A czasami bywa tak [3]
Anna Adamowicz
Strona cyklu
Chrupiące okoAnna Adamowicz
ur. w 1993 r. w Lubinie. Diagnosta laboratoryjny, poetka, autorka tomów Wątpia i Animalia. Nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia. Dwukrotna finalistka „Połowu” (2012, 2016), nominowana do nagrody głównej w XIX Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina. Mieszka we Wrocławiu.
A czasami bywa tak, że nawet się w miarę wyspałaś (cud!), a tramwajem tym razem tylko dwa przystanki (cud!!) i nie jest bardzo zimno (cud!!!). Przewidujesz kilku pacjentów na krzyż i rzeczywiście jest kilku pacjentów na krzyż, ale co z tego, skoro jeden z nich – stały bywalec tej przychodni i tego gabinetu, nie raz pobierałaś mu krew i zawsze wszystko było na miejscu – no więc jeden z nich nie ma dnia albo ty nie masz dnia, albo oboje nie macie dnia, a już na pewno wszystkie jego naczynia krwionośne nie mają dnia i efekt jest taki, że dźgasz go trzy razy, a żyły nie mają do ciebie za grosz szacunku i nie dopuszczają igły, jakby były zrobione z tytanu. Wreszcie za czwartym razem pielęgniarka pracująca na co dzień w tej przychodni lituje się i ci pomaga. Wstyd jak diabli, ale przełykasz to jak dziesiątki innych porażek (autokorekta w telefonie pragnie podmienić „dziesiątki” na „dzieciątko”, o nie, nie, autokorekto) i przyjmujesz już gładko kolejnych pacjentów, hej ho korowód, przedramię za przedramieniem (ktoś tam na korytarzu nawet mówi z uznaniem, że bezboleśnie, słyszysz wszystko przez niedomknięte drzwi gabinetu), aż wreszcie przychodzi pacjent ostatni, starszy pan, który na dzień dobry pyta dwuznacznie JEST PANI WOLNA?, a ty jesteś przede wszystkim zmęczona (jak to, zmęczona, mimo że wyspana i że tylko kilku pacjentów? A tak, na drugie imię ci niewyspanie, na trzecie zmęczenie, na czwarte lenistwo, nic nie poradzisz, ale walczysz z tym dzielnie każdego dnia), więc ze zmęczenia parskasz śmiechem na ten cienki dowcip (znaczy na zewnątrz parskasz, bo w środeczku jednak trochę płaczesz, że nie możesz odpowiedzieć NIE, HEHE, ZAJĘTA), a później jest już tylko zabawniej i zabawniej, wysłuchujesz frapującej opowieści o zawodach pływackich („Byłem trzeci od końca. Byłbym przedostatni, ale jednemu panu, który długo miał lepszy czas ode mnie i byłby trzeci od końca, wypadła w wodzie sztuczna szczęka, stracił mnóstwo czasu, zanim ją wyłowił”), a na koniec jesteś świadkiem dialogu tegoż pacjenta i pielęgniarki, która ci wcześniej pomogła.
‒ Proszę tylko spojrzeć, jakie profesjonalne pobranie, pani Ania jest znakomita.
‒ O tak, dzisiaj wszyscy chwalą panią Anię.
‒ Ach, wielki talent.
Uśmiechasz się nerwowo, bo cóż, znasz prawdę o tym, hehe, talencie.