Autoreklama
Tadeusz Pióro
Strona cyklu
Cykl na nowoTadeusz Pióro
Urodzony 15 marca 1960 roku w Warszawie. Poeta, tłumacz, felietonista. W roku 1993 obronił doktorat na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley (o twórczości Jamesa Joyce'a i Ezry Pounda). Do roku 1997 wykładał na Southern Methodist University w Dallas, obecnie adiunkt anglistyki w Instytucie Anglistyki. W latach 2000-2005 felietonista kulinarny „Przekroju”, oraz miesięcznika „Pani” (w latach 2005-2013). Redaktor naczelny „Dwukropka” (2002-2003). Mieszka w Warszawie.
Poniższy tekst jest zakończeniem eseju o wyobraźni obywatelskiej Ezry Pounda i Jamesa Joyce’a, zamieszczonego w wyborze moich prób krytycznoliterackich i przekładoznawczych Szkice o sztuce przekładu i sztuce czytania(Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2019).
III. Oblicza Odyseusza
Pieśni Pounda otwiera epizod z Odysei, skondensowany i skrócony tak, by wnikliwi czytelnicy mogli od razu pochwycić ten aspekt jego poematu, który autor wyraził niegdyś w dwóch słowach: „DICHTEN=CONDENSARE”. Odyseusz jest pierwszą z postaci, mających służyć za wzór cnót wszelakich, a także pełnić rolę swoistego „przewodnika” po Pieśniach. Najważniejsze jego cnoty to: odwaga, zdecydowanie, rezolutność, umiejętność podejmowania roztropnych decyzji i skutecznego działania. O ludziach obdarzonych takimi cechami Pound mówił, że mają „osobowość sprawczą” (factive personality). Poza Odyseuszem w Pieśniach pojawia się szereg postaci historycznych, które zdaniem Pounda cechowała tak pojęta „sprawczość”, na przykład Malatesta, Konfucjusz, Jefferson, Mussolini, kilku chińskich cesarzy oraz dziadek poety, Thaddeus Coleman Pound. Jednak postacią inicjalną jest właśnie Odyseusz, czyli bohater mitu. W pierwszej dekadzie XX wieku granice między mitem a udokumentowanymi wydarzeniami historycznymi mogły wydawać się nazbyt pochopnie ustalone, a przyczyną takich wątpliwości były najnowsze odkrycia archeologiczne, w szczególności pałacu króla Minosa na Krecie i sąsiadującego z nim labiryntu, który Dedal miał wybudować dla Minotaura. Za ich sprawą mit znany przede wszystkim dzięki Przemianom Owidiusza, nabrał nowego znaczenia: to, co dotychczas uznawano za zmyślenie lub ekstrapolację jakichś skądinąd nieznanych wydarzeń, nagle stało się częścią dyskursu faktograficznego. Zarazem ujawnił się ideologiczny potencjał starożytnych mitów, właśnie dzięki ich naukowemu uprawdopodobnieniu, co dla niektórych krytyków ówczesnej kultury Zachodu było równoznaczne z uprawomocnieniem. Nowy status antycznych mitów był częścią intelektualnego klimatu, z którego wywodzi się anglo-amerykański modernizm. Dedal i Odyseusz stanowią centralne punkty odniesienia dla Portretu i Ulissesa; w Pieśniach znajdziemy wiele wątków i metamorfoz zaczerpniętych z Homera i Owidiusza. Jednak w swoich utworach Joyce posługiwał się greckimi mitami zupełnie inaczej niż Pound w Pieśniach.
W eseju o UlissesieT.S. Eliot oznajmia, że homerycki mit służy Joyce’owi do zestawienia i porównania doskonałego porządku świata antycznego z „anarchią” i bezcelowością współczesnej kultury Zachodu. Świat mityczny miałby zatem być wzorem czy wzorcem pożądanej stabilności i hierarchii znaczeń, tak jak Boska komediaDantego, tekst bliższy chrześcijańskiej wrażliwości Eliota niż Przemiany czy Odyseja. Dla Pounda poza stabilnością i hierarchią ważne były sposoby – w jego zamyśle najzupełniej praktyczne – osiągnięcia tych celów, i stąd obecność w Pieśniachtylu „osobowości sprawczych”. Jednakowoż mit miałby pozostać obszarem nieskażonym przez ironię czy przygodność, poniekąd wbrew wcześniejszym próbom historyzacji, zainicjowanym przez empiryczne działania archeologów. Odyseusz Pounda jest władcą powracającym na tron z wojny, w której wcale nie chodziło o kontrolę morskich szlaków handlowych, tylko o honor „zdradzonego” małżonka. Odyseusz Joyce’a jest poddanym Jego Królewskiej Mości, akwizytorem reklam, rogaczem, podglądaczem i onanistą. Ponadto jest Żydem, czyli elementem obcym w organicznej jedności narodu irlandzkiego, nieproszonym gościem w tej fantazmatycznej konstrukcji. Jednocześnie jest także obywatelem, przede wszystkim obywatelem Dublina, co widać w jego trosce o Dublińczyków oraz o samo miasto, którego urządzenie powinno odpowiadać ich potrzebom. Dla Eliota Bloom był zapewne żałosną karykaturą Odyseusza; Pounda od spraw ideowych bardziej interesował literacki, stylistyczny kształt Ulissesa, lecz obaj musieli zauważyć, że Bloom nie jest herosem, i że obce mu jest myślenie o zemście czy honorze, aczkolwiek w rozdziale XV, w którym widzimy podświadomość Blooma, staje się on przez chwilę burmistrzem Dublina, można zatem podejrzewać go o pragnienie władzy. Lecz to, jak władzę sprawuje w tej fantasmagorii, jest do cna absurdalne i kompromitujące. Władza mitycznych królów, czyli władza absolutna, to dla Blooma kompensacyjna fantazja, która szybko okazuje się częścią kompleksu masochistycznych rojeń tego utrapionego bohatera. Reformistyczne pomysły Blooma, na przykład „ pieniądze za darmo, wolna miłość i wolny, bezwyznaniowy kościół w wolnym bezwyznaniowym państwie”, choć są oczywistą parodią utopijnego socjalizmu, wskazują na jego fundamentalny, bo podświadomy, sprzeciw wobec państwowo-kościelnej hierarchii, opartej na przymusie i wykluczeniu.
Pound i Joyce odwołują się do greckich mitów między innymi po to, by budowa, czy „głęboka struktura” ich epickich dzieł miała rozpoznawalny fundament. W pewnej mierze taki sposób stabilizowania narracji wywodził się z przekonania o uniwersalności mitów antycznych, zaś Odyseusz, zdaniem Joyce’a, miał być najbardziej uniwersalnym z mitycznych bohaterów. Lecz Leopold Bloom jako współczesne wcielenie tego herosa umożliwia właśnie to, na co pozwoliła historyzacja mitów, czyli otwarcie na ironię i przygodność. Tak jak Odyseusz, Bloom dąży do odtworzenia dawnych struktur władzy i posiadania, natomiast nie potrafi ocalić hierarchii znaczeń symbolicznych: na dobranoc całuje niewierną żonę w pośladek, pachnący – czy, jak kto woli, cuchnący – nasieniem jej kochanka. Jednak istotniejsza dla jego związku z Odyseuszem jest właśnie egzystencjalna kondycja człowieka samotnego i niemal bezbronnego, który wie, że siłą nic nie zwojuje i tylko dzięki przebiegłości może stawić czoło systemowi władzy, postawić na swoim i wygrać, lub przynajmniej coś ugrać. Odyseusz Pounda jest nie mniej przebiegły, lecz jego czyny nigdy nie podają w wątpliwość jedynej słusznej hierarchii znaczeń symbolicznych. Przeciwnie – jego rolą w Pieśniach jest ocalanie tychże hierarchii. Pozostali herosi Pounda to budowniczowie, politycy i myśliciele, zaś Odyseusz jest kustoszem znaczeń, „konserwatorem”. Oczywiście Pieśni nie są ani nie miały być nowożytną wersją Odysei czy Boskiej Komedii. We wczesnej fazie kompozycji (to znaczy, mniej więcej do Pieśni XXX), dzieła Homera i Dantego wyznaczają konstrukcyjne, stabilne punkty odniesienia, później pierwotny zamysł Pounda ulega częstym modyfikacjom. Jednakże Odyseusz zawsze jest tym herosem, którego znamy z Odysei. Natomiast Ulisses to nowożytna wersja Odysei, a przecież każdy z greckich mitów istnieje w kilku różnych wersjach. Na przykład mit o Dedalu: jego mniej znana wersja przedstawia ucieczkę z Krety jako podróż morską, nie powietrzną. Dedal jest w niej wynalazcą żagli, a Ikar tonie tylko dlatego, że wypadł za burtę. Ironia i przygodność, jak można z tego domniemywać, wpisane są w sam fakt istnienia alternatywnych czy konkurencyjnych narracji o tych samych postaciach. Joyce wyciągnął z tego twórcze wnioski, Pound nie był na tyle odważny.