­gra­ma­mi innych twór­ców, to jed­nak kry­tyk nigdy nie będzie w sta­nie zdo­być takiej wie­dzy, jak autor dane­go wier­sza. Dla­te­go z poetów nale­ży korzy­stać.

Myślę, że o poezji cią­gle potra­fi­my mówić, pro­blem tkwi w języ­ku i defi­ni­tyw­nej kul­tu­ro­wej zmia­nie, jaka doko­nu­je się od kil­ku lat. Trze­ba dopu­ścić do sytu­acji, w któ­rej każ­dy głos może zabrzmieć indy­wi­du­al­nie i wyjąt­ko­wo, dopie­ro póź­niej sta­rać się sze­re­go­wać to w pew­ne cało­ści, dys­ku­sje, pro­ble­my. Nie­wąt­pli­wie nale­ży też zna­leźć kogoś, kto tym wszyst­kim pokie­ru­je. Wie­dza i doświad­cze­nie wynie­sio­ne jesz­cze z lat 90., kie­dy dys­ku­sje sta­no­wi­ły inte­gral­ną część życia lite­rac­kie­go, powin­na być pomoc­na w budo­wa­niu teraź­niej­szej sytu­acji.

Tra­dy­cyj­nie trze­ba połą­czyć „sta­re” z „nowym”, nadać temu odpo­wied­ni kształt, ukie­run­ko­wać i pozwo­lić „żyć”. Obec­na sytu­acja nie jest może naj­szczę­śliw­szą, jaka mogła się przy­tra­fić, jed­nak moż­na ją jesz­cze odwró­cić i wypra­co­wać coś zupeł­nie nowe­go. Jaka będzie przy­szłość takie­go przed­się­wzię­cia – czas poka­że.