debaty / ankiety i podsumowania

„Prawda o Bliskim Wschodzie”

Agnieszka Piotrowska

Głos Agnieszki Piotrowskiej w debacie "Kogo tłumaczyć".

strona debaty

Kogo tłumaczyć?

Ponie­waż w związ­ku z two­rzo­ną serią arab­ską uda­ło się wresz­cie poru­szyć wątek prze­kła­du lite­ra­tu­ry z języ­ka arab­skie­go, chcia­ła­bym odnieść się do wcze­śniej­szych wypo­wie­dzi. O ile każ­dy, kto zna lite­ra­tu­rę arab­ską w szer­szym zakre­sie niż ten, któ­ry ofe­ru­ją tłu­ma­cze­nia na róż­ne języ­ki, zgo­dzi się bez waha­nia z tezą, że są one czę­sto jej krzy­wym zwier­cia­dłem, nie wspo­mi­na­jąc o zni­ko­mej ilo­ści tłu­ma­czeń na język pol­ski, to już pro­po­no­wa­ne opar­cie współ­cze­sne­go wybo­ru na uzna­nych kon­kur­sach lite­rac­kich jest pomy­słem wybit­nie kon­tro­wer­syj­nym. Nie wspo­mi­na­ła­bym o tym, gdy­by sło­wa powszech­nej kry­ty­ki odno­śnie tych „insty­tu­cji” nie były aż tak wyraź­ne w lokal­nych śro­do­wi­skach lite­rac­kich. Przed momen­tem mie­li­śmy oka­zję śle­dzić podob­ną deba­tę wśród auto­rów arab­skich, na temat tego, dla­cze­go Zachód tłu­ma­czy książ­ki, któ­re wspie­ra­ją ste­reo­ty­py, są w więk­szym stop­niu doku­men­tem socjo­lo­gicz­nym niż lite­ra­tu­rą, mają ogra­ni­czo­ną war­tość arty­stycz­ną, itd. – jed­ną z wie­lu, któ­re od cza­su do cza­su prze­ta­cza­ją się przez region arab­ski.

Naj­chęt­niej ode­sła­ła­bym zain­te­re­so­wa­nych do arty­ku­łu Ibra­hi­ma Fra­gha­li „Czy trze­ba koniecz­nie tłu­ma­czyć lite­ra­tu­rę arab­ską?” i ese­ju Jusu­fa Rachy In Extre­mis: Lite­ra­tu­re and Revo­lu­tion in Con­tem­po­ra­ry Cairo (An Orien­tal Essay in Seven Parts), któ­re w cało­ści nada­ły­by się do przy­to­cze­nia w tej dys­ku­sji. Zacy­tu­ję kil­ka frag­men­tów z obu źró­deł:

Książ­ka arab­ska, któ­ra poja­wia się w zagra­nicz­nych tłu­ma­cze­niach, (…) pada podwój­ną ofia­rą: po pierw­sze płyt­kich i komer­cyj­nych środ­ków maso­we­go prze­ka­zu, zain­te­re­so­wa­nych for­mą, kosz­tem jej tre­ści, w kra­ju, w któ­rym ją wypro­du­ko­wa­no, a następ­nie „wize­run­ku”, za pomo­cą któ­re­go euro­pej­ski cen­tra­lizm pró­bu­je przed­sta­wić ją świa­tu.

Oczy­wi­ste jest, że dziś wydaw­cy kon­cen­tru­ją się na „tema­ty­ce” tek­stów, nie na „tech­ni­ce lite­rac­kiej”, naj­czę­ściej na tema­tach takich jak: korup­cja, rola kobie­ty arab­skiej w spo­łe­czeń­stwie, sto­sun­ki sek­su­al­ne, zwłasz­cza w spo­łe­czeń­stwach zamknię­tych, pró­bu­jąc naj­wy­raź­niej z ini­cja­ty­wy ryn­ku wydaw­ni­cze­go, przed­sta­wić czy­tel­ni­ko­wi zachod­nie­mu wize­ru­nek, któ­ry mówi, że tam­tej­sze spo­łe­czeń­stwa może nie mają pisa­rzy na świa­to­wym pozio­mie, a kon­cep­cja ta jest wytwo­rem euro­pej­skie­go cen­tra­li­zmu, ale moż­na jed­nak dostar­czyć czy­tel­ni­ko­wi zachod­nie­mu roz­ryw­ki infor­mu­jąc go, że posia­da­ją za to nie­zro­zu­mia­łe spo­łecz­no­ści zamknię­te, któ­re pro­du­ku­ją ter­ror i prze­moc, tam­tej­si ludzie doświad­cza­ją wie­lu prze­ja­wów korup­cji i uci­sku, a kobie­ty cier­pią z powo­du opre­sji sek­su­al­nej i spo­łecz­nej. I te wła­śnie książ­ki pró­bu­ją im poka­zać ten świat.

Uwa­żam, że waż­nym i stra­co­nym w prze­kła­dzie lite­ra­tu­ry arab­skiej na języ­ki obce aspek­tem jest sam aspekt lite­rac­ki, czy­li war­tość lite­rac­ka jako naj­istot­niej­sze i jedy­ne kry­te­rium, ponie­waż obec­nie prze­kład opie­ra się na czyn­ni­ku poli­tycz­nym, tj. pró­bie zazna­jo­mie­nia czy­tel­ni­ka z zaco­fa­ną wzglę­dem Zacho­du kul­tu­rą.

Wyda­je się, że tyl­ko wul­gar­nie upo­li­tycz­nie­ni „ima­mo­wie” współ­cze­snej lite­ra­tu­ry mają szan­sę na Zacho­dzie – a mogą powie­dzieć Zacho­do­wi tyl­ko tyle, ile ten sam już wie.

Oce­nia­jąc dzia­łal­ność insty­tu­cji w róż­nych kra­jach arab­skich, trze­ba wie­dzieć, w jaki spo­sób funk­cjo­nu­ją i kogo chęt­nie nagra­dza­ją. Nie odno­si się to tyl­ko do kra­jów, o któ­rych powszech­nie wia­do­mo, że są sko­rum­po­wa­ne, z pięt­nem poprzed­nie­go czy obec­ne­go reżi­mu, ale rów­nież naj­now­szych nagród, takich jak np. tzw. Arab­ski Booker, czy­li wspo­mnia­na tu The Inter­na­tio­nal Pri­ze for Ara­bic Fic­tion (oczy­wi­ście nie doty­czy to wszyst­kich ksią­żek i auto­rów, i zapew­ne podob­ną dys­ku­sję moż­na by prze­pro­wa­dzić na temat każ­dej nagro­dy lite­rac­kiej na świe­cie). Ale wystar­czy zauwa­żyć, że m.in. pozy­cje wyła­nia­ne w tych kon­kur­sach tłu­ma­czo­ne są naj­pierw na język angiel­ski (w czym zna­czą­cą rolę odgry­wa wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu Ame­ry­kań­skie­go w Kairze, np. w przy­pad­ku nagro­dy Nad­żi­ba Mah­fu­za), za czym następ­nie, naj­czę­ściej śle­po, podą­ża­ją inni wydaw­cy euro­pej­scy, i ten wybór wła­śnie nie­po­koi pisa­rzy arab­skich (a nowe nagro­dy i festi­wa­le lite­rac­kie, któ­re wyła­nia­ją lau­re­atów, jak np. Bej­rut 39, powsta­wa­ły bez­po­śred­nio z myślą o kre­owa­niu ryn­ku wydaw­ni­cze­go w innych kra­jach – to potęż­ne medium nara­żo­ne na prze­róż­ne mani­pu­la­cje).

Dla­te­go nie podo­ba mi się, że lite­ra­tu­rze arab­sko­ję­zycz­nej nada­je się spe­cjal­ny sta­tus, zakła­da­jąc nie­ja­ko, że tłu­macz jest tak bar­dzo zagu­bio­ny w tym dziw­nym świe­cie arab­skim, że przy wybo­rze książ­ki musi pod­pie­rać się jaki­miś dodat­ko­wy­mi „narzę­dzia­mi”, gdyż nie wystar­czą mu, jak w przy­pad­ku pra­cy nad prze­kła­dem lite­ra­tu­ry z każ­de­go inne­go regio­nu: wie­dza, roze­zna­nie, wyczu­cie języ­ko­we, śle­dze­nie ryn­ku i nisz, itd. oraz opar­cie o pod­sta­wo­we kry­te­rium – lite­rac­ką jakość utwo­ru.

Kogo tłu­ma­czyć? Doko­nu­jąc wybo­ru tego, co mogło­by się oka­zać inte­re­su­ją­ce w prze­kła­dzie na język pol­ski, choć jak powie­dzia­no, jest to „arab­ska kro­pla w morzu potrzeb”, przy­da­ło­by się roz­bu­do­wać kanon poezji i myśli arab­skiej – w tam­tym roku np. przy­pa­dła 100-let­nia rocz­ni­ca uro­dzin zupeł­nie u nas nie­zna­ne­go wybit­ne­go auto­ra tune­zyj­skie­go Mah­mu­da al-Masa­di; kla­sy­kę powie­ści i nowe­li­sty­kę pierw­szej poło­wy XX w.; kla­sycz­ną lite­ra­tu­rę podróż­ni­czą, cza­sem bez­po­śred­nio powią­za­ną z naszą histo­rią (dla uła­twie­nia wie­le z tych dzieł gro­ma­dzi czę­ścio­wo w Euro­pie pro­jekt miesz­ka­ją­ce­go na emi­gra­cji syryj­skie­go poety Nuri­’e­go al-Dżar­ra­ha, The Cen­ter for Ara­bic Geo­gra­phi­cal Lite­ra­tu­re-Explo­ra­tion Pro­spects); lite­ra­tu­rę ludo­wą – na co nie­ko­niecz­nie jest miej­sce w pro­jek­cie Biu­ra Lite­rac­kie­go, choć z dru­giej stro­ny powo­ły­wa­nie spe­cjal­ne­go forum dla lite­ra­tu­ry arab­skiej na ryn­ku wydaw­ni­czym utrwa­li­ło­by zapew­ne jej mar­gi­na­li­za­cję, i odcho­dzi się od tego na świe­cie, two­rząc wła­śnie serie arab­skie w dużych wydaw­nic­twach. Dobrym kom­pro­mi­sem wyda­ją się być wydaw­nic­twa aka­de­mic­kie, jak wspo­mnia­ny Dia­log czy Uni­ver­si­ty of Arkan­sas Press, ale te oczy­wi­ście mają swo­je „eli­tar­ne” zain­te­re­so­wa­nia. Dobrze by było prze­stać patrzeć na lite­ra­tu­rę arab­ską przez pry­zmat obo­wiąz­ko­wych tema­tów (jeste­śmy już chy­ba pię­tro wyżej od „keba­bów” i nasze zain­te­re­so­wa­nia zdo­mi­no­wa­ła rów­nie krzyw­dzą­ca eks­perc­ka reto­ry­ka „zatro­ska­ne­go pater­na­li­zmu”) i poświę­cać koniecz­nie uwa­gę prze­lot­nym gwiazd­kom, któ­re wzo­ru­jąc się na lite­ra­tu­rze euro­pej­skiej two­rzą lokal­ne „potwor­ki” – popłu­czy­ny po róż­nych nur­tach, bądź odwrot­nie, świa­do­mie lub nie celu­ją w czy­tel­ni­ka zachod­nie­go, chcąc dogo­dzić jego gustom, co oczy­wi­ście przyj­mo­wa­ne jest przez nas z otwar­ty­mi ramio­na­mi i pro­wa­dzi do prze­za­baw­ne­go feno­me­nu, że pew­ni auto­rzy sław­ni są na Zacho­dzie, gdzie trak­to­wa­ni są czę­sto jako spe­cja­li­ści od wszyst­kie­go, pod­czas gdy w samych kra­jach arab­skich nie są tak cenie­ni lub w ogó­le o nich nie sły­sza­no. War­to by spró­bo­wać omi­nąć sze­ro­kim łukiem dys­ku­sję o „innej, obcej nam kul­tu­rze” (to ogrom­ne uogól­nie­nie w zróż­ni­co­wa­nym świe­cie arab­skim!), prze­stać się tak kom­pul­syw­nie kon­fron­to­wać, myśleć w kate­go­riach haseł prze­wod­nich, ana­lo­gii i róż­nic (naj­wię­cej gra­fo­mań­skich utwo­rów wypły­nę­ło na fali takich pre­ten­sji), a odnieść się wresz­cie do sty­li­sty­ki utwo­ru, doce­nić kon­wen­cje języ­ko­we, prze­bić się przez dia­lek­ty, wyszu­ki­wać opo­wie­ści pry­wat­ne – pamięt­ni­ki i auto­bio­gra­fie (na prze­kład cze­ka Bosy chleb Muham­ma­da Szu­kri), epi­sto­lo­gra­fię (tu na uwa­gę zasłu­gu­je, m.in., nie­daw­no wzno­wio­na kore­spon­den­cja pomię­dzy zna­nym pisa­rzem pale­styń­skim, Ghas­sa­nem Kana­fa­nim i syryj­ską pisar­ką, Gha­dą as-Saman), odkry­wać histo­rie lokal­ne, repor­ta­że, dzien­ni­ki podró­ży, frag­men­ty kul­tu­ry popu­lar­nej (pio­sen­ki, mono­dra­my, komik­sy), ale też pre­zen­to­wać eru­dy­cyj­ne ana­li­zy zja­wisk kul­tu­ry wyso­kiej, współ­cze­sną myśl arab­ską, dys­ku­to­wa­ne w krę­gach arty­stycz­nych powie­ści, dra­mat i poezję w dobrym wybo­rze, cie­ka­wą publi­cy­sty­kę i ese­isty­kę lite­rac­ką (nie­prze­bra­ne bogac­two kolej­nych poko­leń twór­ców!), itd. – zoba­czyć, dokąd nas to dla odmia­ny zapro­wa­dzi.

Nato­miast oprócz lite­ra­tu­ry w języ­ku arab­skim wciąż brak mi w prze­kła­dzie na język pol­ski kla­sycz­nej lite­ra­tu­ry podróż­ni­czej, zwłasz­cza wspo­mnia­ne­go już Pau­la Bow­le­sa, ale tak­że Wiel­frie­da The­si­ge­ra oraz Andre Gide­’a, Joe Acker­leya, Pete­ra May­na, Sma­ra: The For­bid­den City Mie­che­la Vieu­chan­ga i in. Chcia­ła­bym tak­że prze­czy­tać w języ­ku pol­skim The Book of Kha­lid, Ami­na ar-Riha­nie­go.