21/12/20

Andrzej Sosnowski, Wiersz (trackless)

Tadeusz Dąbrowski

Strona cyklu

W metaforze
Tadeusz Dąbrowski

Urodzony w 1979 roku,  poeta, eseista, redaktor dwumiesięcznika literackiego „TOPOS”. Publikuje m.in. w „The New Yorker”, „Paris Review”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ogłosił siedem tomów wierszy, ostatnio Środek wyrazu (a5, 2016), oraz powieść Bezbronna kreska (Biuro Literackie, 2016). Laureat m.in. Nagrody Fundacji Kościelskich (2009) oraz Nagrody Fundacji Kultury Polskiej, którą otrzymał od Tadeusza Różewicza. Tłumaczony na ponad dwadzieścia języków. Mieszka w Gdańsku.

Andrzej Sosnow­ski

Wiersz (trac­kless)

Wiersz tra­ci pamięć za rogiem uli­cy
W czar­nym powie­trzu brzmią woła­nia stra­ży
Szu­ka­łem sio­stry i nie mogłem zna­leźć
Nie mia­łem sio­stry więc nie mogłem szu­kać

Nie mia­łem sio­stry jak się­gnąć pamię­cią
Wstecz wzdłuż uli­cy któ­rej daw­no nie ma
W naszej oko­li­cy zgu­bi się w podwór­kach
Nie zna bia­łe­go ran­ka Pije w sute­re­nach

Marzy godzi­na­mi przy mur­ku śmiet­ni­ka
Moje ciem­ne powie­ki cięż­kie są od wina
Wiersz wycho­dzi z domu i nigdy nie wra­ca
Wiersz nie pamię­ta domu któ­re­go nie było

Dla tej ciem­nej miło­ści dzi­kie­go gatun­ku
Wstecz wzdłuż uli­cy któ­rej daw­no nie ma
Idzie bez pamię­ci i zni­ka bez śla­du
Nie ma wier­sza pamię­ci sio­stry ani domu

„Wiersz wycho­dzi z domu i nigdy nie wra­ca” to jed­na z tych fraz poezji współ­cze­snej, któ­re prze­szły już do legen­dy. Wybra­li ją sobie na nie­pi­sa­ne mot­to poeci prze­ko­na­ni o pry­ma­cie tego, co się mówi, nad tym, co j e s t, albo ina­czej: auto­rzy, dla któ­rych wiersz sam się pisze, a następ­ne roz­wi­ja w umy­śle czy­tel­ni­ka wedle sobie tyl­ko zna­nych reguł, lub bar­dziej meta­fo­rycz­nie: wisi w próż­ni niczym galak­ty­ka lub mgła­wi­ca w nie­wi­dzial­nej sie­ci tek­stów, w tej ciem­nej mate­rii, któ­ra umoż­li­wia im roz­wój, lecz któ­rej nie spo­sób jed­no­znacz­nie namie­rzyć, a tym bar­dziej poli­czyć.

„Wiersz tra­ci pamięć za rogiem uli­cy” – jak rozu­mieć ten wers? Ja go czy­tam w ten spo­sób: utwór, któ­ry wycho­dzi spod pió­ra czy kla­wia­tu­ry poety, natych­miast zaczy­na żyć wła­snym życiem, mogą go spo­tkać roz­ko­sze, ale i bóle zwią­za­ne z tym, jak będzie inter­pre­to­wa­ny. Przy czym trud­no tutaj odróż­nić roz­kosz od bólu, bo sko­ro wiersz nie ma pamię­ci, a więc okre­ślo­nej toż­sa­mo­ści, nie ma też żad­nych ocze­ki­wań wobec tych, któ­rzy będą go uważ­nie słu­chać bądź dla zaba­wy obra­cać. Wiersz uwol­nio­ny od auto­ra, żyje na wła­sną odpo­wie­dzial­ność, dosto­so­wu­je się do oko­licz­no­ści, daje każ­de­mu tyle, na ile ten ktoś zasłu­gu­je.

Więc po co wiersz wycho­dzi z domu, sko­ro nie ma ani pamię­ci, ani kon­kret­ne­go pomy­słu na życie? Wycho­dzi, bo musi. Bo czu­je potrze­bę zerwa­nia z tym, co było, zane­go­wa­nia swo­je­go ojco­stwa, by dać ‒ być może ‒ życie innych tek­stom, któ­re z kolei od nie­go ode­rwą się i pobie­gną w świat.

Czy zatem nie ma zna­cze­nia dla zro­zu­mie­nia wier­sza, z jakiej tra­dy­cji się on wywo­dzi, i co autor miał na myśli? Nie bar­dzo. Powie­dzia­ło się to, co powie­dzieć się musia­ło, język eks­plo­do­wał, roz­sa­dził dotych­cza­so­we for­my, mle­ko się wyla­ło, i ktoś – lite­ra­tu­ro­znaw­cy? poeci? socjo­lo­go­wie kul­tu­ry? – będzie je musiał zli­zać.

Lecz zaraz, zaraz: „Wiersz tra­ci pamięć”? Prze­cież nie ma cze­go tra­cić, bo – jak czy­ta­my dalej –  „domu nie było”. W koń­cu – gna­ny jakimś nie­ja­snym instynk­tem bądź „ciem­ną miło­ścią dzi­kie­go gatun­ku” – zaczy­na się cofać, w stro­nę sio­stry i domu (robi się nostal­gicz­ny, egzy­sten­cjal­ny, chce wej­rzeć w sie­bie) – w wyni­ku cze­go zapa­da się w nie­byt razem z nimi. Nie było domu, ale zaist­niał w nie­uświa­do­mio­nej tęsk­no­cie błą­dzą­ce­go po mie­ście wier­sza, zaist­niał w prze­strze­ni Tek­stu, a potem prze­padł wraz z nim.

Real­ne jest tyl­ko to, co dzie­je się w roz­bły­sku mowy, w tułacz­ce mię­dzy domem, któ­re­go nie było, i domem któ­re­go nie będzie. Kolej­ne wier­sze, kolej­ne tek­sty kul­tu­ry są po to, by pamięć tej tułacz­ki oca­lić w kolej­nym meta­tek­ście – tak ja rozu­miem ten nie­we­so­ły wiersz Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Tekst wej­dzie do tomu szki­ców Tade­usza Dąbrow­skie­go pt. W meta­fo­rze, któ­ry uka­że się wio­sną 2021 r. nakła­dem wydaw­nic­twa „sło­wo / obraz tery­to­ria”.