debaty / książki i autorzy

Tertium comparationis

Karol Samsel

Głos Karola Samsela w debacie "44. Poezja polska od nowa".

strona debaty

Jeste­śmy świad­ka­mi naro­dzin nowej serii wydaw­ni­czej Biu­ra Lite­rac­kie­go, zaty­tu­ło­wa­nej enig­ma­tycz­nie, ale dla lite­ra­tu­ry pol­skiej dziw­nie zna­jo­mo, m. in. przez roman­tycz­ną ekwi­wa­len­cję pierw­sze­go z czło­nów nazwy: „44. Poezja pol­ska od nowa”. W paź­dzier­ni­ku 2010 r. odbę­dzie się pre­mie­ra pierw­sze­go nume­ru cyklu: Złot­nie­ją­ce­go świa­ta – wybo­ru wier­szy Marii Konop­nic­kiej, przy­go­to­wa­ne­go przez poetę Pio­tra Maty­wiec­kie­go, opa­trzo­ne­go tak­że przez nie­go posło­wiem. W kolej­nych czę­ściach serii „44” zapre­zen­to­wa­ni zosta­ną: Adam Ważyk – w opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go i Wła­dy­sław Bro­niew­ski – przed­sta­wio­ny przez Dariu­sza Suskę.

Na samym począt­ku pra­gnę szcze­rze pochwa­lić decy­zję Biu­ra Lite­rac­kie­go, aby w XXI wie­ku przy­wo­łać kla­sy­kę lite­rac­ką wie­ków poprzed­nich – inter­pre­to­wa­ną „pod obiek­ty­wem” dzi­siej­szych poetyc­kich mistrzów. Wytwa­rza to nowy rodzaj wię­zi inter­tek­stu­al­nej, któ­rej – o czym jestem prze­świad­czo­ny – bra­ko­wa­ło na współ­cze­snym ryn­ku poetyc­kim, co skut­ko­wa­ło m.in. ode­rwa­niem dys­cy­pli­ny kry­tycz­no­li­te­rac­kiej od histo­rii lite­ra­tu­ry. Gene­ra­cje 1989–2010 dry­fo­wa­ły w prze­strze­ni niczy­jej, „zago­spo­da­ro­wy­wa­ne” same przez sie­bie i izo­lo­wa­ne od tra­dy­cji lite­rac­kiej – poza nawią­za­nia­mi aneg­do­tycz­ny­mi, któ­re jed­nak­że powi­no­wac­twa łączą­ce­go tekst z inter­tek­stem zazwy­czaj nie rodzi­ły.

Myślę, że w serię „44” war­to rów­nież – oczy­wi­ście, tak jak dotych­czas, na zasa­dzie podo­bieństw for­mal­nych lub tre­ścio­wych – włą­czać pra­cę redak­cyj­ną śred­nie­go i mło­de­go poko­le­nia poetów. Poza auto­ra­mi powo­jen­ny­mi retro­spek­cyj­ne­go wglą­du wyma­ga­ją poeci dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­ne­go, m.in.: Julian Przy­boś i Wła­dy­sław Seby­ła, jak uwa­żam – wpły­wo­wi we współ­cze­snej lite­ra­tu­rze. War­to tak­że zasta­no­wić się nad ter­tium com­pa­ra­tio­nis, za pomo­cą któ­re­go łączo­no by kla­sy­ka z jego współ­cze­snym redak­to­rem – ist­nie­je wie­le pro­po­zy­cji-klu­czy, któ­re uwzględ­nia­ły­by rów­nież poetyc­kich redak­to­rów poko­leń młod­szych. Choć­by (przy­wo­łam kil­ka god­nych uwa­gi): Julian Przy­boś – Miłosz Bie­drzyc­ki, Wła­dy­sław Seby­ła (dla przy­kła­du legen­dar­na Pieśń szczu­ro­ła­pa) – Szcze­pan Kopyt, Maria Komor­nic­ka – Mar­ta Pod­gór­nik, Jerzy Lie­bert – Tade­usz Dąbrow­ski, Alek­san­der Wat – Paweł Kozioł. Wymie­nio­ne kla­sycz­ne nazwi­ska uosa­bia­ją dyk­cje powszech­nie dziś zapo­mnia­ne (jed­nak­że nie­lek­ce­wa­żo­ne przez histo­ry­ków lite­ra­tu­ry), któ­re mimo to – czę­sto ano­ni­mo­we, w zbio­ro­wym kon­glo­me­ra­cie wpły­wów sta­ły się domi­nu­ją­cą inspi­ra­cją poetów XXI wie­ku.

Wspa­nia­łą dla serii decy­zją była­by tak­że dłuż­sza wypra­wa w XIX wiek, co – natu­ral­nie – wyma­ga tyle kom­pa­ra­ty­stycz­nej odwa­gi, co ostroż­no­ści. Z pew­no­ścią koniecz­ny dla posze­rze­nia zasię­gu inspi­ra­cji jest powrót do roman­ty­zmu pol­skie­go, nie­zbęd­na jest nowa pre­zen­ta­cja Cypria­na Nor­wi­da (w oczach Joan­ny Muel­ler?), z jed­nej stro­ny wol­na od sche­dy inter­pre­ta­cyj­nej dotych­cza­so­wej nor­wi­do­lo­gii, z dru­giej zaś – sta­no­wią­ca aktyw­ną kon­ty­nu­ację tej tra­dy­cji czy­ta­nia tek­stu. Wiel­kiej odwa­gi wyma­ga nowa lek­tu­ra Ada­ma Mic­kie­wi­cza, jest ona z pew­no­ścią dla XXI-wiecz­nej lite­ra­tu­ry pol­skiej koniecz­na, nie jestem jed­nak pew­ny, czy poeci publi­ku­ją­cy po 1989 roku są goto­wi na rein­ter­pre­ta­cję całe­go pol­skie­go para­dyg­ma­tu roman­tycz­ne­go, wszak „pol­ski roman­tyzm jest roman­ty­zmem mic­kie­wi­czow­skim”. Widzę jed­ne­go kan­dy­da­ta – jest nim autor Dwu­na­stu sta­cji Tomasz Różyc­ki.

Odręb­ne odkry­cia serii powin­ny doty­czyć rów­nież poetów lat 70. XX wie­ku, szcze­gól­nie: sytu­ują­cych się w niszach współ­cze­snych roz­wa­żań lite­rac­kich – Kazi­mie­rza Rato­nia czy Ryszar­da Mil­czew­skie­go-Bru­na. Trud­no obrać redak­to­rów tego krę­gu tema­tycz­ne­go – być może dzi­siej­si poeci cia­ła podo­ła­li­by zada­niu, np. autor Gni­ją­cej wisien­ki Mar­cin Baran. Kto wie, czy Bru­no bądź Ratoń nie sta­no­wi­li­by dosko­na­łych, zde­for­mo­wa­nych zwier­cia­deł dla poetów „Sztu­ki i Naro­du”, któ­rych obec­ność rów­nież wyda­je się uza­sad­nio­na. Ci sami redak­to­rzy, a więc poeci cia­ła – choć pomysł wyda­je się kon­tro­wer­syj­ny (Woj­ciech Wencel, Tade­usz Pió­ro), mogli­by odświe­żyć i zre­ak­tu­ali­zo­wać dyk­cję Tade­usza Gaj­ce­go i Andrze­ja Trze­biń­skie­go. Istot­ny zda­je się rów­nież casus poetek kobie­cych – dyk­cja Hali­ny Poświa­tow­skiej war­ta była­by omó­wie­nia przez Annę Jan­ko, zwłasz­cza po wyda­niu jej naj­now­sze­go tomi­ku poezji Wier­szy z cie­niem. Pro­blem wyda­nia w serii poetek kobie­cych jest pro­ble­mem trud­nym do roz­wią­za­nia zwłasz­cza z powo­du bra­ku odpo­wied­nich redak­to­rek – wyda­je się, że po anto­lo­gii Solist­ki stra­te­gie lirycz­ne, pre­fe­ro­wa­ne przez Kazi­mie­rę Iłła­ko­wi­czów­ną lub Annę Kamień­ską, zna­la­zły się po pro­stu w odwro­cie.

Pro­mo­cja serii wydaw­ni­czej „44. Poezja pol­ska od nowa” stwa­rza wie­le szans do pre­zen­ta­cji rów­no­le­głych. Pod­czas wie­czo­rów pro­mo­cyj­nych tytu­łów war­to zesta­wiać ze sobą poetów reda­gu­ją­cych tom z polo­ni­sta­mi, któ­rzy są spe­cja­li­sta­mi w dzie­dzi­nie poezji dane­go auto­ra. War­to, aby arty­stycz­no-kry­tycz­ny filtr reflek­sji nad tek­stem kla­sycz­nym prze­świe­tla­ny był przez ten nauko­wy. Inną pro­po­zy­cją god­ną – jak mi się wyda­je – roz­wa­że­nia jest pro­mo­cja tytu­łów serii w inter­tek­stu­al­nej parze (sko­ro naczel­ną ideą cyklu jest kom­pa­ra­ty­sty­ka). Np. poprzez zesta­wia­nie tomu Nor­wid – Muel­ler z tomem Przy­boś – Bie­drzyc­ki: wów­czas uczest­nik spotkania/słuchacz/czytelnik miał­by do czy­nie­nia z samo­prze­świe­tla­ją­cą się sie­cią, czte­ry skład­ni­ki inter­tek­sto­we mie­sza­ją się tu ze sobą na nie­skoń­cze­nie wie­le spo­so­bów: inter­tekst Nor­wi­da i Przy­bo­sia, Nor­wi­da i Muel­ler, Przy­bo­sia i Bie­drzyc­kie­go oraz Nor­wi­da i Bie­drzyc­kie­go. Wów­czas tak­że i dys­ku­sja powy­daw­ni­cza sta­ła­by się bar­dziej zło­żo­na i pro­ble­ma­tycz­na (wte­dy gdy Muel­ler z koniecz­no­ści odno­si­ła­by się tak­że do tomu Przy­bo­sia, Bie­drzyc­ki zaś do wybo­ru z Nor­wi­da).

Koń­cząc ciąg suge­stii dla Biu­ra Lite­rac­kie­go, pra­gnę zazna­czyć istot­ność pra­cy redak­cyj­nej nad serią wydaw­ni­czą „44. Poezja pol­ska od nowa”. Cykl sty­kać się będzie z koniecz­no­ścią doko­na­nia wybo­ru z auto­rów mniej i bar­dziej zna­nych. W wypad­ku Marii Komor­nic­kiej wystar­czy zre­kon­stru­ować pro­fil twór­czy autor­ki, w wypad­ku Cypria­na Nor­wi­da jed­nak (podob­nie zapew­ne rzecz mia­ła się z twór­czo­ścią Marii Konop­nic­kiej) naj­istot­niej­sze jest cał­ko­wi­cie inne od dotych­cza­so­wych kry­te­rium selek­cji, czy­li mówiąc ina­czej: nowy pomysł her­me­neu­tycz­ny. W dru­gim z wypad­ków tak klu­czo­we jest zatem upry­wat­nio­ne spoj­rze­nie poety-redak­to­ra, a tak­że kon­sul­ta­cja ze spe­cja­li­stą w dzie­dzi­nie twór­czo­ści dane­go auto­ra. Wszyst­ko po to, by nie powta­rzać dotych­cza­so­wych klisz nar­ra­cyj­nych, doty­czą­cych omó­wień kla­sycz­nej poezji pol­skiej.