debaty / ankiety i podsumowania

Wstępne oczywistości, czyli o oczekiwaniach wobec rozmowy o literaturze

Maciej Topolski

Głos Macieja Topolskiego w debacie "Jak rozmawiać o poezji".

strona debaty

1.
Wstęp, albo lepiej – zapro­sze­nie do „Waka­cyj­nej deba­ty: Jak roz­ma­wiać o poezji?” zary­so­wu­je kil­ka kwe­stii, któ­re nale­ży – na sam począ­tek – oddzie­lić, tj.: pro­gra­mo­wy cha­rak­ter debat; obni­że­nie pozio­mu spo­rów z udzia­łem poetów; zwrot ku per­so­nal­nym kon­flik­tom i „pro­stym, war­to­ściu­ją­cym opi­niom”; por­ta­le lite­rac­kie i ich roz­wój; wpi­sy i komen­ta­rze na por­ta­lach lite­rac­kich. Poja­wia­ją się tutaj tak róż­ne poję­cia, jak: roz­mo­wa, spór, dys­ku­sja, deba­ta, komen­tarz. Naczel­nym hasłem jest jed­nak roz­mo­wa.

2.
Ist­nie­ją dwie defi­ni­cje roz­mo­wy. Pierw­sza mówi o (dłuż­szej!) wymia­nie zdań w sytu­acji „nie­ofi­cjal­nej” mię­dzy (co naj­mniej) dwie­ma oso­ba­mi, dru­ga – kła­dzie nacisk na cha­rak­ter ofi­cjal­ny, poza tym okre­śla roz­mo­wę jako rodzaj dys­ku­sji i poda­je cel: „dopro­wa­dzić do zała­twie­nia jakiejś spra­wy”. Dys­ku­sja łączy obie te defi­ni­cje. Jest ofi­cjal­ną wymia­ną zdań pro­wa­dzą­cą (o ile to moż­li­we) do wspól­nych wnio­sków, tyle że – co waż­ne – prze­bie­ga­ją­cą w spo­sób upo­rząd­ko­wa­ny. Te wstęp­ne oczy­wi­sto­ści napro­wa­dza­ją nas na ścież­kę ocze­ki­wań wobec dys­ku­sji, roz­mo­wy, deba­ty, etc. „Waka­cyj­na deba­ta…” jest/będzie wie­lo­gło­sem takich wła­śnie ocze­ki­wań, odpo­wie­dzi na posta­wio­ne pyta­nia (Czy słusz­nie…? Co rozu­mie­my…? Czy już na zawsze zosta­nie­my ska­za­ni…?).

3.
„Zapro­sze­nie”, któ­re każ­dy z uczest­ni­ków otrzy­mał, napro­wa­dza na okre­ślo­ne sta­no­wi­sko, for­mu­łu­je kil­ka jak­że istot­nych wnio­sków, w tym jeden szcze­gól­nej wagi: „Czy fak­tycz­nie nie umie­my dzi­siaj roz­ma­wiać o poezji?”. Ale podej­mu­jąc głos w tej spra­wie, moż­na wyłącz­nie zato­czyć koło i wró­cić do począt­ko­wych wnio­sków: „Tak, fak­tycz­nie, nie umie­my dzi­siaj roz­ma­wiać o poezji”, „Tak, nie­zbyt uda­ne były kla­sycz­ne dys­ku­sje na ostat­nich Por­tach”, „Zga­dzam się, poziom debat z udzia­łem poetów obni­żył się”. Przede wszyst­kim jed­nak udział w tej dys­ku­sji dopro­wa­dzi więk­szość uczest­ni­ków „Waka­cyj­nej deba­ty” do nazwisk (per­so­nal­ne kon­flik­ty), jak rów­nież tytu­łów („złych/dobrych”) ksią­żek, nad któ­ry­mi roz­pę­ta­ła się (oczy­wi­ście, cał­kiem nie­po­trzeb­nie) dys­ku­sja. Albo – nie roz­pę­ta­ła się w ogó­le, cho­ciaż powin­na.

4.
Zapro­sze­nie do „Waka­cyj­nej deba­ty” sta­wia na jed­nym pozio­mie – jak już wspo­mnia­łem na począt­ku – roz­mo­wę i dys­ku­sję, w opo­zy­cji nato­miast gaze­tę i Inter­net. Fakt ten świad­czy o ofi­cjal­nym i publicz­nym cha­rak­te­rze wypo­wie­dzi, któ­re poja­wią się w ramach tej deba­ty, ale zani­ża jed­no­cze­śnie ich war­tość. Albo­wiem to „papie­ro­we” spo­ry (na łamach „Bru­lio­nu” i „Tygo­dni­ka Powszech­ne­go”) zosta­ły przed­sta­wio­ne jako „wzór” dys­ku­sji. Jak nale­ży więc trak­to­wać wypo­wie­dzi, któ­re poja­wią się w ramach „Waka­cyj­nej deba­ty”? Trze­ba zazna­czyć, że na pew­no nie będzie to dys­ku­sja, ani też roz­mo­wa czy deba­ta (według kla­sycz­ne­go rozu­mie­nia deba­ta to dys­ku­sja prze­waż­nie publicz­na, poważ­na i dłu­ga, na temat waż­ny), a raczej kolej­ny zbiór komen­ta­rzy.

5.
W zapro­sze­niu do deba­ty poja­wia­ją się takie oto zda­nia: „Moż­li­wość szyb­kiej, nie­skrę­po­wa­nej, czę­sto ano­ni­mo­wej publi­ka­cji spra­wi­ła, że poziom debat z udzia­łem poetów dra­ma­tycz­nie się obni­żył” oraz „Czy już na zawsze zosta­nie­my ska­za­ni na czy­ta­nie w Inter­ne­cie zło­śli­wych wpi­sów i komen­ta­rzy?”.

W pierw­szym z frag­men­tów zosta­ły zesta­wio­ne dwa porząd­ki: ano­ni­mo­wość oraz jaw­ność (okre­śle­nie z imie­nia i nazwi­ska), ale rów­nież dwie sfe­ry prze­strze­ni, jaką jest Inter­net, sfe­ry, któ­re pro­szą się o okre­śle­nie. Nie wia­do­mo bowiem, czy deba­tą nazy­wa­my tutaj wypo­wie­dzi poetów (spy­taj­my, dla­cze­go tyl­ko poetów, dla­cze­go nie zwy­kłych czy­tel­ni­ków?) pod np. kon­kret­nym wier­szem na któ­rymś z ser­wi­sów lite­rac­kich. Powra­ca tutaj kwe­stia poety-kry­ty­ka, jak rów­nież czy­tel­ni­ka w ogó­le, czy­tel­ni­ka, któ­ry – przy­po­mnij­my – jest dzi­siaj tak­że źró­dłem wypo­wie­dzi kry­tycz­nych. Nale­ży więc w dru­giej kolej­no­ści zapy­tać, czy nie­moż­li­wa jest deba­ta na „wyso­kim pozio­mie” z udzia­łem zwy­kłych czy­tel­ni­ków? A tak­że: kim jest zwy­kły czy­tel­nik, jak rów­nież, jaką rolę peł­ni dzi­siaj poeta i – odwiecz­ne pyta­nie – gdzie prze­bie­ga gra­ni­ca mię­dzy czy­tel­ni­kiem (a więc i użyt­kow­ni­kiem por­ta­li inter­ne­to­wych) a poetą? Czy taka gra­ni­ca ist­nie­je i czy wyda­nie książ­ki jest tutaj obo­wią­zu­ją­cym kry­te­rium?

W dru­gim frag­men­cie poja­wia się sło­wo „komen­tarz”. Obok funk­cji obja­śnia­ją­cej, inter­pre­ta­cyj­nej, peł­ni ono rów­nież funk­cję zło­śli­wej uwa­gi, któ­rą użyć może każ­dy użyt­kow­nik Inter­ne­tu. A więc i poeta, któ­ry – tym samym – może obni­żyć innym poetom „poważ­ną” deba­tę.

6.
Nale­ży zadać sobie pyta­nia: co zna­czy dzi­siaj (dla nas) roz­ma­wiać o poezji? Czym jest roz­mo­wa o poezji i kto ma w niej brać udział? Czy tej roz­mo­wy potrze­bu­je­my i czy jeste­śmy w sta­nie – porów­nu­jąc nasze ocze­ki­wa­nia z moż­li­wo­ścia­mi – roz­ma­wiać o poezji? A tak­że okre­ślić, czy chce­my roz­ma­wiać, deba­to­wać, czy może raczej dys­ku­to­wać o poezji? I – już na koniec – czy ist­nie­je okre­ślo­ny (wyraź­nie) cel tej roz­mo­wy, deba­ty czy dys­ku­sji? Dopie­ro, gdy odpo­wie­my – głów­nie sami sobie, przede wszyst­kim sami sobie – na te pyta­nia, może­my pod­jąć się roz­mo­wy, deba­ty, dys­ku­sji (nie­po­trzeb­ne skre­ślić) nie tyl­ko o poezji, ale o lite­ra­tu­rze w ogó­le. Ina­czej – ina­czej nikt nas nie wywo­ła „pod świa­tło lam­py i roz­sąd­ku”.