debaty / książki i autorzy

Sztuka niemożliwa

Joanna Mueller

Głos Joanny Mueller w debacie "Po co nam Dzieła zebrane Karpowicza".

strona debaty

Po co nam „Dzieła zebrane” Karpowicza?

Cho­ciaż oso­bi­ście ogrom­nie się cie­szę, że Biu­ro Lite­rac­kie zde­cy­do­wa­ło się wydać Dzie­ła zebra­ne Kar­po­wi­cza, to jed­nak nie mam złu­dzeń, że ta – roz­ło­żo­na na tomy i lata – publi­ka­cja zmie­ni cokol­wiek, jeśli cho­dzi o usy­tu­owa­nie twór­czo­ści Kar­po­wi­cza w histo­rii lite­ra­tu­ry, a tym bar­dziej – w świa­do­mo­ści lite­rac­kiej tak zwa­ne­go „ogó­łu”. „Ogół” ma już swo­ich trzech-czte­rech mistrzów poetyc­kich, któ­rym chęt­nie (a cza­sem jak­by z musu) urzą­dza festi­wa­le, rocz­ni­ce, wie­czor­ni­ce ku czci, i jestem pew­na, że nigdy – choć­by nie wiem, ile wspa­nia­łych edy­cji się uka­za­ło – nie przy­swoi sobie, nie przyj­mie, ani nie poj­mie tej „trud­nej szcze­gól­no­ści”, jaką była twór­czość auto­ra Odwró­co­ne­go świa­tła.

„Sztu­ka nie­moż­li­wa” Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza (tak zaty­tu­ło­wał jeden ze swo­ich pro­gra­mo­wych ese­jów) była Peipe­row­ską „sztu­ką dla dwu­na­stu” – i ta sym­bo­licz­na dwu­nast­ka czy­tel­ni­czych apo­sto­łów ma już w swo­ich księ­go­zbio­rach poszcze­gól­ne księ­gi „trud­nej nowi­ny” poety. Mimo to dla każ­de­go z nich – a raczej z nas – wiel­ką grat­ką będzie zamia­na wyświech­ta­nych, pokre­ślo­nych, roz­la­tu­ją­cych się ze sta­ro­ści, a kie­dyś zdo­by­tych nie­mal cudem, kse­ró­wekZna­ków rów­na­niaW imię zna­cze­nia czy Trud­ne­go lasu na nowe, pla­no­wa­ne na gru­dzień 2011 roku, wyda­nie wier­szy zebra­nych Kar­po­wi­cza (I tom edy­cji).

Jeśli ktoś ma to szczę­ście, że uda­ło mu się kie­dyś zdo­być legen­dar­ną księ­gę, opus magnum poety – Odwró­co­ne świa­tło z 1972 roku – to zapew­ne już tego bia­łe­go kru­ka z rąk nie wypu­ści (sama z czu­ło­ścią przy­ję­łam nie­daw­no ten dar od przy­ja­cie­la Kar­po­wi­cza i zna­ko­mi­te­go redak­to­ra jego dzieł – Jana Sto­lar­czy­ka; wcze­śniej korzy­sta­łam z kse­ró­wek, na któ­re w momen­cie pisa­nia magi­ster­ki z tej­że księ­gi wyda­łam for­tu­nę), jed­nak dla więk­szo­ści osób reedy­cja tego – nie­mal nie­moż­li­we­go do zdo­by­cia – „dzie­ła nie­moż­li­we­go” będzie wiel­kim wyda­rze­niem i pierw­szą szan­są zapo­zna­nia się z poetyc­ką ewan­ge­lią mistrza.

Sama chęt­nie zro­bię na pół­ce miej­sce na dru­gi egzem­plarz Odwró­co­ne­go świa­tła, zwłasz­cza że wiem, jak skwa­pli­wie dopra­co­wu­je naj­mniej­sze dro­bia­zgi (bia­łe pla­my, miej­sca spor­ne, ewen­tu­al­ne błę­dy popeł­nio­ne przez poetę, któ­re jed­nak trze­ba skon­fron­to­wać ze źró­dła­mi poza­po­etyc­ki­mi, by zde­cy­do­wać, czy pozor­ne błę­dy nie są przy­pad­kiem świa­do­my­mi zamy­sła­mi) redak­tor tomu Jan Sto­lar­czyk. Nie zabrak­nie na moim rega­le tak­że miej­sca na dru­gie wyda­nie Sło­jów zadrzew­nych (nota­be­ne znam takich kar­po­wi­czo­lo­gów, któ­rzy posia­da­ją po kil­ka egzem­pla­rzy tego same­go wyda­nia – jed­no do codzien­nej lek­tu­ry, dru­gie odświęt­ne, trze­cie na wypra­wy), tym bar­dziej że w skąd­inąd pięk­nie wyda­nych książ­kach z pierw­szej edy­cji, któ­ra uka­za­ła się w 1999 roku nakła­dem Wydaw­nic­twa Dol­no­ślą­skie­go, z roku na rok coraz bar­dziej blak­nie druk (co w przy­pad­ku poezji Kar­po­wi­cza wyda­je mi się wręcz sym­bo­licz­ne).

Cze­kam rów­nież na kolej­ne tomy dzieł zebra­nych – mię­dzy inny­mi na wspa­nia­łe Kar­po­wi­czow­skie dra­ma­ty (sta­ra, dwu­to­mo­wa edy­cja jest dzi­siaj nie­mal nie do zdo­by­cia, podob­nie jak zbiór kil­ku sztuk z 1967 roku), zwłasz­cza że dra­ma­tur­gia auto­ra takich sztuk, jakNoc jest tyl­ko wygna­nym dniemCzło­wiek z abso­lut­nym węchem czy Jego mała dziew­czyn­ka, jest czy­tel­ni­kom jesz­cze bar­dziej nie­zna­na niż jego poezja. Dla wiel­bi­cie­li poety wspa­nia­łym kon­tek­stem dla jego poezji i dra­ma­tur­gii będzie z pew­no­ścią tom z ese­ja­mi, w któ­rych autor wykła­da swo­ją kon­cep­cję „sztu­ki nie­moż­li­wej”. Mam nadzie­ję, że Biu­ro Lite­rac­kie wyda rów­nież arcy­cie­ka­wą książ­kę nauko­wą Kar­po­wi­cza, któ­ra nawet w tytu­le nosi „nie­moż­li­wość” – mia­no­wi­cie Poezję nie­moż­li­wą. Mode­le Leśmia­now­skiej wyobraź­ni, książ­kę pisa­ną nie­mal rów­no­le­gle z Odwró­co­nym świa­tłem i dobrze oświe­tla­ją­cą mrocz­ne sen­sy naj­więk­szej księ­gi poety.

Na ujrze­nie świa­tła dzien­ne­go cze­ka­ją jesz­cze oczy­wi­ście kar­ty nie­zna­ne nawet wytraw­nym kar­po­wi­czo­lo­gom czy po pro­stu wiel­bi­cie­lom poety (a tych, zwłasz­cza w mło­dym poko­le­niu twór­ców, stop­nio­wo przy­by­wa). Myślę tutaj zarów­no o zapo­wia­da­nych listach i innych mate­ria­łach odsła­nia­ją­cych życie pry­wat­ne „samot­ni­ka z Oak Park”, jak i o nie­zna­nych tek­stach poetyc­kich, któ­re zapew­ne tkwią w gęstym i trud­nym do prze­by­cia lesie Kar­po­wi­czow­skich fiszek (o tym gąsz­czu fiszek moż­na prze­czy­tać mię­dzy inny­mi w wyda­nej przez Biu­ro Lite­rac­kie publi­ka­cji Mówi Kar­po­wicz Miro­sła­wa Spy­chal­skie­go i Jaro­sła­wa Szo­dy).

Z mojej wypo­wie­dzi ktoś może wysu­nąć błęd­ny wnio­sek, że „dzie­ła zebra­ne” wystar­czy wydać w sym­bo­licz­nych dwu­na­stu egzem­pla­rzach, bo to książ­ki jedy­nie dla wybra­nych. Nie, nie taki był mój zamysł. Pamię­taj­my, że nawet obce­so­wy w swym eli­ta­ry­zmie Peiper, któ­ry pro­jek­to­wał swo­je pisa­nie jako „sztu­kę dla dwu­na­stu”, zakła­dał, że z cza­sem nawet naj­trud­niej­sza twór­czość zara­zi wyobraź­nię mas, a nawet naj­bar­dziej wyma­ga­ją­ce ziar­no wyda obfi­te plo­ny. Wiem, że moja meta­fo­ry­ka popa­da wła­śnie w styl ewan­ge­licz­ny (porów­na­nie z roz­mno­że­nia chle­ba na pusty­ni sobie już odpusz­czę), myślę jed­nak, że sam Tymo­te­usz Kar­po­wicz – o czym świad­czy cho­ciaż­by „chry­sto­lo­gicz­na” kon­struk­cja Odwró­co­ne­go świa­tła – tak wła­śnie trak­to­wał swo­je pisa­nie: jako wiel­ką meta­fi­zycz­ną i filo­zo­ficz­ną misję, jako dzie­ło rady­kal­ne i total­ne, war­te naj­więk­szych ofiar i naj­da­lej idą­cych sza­leństw. Nie wiem, czy był we współ­cze­snej poezji pol­ski więk­szy marzy­ciel i bar­dziej tra­gicz­ny uto­pi­sta od Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza. Nie wiem też, czy znaj­dzie nowych sza­lo­nych wyznaw­ców, któ­rzy uwie­rzą w jego poetyc­ką misję i za nią podą­żą. Wszyst­kich, któ­rzy chcie­li­by zasta­no­wić się nad tymi pyta­nia­mi i na nie odpo­wie­dzieć, zachę­cam do lek­tu­ry kolej­nych dzieł zebra­nych straż­ni­ka „trud­ne­go lasu”. Wszyst­kim też życzę, by odna­leź­li się w tym lesie tak, jak ja się w nim odna­la­złam. A zatem: miłej lek­tu­ry – i cier­pli­we­go ocze­ki­wa­nia na kolej­ne tomy!

O AUTORZE

Joanna Mueller

Urodzona w 1979 roku. Poetka, eseistka, redaktorka. Wydała tomy poetyckie: Somnambóle fantomowe (2003), Zagniazdowniki/Gniazdowniki (2007, nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia), Wylinki (2010), intima thule (2015, nominacje do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i do Silesiusa), wspólnie z Joanną Łańcucką Waruj (2019, nominacje do Silesiusa i Nagrody im. W. Szymborskiej) oraz Hista & her sista (2021, nominacja do Silesiusa), dwie książki eseistyczne: Stratygrafie (2010, nagroda Warszawska Premiera Literacka) i Powlekać rosnące(2013) oraz zbiór wierszy dla dzieci Piraci dobrej roboty (2017). Redaktorka książek: Solistki. Antologia poezji kobiet (1989–2009) (2009, razem z Marią Cyranowicz i Justyną Radczyńską) oraz Warkoczami. Antologia nowej poezji (2016, wraz z Beatą Gulą i Sylwią Głuszak). Członkini grupy feministyczno-artystycznej Wspólny Pokój. Mieszka w Warszawie.