Dzieje pewnej tułaczki
recenzje / ESEJE Justyna ChmielewskaRecenzja Justyny Chmielewskiej z książki Druzowie z Belgradu Rabiego Dżabira.
WięcejRecenzja Justyny Chmielewskiej z książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima.
Zdarzało mi się czytać rozmaite teksty traktujące o makabrze wojny, ale nigdy niczego podobnego do opowiadań Hasana Blasima.
Różne są konwencje pisania o świecie w rozsypce, różne języki mówienia o traumie i ludzkim okrucieństwie, różne wrażliwości; te prezentowane przez irakijskiego autora w wydanym właśnie zbiorze opowiadań są niewątpliwie oryginalne, z pewnością niesztampowe, choć dla części czytelników mogą się okazać zbyt mocne.
Wydawca nie pomaga przygotować się na to, co czeka nas podczas lektury – z okładki uśmiecha się dziarsko maszerujący chłopiec, odważnie spoglądający w oczy patrzącego. Na tylnej obwolucie przykuwająca wzrok fotografia autora i skąpa notka biograficzna, z której dowiadujemy się, że Blasim dobiega ledwie czterdziestki, że zdarzało mu się realizować filmy (kilka otrzymało wyróżnienia i nagrody), że wydał tomik poezji i kilka zbiorów esejów poświęconych kinu; że w 2004 r. wyemigrował do Finlandii i że irakijska cenzura nie chciała zezwolić na druk opowiadań z tomu Szaleniec z Placu Wolności. Więcej powie fragment tekstu wydrukowany na skrzydełku okładki – coś o układanych w równy rządek odciętych ludzkich głowach, coś o jeńcu, którego ustawiono przed kamerą i kazano odczytać oświadczenie zawierające wyznanienie popełnionych win. Obrazek znany z serwisów informacyjnych, błyskawicznie kojarzący się z tyleż przerażającymi, co kłopotliwymi dla zachodnich odbiorców materiałami emitowanymi przez telewizję „Al-Dżazira” w najgorętszych latach tzw. wojny z terroryzmem.
Kto spodziewałby się po opowiadaniach Hasana Blasima „wiarygodnych” i „tubylczych” relacji z kolejnych toczonych na terytorium Iraku wojen i konfliktów, może się poczuć rozczarowany. Owszem, mowa tu o brutalnym reżimie rządzącej od 1968 r. partii Baas, o wojnie iracko-irańskiej z lat 1980–88, o pierwszej wojnie w Zatoce i amerykańskiej inwazji w 2003 r., ale historia polityczna jest tylko dalekim tłem dla skrajnie zsubiektywizowanych narracji bohaterów, które składają się na fascynujący, choć „uwierający” podczas lektury katalog około wojennych traum i najrozmaitszych odmian rodzącego się na ich bazie szaleństwa. Obłęd jest tu właściwie stanem naturalnym, jedyną możliwą reakcją na okropieństwa tego świata, jedyną drogą ucieczki, ostatnim dostępnym językiem opisu rzeczywistości zdegenerowanej przez uporczywą wszechobecność przemocy. Nie ma wątpliwości, że jest też tym, co autora interesuje najbardziej, co go fascynuje i uruchamia jego pisarską wyobraźnię (zaiste płodna to gleba, choć rodzi dziwne, trujące kwiaty).
Szaleństwo u Blasima nie jedną ma twarz i nie jedno źródło. W kolejnych opowiadaniach czytamy zapisy snów, fantazji, halucynacji, spotwornianych wspomnień i zaskakujących projekcji przyszłych zdarzeń. Znajdą się tu schizofreniczne urojenia, paranoiczne wizje, powracające nocami koszmary i zwykłe plotki przepoczwarzone w opowieści grozy – notowane jako strzępy nieopowiedzianych w całości historii, króciutkie (mocne i efektowne, chwilami wręcz efekciarskie) epizody. To, co z początku szokuje i wydaje się zaledwie stylistycznym chwytem, jednorazowym udziwnieniem, w miarę lektury odsłania się jako podstawowa pisarska strategia, główny budulec opowieści – Blasima interesuje owa skrzywiona optyka, ekscesy umysłu pogrążającego się w obłędzie, charakterystyczna dla tego stanu ducha skłonność do nadmiaru i perwersji. O ile polscy wydawcy zdążyli przyzwyczaić nas do bardziej „stonowanej” prozy arabskiej, poruszającej problematykę obyczajową i mocno nasiąkniętej odwołaniami do islamu, o tyle tym razem otrzymujemy tekst rozbuchany, odważny i mogący budzić kontrowersje.
Zatem szaleństwo, ale nie tylko. Bo jeszcze dość okrutnie potraktowana cielesność, jakaś głęboka fascynacja rzezią i krwawą jatką, przywodząca na myśl sceny z filmów Quentina Tarantino, ale znacznie bardziej przerażająca od nich, bo – było nie było – zakotwiczona w biografii irakijskiego pisarza, nie zaś będąca jedynie wykwitem reżyserskiej wyobraźni karmionej filmami klasy B. W narracjach szaleńców Blasima uparcie powracają te same wątki i figury: ucięta ludzka głowa, odcięte palce dłoni (odcinane także po to, by je zjeść), gnijący bezgłowy trup, wyprawiona skóra, krew i mocz wypijane w sytuacjach ekstremalnego głodu i wyczerpania, wykopywane z ziemi i pieczołowicie przechowywane ludzkie kości, monument wzniesiony z poszatkowanych i wypatroszonych ciał, wyjęte z oczodołów gałki, martwo przyglądające się bestialstwom wojny. Jest tu nekrofilia i koprofagia. I jeszcze człowiek przeistaczający się w wilka, człowiek stający się wilkiem dla drugiego; i jeszcze bohater stawiany w sytuacji ostatecznej, doprowadzony do granicy, poza którą jest już tylko obłęd.
Wśród opowiadaczy są uciekający z irackiego piekła nielegalni emigranci, zatrzaśnięci w kontenerze ciężarówki i porzuceni gdzieś w polu przez bezlitosnych tureckich szmuglerów. Są tacy, którym udało się przetrwać ucieczkę i zacząć nowe życie w Zachodniej Europie – jednak nawet tam traumy przywiezione z ojczyzny nie dadzą im spokoju, mącąc zmysły i odbierając równowagę ducha. Poznajemy dramaty ludzi prześladowanych przez partię Baas i wyznania trupa pracownika baasistowskiej cenzury. Słuchamy pijaków i schizofreników, czytamy pozornie neutralne opisy i silnie nacechowane monologi „zdiagnozowanych” szaleńców; wszystkie te historie łączy swoiste pęknięcie, oddzielające je od rzeczywistości poddającej się aktom racjonalizacji.
Makabryczne obrazy z początku przeszywają mocnym dreszczem (co wrażliwszych czytelników być może nawet skutecznie odstręcza i zniechęcą), z każdym kolejnym opowiadaniem zdają się jednak wytracać pierwotną moc szokowania i stają się raczej ciekawym i paradoksalnie „ożywiającym” tekst, choć po kilkudziesięciu powtórzeniach ma to zaskakującym – literackim zabiegiem, konwencją narracyjną, autorską pieczęcią młodego irakijski ego pisarza. Wyczuwa się przy tym wyraźnie „filmowy” charakter tych tekstowych eksperymentów – utwory Blasima bardziej niż opowiadaniami są raczej rozbudowanymi opisami scen i sekwencji gotowych do odegrania i nakręcenia. Mimo tematycznej i stylistycznej różnorodności cechuje je plastyczność, spora dynamika, skrótowość i skupienie na najważniejszych, zapadających w pamięć elementach. Ich lektura pozostawia w stanie lekkiej dezorientacji, oszołomienia – ale osadza też w wyobraźni obrazy, które trudno będzie zatrzeć. To ważne, zważywszy na niemal zupełną nieobecność głosu współczesnych irakijskich twórców w dostępnym polskiemu odbiorcy polu treści.
Urodzona w 1983 roku. Antropolożka, turkolożka, redaktorka. Autorka kilkudziesięciu tekstów i recenzji. Współpracuje z kwartalnikiem „Konteksty”, pisuje m.in. do „Nowych Książek” i „Dziennika Opinii”. Wydała książkę Święta krew, święty czas, święci ludzie (2009). Mieszka w Warszawie.
Recenzja Justyny Chmielewskiej z książki Druzowie z Belgradu Rabiego Dżabira.
WięcejRecenzja Przemysława Koniuszego z książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima, która ukazała się 28 maja 2013 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.
WięcejRecenzja z książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima.
WięcejRecenzja Moniki Długiej z książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima.
WięcejRecenzja Jarosława Czechowicza z książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima.
WięcejEsej Salama Ibrahima towarzyszący premierze książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima.
WięcejRecenzja Marty Minakowskiej z książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima.
WięcejFragment posłowia Agnieszki Piotrowskiej do książki Szaleniec z Placy Wolności Hasana Blasima.
WięcejEsej Adnana Al-Mubaraka towarzyszący premierze książki Szaleniec z Placu Wolności Hasana Blasima.
Więcej